Kajkosz ma sobie więcej z czarownicy niż z damy, a już najwięcej to ze złośliwej wiedźmy;) Rękodzieło mnie fascynuje i czepiam się niemal wszystkiego. A to, czego się czepię, zostanie uwiecznionej tutaj, bo... bo tak! :)
Kajkosz - yep, that's me - is more a witch than a lady, and the mostly is an ironic hag;) Handicraft is what fascinates me, I catch almost everything. And what i catch has to be showed here, because... because! ;)

A jeśli któryś z wytworów Kajkosza Cię oczarował i chcesz go mieć - napisz!
And if one of Kajkosz's works charms you and you want to have it - write to me!
>>>kajamakuch@gazeta.pl<<<
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prezenty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prezenty. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 marca 2014

Na bogatości!

Znaczy się nie w portfelu, tam jak zawsze bieda z nędzą. 
<Swoją drogą znacie żart o kryzysie ekonomiczno-seksualnym? Zaglądasz do portfela, a tam *uj.. ;) >

Bogatościowe były ostatnie kolczyki, szyło się złoto! 

 I z taśmą cyrkoniową się szyło! I z jadeitami, i w ogóle to bardzo przyjemnie.


 Sama się sobie zdziwiłam, bo niby nie lubię za bardzo błyskotek, ale mając pierwszy raz w rękach taśmę cyrkoniową siedziałam i ją podziwiałam "takie kiczowate, a takie ładne" :)

Tutaj kolory są o wiele jaskrawsze, ale co poradzisz. Marzy mi się namiot bezcieniowy, chyba muszę pomyśleć nad jakąś samoróbką. 

Właścicielka jest zadowolona i uszczęśliwiona, to i ja jestem :)

Pozdrawiam wiosennie! 

niedziela, 22 grudnia 2013

Turkusowy wisior, raz!

(Turkusowy tylko z barwy)
Moja największa dotąd praca z sutaszem, a zdecydowanie najprzyjemniejsza.
Może dlatego, że robiona z myślą o obdarowywanej osobie.


Centrum to barwiony howlit, towarzyszą mu kuleczki i monety piasku pustyni.
Howlit to podobno kamień mądrości (chyba pasuje do mądrej osoby, prawda?), a piasek pustyni ma odpędzać zmęczenie. Tak naprawdę to wybrałam je ze względu na wygląd i kolory, które lubi obdarowywana. 
Dorzuciłam jeszcze koraliki Toho w trzech kolorach i dwóch rodzajach, całość ma - na oko - z 10cm wysokości. 


Ah, szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia projektu. Czy Wy też tak macie, że efekt końcowy minimalnie przypomina zamierzony? 

Ha, od dziś dni są coraz dłuższe! Kto świętuje Szczodre Gody czy inny "odpowiednik", temu życzę najlepszego, tego samego obchodzącym Boże Narodzenie. A jeśli nie, to chociaż smacznego piernika :)

Od wczoraj istnieję sobie na fejsbuku, o tu: www.facebook.com/kajkoszwswiecierekodziela

poniedziałek, 20 maja 2013

Muminek, Buka czy Włóczykij?

Kobietą jestem i jak na kobietę przystało zdecydować się nie potrafię. Więc nie wybierałam jednego z powyższej trójcy, ale wszystkie!
Niestety, malarz raczej ze mnie pokojowy, niż artystyczny.

 Były więc i trzy Buki, 

I trzech Włóczykijów (a jeden nie ma oczu, haha, dopiero teraz zauważyłam! ),

I trzech Muminków
Filiżanki były nagrodami w Muminkowym konkursie z okazji Dnia, a jakże, Muminków.
Chcąc nie chcąc zostałam twórcą tych nagród, okazało się, że nie umiem malować bardziej, niż myślałam i że fioletowa farbka do szkła jest świetna. Muszę przyznać, że jedną filiżankę chętnie bym sobie zostawiła ;)

Znowu mam dla Was piosenkę, prześladuje mnie od wczorajszego poranka. Trochę pogańsko, folkowo, trochę psychodelicznie, a trochę marzycielsko... No ojej!

