U jednej z uczestniczek forum Maranta podglądnęłam cudnej urody sweterek z resztek włóczek. Jest on nazwany "cygańskim" przypuszczam, że z powodu kolorystyki oraz dlatego, że ma rozszerzane rękawy. W moim projekcie pominęłam kloszowanie rękawów, mam wrażenie, ze mój sweterek jest z grubszego acrylu i rękawy zamiast być miękkie i spływać ku dłoniom okazały by się usztywnionymi parasolkami.
Poniżej zamieszczam zdjęcie oryginału z rozszerzanymi rękawami.
Tego typu sweterek jest doskonałym sposobem na pozbycie się resztek włóczek, czasami zostanie kłębuszek albo pół. Nie ma pomysły do czego wykorzystać, wyrzucić szkoda, bo przecież każda z nas ma coś w sobie z chomiczka, przynajmniej ja mam. Pod stołem mam dwa olbrzymie kosze pełne resztek włóczek a gdy ktoś chce je mi wyrzucić mogłabym w obronie moich resztek oczy wydrapać.
Lubię robótki szydełkowe, mam wrażenie, że szybciej widzę postęp pracy. I jest mi dużo łatwiej poprawić ewentualne błędy.
W sweterku a może raczej powinnam nazywać do żakiecikiem, mam ukończony przód i tył, w tej chwili muszę zrobić jeszcze 50 elementów na rękawy. Zastanawiam się czy zrobić kaptur, a właściwie zastanawiam się, jak wykończyć całość na brzegach i pod szyją.
Jeśli któraś z Was jeszcze nie próbowała szydełkować odzieży z elementów, naprawdę zachęcam, praca szybko postępuje, sprawia dużo przyjemności.
Jedynym problemem są zakończenia nitek, żeby nie wystawały i nie oszpecały pracy ja osobiście polecam kropelkę lakieru do paznokci, w trakcie użytkowania i w czasie prania lakier wspaniale przytrzymuje nitkę i nie ma powodu do obaw, że niteczka ucieknie i nie daj Boże wypruje się element. Wiem, że ktoś może mi powiedzieć, że lakier usztywnia nitkę i w tym miejscu może lekko drapać, przy odrobinie wprawy, można drapiącą nitkę schować. Słyszałam o różnych metodach zakańczania elementów, łącznie z przypalaniem nitek ( końcówka jest osmalona i czarna )i mam wrażenie, że metoda " kropelkowa " sprawdza się najlepiej.
Powyżej zdjęcia obciętych nitek z tylko jednego sweterka - "cygańskiego".