DZISIAJ ŚRODA XVIII
W ubiegłym tygodniu, z przyczyn czysto rodzinnych nie zamieściłam środowego - wspominkowego posta...
Ta herbaciarka powstała w ciągu jednego dnia... to sylwestrowy upominek. Przepiękna serwetka, w dodatku ułożyła się bez jednej zmarszczki. Jednego żałuję... kilka lat temu nie zdejmowałam z pudełek tych paskudnych zamknięć. Do dzisiaj mnie rażą...
Zosiu dziękuję Ci pięknie za nominację. Z braku czasu zajmę się tym tematem dopiero w lipcu.
Jestem jak wszyscy.....mam dom, rodzinę, psa, pracę, komputer, telefon i samochód...Ale przede wszystkim mam pasje - coraz to nowsze, ciekawsze. Jedne na chwilę, inne na całe życie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ŚRODY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ŚRODY. Pokaż wszystkie posty
środa, 21 czerwca 2017
środa, 7 czerwca 2017
DZISIAJ ŚRODA XVII
Miałam nie pokazywać... ale przecież to moje pierworodne puszki i słoiki w technice decu. Zero szlifowania, zero lakieru prawie... zmarszczki, papranina farbą. I do tego pomysł zrobienia szczeliny, przez którą widać zawartość... kiedy to robiłam, wydawało mi się, że jestem chyba mistrzem świata w te klocki - życie zweryfikowało ten zachwyt, szybko sprowadziłam się na ziemię odnajdując na forum fantastyczne, perfekcyjnie wykonane prace...
Słoiki z prześwitem dostały jeszcze koronkę wykańczającą brzegi rozcięcia i są w mojej kuchni do dzisiaj. Lubię je bardzo, chociaż codziennie widzę, jak kiepsko są zrobione...
Miałam nie pokazywać... ale przecież to moje pierworodne puszki i słoiki w technice decu. Zero szlifowania, zero lakieru prawie... zmarszczki, papranina farbą. I do tego pomysł zrobienia szczeliny, przez którą widać zawartość... kiedy to robiłam, wydawało mi się, że jestem chyba mistrzem świata w te klocki - życie zweryfikowało ten zachwyt, szybko sprowadziłam się na ziemię odnajdując na forum fantastyczne, perfekcyjnie wykonane prace...
Słoiki z prześwitem dostały jeszcze koronkę wykańczającą brzegi rozcięcia i są w mojej kuchni do dzisiaj. Lubię je bardzo, chociaż codziennie widzę, jak kiepsko są zrobione...
środa, 31 maja 2017
środa, 24 maja 2017
środa, 17 maja 2017
czwartek, 11 maja 2017
DZISIAJ ŚRODA XIII
A właściwie wczoraj... I mówią, że trzynastki nie płatają figli. Tak więc moja trzynasta środa publikuje się w czwartek.
Słońce wreszcie ogrzało świat do tego stopnia, że mogłam zostawić kurtkę w samochodzie - brawo ja! Podobno tak do jutra ma być, a od soboty deszcze.... no, niespodzianka tej wiosny, stęsknieni deszczu jesteśmy... blee. Moje słoneczne kamienie pokazuję, bo przypominają mi ciepłe dni...
A właściwie wczoraj... I mówią, że trzynastki nie płatają figli. Tak więc moja trzynasta środa publikuje się w czwartek.
Słońce wreszcie ogrzało świat do tego stopnia, że mogłam zostawić kurtkę w samochodzie - brawo ja! Podobno tak do jutra ma być, a od soboty deszcze.... no, niespodzianka tej wiosny, stęsknieni deszczu jesteśmy... blee. Moje słoneczne kamienie pokazuję, bo przypominają mi ciepłe dni...
środa, 3 maja 2017
DZISIAJ ŚRODA XII
Jakoś tak częściej trudniłam się decu przed kilkoma laty... Wstyd przyznać, ale dawno już nic ciekawego w tej dziedzinie nie wykonałam. No, może tegoroczne jajeczka ratują mi honor...
Tryptyk i świeczniki... jedne z pierwszych, z irysami. Gdybym pamiętała, co z nimi zrobiłam... pewno była by poprawka - tyle widzę w nich niedociągnięć.
Jakoś tak częściej trudniłam się decu przed kilkoma laty... Wstyd przyznać, ale dawno już nic ciekawego w tej dziedzinie nie wykonałam. No, może tegoroczne jajeczka ratują mi honor...
Tryptyk i świeczniki... jedne z pierwszych, z irysami. Gdybym pamiętała, co z nimi zrobiłam... pewno była by poprawka - tyle widzę w nich niedociągnięć.
środa, 26 kwietnia 2017
środa, 19 kwietnia 2017
środa, 12 kwietnia 2017
DZISIAJ ŚRODA IX
Pierwszy zegar... zresztą jedyny, który dokończyłam. Przez sentyment wisi w kącie nad biurkiem. Raz mierzy czas, a innym razem zapominam o zmianie baterii... zrobiłam go w 2012 roku, zaczynając jak wiele innych osób od jednoskładnikowych spękań.
O cieniowaniu jeszcze wtedy nie słyszałam... podobnie jak o wielokrotnym lakierowaniu, szlifowaniu i innych mykach. Ot, surowizna taka! Ale ile radości przyniosła mi ta robota, to tylko ja wiem...
