Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jagody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jagody. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 czerwca 2020

PRZYŚPIESZENIE !

Nagle zaczęło mi się palić pod nogami! Zatem wczoraj wzięłam się za kosiarkę. Po tak zwanych " ptakach " to było, bo w ubiegłym tygodniu był termin, a ja oczywiście nie spojrzałam w kalendarz. Przecież  Matczyne  święto było!!!! Ważniejsze przecież od wszystkiego innego! Nie muszę mówić,  jak się po tym koszeniu czułam, znaczy się moje nogi, tym razem dwie? Padłam jak kawka i nawet nie chciało mi sìę z Bratem gadać,  więc to przełożyłam  do rana! Zadzwonił punktualnie wedle umowy, ale ...? Będzie ciężko! Tym akurat się nie martwię, bo wiem, że sobie poradzę!
Nie zgadniecie, co mi spędza sen z powiek, i uznacie  to za wariactwo! Otóż żal mi tych poziomek, tych płatków róż, na które nie uda mi się dotrzeć - nie ma opcji z tym, bo będę poruszać się o kulach, ale na niewielkiej przestrzeni! Jak będę pilnie dbać o swoją lewą nogę, być może załapię się na kwiaty czarnego bzu i jagody! 
Nie mając stuprocentowej  pewności w tym względzie, wracając dziś od fryzjerki, zahaczyłem o ryneczek ! Kupiłam truskawki, morele i botwinkę! W niewielkich ilościach! 

Efekt? 9 pojemniczków  musu truskawkowego, 6 słoiczków marmolady morelowej  i 3 duże słoje botwinki!


Spiżarnia się cieszy i puchnie z dumy! Te skrajne od prawej słoiczki, to z ubiegłego roku resztki! Natomiast te od lewej, skrajne, zaraz po zrobieniu fotki, wróciły od razu do zamrażarki! A te duże słoiki, to miodek głogowo-rzepakowy, i mniszkowy z tyłu zupełnie, bo nie zdążyłam go zjeść w ubiegłym sezonie!
Prawdopodobnie jutro skoro świt pojade rowerem na te róże, ale u nas, to dopiero początek, tak więc zupełnie nie wiem, jakie będą efekty!
Ale pączki bez róży???? Nie wyobrażam sobie, nawet z pozycji unieruchomionej kończyny!


piątek, 22 maja 2020

JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ!!!

Pogoda piękna, jak na zawołanie, to nic innego nie jest potrzebne więcej! Tylko rower! Rekonesans trzeba uskutecznić, bo już prawie za pasem   sezon zbiorów przeróżnych, i to nie tylko leśnych!


Jagody już prawie , prawie, czyli jest nadzieja na zbiory i to całkiem przyzwoite! Tylko deszczu trza!



Czyż połączenie tej zieleni dębowej z różowo-białymi płatkami jabłoni nie jest piękne?


Dojeżdżam do przesmyku  Strugi siedmiu jezior, który wpływa do naszego jeziora!

I zapraszam na punkt widokowy!


Po drodze jeszcze edukacja zoologiczna.... 


I już jesteśmy na wysokim brzegu, skąd jest doskonały podgląd tego, co poniżej, a tam lęgi w tych trzcinowiskach, i ptactwa mrowie !


Tylko należy dobrze uważać, na to co pod nogami, i nie tylko, bo można wylądować parę metrów niżej w zimnej wodzie!


I wracamy sobie wolno patrząc co tu, co tam, i trochę dalej,


Pozostałości po nawałnicy sprzed trzech lat!


A te drzewa jakoś tak dziwnie się tulą!  Za dużo metrów do siebie, czy co?


 Paproć narecznica samcza juz w pełnym rozkwicie


I przepiękny żarnowiec miotlasty! Jakby się ustawił do pozowania


Ktoś się schował...


a ktoś udaje, że jest mordką dzika!


A najważniejsze, że poziomki już kwitną!


Kto zgadnie, co za płaz mnie odwiedził? Podpowiedź znajduje się w tym wpisie!


To tyle , ale nie ma nic lepszego, jak łono natury! Korzystajmy z tych dobroci do imentu!

Trzymajcie się Wszyscy w zdrowiu! Macham! :-))))

niedziela, 28 lipca 2019

NIE TYLKO LENISTWO!


Ja wiem, że czas tak szybko leci, iż nie jest się w stanie dokładnie zastanowić nad upływającym latem! Bo to, że upływa w zastraszającym tempie, to chyba nie trzeba nikogo przekonywać! Jak zwykle, miało byc pięknie! I jest, tylko krótko! Miało być pogodnie! I jest, tylko dlaczego tyle tego afrykańskiego słońca! Miało być ciekawie! I jest, tylko jak uchwycić to wszystko, co oferują media, lokalsi, nie wspominając o rodzinnych więziach! Czy nie może to wszystko być rozłożone na większą ilość miesięcy? Nie tylko dwa! Nie da rady wszystkiego ogarnąć!



