Pokazywanie postów oznaczonych etykietą French Filigree HAED. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą French Filigree HAED. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 lipca 2015

HAED - Finał!!!

Stało się. Dokończyłam.
Mój pierwszy w życiu HAED  został wyszyty.
Jeszcze nie jest wyprany a to dlatego, ze nie bardzo mam pomysł co dalej.  Ramka oczywiście, ale nie wiem czy nie zaszaleję i nie wyślę go na jakiś konkurs. Może DMC? Chociaż jak nieraz czytam krytykę na niektórych blogach to... no nie wiem, nie wiem.
Nic to.
Pomyślę.


Dane techniczne:
Czarna DMC
Czerwona  Ariadna 1561
Kanwa (ku zaskoczeniu) 18 choć cały czas byłam święcie przekonana, że 16 ;)
Średnica 63 cm.
Dziergane dwiema nitkami.
Pierwsza publikacja na blogu 6 października 2013
Liczba publikacji na blogu 13 ;) Konkretnie ta jest 13 :)




Przejechał się bidulek to tu, to tam, jak zresztą większość moich prac.
Dziergany był w miejscach publicznych- kilkakrotnie w autobusie do Stolicy, w pociągu do Krakowa i Szczecina, pamiątkową fotkę ma także z Chorwacji.
Jest Memorandum. Te podróże (oprócz Chorwacji) to były podróże na pogrzeby. Dzięki niemu zajmowałam sobie umysł i za to jestem mu wdzięczna.



Powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba :)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacje

To był dla mnie bardzo ciężki rok. Rok ciężkiej pracy ale i ostatecznych pożegnań... bardzo bliskich i bardzo bolesnych. W takich chwilach człowiek się zatrzymuje, dokonuje podsumowań i, co tu kryć, często dochodzi do niezbyt pokrzepiających wniosków... Dlatego postanowiłam, że wakacje będą dla mnie. Egoistycznie. Nawet bardzo. Będę robić wszystko to co miałam odłożone na tzw "kiedyś", postanowiłam bowiem, że owe "kiedyś" właśnie nadeszło. Jutra, całkiem niestety realnie, może nie być. Nie znaczy to, że właśnie się dowiedziałam, że choruję na coś niebezpiecznego. Nie. Profilaktycznie nawet nie szukam w obawie, że pewnie bym coś znalazła ;). Całkiem zwyczajnie w ostatnim czasie zdałam sobie boleśnie sprawę ze swojej śmiertelności...
Dlatego od tych wakacji zaczynam nowy rozdział. Mój.


Wszystko czegokolwiek się tknę musi przynajmniej w małym stopniu sprawiać mi radość, albo przynajmniej przyjemność. Koniec z umartwianiem się za losy świata. Świat sobie poradzi beze mnie. I będę to szczęście mnożyć i dzielić z kimkolwiek tylko zechcę oczywiście jeśli ten ktoś także będzie tego chciał.


Dlatego na początek kończę wielkie projekty zaczęte "kiedyś"


A dlaczego chcę skończyć? Ano bo "kiedyś tam" postanowiłam, że chcę wyszyć kolejnego HAEDa. Będzie to haft, który będę pewnie szyć przez wiele, wiele lat. Zatem już spokojnie można o nim mówić UFOk, choć jeszcze nawet nie jest zaczęty ;)




Oracle HAED - Znalazłam w sieci wyszyty! Niestety nie rozpoznaję języka. Czechy? Słowacja? A może Chorwacja? Jeśli ktoś rozpozna, proszę niech napisze :)  Chcę wiedzieć skąd pochodzi moja bratnia HAEDowa dusza (która to, nota bene, wyszyła go w rok!!!).

Ale, ale! Człowiek nie jest taki, że jak pozbył się wszystkich ufoków (tak, tak, ten HAED jest ostatnim rozgrzebanym haftem z jakim jeszcze się bawię) nie narobił sobie nowych ;)

Pomiędzy, czyli w tzw międzyczasie, będę wyszywać coś o czym zawsze marzyłam. Wakacyjny wianek.


I dopiero jak go skończę zabiorę się za kolejne ufokowe SALe.

