Showing posts with label wege. Show all posts
Showing posts with label wege. Show all posts

Sunday, September 27, 2009

Kaiserschmarren na Dzien Jablka



Okazuje sie, ze nie umiem stac na glowie;) Ale mimo wszytsko ciesze sie, ze choc ze spoznieniem, uda mi sie wziac udzial w Dniu Jablka. Swieto to ma dla mnie znaczenie szczegolne i to z wielu powodow. Bo bylo pierwszym jakie powstalo, bo byla nas tylko garstka, byly to poczatki kiedy wszystko bylo tak emocjonujace. Pamietam, jakie bylysmy szczesliwe, ze Malgosia zalozyla wtedy swojego bloga :) Dokladnie pamietam (i to bez zagladania do archiwow;) co wtedy upieklam, gdzie robilam zdjecia i jak nie wiedzac zupelnie nic o fotografii sie denerowowalam, ze wszystko wyszlo taaaakie brazowe;) Po prostu moc wspanialych wspomnien:)

Danie, ktore dzis Wam pokaze to takze wspomnienia. Omlety wielbie miloscia nieopisana. To chyba pierwsze danie, ktore potrafilam ugotowac sama. Czasem po powrocie ze szkoly robilam zwykly omlet brudzac polowe kuchni i smarujac go tona jagod w cukrze :) Nie bylo to rozwiazanie dobre taktycznie, bo choc kuchnie usprzatnelam zawsze na czas, to zdradzala mnie fioletowa buzia.

Od kilku lat w okresie wakacyjnym jezdze do Merano i to tam wlasnie zapoznalam sie z Kaiserschmarren. Teraz wiem, ze wersja z hotelu Meranerhof nie jest tradycyjna, bo w oryginalnym przepisie nie ma w skladzie jablek. Ale ja wlasnie za te jablka ten omlet uwielbiam. W smaku calosc przypomina lekkie ciasto i robi sie go naprawde szybko. Jesli uzyjecie zwykly mikser i zachowacie kolejnosc czynnosci jak w przepisie, wybrudza sie tylko dwie miski i nie trzeba bedzie w polowe pracy myc mieszadel.

Przepis szef kuchni dal mi za jeden usmiech, na 12 osob i w gramach. Ja przepis podam w wersji jaka przygotowuje w domu. Przedwczoraj zrobilam te ogromna wersje i cala zabawa polegala na tym, ze przelewalam mase z patelni na patelnie brudzac ich przy tym 4 w tym jedna o srednicy 30cm :) Od razu przypomniala mi sie scena Z filmu Poszukiwany, pozukiwana, kiedy Marysia gotuje makaron :D Mielismy wszysycy przy tym gotowaniu wiele zabawy:) omlet wyszedl naprawde brzydki, ale przesmaczny. Nawet nie zdazylam posypac cukrem pudrem, by ukryc jego mankamenty, oraz zdjecia nie moglam spokojnie zrobic, bo jak jest 28 rak (ok, 26, moje byly zajete przez aparat), ktore boja sie ze dla nich nie starczy deseru, bardzo ciezko zlapac ostrosc. Z tak duzej porcji wychodza 3 polmiski jak na zdjeciu z dlonmi Tommiego i Brendana (chyba;).


Kaiserschmarren z hotelu Meranerhof

- 2 jajka
- 3 lyzki cukru
- pol szklanki maki
- pol szklanki mleka
- 1 duze jablko (najlepiej Szara Reneta)
- mala garsc rodzynek
- duza lyzka masla

Rodzynki sparzyc. Jablko obrac i pokroic w drobna kostke. Jajka odzielic i bialka ubic z cukrem na sztywna piane. Zoltka zmiksowac z maka i mlekiem, nastepnie dodac do ubitych bialek caly czas miksujac. Na koniec wrzucic jablko i rodzynki. Na patelni o srednicy ok. 22 cm rozpuscic polowe masla i wlac na nia mase z jablkiem. Gdy spod sie porzadnie zetnie (a dzieje sie to szybko)omlet nalezy przewrocic, dajac na spod reszte masla. Jesli podczas obracania omlet sie 'polamie' nalezy sie tym nie przejmowac, bedzie wtedy najblizszy oryginalowi :) Jesli jest caly nalezy pokroic go na kawalki drewniana szpatulka. Przed podaniem posypac cukrem pudrem (lub nie). Taka porcja starcza na dwie glodne osoby jako caly posilek, lub cztery do szesciu jesli omlet zostanie podany na deser.

Sunday, May 17, 2009

Strawberry fields forever...



Hmmm, bede was zanudzac... U mnie dalej prym wioda truskawki. I to nie tylko na podniebieniu, bo w myslach, na ipodzie i nawet w samochodzie mam caly czas moja najukochansza piosenke Beatelsow. I choc zawsze gdy ja slysze robie sie bardzo melancholijna to gdy zaczne jej sluchac chce wiecej i wiecej... tak samo jak z jedzeniem truskawek ;)



No ale wrocmy do konkretow;) Jak juz wszystkie osoby ktore do mnie czasem zagladaja pewnie wiedza, mam ogromna slabosc do lodow. Czesto zdarza mi sie jesc je zamiast posilku i jedyna rzecza, ktora z nimi wygrywa sa sezonowe owoce. W tym okresie oczywscie truskawki :) A gdyby tak zrobic truskawkowe lody? Takie baaaardzo truskawkowe? Prosze bardzo:) Nie przyznam sie, ile takich lodow zjadlam ostatnio, bo sie po prostu wstydze ;) Pocieszam sie, ze bardziej zdrowych chyba nie ma na swiecie, a o banalnosci wykonania nawet nie bede wspominac:)



Lody truskawkowe, najlatwiejsze i najzdrowsze na swiecie ;)

- 300g truskawek obranych i umytych
- sok z jednej cytryny
- 1-2 lyzki cukru lub fruktozy (mozna uzyc 1 lyzke syropu z cukru trzcinowego)
- 2 lyzki wody

Z cukru i wody ugotowac gesty syrop. Truskawki wrzucic do blendera. Dodac sok z cytryny, syrop cukrowy i zmiksowac. Dla lubiacych sie zmeczyc: mozna przetrzec mus przez sitko, zeby pozbyc sie pestek ;) Gotowy mus przelac do plastikowych kubeczkow, albo szklanek albo do foremek do lodow. Wstawic do zamrazalnika. Po godzinie wcisnac patyczki do lodow lub plastikowe lyzeczki. Mrozic przez nastepne dwie godziny. Polecam zrobic od razu potrojna porcje (choc i to czesto za malo) ;)

