Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sussex. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sussex. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 października 2012

Co jeszcze Seven Sisters miało do zaoferowania?

Najedzeni tradycyjnym Fish&Chips w Złotym Galeonie wybraliśmy się na długi spacer trasą, która wiodła wzdłuż krawędzi klifów. Spacer, podczas, którego widoki zwalały z nóg.


Pogodę trafiliśmy piękną, ale po koronach drzew widać, że nie zawsze jest tak spokojnie.


To co widać w tej małej dolinie to bunkry, stworzone przez miejscowych w czasie II Wojny Światowej. System obronny przez nich stworzony miał powstrzymać Niemców, którzy brali to miejsce pod uwagę jako miejsce lądowania przy planowanej inwazji na Anglię.  
Naprawdę trudno mi wyobrazić sobie, że to miejsce mogło by być terenem jakiś działań wojennych.  


Punkt widokowy, z którego robiłam zdjęcia klifów zamieszczone w poprzednim poście. Właśnie na nich stoję :)


Pokonywanie trasy wzdłuż wybrzeża klifowego i obcowanie z tak zniewalającą przyrodą było doświadczeniem, które na długo podładowało moje baterie. 









Rocznie podobno znika jakaś część tego wybrzeża na rzecz morza wdzierającego się w ląd. W niektórych miejscach są ustawione płotki, które ostrzegają przed wchodzeniem na krawędź, która wisi na włosku.


Po paru dniach pobytu w Londynie, w którym jesteś kroplą w rzece ludzi, jaka płynie ulicami tego miasta, pobyt w miejscu tak bezkresnym, w którym oprócz Ciebie jest parę osób, był czymś czego z przyjemnością doświadczyłam.



Birling Gap to przystanek, z którego autobusem, kursującym co godzinę. wróciliśmy do Eastburne, z krórego mieliśmy pociąg na Victoria Station w Londynie.



W tym miejscu nasza przygoda z tą bajkową doliną się skończyła, co nie znaczy, że jest to koniec trasy. Wiedzie ona jeszcze dalej. Po drodze zobaczycie piękne latarnie morskie, jedna na klifach, a druga zanurzona w falach morza. Dostęp do niej jest chyba tylko podczas odpływów. Podobnie jak tylko podczas odpływu będziecie mieli widok na wrak statku, który rozbił się kiedyś o to wybrzeże. 

Mam nadzieję, że będziecie mieli okazję zobaczyć to na własne oczy.

Do zobaczenia na szlaku.

poniedziałek, 15 października 2012

Seven sisters. Mogłabym być 8 i zostać tam na zawsze :)

Zwyczajem wielu londyńczyków opuściliśmy City na niedzielę i wybraliśmy się pociągiem na południe do East Sussex, do miejscowości Eastbourne, żeby zobaczyć podobno największe i zarazem najpiękniejsze wybrzeże klifowe Seven Sisters. Choć wtedy jeszcze ten opis wydawał mi się być suchy i znaczący tyle co inne atrakcje określane jako naj..., ruszyliśmy w drogę.


Plan był taki, żeby zobaczyć wyspę White, ale było za daleko - 2,5 h pociągiem z Londynu plus godzina promem i to w jedną stronę. W sumie ok 7 h na samą podróż w tą i z powrotem. To stanowczo za dużo jak na jednodniową wycieczkę. Z bólem zrezygnowałam z Wyspy na rzecz Seven Sisters właśnie. Nie wiem jak wyspa White wygląda, ale po tym co zobaczyłam w Easbourne, wiem, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a opis największe i najpiękniejsze to naprawdę mało,żeby wyrazić urodę tego miejsca.

Zdjęcia zapewne nie oddadzą uroku, ale miejsce jest nieziemskie. Dawno nic nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia. Na pewno sprzyja ucieczce od problemów dnia codziennego, bo nie sposób spacerując wierzchołkami klifów myśleć o czymś innym jak o tym jakie są zjawiskowe.

Ale po kolei. Wychodząc z pociągu śmiałam się z ludzi z przywieszonymi do plecaków butami, jednemu chłopakowi zrobiłam nawet zdjęcie. 

Myślę, że ten sam chłopak mógł śmiać się ze mnie jak chwilę później w trampkach po kolana brnęłam w błocie w drodze na Seven Sisters :)    

Pierwsze kroki skierowaliśmy do centrum informacji turystycznej, gdzie Pan wyposażył nas w poniższą mapkę. W ciągu całego dnia zaliczyliśmy wszystkie główne trasy, robiąc ok 20 km w tych zabłoconych trampkach. 


     
Pierwsza trasa wiodła malowniczymi ścieżkami do punktu widokowego, z którego klify podobno najlepiej się prezentują. 




Doszliśmy i oniemieliśmy...



Houses of coast guards. 








Poniżej droga powrotna z punktu widokowego, do pięknie położonego pubu Golden Galleon, w którym zjedliśmy tradycyjne FISH&CHIPS popijając je angielskim piwkiem :)




 





To była wyjątkowa wycieczka i wyjątkowe miejsce. Kolejny post też mu poświęcę i wrzucę zdjęcia ze spaceru trasą wzdłuż ścian klifów, bo widoki nie tylko w punkcie widokowym zapierały dech w piersiach.  



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...