Pierwszy zegar... zresztą jedyny, który dokończyłam. Przez sentyment wisi w kącie nad biurkiem. Raz mierzy czas, a innym razem zapominam o zmianie baterii... zrobiłam go w 2012 roku, zaczynając jak wiele innych osób od jednoskładnikowych spękań.
O cieniowaniu jeszcze wtedy nie słyszałam... podobnie jak o wielokrotnym lakierowaniu, szlifowaniu i innych mykach. Ot, surowizna taka! Ale ile radości przyniosła mi ta robota, to tylko ja wiem...
środa, 29 marca 2017
DZISIAJ ŚRODA VII
Nie wiem dlaczego czas mi tak szybko mknie... może po prostu tracę go bezpowrotnie i rozmieniam na drobne...???
Tak, czy siak - kolejna środa i kolejne robione kilka lat temu prace. Pojemnik na mokre chusteczki powstał do kompletu, z rozpędu ozdobiłam też plastikowe odświeżacze powietrza. Jeden do dzisiaj stoi na półce zdobiąc "zaprzyjaźnioną" łazienkę... nie stracił nic na atrakcyjności, chociaż już nie ma wkładu. I wygląda na nowy, a klejony był byle czym i malowany zwykłym lakierem z marketu budowlanego. To był czas, kiedy jeszcze nie szalałam z zakupem rasowych preparatów... Nawiasem mówiąc wiele z nich zestarzało się bezużytecznie, bo miałam syndrom chomika - dużo, a na zapas jeszcze więcej.
Nie wiem dlaczego czas mi tak szybko mknie... może po prostu tracę go bezpowrotnie i rozmieniam na drobne...???
Tak, czy siak - kolejna środa i kolejne robione kilka lat temu prace. Pojemnik na mokre chusteczki powstał do kompletu, z rozpędu ozdobiłam też plastikowe odświeżacze powietrza. Jeden do dzisiaj stoi na półce zdobiąc "zaprzyjaźnioną" łazienkę... nie stracił nic na atrakcyjności, chociaż już nie ma wkładu. I wygląda na nowy, a klejony był byle czym i malowany zwykłym lakierem z marketu budowlanego. To był czas, kiedy jeszcze nie szalałam z zakupem rasowych preparatów... Nawiasem mówiąc wiele z nich zestarzało się bezużytecznie, bo miałam syndrom chomika - dużo, a na zapas jeszcze więcej.
środa, 22 marca 2017
DZISIAJ ŚRODA VI
Każda nowa technika związana z rękodziełem jest dla mnie warta poznania... najczęściej każda łączy się też z nowymi zakupami, bo przecież gromadzenie różnorodnych materiałów i narzędzi to moje drugie życie... kosztowne niestety.
Tak było i z quillingiem - mam co trzeba, czasem się bawię. Niewiele tego, ale początki fajne były... z pewnością do paseczków wrócę.
I jeszcze chustecznik dla Oliwiera, taki zabawny, czyściutki. Zrobiłam go, kiedy maluch się urodził... dzisiaj ma ponad cztery lata i małego braciszka. Czas leci...
Każda nowa technika związana z rękodziełem jest dla mnie warta poznania... najczęściej każda łączy się też z nowymi zakupami, bo przecież gromadzenie różnorodnych materiałów i narzędzi to moje drugie życie... kosztowne niestety.
Tak było i z quillingiem - mam co trzeba, czasem się bawię. Niewiele tego, ale początki fajne były... z pewnością do paseczków wrócę.
I jeszcze chustecznik dla Oliwiera, taki zabawny, czyściutki. Zrobiłam go, kiedy maluch się urodził... dzisiaj ma ponad cztery lata i małego braciszka. Czas leci...
środa, 15 marca 2017
DZISIAJ ŚRODA V
Kwietniowa Wielkanoc 2014 rok... płaskie jaja. Duże były, około 18 cm. Nie mam pojęcia kto je przygarnął... I moje ulubione w tamtym czasie opakowania na jajeczka. Pamiętam, że trudno było wytłoczki pomalować na biało, bo tektura piła farby i piła... a dalej była szara. Pierwsze szablonowe ptaszki z masy szpachlowej... oj, był to czas moich niedowierzań w to, co mówią bardziej doświadczeni w decu... Nie potrafiłam na przykład pokochać papieru ściernego naiwnie wierząc, że sam lakier wystarczy do uzyskania lustrzanego błysku. Dzisiaj już nie lamentuję... szlifuję do bólu i nawet sprawia mi to przyjemność...
Kwietniowa Wielkanoc 2014 rok... płaskie jaja. Duże były, około 18 cm. Nie mam pojęcia kto je przygarnął... I moje ulubione w tamtym czasie opakowania na jajeczka. Pamiętam, że trudno było wytłoczki pomalować na biało, bo tektura piła farby i piła... a dalej była szara. Pierwsze szablonowe ptaszki z masy szpachlowej... oj, był to czas moich niedowierzań w to, co mówią bardziej doświadczeni w decu... Nie potrafiłam na przykład pokochać papieru ściernego naiwnie wierząc, że sam lakier wystarczy do uzyskania lustrzanego błysku. Dzisiaj już nie lamentuję... szlifuję do bólu i nawet sprawia mi to przyjemność...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)