Pokazywanie postów oznaczonych etykietą livingroom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą livingroom. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 lipca 2017

Strefa chilloutu


Kiedy na urlop trzeba jeszcze chwilę poczekać, dobrze jest mieć swoją strefę "czilautu".
Szczególnie jeśli pogoda nie sprzyja.
Misiolkowi zdarzają się jeszcze krótkie drzemki, a ja wówczas mam chwilę na kawę, czytanie, itd.


Koniec końców i tak ląduję na sofie w pokoju dziennym. To moje małe centrum dowodzenia.
To już ostatnie chwile, kiedy dominują tu pastele. Łososiowe firanki, choć bardzo mi się podobają zmieniam na ciemniejsze, które nie przepuszczają światła. Latem bardziej się sprawdzają. Choć szczerze mówiąc, słońca jak na lekarstwo. Nie mogę się nacieszyć czytaniem na tarasie.
Gdzie się podziało lato?!


Na stole kolejne kwiatki od sąsiadki, a raczej od sąsiada, 
który ma dużo do czynienia z roślinami i przywozi je naprawdę z daleka. 



Z ulubionymi pismami wnętrzarskimi mogłabym spędzić na kanapie cały dzień! Tak dobrze jednak nie ma i kradnę chwile z Werandą, zachwycając się pięknymi propozycjami w zieleni. 
Mam wrażenie, że w sklepach jest wciąż mało dekoracyjnych przedmiotów w tym kolorze.
I znów kwiat od sąsiada :)




Tak, tak, ta eustoma również...



Ostatnio zanurzyłam się w serialu: Ania nie Anna, o znanej wszystkim Ani z Zielonego Wzgórza. 
Jestem zachwycona filmem i pięknymi ujęciami. Polecam. Można oderwać się od rzeczywistości :)


A gdzie Wy macie swoją strefę odpoczynku?

W następnym poście, który już niedługo pochwalę się hortensjami, które cieszą teraz nasze oczy.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych wakacji!


piątek, 16 czerwca 2017

Burza róż


Prawdziwa burza róż wokół nas!
Chyba nigdy wcześniej nie otaczało mnie w domu i wokół niego tyle róż, nawet po ślubie ;)
Chyba tylko miastowi, którzy wyrwą się na wieś rozumieją, jaką radość dają wyhodowane przez siebie kwiaty, przynoszone z ogródka (ze względu na gabaryty muszę tak zdrabniać ;)
Ach! Choć przez chwilę poczuć się jak XIX-wieczna dama, która przechadzając się po ogrodzie zbiera do koszyka kwiaty na bukiet do salonu :)
Zapraszam na mały podwieczorek...



W domu albo na zewnątrz. Niedawno była okazja, żeby świętować w miłych okolicznościach przyrody. Kubki w kwiaty dopełniły krajobraz.



Piękny bukiet kremowych róż od bliskich


A ta mała szklanka, zaadaptowana na świecznik to pamiątka, którą przywiozłam z Huty Szkła Julia, którą miałam okazję ostatnio zwiedzić. Stali czytelnicy bloga na pewno zauważyli moją słabość do kryształów. Teraz moja skłonność zdecydowanie się pogłębiła. Podziwiam kunszt, z jaką wykonuje się kryształowe cacka i naprawdę ciężką pracę ludzi, którzy je tworzą.
Kupiłam kilka kolorowych szklanek, ale wierzcie mi, podobało mi o wiele więcej...


Dom jest po większym malowaniu. W pokoju dziennym pojawił się nowy, ciemniejszy kolor.
Ja zwolenniczka jasnych wnętrz bardzo dobrze poczułam się otoczona beżem z lekką domieszką szarości.


Mój ulubiony kolor róż...



I kolejne piękności: róże z ogródka i następne kryształowe szklanki w odcieniach niebieskości.
Tym razem w roli wazonów. 
Chciałabym mieć je we wszystkich kolorach tęczy...


 Róża..necznik :)
Są u nas w czterech kolorach. Kwitną jeden po drugim. 


Od sąsiada dostałam piękne kwiaty, prosto z Holandii :)
Długo stoją w wazonie i ładnie się rozwinęły.


Uwielbiam kwiaty i cieszę się, kiedy mogę udekorować nimi dom.
A letni czas jest idealny by cieszyć się różnymi odmianami.
Pozdrawiam wszyskich ciepło!
Pięknej pogody i miłego weekendu...




niedziela, 16 kwietnia 2017

Wesołych Świąt Wielkanocnych!



Świąteczne dzień dobry!

W uroczystym dniu witam Was serdecznie i zapraszam do stołu :)
Choć pewnie w każdym domu pyszności nie brakuje pozwólcie, że zaprezentuję kilka smacznych obrazków ;)


Chociaż nie mieliśmy dużo czasu na przygotowania świąteczne
(niespodziewany pobyt poza domem) wszystko wygląda jak trzeba :)
Nasze ulubione sosy świąteczne: wiosenny, chrzanowy i tatarski, w wykonaniu Mamy oczywiście.