Thursday, April 30, 2009

Spaghetti z sosem pomidorowym



Sos pomidorowy we Wloszech to rzecz swieta. Przyznam, ze choc uwielbiam robie go bardzo rzadko. Po pierwsze dlatego, ze z niewiadomojakiego powodu gdy chcemy czegos prostego machinalnie wrecz przygotowuje sos alla carretiera, czyli pikantny sos pomidorowy z natka. Po drugie to chyba rodzaj mojego buntu przeciwko wszedobylstwu tego dania. Ja rozumiem, ze to bardzo zdrowy i prosty posilek, ale mysl o jedzeniu go codziennie czy nawet czesciej przyprawia mnie o ciarki... ;)



Za to od czasu do czasu talerz spaghetti al pomodoro to prawdziwa delicja. Esencja mojej 'wloskiej przygody', a chyba przede wszystkim danie, ktore najlepiej obrazuje historie mojego gotowania. Pamietam bowiem doskonale baaaaardzo dawne czasy (tak dawne, ze az wstyd;), gdy czujac potrzebe poznania nowych smakow, gotowam sos z torebki bardzo znanej firmy. Zaczelo sie od 'wg przepisu z opakowania', poprzez dodawanie roznych przypraw, pierwsze pomidory w puszce (paskudnej jakosci). Do tego niezmiennie rozgotowany makaron (takze paskudnej jakosci ;), a na to ser dumnie nazywajacy sie gouda, a nie majacy z nia wiele wspolnego. To chyba jedyne danie, ktore jest w stanie pokazac jak dluga droge przeszlam ja i moje kubki smakowe :)



Szybki makaron z sosem pomidorowy po naszemu ;)

- 1-2 lyzki oliwy
- 2 zabki czosnku
- 2 male papryczki peperoncino
- 1 szklanka passaty pomidorowej (gdy zabraknie po prostu lekko miksuje pomidory z puszki)
- 1 lyzka octu balsamicznego
- sol i pieprz do smaku
- swieza bazylia wg uznania, ja zazwyczaj dodaje cala garsc
- parmezan

W glebokiej patelni rozgrzac oliwe i lekko podsmazyc na niej obrany czosnek i peperoncino, ale tak by sie niezrumienily. Nastepnie dodac passate pomidorowa, ocet, sol, pieprz i polowe bazylii i gotowac na srednim ogniu przez ok.6 minut, albo na bardzo malym ogniu poki makaron nie bedzie gotowy (jesli sos zrobi sie za gesty to nalezy dodac wode z gotowania makaronu).
Makaron gotowac w osolonej wodzie o 3 minuty mniej niz podane w instrukcji na opakowaniu. Odcedzic go i dodac do sosu na patelni razem z chochelka wody z jego gotowania. Zwiekszyc ogien pod patelnia i intensywnie mieszajac gotowac makaron, az bedzie al dente. Pod koniec dodac bazylie. Serwowac natychmiast z odrobina startego parmezanu.

Friday, April 24, 2009

Szparagi z jajkiem w koszulce




Kiedy zaczyna sie szparagowy sezon, ilosc kupowanych przez nas jajek drastycznie rosnie. Bo czy jest cos pyszniejszego niz te zielone warzywa w zlotym niemalze zoltku? Dlatego bylam bardzo rozczarowana, kiedy na wielkanocny obiad, zamiast takiej wersji podano mi biale szparagi z Mambrotty z jajkiem ugotowanym na twardo. Zjadlam z ochota, ale gdy tylko mialam dostep do kuchni przez 3 dni gotowalam tylko jajka w koszulce i podsmazalam kilogramy szparagow, by nasycic glod ktory kumulowal sie od zeszlej wiosny;). Polaczenie idealne!!



Szparagi z jajkiem w koszulce

- 200g mlodych szparagow
- 2 jajka
- 1l wody
- 2 lyzki octu z bialego wina
- 2 lyzki oliwy
- sol i pieprz
- tymianek

Szparagi obrac, umyc, skropic oliwa i krotko posmazyc na patelni grillowej. Doprawic sola i pieprzem. Wode z octem zagotowac. Jajka pojedynczo wybic na talerz i delikatnie zsunac do wrzatku. Po chwili cedzakowa lyzka narzucic ugotowane bialko na zoltko (czynnosc, ktora mi NIGDY nie wychodzi ;) ), gotowac przez 2 minuty, a nastepnie przelozyc jajko na moment do miski z zimna woda. Szparagi ulozyc na talerzu, nastepnie na nich jajko w koszulce. Doprawic sola i pieprzem i udekorowac swiezym tymiankiem.

Saturday, April 18, 2009

Kanapka z brie i szparagami



Sezon na szparagi uwazam za oficjalnie rozpoczety. Wprawdzie na pierwszy ogien poszly kanapki, ale w glowie, az roi sie od roznosci z wykorzystaniem tych pysznych warzyw. Bo i lasagne i makaron, no i ulubiony sulfet szparagowy. Zeby tylko czasu starczylo, bo nie wiem jak w Polsce, ale tu przyroda zupelnie zwariowala. Bzy i kasztanowce juz przekwitaja, roze otowrzyly juz pierwsze kwiaty, a wrzesniowa odmiana fig dumnie prezentuje owoce wielkosci pilki pingpongowej. Wiec w nadzieji, ze szparagowy sezon nie przejdzie mi obok nosa zapraszam na kanapke :)



Kanapka z brie i szparagami

- ulubiona bulka lub dwie kromki chleba (mozna podgrzac)
- brie
- opcjonalnie kilka plastrow suszonej szynki (ja uzywam San Daniele)
- szparagi
- 2 lyzki oliwy
- kwiat soli i pieprz do smaku

Szparagi obrac z lykowatych czesc. Jesli sa grube to dodatkowo polecam obranie skorki z dolnej czesci. Skropic oliwa i wrzucic na rozgrzana patelnie grillowa. Smazyc kilka chwil, obracajac od czasu do czasu, na koniec doprawic sola i pieprzem. Bulke przekroic na pol. Na dolnej czesci ulozyc szynke, nastepnie pokrojony w grube plastry brie, a na wierzch wylozyc gorace szparagi. Przykryc druga czescia bulki i poczekac chwile, az brie lekko sie rozpusci. Gotowe! :)

Saturday, March 28, 2009

Lasagne bardzo warzywne



Juz zaraz swieta. Dla mnie w tym roku beda zupelnie niz inne. Nie bedzie ani rodziny, ani przyjaciol. Jedyne co nas pociesza, ze swiateczny obiad zjemy w naszej ulubionej restauracji, o ktorej zartujemy, ze jest nasza trzecia rodzina :) Ale gdybym zostala we Florencji, na nasz zwyczajowy juz wielkanocny piknik przygotowalabym cos naprawde specjalnego...



