Podczas pobytu w Kolonii, postanowiliśmy wybrać się również do Holandii.
Odległość właściwie żadna, a Holandia przez mojego M ukochana.
Pojechaliśmy więc do Maastricht.
Spacerować można wzdłuż murów miasta, włóczyć się po uroczym rynku, zajadać frytkami (obowiązkowo!). W mieście nie brakuje także wspaniałych kościołów i bazylik.
Dzisiaj Maastricht to głównie restauracje, bary, kawiarnie i styl życia. To położone między Belgią a Niemcami holenderskie miasteczko, to niesamowicie wymieszany modowo i stylowo ośrodek, który niezwykle przypadł mi do gustu, i do którego chce się wracać.
Szkoda nam było wyjeżdżać.
Tym bardziej, że jesień w Maastricht była ciepła i niemal tak samo piękna, jak w Schwarzwaldzie...