Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupu. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 stycznia 2021

I ZNOWU OKRUSZKI RADOŚCI!

 Radość pierwsza! Zima! Śnieg! Jasność bijąca po oczach!

Te zdjęcia są robione w ciągu ostatnich dziesięciu dni! Dlatego takie różnice! Ale jest i moja ulica, i migawki z niedzielnej wycieczki z sąsiadką dla dotlenienia się, i późno popołudniowe spacer solo. Na siódmym z kolei próbowałam uchwycić nurogęś! Nie udało się! 


moja uliczka


skarpa na gęsim wzgórzu


spojrzenie w okna salonu


idę w kierunku jakimś


droga do Małych i dużych Sworów

Małe i Duże Swornegacie to niewielkie wioski, których nazwa jest pochodną dwóch określeń na czynności dawnych rybaków z przylegających doń jezior! Swora, to długie korzenie sosnowe, którymi okładano brzegi jezior. A to okładanie sworą nazywało się gaceniem!





To zdjęcie jest z netu! Gdy pierwszy raz zobaczyłam te ptaki, byłam przekonana, że to perkozy! Gdyby nie Marek Pióro - znawca ptaków, którego poznałam w czasach pisania na bloxie, nie wiedziałabym, że się mylę! Moje pierwsze spotkanie z nurogęsiami było kilka dobrych lat temu, na jeziorze w Drzewiczu! I jaka była dla mnie niespodzianka, gdy zobaczyłam te ptaki na naszym jeziorze. Są bardzo płochliwe. W ciągu ostatnich czterech lat, powoli zbliżają się do południowego brzegu, ale złapać je w amatorski obiektyw, to marzenie! Może kiedyś? wszak kilkanaście lat temu były na wyciągnięcie ręki!





















A teraz opowiem Wam o pewnej sytuacji, która mnie spotkała! Otóż poszłam sobie na spacer, w stronę centrum mojej wioski! Na wszelki wypadek wzięłam portfel, który wrzuciłam do plecaczka. Szłam z laseczką, więc powolutku dotarłam do sklepu, aby nabyć drogą kupna sałatę lodową i kilka małych ptysiów z nadzieniem budyniowym Te ostatnie do kawki! Mam zapłacić 7.80! Sięgam do plecaczka, nie ma portfelika! Szok i nerw! Ekspedientka mówi, że odłoży, a ja mogę sobie iść po portfel - żaden problem! W tym czasie z tyłu za mną odzywa się dość młoda Kobieta i proponuje, że za mnie zapłaci. Usłyszała bowiem mą odpowiedź do ekspedientki, że nie dam rady znowu wrócić do sklepu z zapłatą, bo z mego zacisza drugi raz nie dam rady doczłapać!  Zadziwiłam się mocno, bo to było bardzo dziwne i niespodziewane w tych czasach, by ktoś nieznajomy proponował pomoc. Ale Kobieta podtrzymywała propozycję, więc zadziwiona i nawet wzruszona, zgodziłam się. Ekspedientka zapisała nasze nazwiska i kwotę do oddania. Solennie zapewniłam, że oddam, i wyszłam. Powolutku kierowałam się w kierunku mego domku, i cały czas główkowałam, jakim cudem nie miałam portfela, bo wiem, że wkładałam go do plecaczka. Nagle? Eureka! Przecież plecaczek ma dwie przegródki, a ja w sklepie zajrzałam tylko w jedną! I co? Ano to, że portfel się znalazł! Nie odeszłam daleko od sklepu, więc się wróciłam. I spotkałam tą Panią, która za mnie zapłaciła! Już z daleka wołałam, że "skleroza nie boli" , co zostało skwitowane pięknym uśmiechem! Oddałam to, co mi pożyczono, a Pani powiedziała, że nawet gdybym nie miała jak oddać jej osobiście  tej niewielkiej kwoty, to mogłam dać na kościół! Hm! Uśmiechnęłam się tylko, zostawiając ten temat bez odpowiedzi. Jeszcze raz jej bardzo podziękowałam, i...... to wszystko! 
Ale jeszcze później zadzwoniłam do sklepu, i poinformowałam ekspedientkę, że dług zwrócony, i może mnie wykreślić! Była zdziwiona mym telefonem, ale skąd mogłam wiedzieć, czy nie zapisze sobie mnie i nie zapamięta, że komuś coś jestem winna!