Gdy niedawno swietowalismy urodziny naszego przyjaciela, jednym z podanych dan byly lasagne prawie wegan. Prawie, bo makaron byl jajeczny. Ale reszta skladnikow to same warzywa i oliwa. Przyznam, ze danie bylo bardzo malo atrakcyjne ze wzgledu na brazowy kolor sosu. Jednak zapach sklonil mnie do degustacji i doznalam prawdziwego smakowego olsnienia. Nigdy bym nie pomyslala, ze lasagne wcale nie potrzebuja beszamelu czy sosu pomidorowego. Z ciekawoscia zapytalam Laure, autorke przepisu o skladniki, na wiecej nie bylo niestety czasu. Nastepnego dnia wracajac do domu przechodzilam obok 'mojego' straganu, zobaczylam, ze sa wszystkie potrzebne do tego dania skladniki i postanowilam zaryzykowac. Przyznaje sie: i wizulanie i smakowo moja lasagne roznila sie bardzo od oryginalu, tak naprawde to nieprzypominaly sie w ogole. Ale nie zmienia to faktu, ze to co wyjelam z piekarnika, bylo rownie niebianskie w smaku.



Gdyby tak przygotowac je w aluminiowej foremce, zabrac ze soba papierowe talerzyki i drewniane sztuce, w towarzystwie kubka Chardonnay brut, bylyby idealne do zjedzenia na plazy :) A w przypadku deszczu w domu, przekrzykujac sie nawzajem podczas gry w nowa wersje Taboo - XXL, w ktora tak namietnie ostatnio gramy ;)
W zeszlym roku padalo wiec pikinik zorganizowalismy w domu i grajac w Trivial Pursuit zajadalismy Lebneh- przepyszne kulki jogurtowe:)


Do tego dania uzylam gotowego swiezego makaronu Sfogliavelo firmy Rana, ktorego nie trzeba gotowac, co pozwala przygotowac calosc w niewiecej niz 20 minut. Gdy ostatnio bylam w Polsce widzialam, ze mozna znalezc coraz wiecej produktow tej firmy. Jesli macie zamiar uzyc suchy, mysle, ze byloby lepiej go chwilke podgotowac.
Karczochy smialo mozna zastapic zielonym groszkiem, lub nawet obgotowanym bobem.

Lasagne baaaaaaaardzo warzywne

- 5-6 platow swiezego makaronu
- 2 pory
- 1 zabek czosnku
- 4 cukinie (ja uzylam 8 mlodziutkich, jeszcze b.malych)
- 3 lyzki oliwy
- ok. 4 duze marchewki (uzylam duzy peczek mlodych)
- 3 karczochy
- ewentualnie troche bulki tartej, by uzyskac chrupiacy wierzch
- sol i pieprz do smaku

Na patelni rozgrzac oliwe wrzucic posiekane pory, czosnek i cukinie, i dusic do miekkosci (mozna dodac odrobine wody). Gdy beda gotowe doprawic, przelozyc do blendera i zmiksowac na krem. Marchewki obrac i obieraczka wyciac cienkie plastry*. Podgotowac na parze lub na patelni w odrobinie wody. Karczochy obrac, pokroic na cwiartki i podsmazyc na odrobinie oliwy. Na dno foremki wylozyc odpowiednia ilosc sosu, na to wylozyc makaron, ponownie sos a na to marchew i karczochy. Przykryc platem makaronu, znowu sos, na to warzywa i znow makaron. Kontynuowac az do ukonczenia skladnikow, przy czym ostatnia wartwa to sam makaron i sos. (Ja wierzch dodatkowo ozdobilam mlodymi marchewkami i posypalam odrobina bulki tartej). Wsatwic do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na okolo 30 minut. Pyszne takze na zimno.

*marchewki mozna takze zetrzec na tarce i dodac do sosu cukiniowo-porowego.


Grazie Laura!!!:)

Wednesday, March 25, 2009

Salatka z zielonym groszkiem, cytryna i feta



Procz ciecierzycy, ktora jem naprawde czesto jest jeszcze jedno warzywo, bez ktorego nie potrafie sie obyc. Jest to zielony groszek. Ten mlody to prawdziwa delicja i ciesze sie jak dziecko za kazdym razem jak jest na niego sezon. Niestety nie trwa on zbyt dlugo. Na szczescie kilka lat temu odkrylam, ze ten mrozony zupelnie mu nie ustepuje. Od tamtej pory w zamrazarce mam zawsze duze zapasy i tak jak ciecierzyce wrzucam tam gdzie sie da. Ostatnio namietnie jem salatke (jesli w ogole mozna to nazwac salatka) gdzie jedynym skladnikiem jest groszek doprawiony cytryna i ser. Wiem, ze to banalne ale smak jest nie do opisania. A ze obiecalam Ali, ze jak tylko bedzie mlody gorszek wstawie tutaj zdjecie i przepis to slowa dotrzymuje :)

Polecam rowniez pyszna salatke, gdzie zamiast groszku skladnikiem sa grillowane warzywa.



Salatka z zielonym groszkiem, cytryna i feta


- ok. 400g zielonego groszku (moze byc mrozony)
- 2-3 lyzki oliwy
- zabek czosnku
- sok z jednej cytryny
- ok. 100g fety lub owczej ricotty
- sol i pieprz do smaku
- ewentualnie liscie mlodego szpinaku lub miety

Na patelnie wrzucic zabek czosnku i podsmazyc na oliwie. Gdy zacznie sie rumienic dodac groszek (jesli mrozony to mozna go rozmrozic, by przyspieszyc gotowanie). Podsmazyc kilka chwil. Nastepnie dodac sok z z cytryny, przyprawy i pokruszyc ser. Wymieszac wszystko energicznie i serwowac same lub na listkach mlodego szpianku czy miety.

