Pokazywanie postów oznaczonych etykietą christmas. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą christmas. Pokaż wszystkie posty

24 grudnia 2012

{Zanim pojawi się gwiazdka}

Choinka pachnie, gotuje się kompot, a ja za chwilę będę przygotowywać dekoracje stołu. Po raz drugi organizuję Wigilię u siebie. Postanowiłam zrobić to bez szaleństw, bez spinania się, na spokojnie i tego samego życzę Wam kochani. Żeby było spokojnie, z uśmiechem, ciepło i rodzinnie. Tak, żeby można było po latach wspominać miłe chwile, a nie te zabiegane i umęczone momenty. Nie jest najważniejsza ilość potraw na stole, czy ilość prezentów pod choinką. Ważne, żeby razem spędzać te Święta. Życzę Wam zdrowia, które daje siłę i chęci do spełniania marzeń, życzę miłości, której nigdy za wiele, życzę też mnóstwa pomysłów i ich realizacji. Uściski!

Taka oto Elfinka pomagała mi w świątecznych przygotowaniach :) Projekt powstał już w lato i czekał na odpowiedni moment do uszycia.


A w wolnej chwili w ostatnich dniach wymyśliłam taką oto choineczkę.


W głowie z kolei już pomysły na wiosenne szycie :) Nie zrozumiesz kobiety, albo inaczej: szyjącej kobiety :))


Chciałam się z Wami podzielić linkiem do aukcji WOŚP, gdzie trwa licytacja mojej gwiazdki. Zaczynamy od 10zł bez górnego limitu :) Cała kwota trafi bezpośrednio na konto WOŚP, gdzie stanie się kropelką w morzu potrzeb dla chorych dzieci i starszych osób, więc zapraszam serdecznie! Link do aukcji z gwiazdką: KLIK.

15 stycznia 2012

{Amanda}

Uff, nareszcie mogę powrócić do blogowego świata. Nie miałam czasu zupełnie, za to teraz mam zamiar nadrobić straty :) Króciutko napiszę dziś o szaraczku, który był chyba najkrócej szytym królisiem na świecie ;)

W drugi dzień Świąt, z samego rana, zadzwonił telefon. Kuzynka mojego męża poprosiła o udział w "spisku". Chciała zrobić niespodziankę mojej teściowej, a swojej mamie chrzestnej, przyjeżdżając do nas w drodze powrotnej od innej rodzinki. Niespodzianka miała być o tyle większa, że teściowa miała po raz pierwszy zobaczyć (no i my także) maleństwo, które urodziło się w listopadzie. Tak też się stało. Teście przyszli do nas, nieświadomi tego, kogo spotkają. Po chwili był dzwonek do drzwi, a później to już dużo śmiechu i okrzyków radości :)

W związku z tym, że miało nas to maleństwo nawiedzić, wpadłam na pomysł, żeby podarować jej szytego przeze mnie królisia właśnie. Więc rzuciłam się w wir pracy. Dla małej Amandy powstał szaraczek w sukience, z literką A na przedzie. Żałowałam, że miałam tak mało czasu, bo przydałoby się króliczka dopracować, ale musiało zostać jak jest. Rozbawiły mnie tylko skarpetki, które królisia dostała w spadku po Amandzie ;) Dopełnienie dzieła ;)


Dwie gwiazdy, praktycznie tego samego wzrostu ;)

27 grudnia 2011

{Poświąteczne migawki}

Nie udało mi się przed Świętami zamieścić zdjęć z dekoracjami jakie umieściłam w mieszkaniu, więc pomyślałam, że zrobię to teraz w podsumowującym poście. Bez zbędnej więc pisaniny :) :



 Łoś, zwany łosiopsem, był atrakcją ;)

 

 Po raz pierwszy żywa choinka oraz uwielbiana sarenka:


 Słodkości dla babci (biała czekolada z żurawiną i migdałami w pudełku mojego wykonania):



 Pierniczki, niczym armia terakotowa ;)



I to tyle ze świątecznego dekoracyjnego frontu ;)
Mam nadzieję, że spędziłyście ciepłe i radosne Święta. Teraz przed nami Sylwester :)

3 grudnia 2011

{Kilka razy w roku}

Opowiem wam o przeznaczeniu pierniczka, który dumnie prezentuje się na zdjęciu poniżej. Opowiem o zwyczaju, który moja mama pielęgnuje wraz z koleżankami. Odkąd pamiętam, czyli od grubo ponad 20 lat, kilka razy w roku pojawiały się w naszym domu koleżanki mamy, tzw. "ciocie", sztuk 3-4. Pojawiały się z okazji imienin mamy. Ona z kolei chadzała do nich. Przychodziły, gdy byłam mała i uparcie walczyłam o uwagę ciągnąc "ciocię" za brodę, żeby mnie posłuchała ;) Przychodziły, gdy wgapiałam ślepia w komputer, będąc nastolatką. Przychodzą i teraz, gdy już dawno wyfrunęłam z domu. Każde takie spotkanie pamiętam jako jeden wielki śmiech, bo "ciocie" na pewno nie są smutasami. Zawsze pojawiają się smakołyki, sałatki. Ciocie obdarowują solenizantkę, ale i też siebie nawzajem, jeśli mają taką ochotę. Te kilka godzin wspominam od zawsze jako stały moment w kalendarzu mamy, kiedy może zapomnieć o codzienności i ma chwilę, żeby po prostu być koleżanką, nie mamą :) Teraz ciocie mają swoje dzieci, niektóre w moim wieku. Niektóre mają również wnuki. A tradycja trwa i za każdym razem proszę mamę, żeby je pozdrowiła.

