Pokazywanie postów oznaczonych etykietą salon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą salon. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 kwietnia 2017

Wesołych Świąt Wielkanocnych!



Świąteczne dzień dobry!

W uroczystym dniu witam Was serdecznie i zapraszam do stołu :)
Choć pewnie w każdym domu pyszności nie brakuje pozwólcie, że zaprezentuję kilka smacznych obrazków ;)


Chociaż nie mieliśmy dużo czasu na przygotowania świąteczne
(niespodziewany pobyt poza domem) wszystko wygląda jak trzeba :)
Nasze ulubione sosy świąteczne: wiosenny, chrzanowy i tatarski, w wykonaniu Mamy oczywiście.


Ja zajęłam się pieczeniem ciast.
Mazurek pomarańczowy z przepisu z ostatniego wydania "Pani",
babka i nowy sernik czekoladowy z solonym karmelem z przepisu w "Werandzie Country".
Do tego jeszcze tort na drugie urodziny Misiolka i ciastka z przepisu Agnieszki Maciąg.
I co z tym wszystkim począć?


W oknie powiesiłam nowe firanki w kolorze łososiowego różu. Zebrały już dużo achów i ochów.
Pierwszy raz odważyłam się na ten kolor i myślę, że pasuje do wiosennych klimatów.
Wyciągnęłam też nieśmiertelnego zająca. Przez swój betonowy wygląd pasuje do różnych aranżacji.
Trochę miętowego koloru, błękit i mamy pastelowy miks.



Hiacynty trzymają formę w fiolce zawieszonej w oknie.


i w doniczce...




A pomysłów na dekoracje tyle, że zmieniam je co chwila.


Wiosenny nastrój wprowadza też nowy, kwiecisty obrus z Zara Home, który kupiłam jeszcze zimą.
Ma debiut w te Święta. Prawdziwa eksplozja kolorów...


A jakie są Wasze, wielkanocno - świąteczne klimaty?

Moi Drodzy życzę Wam wspaniałego, rodzinnego świętowania, 
wypoczywania i cieszenia się wyjątkową atmosferą.


Pozdrawiam 

marta




niedziela, 26 lutego 2017

Nowa odsłona salonu


Dzień dobry!
Obudziliście się już z zimowego snu?
Ja zdecydowanie tak.
Do domu wpuszczam świeży powiew powietrza, ale i zmiany,
które jak zawsze bardzo mnie cieszą. 

Kilka drobiazgów odmieniły wygląd kąta wypoczynkowego w pokoju dziennym. 
Przede wszystkim przybyła lampa, która subtelnie rozświetla to miejsce. 
Zamiast obrazu z napisem Bless this house ... (ktoś go jeszcze pamięta?),
który już trącił myszką, pojawiła się duża ramka na zdjęcia.
Chwilowo wstawiłam do niej rysunek, ale po planowanej na dziś
 sesji zdjęciowej pojawi się rodzinne zdjęcie :)


Nadal kolorem przewodnim dodatków jest ciemny róż. Chociaż mam już dopracowaną koncepcję wiosennego wystroju (czy ja nie powinnam pracować dla jakiegoś pisma wnętrzarskiego? ;)
to jednak obecne barwy dodają energii i rozweselają optycznie szarzyznę za oknem i w domu :)
Niedawno kupiłam nowy wazon. Chociaż to już kolejna sztuka i sama mogłabym je sprzedawać, to jednak rozgrzeszyłam się szybko. Grafitowy kolor, nowoczesny wygląd i niewielki rozmiar oraz przystępna cena usprawiedliwiają. Poparcie Mamy, która mi towarzyszyła też nie było bez znaczenia ;)


Nareszcie mogę pokazać tę część pokoju.
Wymieniliśmy szafkę pod telewizor. Poprzednia była smętna i nie nadawała się do pokazania.


Zatem mogę się pokusić o perspektywiczne zdjęcie.
W przeciwieństwie do drugiej części pokoju, ta ma nieco bardziej nowoczesny charakter.
I dużo tu szarości. Plan pomalowania ścian na szaro stanął pod znakiem zapytania.
Chyba byłoby już za dużo tego koloru.