Monday, March 23, 2009

Hummus z papryka



Na pewno kazdy z Was ma ‘awaryjne’ danie lub male conieco. Gdy pusto w lodowce i nikomu nie chce sie isc na zakupy. Gdy po powrocie do domu marzysz tylko o lozku, ale rozsadek mowi, ze trzeba cos zjesc. Gdy nie chce sie gotowac, bo jest goraco. Gdy w planowany samotny wieczor dzwoni dzwonek, a za drzwiami przyjaciele, ktorzy oznajmuja, ze bedzie wieczor z Trivial Pursuit lub Taboo. Gdy rozmowa o gotowaniu na Skypie jest tak wciagajaca, ze wiesz, ze tego dnia juz nic nie ugotujesz;). Przyznam, ze u mnie kroluje ‘awaryjne’ jedzenie. Zazwyczaj sa to rozne sosy. Szybkie, smaczne i zdrowe. Wystarcza pokrojone warzywa i podpieczony na bruschette chleb i po wszystkim. Moim asem w rekawie od zawsze jest hummus. Kiedys namietnie robilam wylacznie ten prawdziwy. Ale pewnego dnia na cinie Bajaderka podala przepis na hummus z pieczona papryka i to zmienilo wszystko. O tego czasu w hummus wmiksowalam juz chyba wszystko. Ale moja ukochana wersja to ta z dodatkiem swiezej czerwonej papryki. Wprawdzie bardzo sfalszowana (chocby przez fakt, ze pomijam zupelnie paste sezamowa), ale pozwala uzyskac sos lekko slodki, a przede wszystkim bardzo swiezy. Poza tym nie bez znaczenia jest fakt, ze dzieki duzej zawartosci wody w papryce, sos nabiera odpowiedniej konsystencji przy minimalnej ilosci oliwy. Samo zdrowie!

Falszywy hummus z papryka

- 1 puszka ciecierzycy (odsaczonej)
- sok z polowy cytryny
- 2 lyzki oliwy
- zabek czosnku
- garsc natki
- ok.1/4 papryki czerwonej swiezej, lub 2-3 platy papryki grillowanej
- sol i pieprz do smaku


Wszystkie skladniki zmiksowac na gladka mase. Podawac z warzywami lub smarowac na chlebie.

Wednesday, March 11, 2009

Spaghetti z pieczonymi pomidorkami i czosnkiem oraz rucola



Nie moge doczekac sie swiezych, pachnacych sloncem pomidorow. Niestety slonca jest duzo, ale jest dosyc zimno wiec wszystkie warzywa (procz bobu) sie opozniaja. Pomidory pewnie tez. Krecilam sie wokol nich ostatnio i choc rozsadek mowil mi, ze nie ma mowy, by byly smaczne ale jak to zwykle bywa nie wytrzymalam i wyladowaly w moim koszyku. Oczywiscie okazaly sie bez smaku. Myslalam, zeby zrobic z nich sos do makaronu, ale na szczescie sie opamietalam i w ostatniej chwili postanowilam je upiec tak jak juz kiedys to pokazalam tutaj. Pobyt w piekarniku z dobrymi przyprawami i oliwa zupelnie je odmienil. Do tego upieklam tez czosnek, a by dodac potrawie swiezosci dodalam kilka garsci rukoli. Parmezan za nic tu nie pasuje wiec zastapilam go twarda owcza ricotta. I choc za oknem chlod ja poczulam sie jak w pelni lata:)

A jesli niewiecie jak w inny sposob uzyc takie pomidorki polecam Wam wizyte u Anoushki :)



Spaghetti z pieczonymi pomidorkami i czosnkiem oraz rucola

- 400g spahetti
- ok. 250g pomidorkow confit
- glowka pieczonego czosnku
- 4 duze garscie rucoli

Ugotowane al dente spaghetti wymieszac na patelni z pomidorkami (dodac takze oliwe z balszki) i rozdrobnionym widelcem czosnkiem. Do tego dolozyc rucole (jesli listki sa duze to nalezy je podrzec) i dodac kilka lyzek wody z gotowania makaronu. Podsmazyc wszystko chwilke na patelni caly czas mieszajac. Smacznego!

Friday, February 27, 2009

Pikantne kotleciki ziemniaczane (lub ziemniaczano-rybne)



Czesto jestem zla na siebie jak ugotuje czegos za duzo, jednak w przypadku ziemniakow i ryb robie to z premedytacja. Bo to swietna okazja, zeby zrobic te pyszne kolteciki. Wprawdzie robie je za kazdym razem inaczej, wrzucajac co mi wpadnie pod reke, ale by moc wpisac przepis poodmierzalam wszystkie skladniki. Wcale nie trzeba sie tego trzymac. Na pewno wyjdzie cos wyjatkowego :)

Kotleciki ( naprawde malutkie, takie na dwa kesy) sa bardzo smaczne we wszystkich wersjach. Gdy glownym skladnikiem sa same ziemniaki dodaje bardzo duzo przypraw, by byly bardzo pikantne. W wersji z dodatkiem ryby staram sie nie przesadzac z dodatkami, bo calkowicie zostanie przykryty jej smak ( polecane dla ‘rybich niejadkow’;) ). Danie na zdjeciu przygotowane zostalo z miesem krabowym. To zdecydowanie moja ulubiona wersja.



Pikantne kotleciki ziemniaczane lub ziemniaczano-rybne

- 4 duze ugotowane ziemniaki przecisniete przez praske (lub dwa ziemniaki i ok. 170g miesa krabowego lub bialej ryby wczesniej ugotowanej)
- 3 lyzki siekanego szczypiorku
- 3 lyzki siekanej natki
- 1 cm startego imbiru
- skorka starta z polowy cytryny
- duza szczypta kurkumy
- duza szczypta chili lub dwie male swieze papryczki drobno pokrojone
- sol i pieprz do smaku
- 1 lyzka maki
- 1 jajko

- 3 lyzki oleju do smazenia


Wszystkie skladniki wrzucic do miski i dokladnie wymieszac. Uformowac kotleciki, ulozyc je na talerzu, przykryc i zostawic na godzine w lodowce. Po tym czasie rozgrzac olej na patelni i smazyc, az kotlety beda zlote. Serwowac z jogurtem naturalnym.