Ponawiam pytanie: jak zostać bogaczem? Gdybym był bogaczem dibi-dibi-daj

piątek, 22 marca 2013

Kochanej Mamie

na urodziny kupiłam książkę. Bo Mama nie za często nosi biżuterię, choć złoty komplet  sobie chwali. 
A co może być lepszym prezentem dla mola książkowego i zmory pani bibliotekarki, niż książka? :)

Do książki poczyniłam zakładkę (bo patrzeć nie mogę na założone byle czym, najczęściej okularami, albo rozwalone "grzbietem do góry"). Pomysł, przyznaję bez bicia, ukradłam. I nawet podałabym linka, ale za żadne skarby nie mogę sobie przypomnieć, gdzie widziałam taką zakładkę. Jeśli któraś z Was rozpozna w tym swoje dzieło, to proszę nie bić, nie mam złych zamiarów:)
Do metalowej zakładki przyczepiłam zawieszkę, która urzekła mnie w sklepie jakiś czas temu, ale do biżuterii wydawała się zbyt duża. Jest piękna i nie mogę się napatrzeć, chyba zrobię taką również dla siebie :)


A może na Dzień Matki uda mi się wymyślić jakąś biżuteryjkę? :)
Ps. Książkę oczywiście najpierw musiałam sama przeczytać, bo chociaż nie przepadam za romansami, to po ostatnim odwyku nie mogłam się powstrzymać:) Nie jest zła, myślę, że mogę polecić i Mamom, i Córkom, jako lekturę na spokojne popołudnie.

piątek, 8 lutego 2013

Zaległości, zaległości

Zaległe bransoletki:
 Krateczka, taka sama jak TA, tylko zapięcie w kolorze miedzi

 Tu kolejna powtórka, siostra TEJ.
Nie lubię się powtarzać ale czasem "hurtowo" nawlekam więcej koralików żeby zaoszczędzić trochę czasu:)

 Moja pierwsza ze złotym wykończeniem. Koraliki tu użyte to Toho 8o: Opaque Navy Blue, Opaque Cherry i SL Topaz. 

Ta inspirowana była ludowymi strojami Samów, kolory dokładnie te same co w powyższej z dodatkiem SL Frosted Green Emerald. Myślę, że powstanie jeszcze coś w ten deseń, bo Samowie przyciągają moją uwagę od dłuższego czasu.

Ostatnia i niebiesko-biała są jeszcze dostępne na sklepikowym blogu.

czwartek, 10 stycznia 2013

My little cthulhu:)

Oj, jakoś mnie okres przedświąteczny i noworoczny wytrącił  z życia blogowo-twórczego, ale staram się zebrać w sobie i powrócić:)
Na dobry początek moja wersja małego, przedwiecznego zła:) Obiecany, poczyniony w wielkich bólach, teraz cieszy właściciela. Próbowałam zrobić go 'z głowy', ale kiedy zobaczyłam ten wzór nie mogłam się powstrzymać :D

Pięknie dziękuję autorce, amber, za zamieszczenie tego tutka // Thank you so much, amber!!! :)
Tylko skrzydełka miały być poszarpane, postrzępione i nieco w stanie rozkładu, więc zamiast robić je z wóczki wycięłam z filcu. Na zdjęciach nie widać tych efektów, pozostawiam je Waszej wyobraźni

Zdjęcia są jakie są, ale dopiero zaczęłam przygodę z PhotoScape'em i jeszcze nie wszystko jest dla mnie jasne. Niestety, Photofiltre robił coś dziwnego i musieliśmy się pożegnać.

Niedługo nadrobię zaległości, poczynię Tusalowy słoiczek (najpierw muszę skończyć dżem:D ), przekażę wyróżnienie i czymś się Wam pochwalę:)

piątek, 7 grudnia 2012

Byłam w Finlandii!



I to tak zupełnie i naprawdę, tyle że... ciągle w Polsce;) A do rzeczy? Pan Jari Vilen, ambasador Finlandii w Polsce zaprosił studentów i wykładowców filologii fińskiej na obchody Dnia Niepodległości Finlandii. Suomen itsenäisyyspäiväm, czyli właśnie Dzień Niepodległości Finlandii obchodzony jest 6 grudnia i tego właśnie dnia zawitaliśmy w ambasadzie. A prawnie teren takiej placówki jest terenem państwa, więc mogę oficjalnie chwalić się wizytą w Finlandii ;)

Flagi na pierwszym zdjęciu to mój wkład w świętowanie tu, w Poznaniu. Koło Sympatyków Finlandii Pohjola nie mogło pominąć tak ważnego dnia, a tych, którzy mogliby być zainteresowani naszymi działaniami odsyłam do facebooka.