Nowa odsłona salonu daje mnóstwo codziennej radości. 
To oczywiście nie koniec zmian i pomysłów.
Wiosenna energia dopiero we mnie wstępuje :)



Pozdrawiam serdecznie!

marta

niedziela, 29 stycznia 2017

Magia domu - uporządkowanego


Witam serdecznie!
Ostatecznie pożegnałam się już z świątecznym klimatem.
Choć przyznam, że została jeszcze jedna bombka z zimowym pejzażem,
a choinkę, już saute, nadal podziwiamy przez okno tarasowe.


W dodatkach pojawił się mocny róż i ożywił trochę zimowe klimaty.
W tym roku nie zawiódł mnie amarylis, który dostałam od Taty.
Ma aż cztery kwiaty, a będzie ich więcej!
Wciąż uważam, że rośliny to najpiękniejsza dekoracja.


Na własne życzenie, na urodziny, które dopiero przede mną, dostałam od G.
książkę, która od pewnego czasu mnie intrygowała.
Magia sprzątania. Marie Kondo. Niejedna pani obraziłaby się, ale nie ja. 
Pod skórą czułam, że COŚ muszę zrobić. Szukam własnej drogi, bo minimalistką nie jestem, a pomysłów na organizację przestrzeni dla wielbicielek vintage  
i zbieraczek rzeczy różnych zbyt wielu nie ma...


Jestem w trakcie małej, a może nawet dużej, jak na mnie rewolucji.
Muszę przyznać, że ta niewysoka Japonka, którą trochę z przymrużeniem oka oglądałam w tv ma jednak rację. Zna te wszystkie sztuczki, preteksty, metody, które stosuje człowiek chcąc mieć porządek, a jednocześnie prawie niczego nie wyrzucać. Zaproponowała metodę, która faktycznie powoduje, że w domu czuje się powiew świeżego powietrza. Inną niż wszystkie dotychczas.
Jestem w trakcie.
Jakie efekty? Przykład:
Niemal co tydzień oddawałam różne ubrania, przekazując je innym. Myślałam, że w organizacji garderoby jestem na bieżąco. Jednak po zastosowaniu rad Marie przekazałam jednorazowo cztery wielkie worki! 


Zasady pokrótce:
sprząta się nie pomieszczeniami, ale tematycznie, w kolejności:
ubrania, książki, papiery, komono (różności), pamiątki.
Sprząta się tylko raz, później utrzymuje się porządek :)
Trzeba się zastanowić nie nad tym, co wyrzucić, ale co zostawić.
Podstawowym kryterium są nasze emocje wobec rzeczy, a nie rozsądek, który czasem prowadzi na manowce. Nie żałować rzeczy drogich, firmowych etc. bo i tak często ich nie nosimy.

Trudności: trzeba się powstrzymać, żeby nie wyrzucić za dużo ;)
Dla osób, które zawodowo czytają, selekcja książek to naprawdę wyzwanie.
Sentymentalni romantycy mają trudniej ;)
Dobrze byłoby, żeby domownicy również przeczytali książkę, inaczej męczy nas pokusa posprzątania  (wyrzucania) rzeczy innych :)
Czasami wybiegamy do przodu, chcąc przejść do następnego etapu, podejrzliwie przyglądając się wszystkim przedmiotom w domu :)


Oczywiście w dużym skrócie przedstawiłam zasady. Zdecydowanie jednak i bezinteresownie polecam tę książkę, bo tylko jej przeczytanie pozwoli zrozumieć ideę przyświecającą doświadczonej w tym względzie autorce. Opowiadanie o metodach może czasami budzić nasz ironiczny uśmiech. Czasami mamy wrażenie, że wschodnie, minimalistyczne podejście kłóci się z naszą, tradycyjną naturą zbieracza, ale zaświadczam: to działa. Nawet na mnie - miłośniczkę rzeczy ładnych, która często zmienia wystrój domu, a w szafie ma dwadzieścia wazonów ;) jeszcze... 
Bonusem jest lekka euforia, która towarzyszy procesowi zmian :)


Po pracy zasłużyłam sobie na chwilę odpoczynku i coś dobrego, prawda? ;)
A wy jakie macie doświadczenia z różnymi metodami porządkowania.



Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze trwa w świątecznym klimacie i jakie zmiany pojawiły się w Waszych domach. Piszcie. Jak zawsze chętnie czytam :)

Pozdrawiam serdecznie

marta


środa, 26 października 2016

Sposób na jesień


Jak przeżyć jesień?
To pytanie nasuwa mi się za każdym razem kiedy słyszę o pogarszających się nastrojach znajomych, uzależnionych często od aury za oknem.
Pokazując kilka "przytulnych" zdjęć opowiem Wam o moich sposobach na ten czas.




Po pierwsze staram się w ogóle nie zwracać uwagi na pogodę. 
Nie uzależniać od niej mojego nastroju.
Tak już jest, wieje, pada, nic na to nie poradzę, pędzę do przodu...

Po drugie, światło. Rozświetlam domowe kąty i robi się przytulnie, ciepło, nastrojowo.
Świece, lampiony będą nam towarzyszyć aż do wiosny. 
Zdradzę Wam też, że wczoraj kupiłam lampion z choinką. 
Wiem, aż wstyd, przecież dopiero październik!


Koc, to o tej porze mój niezbędnik. Dodam jeszcze gorącą herbatę.
Teraz jest czas na uroczyste jej parzenie, ocieplacze na dzbanki.
Chętniej też wstępuję do sklepów z kawą i herbatą, próbuję nowych smaków i odmian.


Niewątpliwie, czymś co trzyma mnie po jasnej stronie to myśl o Świętach.
Myśli już pędzą w tamtą stronę,
a Misiolek codziennie słucha piosenki "Pada śnieg..."w wykonaniu mamy.


Zamykam się w domu, a raczej cieszę się przebywaniem w nim.
Po intensywnym towarzysko lecie nadszedł czas na mały kokoning.
Zamiast odgłosu rozmów słychać cichutko sączącą się przez radio muzykę.


Odwiedzam blogi i patrzę jak inni tworzą sobie domowy klimat.
To zawsze sprawia mi dużą przyjemność.

To dopiero początek i energii mi nie brakuje. 
Mam nadzieję, że nie poddam się narzekaniom i chandrze.
A Wy jak umilacie sobie ten czas?

pozdrawiam!








poniedziałek, 28 grudnia 2015

Migawki z świątecznego domu


Witam ciepło!
Co roku mówimy to samo. Święta, Święta i...
Ale przecież jeszcze przez jakiś czas będziemy czuć tą atmosferę.
Nie pozwolimy, żeby za szybko odeszła prawda?
Tym bardziej, że na choince wciąż migocą lampki, w zasięgu ręki pełno przysmaków,
a ledwo rozpakowane prezenty wciąż cieszą oko.
Cały dom pachnie Bożym Narodzeniem...




W tym roku ponownie urządziliśmy Wigilię w naszym domu.
Było gwarno, smacznie i wesoło.
Jak zapowiadałam, w pokoju dziennym jest dużo czerwieni.
Znowu pojawiły się wianki, tym razem nie wieszałam ich na oknach,
ale na ścianie i nad kominkiem.
Chciałam, żeby były jak najbardziej skromne. Dodałam jedną ozdobę i atlasową wstążkę.



Chociaż każdego roku wyjmuję ozdoby świąteczne zgromadzone już przez kilka lat,
to zawsze staram się je trochę inaczej zaaranżować.
Coraz bardziej podobają mi się bardzo proste, naturalne dekoracje.
Stroik na stół zrobiłam na tacy z kilku gałązek jodły i świec.




Od jakiegoś czasu marzy mi się polska szopka. Daję sobie jednak czas na poszukanie idealnej.
Tymczasem cieszę się z niemieckiej, drewnianej, która kręci się pod wpływem ciepła świec.
Znalazłam ją kiedyś na pchlim targu .



Po Wigilii zamieniłam biały obrus na czerwony w gwiazdy, który przywiozła Mama.
I tak zostało. 






