Od środy leżę chora. Angina. Położyła mnie tak, że we czwartek nie podnosiłam się z łóżka, dzieci rozniosły pół domu a mi to wisiało i zwiewało. Dosłownie. Mąż obiadki jadł chińskie, dzisiaj zjadł resztę. Zero gotowania i sprzątania.
Będzie się działo. Jutro impreza, w poniedziałek impreza i prawdopodobnie w przyszłą sobotę... Niestety nie będziemy świętować, tylko żegnać bo B i G zjeżdżają do Polski ;-( Smutno mi...