Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świątecznie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świątecznie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 lutego 2019

O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkanocy?

Ta mała zmiana czyni wielką różnicę ;) Wiadomo przecież, że w sensie religijnym to Wielkanoc jest ważniejsza. No właśnie ale rękodzielnicy i handlowcy oszaleli i nade wszystko stroją Boże Narodzenie. Bo wdzięczniejsze, bo po ciemku, bo tak ;)
Wielkanoc to wiosna i powodów do radości zbyt wiele, żeby jeszcze dziergać, choć oczywiście się dzierga ale mniej i jakoś tak z jajem ;)

U nas zimą same imieniny i urodziny. Na prezenty można zbankrutować, zatem tradycyjnie u mnie część dzierganych.
Dla bratowej męża, wielbicielki fioletowej choinki, powstały dzwonki z bawełny:


 Potem kwiatki:


 Ogólnie prezent trafiony :)


Ale ponieważ mnie też się bardzo spodobały zrobiłam sobie czerwone. Przydały się szybko, bo Synek złapał za światełka i pobiegł. Choinka pobiegła za nim, ale że słabo biega to się zasapała i rozczłonkowała na milion kawałeczków... Szybciutko musiały powstać nowe ozdoby.





Nie powiem żebym się jakoś specjalnie zmartwiła ;) Lubię dziergać ozdoby więc dla mnie to przyjemność, a te które przepadły nieco się już opatrzyły. Teoretycznie dziergałam sobie powoli bo chciałam ubrać na czerwono za rok... Cóż, cieszyliśmy się czerwienią wcześniej ;)

No i ciasteczka orkiszowe, nasze nowe uzależnienie ;) Pychotka!


wtorek, 26 grudnia 2017

Znowu Święta...

Czas wyprzedził mnie przynajmniej o trzy lata świetlne.
Listopad i grudzień pod tytułem szpitali. Operacja Synka (udana!), następnie zapalenie płuc i kolejny pobyt szpitalu... Potem dla odmiany posypałam się ja... Dziś pozostał "tylko" katar...

Projekty, projekty, projekty zajmowały mój czas w tzw. międzyczasie. Niestety nie miały wiele wspólnego z dzierganiem. Już teraz powiem, że książki będą dwie... Kiedy? Jedna na pewno w lipcu przyszłego roku.

A dziergaczo?
Zima nie zaskoczyła drogowców, ale mnie zaskoczyły święta. Kolejny raz przyszły za wcześnie. Nie zdążyłam powysyłać świątecznych kartek. Zbiesił się komputer (!) a do kompletu szlag trafił Wi-Fi.
Projekty w formie papierowej można czynić póki co, więc czyniłam.
No ale święta przecież. Prezenty kupiłam, ale jakoś tak wyrywkowo co drugi ;) Zatem szybciutko musiałam dopracować jeden brakujący, bo dziś sklepy nie pracowały.

I tak spędziłam ranek i południe w dzień pierwszy ;)



Dla wielbicielki gipiury i koloru bordowego.

No, ale Święta przecież! A jak to tak Święta bez choinki?
W tym roku u nas choinka bezpieczna, nietłukąca (się). Koty plus dwulatek to sytuacje wątpliwie bezpieczne. Zatem w tym roku naszą choinkę obsiadły misie ;)


No i takie tam szydełkowe formy i modele ;)


Życzę Wam, nie tylko w Święta, ale każdego dnia... zdrowia....
To nie pusty slogan, jak się ostatnimi czasy okazało. To bardzo ważna rzecz.
I normalności.
Braku pośpiechu.
Czasu.
Na przyjemności...


niedziela, 29 października 2017

To uczucie gdy wyprzedzasz hipermarkety... ;)

To oczywiście niemożliwe. I dalej pozostaje w sferze moich licznych niedokonań ;)
Taka myśl powstała w mojej głowie w sierpniu, gdy na fejsbukowych profilach robótkowych Panie rozpoczęły przygotowania do Świąt :)
No bo sami powiedzcie- czy przystoi tak Boże Narodzenie przed Helołinem? Never! Porządek w przyrodzie musi być :)

Patrząc za okno na wiejącego Grzegorza stwierdziłam : chrzanię! Wyprzedzam ;)


Dane mi jednak nie było, bo przy okazji Targów Książki w Krakowie (które ubóstwiam!) zwizytowałam Galerię Krakowską i niemal oraganoleptycznie stwierdziłam, że Boże Narodzenia tańczy tam w najlepsze ręka w rękę z Helołinem .






