sobota, 18 stycznia 2025

14 urodziny Domowego Zakątka



„Dom jest tam, gdzie zaczyna się Twoja historia.”

To zdanie idealnie oddaje to, co czuję, myśląc o Domowym Zakątku i o naszym wspólnym życiu w czterech ścianach wypełnionych miłością, rozmowami i ciepłem codziennych chwil. Dziś mija 14 lat od chwili, gdy powstał ten blog – miejsce, w którym od początku chciałam się dzielić radością, inspiracjami i opowieściami.

Pamiętam, jak zaczynałam – z głową pełną marzeń o urządzeniu naszej kuchni. Ten moment, gdy przymierzałam na okna zazdrostki, które własnoręcznie zrobiłam na szydełku, do dziś pozostaje jednym z moich najcieplejszych wspomnień. Wtedy wszystko wydawało się nowe, świeże, pełne potencjału. Czułam, że ta kuchnia stanie się sercem domu – miejscem, które przez lata będzie łączyło nas przy okrągłym stole.

Dominik miał wówczas tyle lat, ile dziś ma Leoś – energia i ciekawość świata wypełniały każdy dzień. Nikodem właśnie kończył dwa latka, a jego uśmiech rozjaśniał każdy zakamarek naszego życia. Patrząc na nich wtedy, nie zdawałam sobie sprawy, jak szybko ten czas minie i jak wiele wspomnień zrodzi się właśnie tutaj – przy wspólnych posiłkach, podczas rozmów, odrabiania lekcji czy wieczornych modlitw. Po 9 latach do naszej rodziny dołączył Leoś, który jest wulkanem energii i pomysłów,  które od razu stara się realizować. 

„Szczęście to ciche chwile, które wypełniają nasze domy miłością” – te słowa przypominają mi, ile radości przyniosła ta przestrzeń przez te wszystkie lata. Były chwile pełne śmiechu, były i łzy, ale każde z tych doświadczeń budowało historię naszego domu i bloga, który stał się częścią tej opowieści. Na blogu starałam się dzielić głównie tymi dobrymi historiami, bo każdy ma już wystarczająco swoich strapień. 

„Przeszkoda na drodze staje się drogą. To, co stoi na przeszkodzie, czyni drogę.” – te słowa Marka Aureliusza, (które ostatnio uslyszałam dwa razy; po raz pierwszy w Kościele na kazaniu, a drugi raz na bajce Blue, którą oglądałam z Leosiem) doskonale oddają pewną prawdę, której nauczyły mnie te czternaście lat. Każda trudność, z którą przyszło mi się zmierzyć, była częścią mojej drogi – nie obok niej, nie na niej, ale właśnie nią.

Pisząc bloga, dzieliłam się z Wami przede wszystkim tym, co dobre, piękne i inspirujące. Trudności zatrzymywałam dla siebie, bo wierzyłam, że każdy z nas dźwiga swój własny ciężar, swoje codzienne zmagania. Nie chciałam, by mój blog – miejsce, które miało być ostoją i źródłem ciepła – stał się przestrzenią pełną trosk.

Jednak te wyzwania, choć ukryte między słowami i zdjęciami, również były częścią tej drogi. To one kształtowały mnie jako osobę, jako matkę, żonę i gospodynię naszego Domowego Zakątka. To właśnie one uczyły mnie cierpliwości, wdzięczności za małe rzeczy i dostrzegania piękna w codziennych chwilach.

Wiem, że Wy również mierzycie się ze swoimi trudnościami. Dlatego zawsze chciałam, by każdy wpis na blogu był dla Was jak oddech – chwilą wytchnienia, inspiracji, może uśmiechu. Bo czasem właśnie tego potrzeba najbardziej, by znaleźć siłę iść dalej.

Dziś, patrząc wstecz, wiem jedno: to, co trudne, uczy nas najwięcej. I choć może nie dzieliłam się wszystkimi swoimi zmaganiami, jestem wdzięczna za każdą lekcję, którą one przyniosły. Mam nadzieję, że Domowy Zakątek przez te wszystkie lata również był dla Was małym światełkiem w codzienności – miejscem, które pokazywało, że w prostocie kryje się siła, a w rodzinnych chwilach prawdziwa magia.


Dziękuję Wam za bycie częścią tej drogi. To Wasza obecność – każdy komentarz, każde ciepłe słowo, każda nawiązana relacja – sprawia, że Domowy Zakątek żyje i ma sens. Dzięki Wam ten blog stał się miejscem spotkań, wsparcia i inspiracji.

Dziękuję za to, że jesteście, że pamiętacie, że odwiedzacie, mimo,  że często na nikogo panuje cisza. Za każdy uśmiech, który wywołały Wasze słowa, i za każdą chwilę, którą poświęciłyście na lekturę moich wpisów.