Wednesday, February 18, 2009

Salatka ze szpinakiem, feta i grillowanymi warzywami




Szarobure dni poszly w niepamiec. Dni sa coraz dluzsze i zachodzace slonce znow smieje sie prosto w okna mojej kuchni. Jedyny zapach jaki czuje to jasmin, to wlasnie nim pachnie Florencja wiosna i choc krzewy nie maja jeszcze nawet pakow moja podswiadomosc jest silniejsza :)Wprawdzie codziennie rano przerazliwe zimno mnie otrzezwia i na przerwach pije goraca czekolade, ale kiedy wracam do domu i wchodze do kuchni znow sie gubie i gotuje same lekkie potrawy :) Mysle tylko o tym, ze juz za miesiac bedzie mlody groszek, bob i truskawki. Juz sie nie moge doczekac. A poki co ciesze sie tym co juz moge znalezc na straganie lub w nowoodkrytym supermarkecie Bio (w koncu!!!).

Dostalam kilka maili w sprawie baklazanow perelek, o ktorych pisalam w zeszlym tygodniu i pomyslalam, ze dobrze napisac takze tutaj to co napisalam juz w komentarzach: Baklazany te pochodza z Sycylii i wlasnie dostaly znaczek Chronione Oznaczenie Geograficzne (wl. IGP) pod nazwa Minimelanzana Perlina di Comiso czyli Minibaklazan Perelka z miasta Comiso :) i wlasnie jest na nie sezon ( z czego niezmiernie sie ciesze :) ) Niestety nie wiem, czy sa gdzies dostepne w Polsce :(


Salatka ze szpinakiem, feta i grillowanymi warzywami

- 100g fety
- 100g mlodego szpinaku
- baklazan (ja uzylam 200g minibaklazanow)
- 1 cukinia
- 1 papryka
- sok z limonki lub cytryny
- oliwa z oliwek
- sol i pieprz


Cukinie, baklazana i papryke pokroic na cienkie plasterki i zgrillowac (na grillu elektrycznym lub patelni grillowej). Szpinak umyc i osuszyc. Fete pokruszyc. Tak przygotowane skladniki wymieszac w duzej, salatkowej misce, doprawic sola, pieprzem sokiem z limonki i oliwa z oliwek. Dla dwoch osob.

Saturday, February 7, 2009

Makaron z baklazanem, suszonymi pomidorami i rukola



W koncu udalo mi sie kupic baklazany ‘perelki’ (melanzane perline) o ktorych tak wiele slyszalam. Szczerze mowiac wyobrazalam je sobie inaczej, bo po nazwie perelki myslalam, ze beda to malutkie kuleczki.:) A tak naprawde sa cienkie i dlugie, maja piekny intensywny fioletowy kolor. Pewnie z powodu ich malego rozmiaru, maja bardziej zdecydowany smak, a co podoba mi sie najbardziej, nie chlona tak oliwy. Po prostu sie zakochalam :)

Przepis na tem makaron pochodzi z ksiazki Jamiego Olivera ‘Jamie’s Italy’. To moj ukochany przepis ma makaron z krewetkami, pobawilam sie jedynie ilosca skladnikow. Gdy mam wegetarianskich gosci, przygotowuje go wlasnie z baklazanem, a odkad uzylam tych malych ‘perelek’ wiem, ze nadaja sie swietnie, bo zostaja jedrne, a i smak lepiej wspolgra z reszta skladnikow. Czy w wersji wege czy z krewetkami namawiam do sprobowania, naprawde warto.




Makaron z baklazanem, suszonymi pomidorami i rucola


- 1 sredniej wiekosci baklazan lub 350g baklazanow ‘perelek’
- peperoncino swieze lub suszone wg smaku
- 3 zabki czosnku
- sok i starta skorka z jednej cytryny
- 5 suszonych pomidorow, najlepiej zmiksowanych
- pol szkalnki bialego wina lub wermutu (mozna pominac i dodac taka ilosc wody z gotujacego sie makaronu)
- 2 garsci rucoli
- 200g spaghetti lub innego wybranego makaronu
- oliwa z oliwek


Nastawic makaron, a w czasie jego gotowania baklazan umyc i pokroic w mala kostke (‘perelki’ pokroic na plasterki wysokie na ok 1,5 cm). Czosnek i peperoncino poszatkowac i podsmazyc na oliwie, gdy czosnek zacznie sie zlocic dodac baklazana i podsmazyc. Dodac wode z gotowania makaronu lub wino i dusic, az warzywo zmieknie. Nastepnie wycisnac sok z cytryny, dodac skorke i zmiksoane na pesto suszone pomidory. Gdy skladniki sosu sie polacza dodac ugotowany makaron i rucole, zwiekszyc ogien i wszystko energicznie mieszac. Serwowac posypane rukola.

Tuesday, January 20, 2009

Zupa z orkiszem, jeczmieniem i groszkiem




Wrocilam! :) Robilam same fajne rzeczy (no prawie), ale jakos brakowalo mi naszego blogowego swiatka. Obiecywalam sobie na wszelkie mozliwe sposoby, ze nie powtorzy sie taka przerwa jak w lecie lecz wyglada na to, ze tylko w zaciszu wlasnej kuchni potrafie sie zmobilizowac. Przyznam tez, ze czasem dochodze do wniosku, ze takie przerwy robia mi bardzo dobrze: wracam zawsze chetna do pracy i z glowa pelna przeroznych inspiracji.
Wprawdzie jeszcze nie mialam chwili, by spokojnie usiasc i nadrobic zaleglosci, ale zdazylam zauwazyc, ze dzis konczy sie Festiwal Zupy w ktorym z wielka ochota biore udzial.