Podczas świątecznych zakupów znalazłam lampiony z napisami.
Ostatnio bardzo podoba mi się szkło mercury ze względu na magiczny efekt.
U nas został ten z napisem JOY. Do Siostry i chrześniaczki Zosi trafiły z napisem LOVE.



Amarylis po prostu ze mnie zakpił. Miał się rozwinąć na Święta i nic!
Nie pomagało stawianie przy ciepłym kominku.
Dopiero teraz raczył otworzyć pąk.
No cóż, sesja zdjęciowa przed nim ;)




W tym roku Święta były wyjątkowe. Pierwszy raz do stołu usiadł z nami Mikołaj. Ha!
Kto ma tak dobrze jak my? :)



Moi Drodzy.
Zegar odmierza czas. Już niedługo Nowy Rok!
A ja wspominam. Bo właśnie minęły 4! lata od kiedy prowadzę blog.
A wydawało mi się, że nie będę miała o czym pisać :)

Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności tych, którzy są przez ten czas ze mną.

Dziękuję!

marta















poniedziałek, 23 listopada 2015

Już czas?


Witam!

Chociaż świąteczne klimaty atakują już ze wszystkich stron, jakoś się trzymam ;)
Witryny sklepów, blogi, instagram, to wszystko źródła pięknych inspiracji.
Powoli obmyślam dekoracje, ale tymczasem, wbrew wszystkiemu, 
nawet pogodzie, zatrzymuję w domu jesień.



Ostatnio pokazywałam już "odważne", żółte rolety w pokoju dziennym.
Spotkały się z Waszą aprobatą, co oczywiście cieszy próżną blogerkę,
czyli mnie ;)
Moim celem jest jednak pokazanie Wam, jak przy pomocy kilku dodatków, często niedrogich i przypadkowych można odmienić wnętrze.
Choćby na chwilę, bo tak lubię :)


Dziś kolejne kadry z żółtymi elementami. Zapraszam do obejrzenia.
Kryształy - moja ostatnia słabość, o której już kiedyś wspominałam.
Chociaż dla wielu osób to relikt PRL-u, ja nie mam wielu skojarzeń, ponieważ w domu rodzinnym była ich naprawdę znikoma ilość.
Teraz głównie je dostaję. Przyznam, że marzą mi się kieliszki z Huty Szkła Julia, a może też jakaś karafka, której ostatnio intensywnie szukam, a jak szukam...to nie znajduję ;)
I na odwrót.


Pozostałości po wczorajszej imprezce :)



Od Rodziców pasująca do klimatu chryzantema.
To chyba już jej ostatnie chwile. W nocy chwycił mróz.



Od Rodziców również dostaliśmy oryginalny świecznik
Drewno, metal i szkło.
Proste przesłanie. Nie tylko na Boże Narodzenie


To jest ten czas, w którym zapełniam wnętrza tilajtami, świecznikami i świecami.
Światło migocze dosłownie w każdym kącie.




Kilka wrzosów jeszcze się jakoś trzyma.
Zaczyna je już jednak wypierać konkurencja :)
Obrus kupiłam na wyprzedaży w Zara Home. 
Ma grafitowo - szafirowy odcień i myślę, że w połączeniu z żółcią tworzą niezły duet.


W przyszłym tygodniu zaczyna się Adwent. Wówczas pojawią się u nas w domu pierwsze ozdoby świąteczne. Ale bez szaleństw. Większość wyjmę dopiero przed Bożym Narodzeniem, żeby ten czas był naprawdę wyjątkowy.
A Wy czekacie z dekoracjami do grudnia czy już poddajecie się tej gorączce świątecznej?
Kiedy pojawią się u Was w domach pierwsze ozdoby?



Cieszę się, że jesień jest w tym roku tak piękna i długo dała nam się cieszyć ciepłymi dniami.
Niebawem pokażę Wam kuchnię i biało-czarny wystrój, którego sama po sobie bym się nie spodziewała.
Pozdrawiam i do zobaczenia! 






Z nowym rokiem

                                                              Dzień dobry!     Stęskniłam się... za dłuższą myślą wyrażaną w tekstach ... do...