Wróciliśmy...
Jesteśmy w domu po dwóch tygodniach dość aktywnego wypoczynku w Polsce. Na początku zwiedzaliśmy Karpacz, a w nim świątynię Wang, Muzeum Zabawek, dalej Western City (dla dzieci), Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska, Pragę i w końcu wdrapaliśmy się z mężem na Śnieżkę. Wjechaliśmy najpierw wyciągiem na Kopę, skąd później udaliśmy się na szczyt Śnieżki. Ludzi tyle, że w niektórych momentach był problem z minięciem się na szlaku. Szok! Widoki zaś cudne! Po zejściu ze Śnieżki, poszliśmy niebieskim szlakiem do Strzechy Akademickiej oraz przepięknie położonej Samotni. Nigdy nie myślałam że idąc tym szlakiem jeszcze jako nastolatka, pójdę nim kiedyś z moim irlandzkim mężem ;-).
Po przyjeździe z Karpacza rozpoczęła się druga część naszego pobytu zwana "odwiedzinami" połączona z obchodami moich okrągłych urodzin. Ach działo się, działo... Urodziny obchodzone w Leśnej Ostoi można by porównać do imprezy weselnej, jedynie czego brakowało to zespołu muzycznego i tańców. ;-) Dalej były odwiedziny u brata i moich bratanic oraz najbliższej rodziny. Później przyszedł czas na znajomych. Odwiedziłam Sylwię i Wiktorię, Dorotę i maleńką Zuzię, Magdę i jej prześliczne trojaczki, u Violi spotkaliśmy się z Kasią i małą kobietką Lenką. W Rybniku zaliczyliśmy żużel. Odbyło się też spotkanie w knajpie z ludźmi z klasy licealnej. Fajnie...szkoda tylko, że już się wszystko skończyło.
Szybko nadszedł czas wyjazdu, trzeba było się spakować i wyjechać. Evunia została z moimi rodzicami jeszcze na 2 tygodnie, do domu wróci 30 lipca. A ja od 3 dni piorę, prasuję i sprzątam, ale znalazłam wczoraj czas na "klachy" z Bogusią i Grzesiem. Dobrze, że tu też mam fajowych znajomych.

Rodzinka :-)
Świątynia Wang
Nasza Indianka

Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska

Praga

Pod Śnieżką

Po czeskiej stronie Śnieżki
Samotnia

Rodzeństwo i kuzynostwo
Solenizantka z mężem
ROW, ROW, ROW!!!
Z tego miejsca chciałam podziękować wszystkim osobom, a szczególnie moim Rodzicom dzięki którym te wakacje były magiczne i mogłam je spędzić w taki sposób jaki to sobie wymarzyłam.
Do przyszłego roku! (mam nadzieję)...