To moja ulubiona zimowa zupa. Takie polaczenie smakow bardzo mi odpowiada, a do tego daje duzo energii. Wprawdzie sie na tym zbyt dobrze nieznam, ale wydaje mi sie tez calkiem zdrowa(tak, tak niech bedzie, ze cukier to biala smierc, ale zawsze mozna go pominac) ;) ). Radze tylko uregulowac wg wlasnego smaku ilosc soli, ja uzywam jej bardzo malo i dla wiekszosci osob jakie znam taka ilosc jest niewystarczajaca. Takze ilosc plynow lepiej dopasowac do wlasnych upodoban, ja lubie te bardzo geste. Uprzedzam, ze zupa jest bardzo syta wiec lepiej nie szykowac drugiego dania. :)

Czuje sie jak nowicjusz, jestem podekscytowana dlatego przepraszam za tak chaotyczne pisanie (choc raz mam dobra wymowke hihihi...)


Slodko pikantna zupa z orkiszem, jeczmieniem i groszkiem

- 1 duza cebula czerwona lub 2 duze pory
- 2 zabki czosnku
- 2 srednie marchewki
- 2 laski selera
- 4 lyzki oliwy
- 160g ziaren jeczmienia
- 160g ziaren orkiszu
- 2,5-3l wrzacej wody
- ziarenka pieprzu i ziela angielskiego
- 2 liscie laurowe
- 200g zielonego groszku, moze byc mrozony (wazne zeby byl zamrozony mlody, bo wtedy jest najslodszy)
- 2 lyzeczki cukru
- 1 lyzka soli

- do dekoracji ( i smaku oczywscie ;) ) swieza ostra papryka


Cebule (lub por), marchew i seler obrac i drobno posiekac, czosnek zetrzec na tarce. Wszystko podsmazyc na oliwie. Gdy beda gotowe wrzucic ziarna i je podprazyc, az zaczna sie przyczepiac do scianek garnka. Wtedy wlac wrzaca wode. Dodac przyprawy (bez cukru i soli) i gotowac 10 minut od zagotowania sie zupy. Po tym czasie dodac groszek, cukier i sol, zmniejszyc ogien do minium i gotowac przez okolo 25 minut. Przed podaniem dodac poszatkowana ostra papryke.

Zimowy Festiwal Zupy 10.01.2009 - 20.01.2009


Saturday, November 15, 2008

Tofu i nerkowce



Uwielbiam chinskie jedzenie i chinskie restauracje, ale przyznam, ze po fali coraz to nowych zatrzyman transportow chinskiej zywnosci stracilam zaufanie nawet do naszej ulubionej Fortuny (pisalam o niej przy okazji pierozkow ;) ). Staram sie wiec odtworzyc nasze zwyczajowe menu i nie idzie mi wcale tak zle :) Dla jedzacych mieso, bardzo polecam to danie z kurczakiem zamiast tofu. Mozna takze urozmaicic je imbirem i ostra paryczka oraz dodaniem innych warzyw. Ja podaje wersje 'podstawowa', bo przewaza w niej smak nerkowcow. Czyli tak jak lubie najbardziej :)


Tofu i nerkowce po chinsku (na 2 osoby)

- 160g tofu
- 3 lyzki sosu sojowego na marynate
- 2 zabki czosnku
- lyzka maki ryzowej lub zwyklej
- 2 garsci orzechow nerkowca
- 1 cebula
- 1 marchewka
- ½ szklanki bulionu warzywnego
- lyzka maizeny
- kilka kropel oleju sezamowego
- lyzka sosu ostrygowego
- 2 lyzki sosu sojowego


Tofu pokroic w kostke, zamieszac z 3 lyzkami sosu sojowego i roztartym zabkiem czosnku i zostawic pod przykryciem w lodowce przynajmniej na jedna godzine. Przed przystapieniem do przygotowania potrawy, osuszyc tofu na reczniku papierowym i obtoczyc w mace.
Rozgrzac 2 lyzki oleju w woku, dodac nerkowce i podsmazyc, az sie zarumienia i przelozyc na talerz. Nastepnie podsmazyc obtoczone w mace tofu. Gdy sie zrumieni przelozyc na talerz. Dodac lyzke oleju, rozgrzac i podsmazyc cebule, zabek czosnku i marchewke pokrojone w paski,gdy sa gotowe przelozyc na talerz. Wlac do woka bulion wymieszany z maizena i poczekac chwile, az sie zagotuje i stanie sie gesty i przejrzysty. Wtedy dodac orzechy, tofu i warzywa, zamieszc, by obtoczyly sie w sosie i doprawic wg wlasnego smaku olejem sezamowym, sosem sojowym i ostrygowym. Podawac z ryzem lub chinskim makaronem.

Thursday, November 13, 2008

Risotto z pistacjami



Do pistacji mam szczegolna slabosc. Tylko nierozsadna osoba moglaby postawic przede mna miseczke pelna tych zielonych delicji. Ja najzwyczajniej wpadam w trans i ‘budze sie’ dopiero gdy napotykam dno lub skorupki, ktorych nie moge otworzyc ;) Chyba tylko czeresnie potrafia mnie jeszcze tak zaczarowac...

Co najbardziej lubie z pistacjami?? Zdecydowanie lody. Jesli ktos pyta sie mnie jak moim zdaniem poznac czy lodziarnia jest dobra, odpowiedz jest od zawsze ta sama :Sprobuj lody pistacjowe. Bo jak od dziecka zauwazylam (z pomoca brata, ktory jest takim samym fanem pistacjowych lodow jak jak ;) jesli ten smak jest swietny to reszte mozna brac w ciemno... Piszac o lodach pewnie powinnam sama zaproponowac jakis fajny przepis, ale mam calkiem niedaleko dwie cudowne lodziarnie, wrecz idealne i poki co zaprzestalam produkcje domowa ;)

Za to przygotowalam Risotto z pistacjami. Robilam je troche z niedowierzaniem, bo myslalam, ze dlugie gotowanie pistacji spowoduje, ze zupelnie straca smak, ale tak sie nie stalo. Cale danie idealnie sie komponuje, wazne jest tylko by ser nie byl zbyt lezakowany, by nie przykrykl subtelnego smaku pistacji (dlatego osobiscie polecam mlodszy Grana Padano). Inspirowalam sie przepisem, ktory kiedys widzialam w telewizji, podczas gdy mowa byla o pistacjach z Bronte, najlepszych we Italii.



