W te mroźne zimowe dni zabieram Was i siebie, niestety jedynie wirtualnie, do Wietnamu.
Na plażę Mui Ne.
Mui Ne zupełnie przypadkiem darzymy jakąś wyjątkową miłością.
Sama nie wiem dlaczego.
Za wiele się tam nie dzieje.
Poza tym, że jest rajem dla kitesurferów (a my nie uprawiamy tego sportu).
Nawet plaża nieszczególna. Ani na niej poleżeć, ani pospacerować. Taka średnio czysta...
A ciągnie nas tam niesamowicie. Byliśmy już dwa razy. I jeszcze mamy ochotę wrócić.
Całe turystyczne miasteczko to raptem jedna główna ulica, a prawe i lewe pobocze to na zmianę hotel bądź restauracja.
Kilka sklepików.
Żeby zobaczyć coś więcej, trzeba wypożyczyć skuter.
Wtedy można pojechać do sąsiedniego miasteczka lub do wioski rybackiej.
Można też wypożyczyć auto i pojechać na wydmy.
Na przykład na wschód lub zachód słońca.
Hotel mamy tam też ulubiony, ukochany. Z drinkami najlepszymi na świecie.
I na każdych innych wakacjach wspominamy, jak to fajnie było w tym hotelu w Mui Ne....
Wszędzie super, ale w Mui Ne...
A to jedzenie tam... Niebo w gębie!
To chyba przez to nas tak tam ciągnie...
Jak tak sobie teraz myślę... :)
Drinki i jedzenie, ot co!
Na plażę Mui Ne.
Mui Ne zupełnie przypadkiem darzymy jakąś wyjątkową miłością.
Sama nie wiem dlaczego.
Za wiele się tam nie dzieje.
Poza tym, że jest rajem dla kitesurferów (a my nie uprawiamy tego sportu).
Nawet plaża nieszczególna. Ani na niej poleżeć, ani pospacerować. Taka średnio czysta...
A ciągnie nas tam niesamowicie. Byliśmy już dwa razy. I jeszcze mamy ochotę wrócić.
Całe turystyczne miasteczko to raptem jedna główna ulica, a prawe i lewe pobocze to na zmianę hotel bądź restauracja.
Kilka sklepików.
Żeby zobaczyć coś więcej, trzeba wypożyczyć skuter.
Wtedy można pojechać do sąsiedniego miasteczka lub do wioski rybackiej.
Można też wypożyczyć auto i pojechać na wydmy.
Na przykład na wschód lub zachód słońca.
Hotel mamy tam też ulubiony, ukochany. Z drinkami najlepszymi na świecie.
I na każdych innych wakacjach wspominamy, jak to fajnie było w tym hotelu w Mui Ne....
Wszędzie super, ale w Mui Ne...
A to jedzenie tam... Niebo w gębie!
To chyba przez to nas tak tam ciągnie...
Jak tak sobie teraz myślę... :)
Drinki i jedzenie, ot co!