Ja zajęłam się pieczeniem ciast.
Mazurek pomarańczowy z przepisu z ostatniego wydania "Pani",
babka i nowy sernik czekoladowy z solonym karmelem z przepisu w "Werandzie Country".
Do tego jeszcze tort na drugie urodziny Misiolka i ciastka z przepisu Agnieszki Maciąg.
I co z tym wszystkim począć?


W oknie powiesiłam nowe firanki w kolorze łososiowego różu. Zebrały już dużo achów i ochów.
Pierwszy raz odważyłam się na ten kolor i myślę, że pasuje do wiosennych klimatów.
Wyciągnęłam też nieśmiertelnego zająca. Przez swój betonowy wygląd pasuje do różnych aranżacji.
Trochę miętowego koloru, błękit i mamy pastelowy miks.



Hiacynty trzymają formę w fiolce zawieszonej w oknie.


i w doniczce...




A pomysłów na dekoracje tyle, że zmieniam je co chwila.


Wiosenny nastrój wprowadza też nowy, kwiecisty obrus z Zara Home, który kupiłam jeszcze zimą.
Ma debiut w te Święta. Prawdziwa eksplozja kolorów...


A jakie są Wasze, wielkanocno - świąteczne klimaty?

Moi Drodzy życzę Wam wspaniałego, rodzinnego świętowania, 
wypoczywania i cieszenia się wyjątkową atmosferą.


Pozdrawiam 

marta




niedziela, 26 lutego 2017

Nowa odsłona salonu


Dzień dobry!
Obudziliście się już z zimowego snu?
Ja zdecydowanie tak.
Do domu wpuszczam świeży powiew powietrza, ale i zmiany,
które jak zawsze bardzo mnie cieszą. 

Kilka drobiazgów odmieniły wygląd kąta wypoczynkowego w pokoju dziennym. 
Przede wszystkim przybyła lampa, która subtelnie rozświetla to miejsce. 
Zamiast obrazu z napisem Bless this house ... (ktoś go jeszcze pamięta?),
który już trącił myszką, pojawiła się duża ramka na zdjęcia.
Chwilowo wstawiłam do niej rysunek, ale po planowanej na dziś
 sesji zdjęciowej pojawi się rodzinne zdjęcie :)


Nadal kolorem przewodnim dodatków jest ciemny róż. Chociaż mam już dopracowaną koncepcję wiosennego wystroju (czy ja nie powinnam pracować dla jakiegoś pisma wnętrzarskiego? ;)
to jednak obecne barwy dodają energii i rozweselają optycznie szarzyznę za oknem i w domu :)
Niedawno kupiłam nowy wazon. Chociaż to już kolejna sztuka i sama mogłabym je sprzedawać, to jednak rozgrzeszyłam się szybko. Grafitowy kolor, nowoczesny wygląd i niewielki rozmiar oraz przystępna cena usprawiedliwiają. Poparcie Mamy, która mi towarzyszyła też nie było bez znaczenia ;)


Nareszcie mogę pokazać tę część pokoju.
Wymieniliśmy szafkę pod telewizor. Poprzednia była smętna i nie nadawała się do pokazania.


Zatem mogę się pokusić o perspektywiczne zdjęcie.
W przeciwieństwie do drugiej części pokoju, ta ma nieco bardziej nowoczesny charakter.
I dużo tu szarości. Plan pomalowania ścian na szaro stanął pod znakiem zapytania.
Chyba byłoby już za dużo tego koloru.


Nowa odsłona salonu daje mnóstwo codziennej radości. 
To oczywiście nie koniec zmian i pomysłów.
Wiosenna energia dopiero we mnie wstępuje :)



Pozdrawiam serdecznie!

marta

niedziela, 29 stycznia 2017

Magia domu - uporządkowanego


Witam serdecznie!
Ostatecznie pożegnałam się już z świątecznym klimatem.
Choć przyznam, że została jeszcze jedna bombka z zimowym pejzażem,
a choinkę, już saute, nadal podziwiamy przez okno tarasowe.


W dodatkach pojawił się mocny róż i ożywił trochę zimowe klimaty.
W tym roku nie zawiódł mnie amarylis, który dostałam od Taty.
Ma aż cztery kwiaty, a będzie ich więcej!
Wciąż uważam, że rośliny to najpiękniejsza dekoracja.


Na własne życzenie, na urodziny, które dopiero przede mną, dostałam od G.
książkę, która od pewnego czasu mnie intrygowała.
Magia sprzątania. Marie Kondo. Niejedna pani obraziłaby się, ale nie ja. 
Pod skórą czułam, że COŚ muszę zrobić. Szukam własnej drogi, bo minimalistką nie jestem, a pomysłów na organizację przestrzeni dla wielbicielek vintage  
i zbieraczek rzeczy różnych zbyt wielu nie ma...


Jestem w trakcie małej, a może nawet dużej, jak na mnie rewolucji.
Muszę przyznać, że ta niewysoka Japonka, którą trochę z przymrużeniem oka oglądałam w tv ma jednak rację. Zna te wszystkie sztuczki, preteksty, metody, które stosuje człowiek chcąc mieć porządek, a jednocześnie prawie niczego nie wyrzucać. Zaproponowała metodę, która faktycznie powoduje, że w domu czuje się powiew świeżego powietrza. Inną niż wszystkie dotychczas.
Jestem w trakcie.
Jakie efekty? Przykład:
Niemal co tydzień oddawałam różne ubrania, przekazując je innym. Myślałam, że w organizacji garderoby jestem na bieżąco. Jednak po zastosowaniu rad Marie przekazałam jednorazowo cztery wielkie worki! 