Wróciłam zatem w domowe pielesze, upiekłam placek, wzięłam na kolana kota a do ręki robótkę...


I tak sobie tkwię :)

I dobrze mi z tym...

wtorek, 13 grudnia 2016

Oszukać przeznaczenie cz. 2

 Natknęłam się kiedyś w ciucholandzie na takie kółeczka. Nic w tym nie byłoby dziwnego wszak kółeczka jak kółeczka, czasem występują w przyrodzie ;) Niemniej te kółeczka leżały porozrzucane po całym szmateksie. Chodziłam sobie i zbierałam a następnie podeszłam do kasy i zapytałam po ile one. Okazało się, że zamierzam wykupić śmieci, które kiedyś zamieciono na kupkę ale jacyś źli ludzie ;) porozkopywali po sklepie. Z wielkim zdziwieniem, że ktoś chce wykupić śmieci  niemal z szufelki, pani powiedziała: złotówkę.
Stałam się zatem właścicielką 17 śmieci...


Przyszłam do domu i po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że źle ze mną. Owszem polować w ciucholandzie na perełki jest fajnie, ale jak już się śmieci zaczyna wykupywać to czas się zastanowić czy cienka niebieska linia nie została przekroczona i czy wielkimi krokami nie stałam się chorobliwym zbieraczem...
Usiadłam i zaczęłam kombinować.


Efekt mi się spodobał, zatem postanowiłam kontynuować.


W ramach eksteminacji Nakiedysiów zutylizowałam w tym udziergu czerwoną bawełnę i motek kupionego kiedyś eksperymentalnie w sklepie "Wszystko po"  motka grubszego kordonka DMC za szalone 1,99.


Wyszły bardzo ładnie. Niesiona na fali zamiast wyrzucić stare wyblakłe bransoletki, wykorzystując bawełnę w kolorze lnianym zrobiłam kolejne ozdoby: 


I wszystko byłoby genialne gdyby nie pewien zgrzyt. Otóż kupiłam kiedyś takie malutkie sopelki, które świetnie pasowałyby jako "bimbadełka" do środka, ale... tak rewelacyjnie je schowałam, że bór jeden wie gdzie teraz przebywają. Jedno jest pewne: są bezpieczne... Jak tylko znajdę to się pochwalę :)

A tak z całkiem innej beczki. Nasze krzesła kuchenne powędrowały do altany (były wiklinowe) a zastąpiły je takie cuda ze sklepu po sąsiedzku (odkrytego dzięki spacerom). Tym samym moja "przestronna" kuchnia zyskała nieco światła :)


I pomyśleć, że za 11 dni Wigilia... Czy Wam też ten czas tak szybko mija?

czwartek, 15 stycznia 2015

W klimacie świątecznym ;)

Wiem, wiem, powinnam myślami wybiegać ku wiośnie ;)
Ale ja już tam mam, że lubię się delektować chwilą.
Zwłaszcza, że jutro będziemy mieć kolędę.

Powstało nieco ozdób świątecznych. Nie są to jednak klasyczne gwiazdki, ale... kwiatki.