A lato jak zwykle ludne, wesołe, pełne atrakcji!  Marbrukowy triathlon. Rowerowe leśne wypady po jagody. Rodzinne grillowania na działkach Progenitury. Wieczorne śpiewanie przy akompaniamencie gitary, gdy przyjechali długo oczekiwani Wejherowiacy, i tylko szkoda, że na tak krótko. Cała gama różnych zajęć na "akademii aktywnego seniora", od fantastycznych integracji z sąsiednimi gminami, spotkania z radcą prawnym, dietetykiem , po warsztaty śpiewania i plenerową gimnastykę! Coroczny jarmark ekologiczny! 







Ale jest i spokojności! Na ten przykład, kiedy siadam sobie wieczorkiem przy stole na tarasie, w tle szumią drzewa, pośród nich wydzierają dzioby ptaki, niektóre pięknie, niektóre mniej pięknie, ale zawsze cudnie. Z nad jeziora przelatują kaczki, w drodze na pobliskie bajorka, czasem strzelą guanem, czasem piórko upuszczą! Bocian się tutaj zapuści na te chaszcze, żurawie przelecą w drodze do pobliskich gniazd w szerokim trzcinowisku!

Mam także wyrzuty sumienia! Bo nie chce mi się po internecie biegać, nie chce mi się komentarze w zaprzyjaźnionych blogach dodawać, nie chce mi się nic! Dokładnie! Do tego wpisu zabierałam się przez trzy dni! Niestety! Wolę sobie w wolnych chwilach poleniuchować lub zapomnieć o wszystkim nad książką! Zwłaszcza, gdy gorąc na zewnątrz, a w MBD na parterze przyjemny chłodek!
No! Ale przychodzi nowy dzień, a po nim następny, ja nie czuję się w niczym winna, wręcz przeciwnie, jestem w skowronkach! Tylko nie chce mi się do laptopa zasiadać! No nie chce mi się , i tyle!



niedziela, 30 czerwca 2019

LATO! LATO!

Jeszcze dzisiaj rano mialam jechać do córki na działkę! Miałam! Ale nie pojechałam! Jak usłyszałam prognozy i radzenie, aby się z domu raczej nie ruszać, to plany zmieniłam w tri miga.
Na moje szczęście - co odczuwam z perspektywy czasowej dwunastu godzin, była to najlepsza z możliwych decyzja. Kiedy zasunęłam wszystkie żaluzje zewnętrzne na dole ( zostało tylko wolne okno od północy z roletami noc-dzień, aby było coś widać), miałam temperaturę 21.1 na dole i 24 na górze. Teraz na dole jest 22,8 a u góry 28, na zewnątrz zaś 37 w cieniu! U góry niestety, jest okno dachowe bez żaluzji zewnętrznych, a mimo zasłoniętego okna balkonowego, bliskość dachu robi swoje. Jeśli, jak prognozują synoptycy, będzie tak coraz częściej co roku, nieodzowne stanie się pomyślenie, jak zasłonić okna dachowe. Ale pomyślę o tym jesienią!
Tak więc siedzę sobie na parterze, chłodek od podłogi mile łaskocze stópki. Laptopa  zniosłam na dół, i mogę tu siedzieć do rana. Do tego ksiązki, kilka butelek zimnej kranówki z cytryną i mietą. Da się żyć!
A może jutro rano, gdy jak zwykle zaczną wrzeszczeć ptaki z pobliskich chaszczy, to pojadę sobie nad jezioro i popływam. Albo trochę dalej nad jeziorko  - leśne oczko, a z powrotem, rześka i pełna energii z wody, pobuszuję w jagodzinach, lub na polance poziomkowej?
Bo właśnie przedwczoraj i wczoraj zrobiłam sobie takie wycieczki do lasu.
Wszystko przez te ptaki, co rano drą dzioba. Zaczynają już od 2.45. Tak, tak, drozd robi pobudkę, a potem po kolei rudziki, kosy, sikory i wszystkie inne, które niedaleko gniazdują. Jaki one muszą mieć zegarek w ogonie, że z dokładnością do minuty potrafią co kwadrans dawać znak, że to właśnie ten, czy ów ptak? O wrzasku srok juz nie wspominam, bo czasami tak się wydzierają, że przysłowiowego umarlaka obudziłyby  w grobie! ;-(((
Tak więc w piątek uzysk po jednej godzinie zbierania poziomek wynosił 780g, z czego zjadłam po umyciu parę łyżek z lodami, a resztę zamroziłam.



A w sobotę, trwało wszystko trochę dłużej, bo niestety jagody nie rosną na wysokich łodyżkach po dwie, tylko w krzaczkach pod liściami! Ale po dwóch godzinach miałam prawie 1.5 litra. Oczywiście tez wyjadłam  co nieco. Z lodami of course! No i koktail sobie jagodowo-maślankowy zrobiłam. Mniamuśność wielka to była. Resztę wpakowałam w zamrażarkę, przyda się na zimę.



Teraz tylko czekam na ochłodzenie, chociażby lekkie, bo inaczej jeździć do lasu raczej się nie da. No, aby nie było, że przesilam nóżęta!!! Otóż nie, po takiej trzygodzinnej turze rowerowo-spacerowej, do końca dnia już się oszczędzam, czyli najcześciej płaszczę tylną niewymowną przed telewizorem, laptopem lub nad książką!