A! No i w ambasadzie spotkaliśmy najprawdziwszego Świętego Mikołaja, Joulupukki, prosto z Rovaniemi:)
Mnie odwiedził inny Mikołaj (w przebraniu listonosza;) ) i przyniósł mi zajęcie na kilka wieczorów:
Dziękuję!
Sama też mikołajowałam:

Komplecik z ceramicznych koralików i błyszczących kuleczek. Mam nadzieję, że Mikołaj będzie uszczęśliwiony:)

piątek, 30 listopada 2012

Maleństwa

Takie, wcześniej niepokazane maluchy. Masa perłowa owinięta troszkę drutem. I już. Zdjęcie fuj, robione na ostatnią chwilę.

Ciepło, letnio, bursztynowo. Mam nadzieję, że kogoś ucieszą.
Pogoda za oknem zupełnie inna niż te kolczyki. Nie wiem jak Wam, ale mi ona nie pomaga wcale w dłubaniu, budzi tylko ogólną niechęć i weltschmerz. Jutro zaczynamy grudzień, a ja z niecierpliwością sprawdzam prognozy pogody, czego do tej pory nie robiłam nigdy. 
Czas zebrać się do przysłowiowej kupy i skończyć pozaczynane prace, zrobić czekające i wypuścić w świat przedwieczne zło ;)
"Taikatalvi" zespołu Nightwish, śpiewa jedyny i niepowtarzalny Marco. Uwielbiam tę piosenkę i Wam polecam serdecznie. Zimowo. Na koniec listopada:)

czwartek, 8 listopada 2012

Słodko / Sweet

Miała być słodka i urocza. Nie wiem, czy wyszło, ale kolory chyba dziewczęce, prawda? Bransoletkowy dodatek do filco-torby na słodką 13tkę. Zdjęcia mi się zawieruszyły i nie pokazałam wcześniej.
It had to be sweet and cute. I'm not sure if it really is, but colours are girlish, aren't they?
An "extra" I added to felted bag (which was a gift for sweet 13), but I forgot about it and that's why I post it so late.
 Z sową, coby modnie było!
With an owl, teenagers like fashionable trifles. At least I hope they do :)

Koraliki, jak zawsze, Toho 8o, ale kolorów nie pomnę. Wiem, że kupując różowy nastawiłam się na fiolet, a przyszło to. Cóż, nie ma chyba koloru którego nie dałoby się dopasować do jakiejś okazji, prawda? 
Toho 8o, but I can't remember names. I just remember that buying pink beads I was expecting to get violet. But even if I don't like the colour personally there always is something where it is suitable, right?

Poza tym chwilowy zastój robótkowy. W zabawie dostała mi się 'nikka' i muszę przyznać, że dałyście mi zagwozdkę ;) A, efekt pojawi się prawdopodobnie później niż w sobotę, bo w piątek wybieram się na noc z "Władcą Pierścieni" :) 
You chose "nikka" in my game. Won't be easy for me to create something with this word:) And, the work can be posted later (not at saturday) bcoz tommorow I'm going to "LOTR" night in cinema:)  

A taką mam dzisiaj dla Was piosenkę: Today's song from me to you:
Sofia Jannok: "Liekkas"
Przecudna jest. "Liekkas" znaczy "ciepło" w języku Samów. I czyż nie ciepło bije z tej piosenki?:)
 "Liekkas" means "warm" in Sami's language. Isn't this song warm? :)  Love it.

sobota, 27 października 2012

Obietnica:

Nie obiecuj w nie swoim imieniu, tak mogłoby brzmieć nowe przysłowie. Boć to prawda, czyż nie?
Skoro jednak zostało obiecane (na urodziny!) nie wypadało się kłócić. Zasięgnęłam informacji w szkółce na forum Craftladies, sporo podpowiedziała mi Bożena, której serdecznie dziękuję... No i mam. Znaczy nie mam, ale poczyniłam:
 W szarościach i niebieskościach (prawy dolny róg to też szary), z klapką
 i kwiaciuchami (tak, kiedyś się już pojawiły)... Takie toto krzywe wyszło i mimo dokładnych podpowiedzi nie potrafiłam dojść do zamierzonego kształtu.
Za to dredziki robiło się bardzo przyjemnie :) Miały być trzy, ale bałam się, że zabraknie mi czesanki.
Może powinnam była zacząć od czegoś mniejszego? 
Torebka, mimo, że urodziny były na początku października, nadal czeka na wszycie podszewki, ale to już nie w mojej gestii. 
Dodam tylko, że robiłam ją w wieczór poprzedzający mój wyjazd do Poznania i w pracy towarzyszył mi audiobook "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Idealna "lektura" do rolowania filcu, prawda? ;)