Jedne robią młyg młyg: (pomysł własny)



Inne porażają bielą z delikatnym odcieniem cytrynowym: (pomysł na wykonanie z sieci- pomysł na wykorzystanie mój ;) )


Włóczki wyszukanej w SH starczyło tylko na 4. Są jednak dość spore:


Uwielbiam tę moją choinkę kwitnącą różami ;)
Ot taka anomalia przyrodniczo-kulturowa ;)


I na koniec postał jeszcze dwumetrowy łańcuch, wg pomysłu Fascinaty, który również robi urocze młyg młyg


Byłoby więcej tylko tak fantastycznie sobie schowałam bawełnę, że na pewno włos jej z głowy nie spadnie ;)
Wpadła mi w ręce w wakacje i pomyślałam sobie, że zrobię z niej łańcuch na choinkę - NO ALE PRZECIEŻ NIE W WAKACJE!
Mogłam zrobić. Teraz jak ją tylko znajdę (np przy okazji porządków wiosennych) - natychmiast zrobię! Pal sześć. Zrobiony dołożę do łańcuchów
i wtedy już nie zginie :)

A tak a'propos ginięcia włóczek i innych przydasiów. Robiąc ostatnio małe rozeznanie "co-gdzie" stwierdziłam, że rozmiaru mojego świra nie da się już ukryć ;)
Włóczki są WSZĘDZIE!
Co ciekawsze - oprócz róż tak naprawdę NIC z nich innego nie powstaje. Kolorów jest ducka.
Postanowiłam zatem co następuje:
1. Nic już (rany koguta!!!) nowego NIE KUPOWAĆ! (zaraz jak tylko to postanowiłam przybyło 3 motki...)(na cale szczęście z jednego powstały różę- ufff!)
2. Przynajmniej raz na kwartał, którąś wykorzystać...

Tym sposobem za 100 lat będę mieć w domu porządek...

P.S. I muszę sobie ten techniczny szczegół zapisać bo zawsze mam z tym problem.
Do róż robię 120 oczek łańcuszka.
Skleroza to piękna rzecz! ;)

P.S.2 Edycja dla Ewy. Róże robiłam wg tego zdjęcia:

niedziela, 15 grudnia 2013

Dywanik łazienkowy i przygotowania do świąt

Mało casu, mało casu, kruca! W fotograficznym skrócie wygląda to tak:

Naprawdę bardzo się starałam sfotografować go bez kotów... One jednakowoż były innego zdania ;)


Małe zbliżenie. Dywanik ma grubość ok 1 cm. Bardzo bolały mnie ręce przy dzierganiu.


Teraz już wiem jak nastepnym razem ciąć tkaninę: CIENKO i RÓWNO! Niezbyt cienko i niezbyt równo powoduje, że brzegi są lekko pofalowane:


Tu najlepiej widać, że dywanik jest w dwóch odcieniach pomarańczu. Zgłaszam dywanikowy ciąg dalszy do akcji "Uwolnij tkaniny" (uff!).

......................................................................................

Choinkowo:


Ze względu na koty w dużym pokoju mamy tylko sztuczne kwiaty. Wszelkie żywe są traktowane przez nich jak pożywienie...


Takimi dekoracjami ozdobiłam w mojej pracy regały biblioteczne:


A takie cudo kupiłam w szrociku koło mojej pracy! Ceramiczny pojemnik na ciasteczka! Kocham go!


Grzechem byłoby nie upiec do niego ciasteczek. Upiekłam owsiane z przepisu z internetu, tylko zmieniłam dodatki. Dodałam to co akurat było w domu: rodzynki, daktyle, słonecznik i zapach migdałowy.


Trwają też prace przy szydełkowym pledzie, gdyż udało mi się zdobyć brakujące włóczki. Nie identyczne, ale bardzo podobne. Staram się codziennie wydziergać, jak to nazywam,"secik", czyli sekwencję kolorów: seledyn, niebieski, lila. Niby nic, a 2,5 godz. na bidę potrzeba.

Świąteczny SAL zostawiam na święta...

Kochani! Dziękuję, że tu zaglądacie i zostawiacie ciepłe słowa!

Pozdrawiam Was serdecznie!
Susan