Risotto con pistacchi – Risotto z pistacjami

- 100g wyluskanych pistacji
- ok. 20g masla
- 2 lyzki oleju
- 1 niewielka cebula lub 2 szalotki
- 180-200g ryzu Carnaroli lub Vialone Nano
- ½ szklanki bialego wytrawnego wina
- 1l bulionu warzywnego

mantecatura
- ok. 20g masla
- ok. 30g startego sera Grana Padano lub Parmezanu

Pistacje gotowac przez 10 minut, ostudzic i obrac. Czesc pistacji (okolo jednej trzeciej) rozbic w mozdzierzu na miazge. Jesli bulion jest z lodowki, postawic na ogien, w momencie dodawania do ryzu powinien byc goracy.

Szalotki lub cebule posiekac, przelozyc do garnka z maslem i oliwa i postawic na ogien. Po kilku minutach dodac mazge pistacjowa i cale pistacje (zostawiajac kilka do dekoracji). Gdy cebula sie zeszkli dodac ryz, mieszac az wsiaknie caly tluszcz i powoli zacznie sie przyklejac do garnka, wtedy dodac wino. Gdy wino zostanie wsiakniete mozna zaczac dodawac malymi porcjami goracy bulion. Ryz jest gotowy, gdy jest miekki ale jednoczenie al dente. Zdjac garnek z ognia. Po chwili dodac ser i maslo i bardzo energicznie wymieszac, przykryc i zostawic jeszcze na kilka minut. Przed podaniem posypac platkami z pozostowianymi do dekoracji pistacji.

Tuesday, October 21, 2008

Gulasz z fasoli

Mialam napisac post czemu gulasz nie jest gulaszem, o wegierskiej papryce, o pieknej fasoli jaka kupilam na targu w Budapeszcie, o papryczkach Eros (czyt. Erosz) i wiele innych rzeczy. Niestety zajecia nie pozwalaja mi na to, a ze przepis na gulasz z fasoli obiecalam Anouschce juz ponad tydzien temu bedzie tylko o tym daniu.



Wszystko zaczelo sie od fasoli. Skusilam sie na nia, ze wzgledow estetycznych. Byla po prostu piekna i zapewniam, ze zdjecie w zaden sposob nie oddaje jej uroku. A ze przywiozlam ja z Wegier, nie moglam uzyc jej inaczej niz ze slodka papryka. Miesa jesc nie moge wiec postanowilam zrobic ‘gulasz’ dla mnie i przyznam, ze smak bardzo mnie zaskoczyl. Takie polaczenie, wrecz banalne, stalo sie hitem w moim domu a i znajomi (takze ci co zyja wylacznie fiorentina) wychodza z przepisem i paczuszkami ze slodka papryka :) Teraz uzywam fasoli borlotti, ale jestem pewna, ze mozna uzyc kazdego rodzaju nierozgotowujacej sie fasoli. Szczerze polecam :)



Gulasz z fasoli

- 1 duza cebula
- 1 czubata lyzeczka slodkiej papryki (swietnie pasuje takze wedzona)
- ok. 400g fasoli ugotowanej (swiezej ,suszonej albo od razu z puszki)
- 4 pomidory swieze lub mala puszka pelati
- smietana kwasna
- ostra papryczka
- sol, pieprz, odrobina peperoncino
- oliwa z oliwek

Na oliwie z oliwek podsmazyc poszatkowana cebule. Gdy juz bedzie miekka zdjac garnek z ognia i dodac papryke. Zamieszac i postawic garnek z powrotem na ogien, dodac fasole i pomidory. Gotowac na srednim ogniu ok. 10min, az woda z pomidorow wyparuje (warto czesto mieszac, zeby nic sie nie przypalilo). Doprawic do smaku i serwowac z kleksem kwasnej smietany i plasterkami ostrej papryczki.

Sunday, October 12, 2008

Pomidorki confit



Moda nie omija kuchni. Przynajmniej tu we Wloszech. Co jakis czas pojawia sie ‘cos’ (moze to byc jakis skladnik albo cale danie) co w bardzo krotkim czasie, moze w roznej formie, ale pojawia sie w prawie kazdej restauracji, na kazdym wiekszym przyjeciu i co za tym idzie- wkrotce takze w kazdym domu. A przynajmniej w moim, bo juz mam taki nawyk: kazda rzecz ktorej sprobuje i mi posmakuje w restauracji powtarzam we wlasnej kuchni :) Tego lata takim hitem zdecydowanie byly pomidorki confit.
Slowo confit pochodzi z jezyka francuskiego confire. W moim slowniku znalazlam dwie definicje: krystalizowac (zazwyczaj owoce, co wydaje mi sie podobne do kandyzowania) oraz konserwowac mieso (ktore polega na bardzo wolnym gotowaniu go z przyprawami, tak by uwolnilo caly tluszcz, ktory stanie sie wlasnie konserwantem). Wprawdzie pomidorki confit nie odpowiadaja ani jednej ani drugiej definicji, ale sa dwie rzeczy ktore je lacza: cukier i wolne pieczenie, wiec moze wlasnie stad ta nazwa. Ja predzej bym je nazwala zapiekanymi lub poduszanymi w piekarniku, ale slowo confit brzmi zapewne bardziej hmm... luksusowo? Moze ktos z Was wie skad ta nazwa?
Jedno jest pewne: tak przygotowane pomidorki calkowicie podbily nasze podniebienia. Mozna nimi doprawic makaron, swietnie pasuja do mies i ryb, a zwykla bruschetta nimi oblozona staje sie bruschetta de lux;). Ja podjadam takze same i za kazdym razem nie moge sie nadziwic jak takim malym kosztem pracy mozna uzyskac cos tak pysznego. Zazwyczaj obok pomidorkow klade takze glowki czosnku, podczas pieczenia traci on swoja ostrosc i jest idealnym dodatkiem do tak przyrzadzonych pomidorow i nie tylko.


Pomidorki confit

- pomidorki koktailowe
- oliwa z oliwek
- cukier trzcinowy
- fleur du sel
- ulubione przyprawy i ziola

Pomidorki przekroic na pol i ulozyc na blaszce, skropic dobrze oliwa, obsypac przyprawami, ziolami i cukrem. Wstawic do piekarnika nagrzanego do ok. 120 stopni i ‘piec’ przez okolo godzine.

