wtorek, 28 czerwca 2011

Zakupy online

Od miesiąca robię zakupy online w Tesco. I dobrze mi z tym.
Mam "wolne" soboty - nie muszę się śpieszyć, wstawać wcześnie by zdążyć przed tłumami, by później slalomem jeździć wzdłuż półek i wrzucać żywność do koszyka.
Moja sobota to powolna pobudka, rodzinne śniadanko, ogarnięcie domu i spędzenie czasu z dziećmi.  Żadnej nerwówki, użerania się z wypełnionymi torbami i sobotnimi kierowcami.
Teraz moje zakupy do mnie przyjeżdżają o wyznaczonym przeze mnie dniu i porze. Pan przynosi pod samą lodówkę, (szkoda że jeszcze do niej nie wkłada ;-)) ja podpisuje rachunek i moje zakupy skończone.


Zawsze myślałam, że takie zakupy to trochę przesada, że dobrze jest sobie pochodzić po sklepie, pooglądać nowości itd, ale od kiedy zamówiłam pierwszy raz to zmieniłam na ten temat zdanie. Wcale nie tęsknię za łażeniem po hipermarkecie, właściwie od pewnego czasu bardzo tego nie lubiłam.  A u Was jak to wygląda?

Update - środa wieczór
Właśnie czekam na dostawę jedzenia. W lodówce tylko światło...

wtorek, 7 czerwca 2011

Super niedziela (nie mylić z pogodą)

Niedzielny wypad do Belfastu okazał się strzałem w dziesiątkę! Oto cztery Polki mieszkające w NI wybrały się na sushi do Wielkiego Miasta. Wybrały się pociągiem. I tu już luksus -  bo siedzenia miękkie, bilety sprawdzane przed wejściem na peron ; w ogóle miło i przyjemnie.  Później spacer po St George Market;  spacer po 'city' i lekki marsz do resturacji serwującej sushi. Z lekką nieśmiałością zaczęłyśmy kosztować sushi, tempurę, ręcznie rolowane rożki z krewetkami i takimi tam innymi dodatkami.  PYCHOTA! Do tego winko i zabawa gotowa ;-) Dawno się tak nie uśmiałam jak tego dnia.
Po takiej uczcie prozaicznie wybrałyśmy się na zakupy, no bo trzeba uzupełnić garderobę i to o rozmiar większą -  na razie.
W domu byłyśmy przed dwudziestą; zmęczone ale bardzo zadowolone.

Polecam takie dni każdemu, no kids, no hubby, just girl friends. Już planujemy następne takie wypady, trzeba tylko zgrać terminy. Moje ostatnie motto: Bo jak sobie sama nic nie zorganizujesz, to nikt cię nigdzie nie weźmie.