Życzę Wam, aby Wasze domy były miejscem, gdzie zaczyna się najpiękniejsza historia – ta Wasza, jedyna i niepowtarzalna.

Przytulam Was z wdzięcznością 

Iza














 

niedziela, 29 grudnia 2024

Świętowanie Bożego Narodzenia w domowym zakątku



Boże Narodzenie w naszym domu było w tym roku niezwykle pełne ciepła, bliskości i magicznego uroku, który rozpoczął się już w sobotę, kiedy na dachu naszego samochodu przywieźliśmy do domu przepiękną choinkę. Jej zapach i widok wypełniły nasz dom radością, zapowiadając nadchodzące święta. Chłopcy z tatą przygotowywali ją do postawienia, na zmianę pracując piłą, a Leon w tym czasie troszczył się o ozdoby i światełka. Wspólne strojenie drzewka stało się piękną i radosną chwilą, Każdy z chłopców zawieszał swoje ulubione dekoracje, tworząc niepowtarzalną świąteczną atmosferę. Wiele z ozdób przywołało wspomnienia naszych świątecznych chwil z kilkunastu lat.                                            Leoś słysząc te historie kilka razy się buntował czemu go wtedy jeszcze nie było.









Świąteczne obchody zainaugurowaliśmy 22 grudnia, zapraszając całą rodzinę z mojej strony na Wigilię. Było to wyjątkowe spotkanie – dzięki obecności chłopaka mojej siostry, który jest Włochem. Stoły uginały się pod tradycyjnymi potrawami, które nie tylko moimi, ale także przywiezionymi przez mamę i siostry. Gwiazdą zdecydowanie był pistacjowy sernik baskijski Kasi. Delektowaliśmy się również karpiem, przygotowanym przez mamę. Atmosfera była przepełniona rozmowami i wspólnym kolędowaniem. Nie zabrakło nawet wizyty św. Mikołaja, który rozdał wszystkim prezenty ukryte pod choinką. To było radosne preludium do właściwej Wigilii.







                     

Następne dni  były pełne pięknych spotkań – w pracy obchodziliśmy Wigilię z współpracownikami, a także rodzinami z Ukrainy oraz dziećmi z naszej świetlicy, dzieląc się opłatkiem i wspólnie kolędując. 



Po powrocie odwiedziliśmy zaprzyjaźnioną rodzinę mieszkającą w leśnym domku, gdzie zanieśliśmy drobne prezenty, niosąc choć odrobinę świątecznego ciepła. Leoś miał największą radość z tego obdarowywania, gdy jechał w czapce Mikołaja trzymając na kolanach worek z prezentami. 


Nocami przygotowywałam wypieki, zamieniając kuchnię w królestwo pełne aromatu miodu, drożdży i przypraw korzennych.




Wigilia, spędzona z rodzicami, przyniosła nam chwilę wyciszenia i refleksji – przy stole mogliśmy razem celebrować narodzenie Jezusa, by potem, wieczorem, cieszyć się blaskiem grudniowej aury. Z najstarszym synem udało się nawet obejrzeć nasz ulubiony świąteczny film. W Boże Narodzenie udaliśmy się na uroczystą Eucharystię, a popołudnie spędziliśmy w domowym zaciszu, odwiedzając przy okazji cmentarz i żywą szopkę w Leśniowie, do której koniecznie chcemy wrócić z Leonem.








Pierwszy dzień świąt był spokojny, wypełniony modlitwą i rozmowami, a wieczorem uczciliśmy z mężem kolejną rocznicę ślubu. 





Drugi dzień przyniósł radość spotkania z przyjaciółmi – gościliśmy bliskich ze swoją córeczką, która z Leosiem rozświetliła to popołudnie swoją obecnością.





Teraz mamy okazję celebrować oktawę Bożego Narodzenia, niosąc w sercach wdzięczność za ten czas pełen miłości, spokoju i wyjątkowych chwil z najbliższymi. W takich momentach czuję, że dom jest prawdziwie domem – wypełnionym ciepłem, śmiechem i sensem wspólnego świętowania. Chcę delektować się każdą chwilą kiedy chłopcy mieszkają jeszcze z nami, a Leoś jest małym chłopcem.

Robiąc z nim łańcuch na choinkę, piekąc pierniki, czy dekorując domek z piernika cieszyłam się tymi chwilami i wracałam myślami do tych kiedy to samo robiłam z starszymi synami, kiedy byli mali. Cieszę się, że oni również wracają do tych wspomnień, bo to utwierdza mnie w przekonaniu, że warto się starać tworzyć te piękne chwile i wspomnienia.



















Mam nadzieję, że Wasze święta również były piękne i spokojne. Dobrego tygodni i pięknego Sylwestra Wam życzę!