Sunday, June 29, 2008

Pesto baaardzo pomidorowe



     Wprawdzie gotowanie makaronu w tym upale wydaje mi sie samobojstwem, ale organizm na przekor zdrowemu rozsadkowi sam prosi sie o cos bardziej tersciwego od arbuza czy melona. Za to pesto przygotowalam prawdziwie letnie, dodatkowo wczesniej je schlodzilam, by troche oziebic goracy makaron. Pesto to jest bardzo pomidorowe: te suszone nadaja specyficznego smaku i konsystencje natomiast swieze slodycz i swiezosc. Idealne polaczenie!

Pesto pomidorowe

- 250g pomidorkow koktailowych
- 80-100g suszonych pomidorow
- 1 lyzka kaparow
- 6-7 listkow bazylii
- ok. 100ml oliwy z oliwek
- ok. 20g startego sera Grana Padano, lub mlodego Parmezanu
- pol zabka czosnku
- sol, pieprz i peperoncino do smaku

     Suszone pomidory zalac ciepla woda i zostawic na 20 minut. Po tym czasie lekko je odcisnac i wlozyc do blendera. Kapary przeplukac, osuszyc i dodac do blendera razem z oliwa z oliwek. Zmiksowac. Nastepnie dodac pomidorki koktailowe przekrojone na pol, czosnek i przyprawy, dobrze zmiksowac, az powstanie krem. Przelozyc gotowy sos do miseczki i dodac poszarpane listki bazylii i ser.

Pomysl pochodzi z Cucina Italiana, przepis dostosowalam do swojego smaku. Z podanej ilosci skladnikow sosu wystarczy na 7-8 porcji makaronu.

Tuesday, June 17, 2008

Zucchine tonnate




     Skorzystam z chwili spokoju, bo swiat wokol mnie zatrzymal sie na najblizsze 90 minut;-)
Blog troche zaniedbany, bo egzaminy blisko, a i do kuchni w ostatnim miesiacu weszlam tylko kilka razy. Przezyc pozwalaja mi soki warzywne, kuchnia mojego ‘wspolokatora’ i swietna japonska restauracja, ktorej filie ‘bezczelnie’ otworzyli nam praktycznie pod domem. W chwilach relaksu zagladam jednak na zaprzyjaznione blogi z zalem patrzac na wszystkie truskawkowe delicje: u mnie sezon na te owoce skonczyl sie juz tak dawno, ze nie pamietam ich smaku, na pocieszenie zajadam sie czeresniami i morelami.
Za to bardzo zaintrygowal mnie przepis Anoushki na Zucchine tonnate. Wszystkie skladniki bardzo lubie, ale ich polaczenie wzbudzalo we mnie troche skrzywiona mine. Nie wiem nawet dlaczego, bo gdyby skladniku sosu nie byly zmiksowane na pewno powstalaby z tego bardzo fajna salatka. Zagladalam do Anoushki 1000 razy na dzien, a po tygodniu weszlam do kuchni i je po prostu zrobilam. Pomine fakt, ze zajelo mi to doslownie 5 minut, ze sa sycace i pewnie zdrowe. One sa przede wszystkim przepyszne! Zdecydowanie beda hitem tego lata w moim domu i wszystkim bardzo je polecam:-)


Zucchine tonnate


- 6 cukinii
- 2 lyzki oliwy
- 2 male puszki tunczyka lub 1 duza w sosie wlasnym
- 2 lyzki majonezu
- 4 lyzki jogurtu naturalnego
- 2 bardzo male korniszony koktailowe (lub ¼ normalnego)
- 1 lyzka kaparow z zalewy
- po 2 lyzki siekanych ziol : szczypiorku, kopru i natki
- 2 lyzki soku z cytryny
- kapary, korniszony koktailowe i cytryna do przybrania
- sol, pieprz i peperoncino do smaku

     Cukinie przekroic wzdluz na 4 ( a jesli sa duze to na 8) czesci. Na patelni rozgrzac oliwe, dodac cukinie i smazyc je, az sie zezloca mieszajac od czasu do czasu (trwa to ok. 5 minut). W miedzyczasie do blendera wrzucic reszte skladnikow (plus przyprawy do smaku) i miksowac, az powstanie gladki sos. Cukinie wylozyc na talerz, doprawic sola i pieprzem, polac sosem, przybrac kaparami, korniszonami i czastkami cytryn. Smacznego!

Monday, June 9, 2008

Kalmary z makiem


  


    Ostatnio na jednym z przyjec jako aperitif zaserwowano smazone kalmary obtoczone w maku. Przyznam, ze nie moglam sie nadziwic, ze te dwa produkty moga tak bardzo do siebie pasowac. Wprawdzie maku bylo tyle, az zgrzytal pomiedzy zebami, ale samo polaczenie ich smakow bylo (przynajmniej dla mnie) zaskakujace. Niestety nie odniosly zbyt duzego sukcesu: po pierwsze mak we Wloszech niezbyt dobrze sie kojarzy, po drugie pierwsi ktorzy sie skusili desperacko zaczeli szukac wykalaczek (bez sukcesu zreszta) ;-). Pomysl na przekaske trafiony w dziesiatke, miejsce jej serwowania- zdecydowanie nie.
     Dlatego, gdy pomylono moje zakupy i dostarczono mi do domu ogromny worek pierscieni kalmarowych (Caly kilogram! Co ja mam z tym zrobic?? ) od razu sobie przypomnialam o maku. Zmienilam tylko troche sposob przyrzadzenia, bo mak wymieszalam z maka co wyszlo na dobre i dla smaku i dla ich wygladu. Moj osobisty wyjadacz tego co smazone byl w siodmym niebie, a mi zostalo jeszcze 900g pierscieni do zuzycia...;-)

  
Kalmary w makowej otoczce

- kalmary (moga byc swieze: pokrojone na pierscienie ok 2cm, albo mrozone: wsypac kalamary do miski z zimna, posolona woda i sokiem z cytyny i zostawic na 30 minut)
- 2 lyzki maki
- 2 lyzki maku
- olej do smazenia
- cytryna
- sol i pieprz

     Kalmary osuszyc. Do worka wsypac make i mak i przyprawy i wymieszac. Wlozyc kalamary i mocna potrzasnac, by oblepily sie mieszanka. Smazyc na dobrze rozgrzanym oleju przez ok. 3 minuty. Skropic sokiem z cytryny.