Słówkowej zabawy część kolejna:
-siivet (skrzydła, wings)
-naapuri (sąsiad, neighbour)
-keksit (ciasteczka, kookies)
-kanerva (wrzos, heather)
-viulu (skrzypce, violin)
-siili (jeż, hedgehog)
-nalle (pluszowy miś, teddy bear)

Tym, którzy nie wiedzą przypominam reguły gry: Wy do środy wybieracie dla mnie jedno słówko z powyższych, ja je potem realizuję (lub pokazuję wykonany wcześniej twór, który nie pojawił się jeszcze na blogu, a odpowiada hasłu). Będzie mi bardzo miło, jeśli tym razem zainteresuje się tym więcej osób:)

czwartek, 20 września 2012

Samochodzik / My little car

Pomarańczowego prezentu część II, ostatnia.  Skoro prezent miał być podziękowaniem dla kierowcy, to przynajmniej jedna część musiała być związana z jego największym hobby, prawda? I tu przyszła z pomocą Kasiulka, która właśnie zamieściła na swoim blogu opis wykonania takiegoż małego automobilu. Miał być nieco krzywy i fikuśny, ale wyszedł aż za bardzo;) Rzadko robię szydełkiem maskotki i takie zabaweczki, więc ujawnił się brak wprawy. Na szczęście chyba to nie przeszkadza obdarowanemu.
Second, last part of orange gift. The gift was for a driver so at least one part of it should have been connected with his biggest hobby. That day Kasiulka posted instruction of that little car  on her blog. I planned it to be a little bit warped and ridiculous, but not as much as it actually is. I rarely crochet toys like this so I'm not proficient. Luckily the owner doesn't care:)

Kasiu, pięknie Ci dziękuję za opis! Bez Ciebie nie byłoby tego krzywulca:)


Parę usłyszanych przypadkiem nut przywołało na myśl ten duet. Ogólnie nie przepadam za muzyką "po polsku", ale czasem można, dla odmiany. No i to, czego słucham dziś poza tym pewnie mnie przypadłoby Wam do gustu:)
I thought about this duet after hearing piece of another melody in the radio. In general I don't really like polish music, but sometimes I can listen some songs with pleasure. And things I'm listening to today could not be in your style;)  

Kiedyś nie doceniałam map googla. Teraz podróżuję po Poznaniu:) Wiecie, że idąc z mieszkania na uczelnię będę przechodzić przez dwa parki? Cudnie! :) W ogóle chwilowo strach odkładam na bok i zaczynam czekać z niecierpliwością. Nie mam zbyt wielkich oczekiwań co do konkretów (ludzi, uczelni itp.) ale samo miasto już mnie zachwyca i czuję, że nie będę się nudzić:)
Earlier I haven't valued google maps. Now I'm sightseeing Poznań:) You know that going from appartament to university I go through 2 parks? Wonderful!:) I try to stop fear and start looking forward. I don't have many expectations for university or people, but the city fascinates me and I sure I won't be bored there:)

piątek, 14 września 2012

Rajskie ptaki

Część pierwsza pomarańczowego prezentu. TOHO 8o Silver Lined Lt Topaz i Frosted Hyacinth. Ten drugi zupełnie mnie oczarował. Koraliki są kwintesencją pomarańczu, pięknym i żywym odcieniem. Na tym zdjęciu widać właśnie kolor i umiejscowienie pawiej zawieszki na początku, a pozostałe są, bo mi się podobają. A co!
This is 1st part of orange gift. Bracelet made of TOHO 8o Silver Lined Lt Topaz and Frosted Hyacinth. Second colour fascinates me, it's so brigth and beautiful tone of orange.  This photo shows the colour and charms (it's place at the beginning), next I've put here bcoz I like them.  
 
