Podobno największe rewolucje zaczynają się od pierwszej decyzji, potem już jakoś leci.
Dorosłam do zmian.
Dojrzewam do rewolucji.
Moje dotychczasowe życie to pasmo jakichś tam sukcesów zakończonych najczęściej spektakularnym upadkiem. Dla jednych kobieta sukcesu, dla innych przykład jak się nie powinno. Z jednej strony przykład kobiety spełnionej, z drugiej..."kobieto, a cóżeś ty najlepszego zrobiła". Zawieszona pomiędzy "pomagaj, bo tak trzeba", a zwykłym "znowu cie wy...li".
Problem leży zazwyczaj w tym, którzy ludzie stoją po której stronie. Jeżeli bliscy wspierają, a wrogowie krytykują- jesteś w raju. Nie zawsze tak jest. Można nawet powiedzieć, że zwykle jest inaczej.
Brak akceptacji można w bardzo łatwy sposób przykryć nowym zakupem. Ot, chandra, mała melancholia idziesz do sklepu, ciuch, pierdółka i humor lepszy. Jedna rzecz jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Druga, piąta, dziesiąta, pięćsetna...gdzieś mija się magiczną granicę dobrego smaku.
Ta narodowa kwarantanna to nie był do końca taki głupi pomysł i nie chodzi mi o wirusa, czy jest czy go nie ma. Historia to oceni. NAM został podarowany czas, żeby się zatrzymać i przyjrzeć się swojemu życiu nieco z boku, choć ze środka. Z epicentrum centrum. Ze środka strachu swojego serca. Skatalogować obawy. Zweryfikować marzenia. Chłodno ocenić fakty.
Daj Boże (dla wierzących) jeśli konstatacja wyszła in plus. NIEDEJBUK (dla pesymistów) jeśli inaczej.
Z obserwacji wynikło mi, że ludzie po kwarantannie zaczęli się zachowywać bardziej radykalnie. Nie chodzi o poglądy (choć w tym też). Nagle wszyscy zapragnęli wyjechać nad polskie morze! Potem w góry! Stwierdzając, że wszędzie jest ścisk, rzucili wszystko by pojechać w Bieszczady!W efekcie wszędzie dzikie tłumy.
Wiem jakie były motywacje takiego stanu rzeczy. Ludzie pochłonięci przez kierat dom-praca-dom, nagle stwierdzili, że kurcze! Przez tyle lat tylko się dorabialiśmy i dorabialiśmy, powiększając majątek, a kiedyśmy ostatnio gdzieś pojechali? W podstawówce! A może na studiach? A tu sześćdziesiątka na karku. Zanim umrę chciałbym/chciałabym jeszcze...
Jedni jak tylko pozwoliły władze państwowe pobiegli złożyć papiery rozwodowe. Inni, dawno samotni, zapragnęli zmienić ten smutny stan rzeczy. Nie nam oceniać- nie my ich życiem żyjemy.
Ja nie należałam do ww grup. Jako karna osoba najpierw grzecznie spędzałam czas w domu, nie wychodząc bez potrzeby. Potem wyjść musiałam. Potem przyszły wakacje i sama nie wiedziałam co z tym fantem zrobić. Jak to w takich sytuacjach bywa gros tytanicznej pracy odwaliła psychika. Blokowana za dnia wystrzeliła gejzerem w nocy. W snach...
Sny doprowadzą mnie kiedyś do rewolucji. Póki co pora skupić się na zmianach.
Obrosłam rzeczami. Wiem czym to było podyktowane, podświadomość mi podpowiedziała. Jak zwykle miała rację więc bez dyskusji wzięłam się za wyrzucanie, darowanie, dzielenie się. Trzecia bogata zbiórka wielkich gabarytów przed nami. Kosze PCK, czy innych firm, w które nie wnikam, połykają zawartość szaf na wypadek, że może kiedyś schudnę. Sprzęty kuchenne schodzą na pniu. Dziś np pozbyłam się odkurzacza ;) Kiedyś ekspresu do kawy. Radio poszło w prezencie dla starszej cioci. Z ręczników ucieszyło się schronisko dla bezdomnych zwierząt. Książki ubogacają biblioteki i półki bookcrossingu.
Kiedyś, parę lat temu kupiłam sobie książkę "Magia sprzątania" Marie Kondo. O raaaany! To było odkrycie i mega power! Ale nie było czasu. Potem była kwarantanna, był czas ale był strach. A potem przyszła radykalizacja. Kurczę! Przez tyle lat dawałam sobie różne rzeczy wmawiać wierząc jak bardzo wielkim prochem marnym jestem. Zapychałam podświadomość radością z rzeczy materialnych aż w końcu zauważyłam, że one mnie duszą. Pora otworzyć okno i wpuścić świeże powietrze.
Zapragnęłam minimalizmu.
Kapsułkowej szafy. Dobrej kawy. Remontu.
Nieco mnie pochłonęło to fakt. I jeszcze mi trochę zejdzie choć jestem prawie na finiszu.
Wyrzucam, daruję, dzielę się.
I remontuję Chatę w Kju.
Pierwszych rzeczy pozbywać się było trudno. Teraz z każdą następną czuję radość w sercu. Marie miała rację. Anna Mularczyk-Meyer też. Namiętnie słucham Jej vlogów
Tylko nic nie dziergam...
Dajcie mi trochę czasu...