Zasady pokrótce:
sprząta się nie pomieszczeniami, ale tematycznie, w kolejności:
ubrania, książki, papiery, komono (różności), pamiątki.
Sprząta się tylko raz, później utrzymuje się porządek :)
Trzeba się zastanowić nie nad tym, co wyrzucić, ale co zostawić.
Podstawowym kryterium są nasze emocje wobec rzeczy, a nie rozsądek, który czasem prowadzi na manowce. Nie żałować rzeczy drogich, firmowych etc. bo i tak często ich nie nosimy.

Trudności: trzeba się powstrzymać, żeby nie wyrzucić za dużo ;)
Dla osób, które zawodowo czytają, selekcja książek to naprawdę wyzwanie.
Sentymentalni romantycy mają trudniej ;)
Dobrze byłoby, żeby domownicy również przeczytali książkę, inaczej męczy nas pokusa posprzątania  (wyrzucania) rzeczy innych :)
Czasami wybiegamy do przodu, chcąc przejść do następnego etapu, podejrzliwie przyglądając się wszystkim przedmiotom w domu :)


Oczywiście w dużym skrócie przedstawiłam zasady. Zdecydowanie jednak i bezinteresownie polecam tę książkę, bo tylko jej przeczytanie pozwoli zrozumieć ideę przyświecającą doświadczonej w tym względzie autorce. Opowiadanie o metodach może czasami budzić nasz ironiczny uśmiech. Czasami mamy wrażenie, że wschodnie, minimalistyczne podejście kłóci się z naszą, tradycyjną naturą zbieracza, ale zaświadczam: to działa. Nawet na mnie - miłośniczkę rzeczy ładnych, która często zmienia wystrój domu, a w szafie ma dwadzieścia wazonów ;) jeszcze... 
Bonusem jest lekka euforia, która towarzyszy procesowi zmian :)


Po pracy zasłużyłam sobie na chwilę odpoczynku i coś dobrego, prawda? ;)
A wy jakie macie doświadczenia z różnymi metodami porządkowania.



Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze trwa w świątecznym klimacie i jakie zmiany pojawiły się w Waszych domach. Piszcie. Jak zawsze chętnie czytam :)

Pozdrawiam serdecznie

marta


środa, 4 stycznia 2017

Jeszcze nie dosyć.


Witam ciepło i zawinięta w koc, nie do końca w pełni sił,  zapraszam
 do obejrzenia kolejnych zdjęć z jeszcze świątecznego domu.
Wciąż nie mam dość tego wyjątkowego klimatu.
Teraz, kiedy zaczął padać śnieg, zimowe dekoracje sprawiają, 
że dom wydaje się jeszcze bardziej przytulny i miły.


W tym roku trwa u nas jakiś festiwal bombek. Wciąż pojawiają się nowe, które eksponuję nie tylko na choince, na której właściwie nie ma już miejsca ;)
Ta jest z domu mojej Babci i jak się dowiedziałam, pochodzi z lat 70-tych ubiegłego wieku.



Zima dopiero się zaczyna. W moim regionie rzadko można zobaczyć śnieg, ale nie narzekam,
bo fanką zimna nie jestem. Nie uciekam jednak przed zimowym klimatem w dekoracjach i nie udaję, że już wiosna ;) Ostrokrzew z Kwiaty&Miut wciąż stoi w wazonie i ma się dobrze. Ociepla biały widok na ośnieżone choinki i szyszki ;)


Jeszcze rzut oka na okolice stołu i kredens...


... oraz na kolejną bombkę.Tym razem kupiona niedawno, nietypowa, czarna, ręcznie malowana. 
Pasuje do papierowych, czarnych choinek, które wcześniej już pokazywałam.


Święta już dawno minęły, a ja jeszcze nie zdążyłam pokazać choinki. Jak zawsze jest wysoka, rozłożysta i postoi na pewno do kolędy. Tu jeszcze z prezentami.



Niedawno wybrałyśmy się z Mamą na wyprzedaże. Zamiast tropić przeceny ubrań uległyśmy świątecznym dekoracjom. Wciąż nie mogłyśmy przestać się zachwycać drobiazgami, jak poniższa bombka z House&More, którą dostałam od Mamy.
To ciekawe, kiedy inni pozbywają się już świątecznych dekoracji, u nas pojawiają się nowe.
Dziwnie, prawda? ;)


Żeby nie przyprawiać Was o zawrót głowy powstrzymam się od prezentowania następnych egzemplarzy ;)

A u Was są jeszcze świąteczne ozdoby?

Życzę Wam dużo zdrowia i sił na nadchodzące mrozy. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!

Z nowym rokiem

                                                              Dzień dobry!     Stęskniłam się... za dłuższą myślą wyrażaną w tekstach ... do...