 Nowe urocze zapięcie, koliber z kwiatuszkami. Jest śliczne, ale zapina się diabelnie trudno. Ale nie ja będę ją nosić;)
New model of buckle, a humming-bird and flowers. It's charming but hard to button up. But it won't be me who'll have this trouble;) 
 Przemyślawszy sprawę paw został odczepiony od zapięcia i zawieszony na luźno latającym kółeczku na sznurze. Rybka lubi pływać, ptaszek lubi latać, prawda? :)
After a moment of thinking I changed place of peacock. Birds like to fly, so it 'flies' hooked with a hook on a bracelet. 
Do zdjęć posłużył imbryk, którego przez rok nie udało mi się zbić. Szczęściarz! :D
Today my photomodel was kettle which I heven't managed to break yet. Lucky guy! :)

Przed chwilą mi YT to podpowiedział. Można posłuchać, prawda?
Życzę Wam statecznej jesieni:) Pogody wszelakiej nie unikniemy, ale niech zmiany te nie będą gwałtowne
I wish you calm fall. We can't avoid changes, sunny and and rainy weather, but I suppose nobody likes moody weather;)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Z kronikarskiego obowiązku:

Because of chronicler's duties:

Jedna po drugiej dopadły mnie 2 techniki, za którymi nie przepadam i w których nie mam się czym popisać. Jednak z takich a nie innych powodów zgodziłam się wziąć udział w przedsięwzięciach. Więc z obowiązku konikarskiego pokażę Wam (bo się nie pochwalę, o nie) komunijne aniołki:
One after another 2 techniques which I don't really like caught me. But I agreeded to take part in the projecs, so now I'd like to show you effects(but I don't glory, no no). 
Zdjęcie robione w nocy, jak tylko skończyłam, a rano pofrunęły do zamawiającej, która według własnego pomysłu je wykończyła. Ja nie jestem z nich zbyt zadowolona, ale dzieciom komunijnym się podobały :)
The photo was made just after I finished the work, i the night, that's why it's not so good I wish it to be. Next morning those angels flew to a person who has ordered them and she added few things like she wanted. I'm not really proud of them, but children who get them have liked:)

Ostatnią mulinową bransoletkę robiłam chyba w gimnazjum. Właściwie to nie wiem, dlaczego robienie ich teraz jest dla mnie takie irytujące. Tą skończyłam dziś rano i następnej nie zrobię przez kilka następnych lat:).
My last "friendship bracelet" I made probably in junior high school. Actually I don't know why now making it is so irritating. This one I finished today morning and I don't plan to make any more in next few years;)

Zauważyłam, że kariera internetowa dobrze wpływa na mojego bonsaia. Popatrzcie, teraz ma o wiele więcej listków, ba cały obsypany jest pączkami! :)
I noticed that internet career is good for my bonsai. See, now he has much more leaves and has so many buds:)


Tak wyglądał wcześniej Prawda, że się nam chłopak zmienia? :) This is how he was earlier. He's changing, isn't he?:)
Eluvietie - A Rose For Epona
Dla tych, którzy nie wiedzą, kim jest Epona, a wiedzieć by chcieli szepnę parę słów w następnej notce:)
Who is Epona I'll tell you the next time, for those who don't know but want to:)

środa, 9 maja 2012

Ludzie zejdźcie z drogi

bo listonosz jedzie! Która z nas nie ma ochoty tak śpiewać oczekując na przesyłkę? Ja - zawsze, chociaż lepiej nie na głos, po co mają inni cierpieć? ;)
Na szczęście  nie musiałam długo czekać, po paczuszka przyszła w dzień po wysłaniu. A co w środku?
Taka oto urocza kopertka (zdjęcie nie było zrobione w stanie pierwotnym, bo kiedy ją dostałam nie myślałam  wcale o zdjęciach, taka byłam niecierpliwa:))
 W kopertce cudo! Kupiony u Kicy pierścionek z kamieniem księżycowym:) Delikatny, cieplutki, całkiem uroczy i bez szaleństw. Mój pierwszy pierścionek, nie licząc kupowanych w dzieciństwie na odpustach. Piszę z przyozdobioną dłonią i pieję peany na cześć twórczyni. Tu jej blog, wejdźcie, popatrzcie <reklama bezpłatna> ;)
 Za pomocą wujka Google dowiadujemy się, że kamień księżycowy bardzo często wiązany jest z kobiecością i właśnie kobiece cechy ma wzmacniać i uwypuklać (no to może nie jest zbyt dobre słowo :D) : łagodność, wrażliwość, uczuciowość, opiekuńczość itp.  Również "uzdrawia chore życie uczuciowe" (haha, ciekawe, czy jakiekolwiek do życia powołuje?;) ) W niektórych kulturach uważany jest za święty, rzecze się również, że powoduje miłe sny.
<Cóż, kamienie to nie moja broszka, mimo, że uważam te tematy za ciekawe jakoś nigdy nie zagłębiałam się w nie. Może pora zacząć? > 