Pewnie się domyślacie po przeczytaniu powyższego, w jakim celu powstał pierniczek. Mam uszyła je dla "cioteczek". Solenizantka dostała dodatkowo kwiatka w doniczce, który stoi obok. Były ochy i achy nad "ciastkiem". Sama bym "ochała" :D


A ja chciałam podzielić się radością. Wiedziałam, że podarowane dobro wraca, ale nie wiedziałam, że tak szybko i z taką mocą :) Wygrałam ostatnio dwa razy w organizowany przez was candy! Nie mogłam w to uwierzyć, bo właściwie brałam udział już w ponad stu ;) Jedno z nich, wygrane u FreubelFee, właśnie dotarło. Baaardzo wyczekiwane, bo chyba ponad dwa tygodnie, ale mam! Rozpakowałam i opadła mi szczęka :) Same zobaczcie:


Dziękuję ci kochana serdecznie!!!

23 listopada 2011

{Dla domu}

Świąteczne dekoracje wymagają ode mnie w tym roku większej uwagi, bo większość mam zamiar uszyć i zrobić sama, zapewne jak większość z was ;) Tak też pomalutku robię, więc powstała ostatnio świąteczna poducha z sercem, serce z haftowanym ornamentem oraz patchworkowa serweta. Te dwa ostatnie dzieła trochę krzywe, trochę nieporadne (haftu krzyżykowego daaaawno nie wykonywałam, a patchworku dopiero próbuję), więc przymknijcie trochę oko. Każdy przecież kiedyś zaczynał, prawda? ;)


Do zakończenia naszego candy zostało troszkę mniej niż tydzień. Jest cała masa zgłoszeń, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że wyrobię się z losowaniem w przewidywanym terminie :)

10 listopada 2011

{Kuchniołki}

Kuchniołki :)... czyli aniołki kuchenne, którymi miały być w założeniu. Jak zaczynałam je szyć, to miały po prostu pomagać w kuchni (głównie swoją obecnością;)). Z racji niższych temperatur ubrałam je w kubraczki, jednak wczoraj zrodził się pomysł, żeby nie tylko założyć im skarpetki, ale również czapuchy. Swoją drogą, zawsze chciałam mieć taką czapkę, ale się jej nie doczekałam. Teraz chyba w moim wieku nie za dobrze bym się w takiej prezentowała ;) Kuchniołki mają więc ciepłe akcesoria na zimę. Kieszonki powstały z tildowych tkaninek, jako radosny akcent. Można do nich włożyć np. saszetkę herbaty, pierniczka czy nawet życzenia świąteczne :) - opcji jest nieskończona ilość.





 
Jak wam się podobają? Ja póki co wpatruję się w nie jak w obrazek ;) Szczególnie pokochałam tego w turkusach i bieli. A jaki jest wasz ulubiony?

Co do organizowanego przez nas candy, strasznie się cieszę, że zainteresowanie jest tak duże. Będę oczywiście sprawdzała wszystkie wpisy, odwiedzała blogi, możliwe, że zostawię też ślad w postaci komentarza. Dzięki temu mogę poznać tyle świetnych blogerek i ich twórczość. Super!

15 października 2011

{Uziemiona}

Nie mogę szyć. A to dlatego, że zachciało mi się malowania regału i witryny, które stały w mojej "pracowni" i mnie irytowały swoim beznadziejnym kolorem, czyli okleiną w nieokreślonym drewnianym kolorze. Zarządziłam malowanie i tak oto nie dość, że nie mogę usiąść przy maszynie, to jeszcze mam bajzel niemiłosierny. No ale cóż, skoro mi się zachciało to muszę przecierpieć.

W międzyczasie postanowiłam pokazać wam moich dwóch kochasi, panów Mikołajskich. Już nie mogę się doczekać kiedy jeden z nich ozdobi salon na Boże Narodzenie. Jestem z nich strasznie dumna, no i mamie się bardzo podobali. Jeden jest trochę wyższy i chudszy, drugi niższy i grubszy. Podejrzewam, że dlatego, żeby jeden wchodził przez komin, a drugi trzymał worek ;) Jak wam się podobają?


 

Nie wiem czym się zająć. Jak się ma za dużo wolnego, to ciężko zdecydować się na jedną rzecz. Człowiek, to jednak dziwne "zwierzę" ^^ Pozdrawiam sobotnio.