A żeby notka nie była taka krótka, pochwalę się jeszcze prezentem od brata.
Takie cudeńka dostałam z okazji braku okazji (tudzież z przywileju bycia młodszą siostrą, której z dalekich wypraw można coś przywieźć). Made in Peru;) Zrobione z nasionek kawy i czegoś jeszcze, czego nie umiem nazwać. Nasionkowo,  sznureczkowo, raczej nie w moim stylu, ale za to ładne i na pewno nie będzie leżeć i się kurzyć. Coś czuję, że na lato jak znalazł. Razem z mamą dostałyśmy jeszcze poncha, ale zapomniałam obfocić. Moje jest w lamy;)

A ja już czekam na następną paczuszkę, tym razem to ja będę tworzyć! Dalej koralikowe sznury. Zamówienia już czekają, a ja się muszę jakoś odstresować między maturami. Mogłabym się też pouczyć, ale chyba mi się nie chce. Dwie już za mną, polski i matematyka, wydaje się, że nie były zbyt trudne, jutro cały dzień na angielskim. Z tego wszystkiego w weekend przeczytałam trzy tanie romanse... sad but true. Już mnie palce świerzbią, działać, działać, działać!

Nie-podziękowania za Wasze życzenia, i proszę, nadal trzymajcie kciuki! :)


niedziela, 15 kwietnia 2012

Wbrew pozorom żyję

przynajmniej tak mi się wydaje:) Nie piszę, bo strasznie ciężko mi się zebrać, ale czytam Wasze blogi, czasem nawet zdarza mi się skrobnąć komentarz.
Dziś pokażę wam serwetę, która w planach miała być serwetką "tak na dwa wieczory". Wyszło, jak zwykle, czyli inaczej - okazała się sporo większa niż myślałam, a robiłam ją tydzień. Powędrowała do cioci, jako prezent imieninowy.


Skończyłam ją rano w dniu imienin, więc suszyła się na dworze, na fotelu - stąd nierówności (nie było wystarczająco dużej przestrzeni żeby rozpiąć ją idealnie). W sumie to na zdjęciach bardziej się to rzuca w oczy niż na żywo.
Serwecisko ma prawie 60cm średnicy i pokazało mi, że kiedyś zechcę zrobić coś jeszcze większego. Duuużo większego! :D

Northern Kings- Kiss from a rose bo to świetni panowie są! :)
Zostałam silnie zmotywowana do nauki (jakieś 7 miesięcy za późno, ale zawsze to coś), więc znikam. W przerwach znowu nowa technika, niedługo zdjęcia!
Dziękuję wszystkim, którzy jeszcze tu zaglądają:)

sobota, 19 lutego 2011

Nie-wyznań ciąg dalszy

Jako że ja stworzyłam drobiazg dla Domi-chan, ona stworzyła pewne cudo dla mnie:


 
Całość zapakowana w woreczek udłubany na drutach (a mnie druty fascynują, pewnie dlatego, że nie umiem nic poza prawymi oczkami) 


Do tego słodkości - czekoladka musi być, w końcu nasi bohaterowie ukochani są z anime; i jeszcze zdjęcia 'portfelówki' schowane  w karteczkach - przypominajkach. Całość zakończona, mimo wszystko, wyznaniem, po japońsku oczywiście.
 
Ilość zdjęć i bylejakość tekstu wynika z moich usilnych prób zapanowania nad komputerem i całą resztą 'inwentarza'. 
I ja nadal nie uznaję walentynek.
Dobranoc! 

wtorek, 15 lutego 2011

Wyznania nie-miłosne

Walentynek już od dawna nie obchodzę, ale są takie sytuacje, kiedy trzeba zrezygnować z przyzwyczajeń.
W ramach miłości do anime i animowych bohaterów Domi-chan dostała ode mnie (a właściwie to od Naru, bo to on jest główną postacią, moimi rękoma zrobiony) drobny prezent:


Ze scrapowaniem mam bardzo niewiele wspólnego ;)  na dodatek zdałam sobie sprawę, że po ostatniej akcji mam same resztki papierów, gadżetów, a nawet kleju.
Ale się starałam! A tym, co ja dostałam od Domi-chan, pochwalę się, jak już będę miała aparat (tu zdjęcia robione przez samą adresatkę prezentu)
Pozdrawiam ciepło!