W czerwcu jeszcze wyszyłam po raz trzeci ślubną pamiątkę, ale jest teraz u "oprawcy". Jak wróci nie omieszkam Wam pokazać :)

Kochani! Mam nadzieję, że nie będzie Wam przeszkadzała moja nowa egoistyczna odsłona :) Każdy powinien być trochę egoistą, bo w ostatecznym rozrachunku ludzie i tak zapamiętają nas tak jak chcą. Jedni będą pamiętać nasze zalety, inni wady. I to, że my całym swoim życiem będziemy chcieli tym drugim udowodnić, że mamy jednak jakieś zalety może się wcale nie udać. A my stracimy tylko czas...
A to jest NASZ czas.
Tu i teraz.
Innego życia nie będzie.

Edycja:

Po napisaniu i opublikowaniu tego posta zaczęłam odwiedzać Wasze blogi. Na jednym z nich, Doroty z Sielskiej Chaty znalazłam notkę, która odzwierciedla to co czuję. Pozwoliłam sobie ją przekleić w trosce, żeby mi nie umknęła w czeluściach internetu.

Te słowa powiedziała 85 letnia Nadine Stair:

"Gdybym ponownie mogła przeżyć swoje życie...
Następnym razem ośmieliłabym się popełnić więcej błędów. Relaksowałabym się i dbała o sprawność fizyczną. Mniej spraw traktowałabym poważnie. Wykorzystałabym więcej szans. Wybierałabym się częściej w podróż. Zdobyłabym więcej gór i przepłynęła więcej rzek. Miałabym pewnie więcej prawdziwych kłopotów, lecz o wiele mniej wymyślonych...Widzi pan, należę do osób, które każdy dzień przeżywają roztropnie i mądrze. Zdarzały mi się wielkie chwile. Gdybym miała "przerabiać" wszystko raz jeszcze, pozwoliłabym sobie na więcej takich chwil. Właściwie nie dbałabym o nic innego, jak tylko o chwile. Żyłabym każdą z nich, zamiast wybiegać myślą lata do przodu. Gdybym ponownie mogła przeżyć swoje życie, chodziłabym po trawie boso już wczesną wiosną i jeszcze późną jesienią. Chodziłabym na więcej zabaw. Jeździłabym częściej na karuzeli. Zrywałabym więcej stokrotek."


piątek, 2 stycznia 2015

HAED cz. 11

Już za chwileczkę, już za momencik!


Piątek z Pankracym zacznie się kręcić ;)


Jeszcze tak circa 4 wolne dni i kto wie...

sobota, 27 grudnia 2014

HAED cz. 10

Coś tam przybywa...


Ten haft jest dziergany głównie w podróży.. "na" i "z" pogrzebów najbliższych...
Będzie takim memorandum.
Będzie jeszcze cenniejszy przez to...
A może sam też stanie się zapisem testamentowym dla Kogoś.
Kto wie?...

U nas w tym roku powstała tylko jedna świąteczna dekoracja. Robi za choinkę i świąteczny zapach w jednym:


Teraz jest już ich dwa razy tyle.


I jeszcze grudniowe koty:


Dziękuję za wszystkie cieple słowa pod poprzednim postem. Pomagają.

A! U nas dopiero wczoraj spadł pierwszy śnieg.
Tyle, że ja nigdy nie należałam do wielbicieli tego typu dekoracji :)
Czekam na lato i słoneczne wakacje w ciepłych krajach :)

niedziela, 23 listopada 2014

HAED cz. 8

Tak było:


Tak jest:


Może do końca roku? Kto wie...

Pamietacie moje drzewko poziomkowe? Wyrosły 4 nasionka. Obecnie sytuacja wyglada tak:


Kibicuję im bardzo.

Na koniec listopadowe koty:


Dziś krótko bo mało casu, mało casu! ;)

Pozdrawiam!

sobota, 16 sierpnia 2014

HAED cz. 7

Uff... Opornie ale jednak do przodu...

Z lampą:


i bez lampy:


Plecy w zbliżeniu:


i całościowo:


Idzie mi to cokowiek opornie, ale magiczna połowa została przekroczona. Teraz już z górki ;)

środa, 13 sierpnia 2014

Nicniechcemisię cz.2 Raj i Piekło

Czyli Wielka Wyprawa Pod Parasolem.
Tak. Jesteśmy Wybrańcami Bogów. Padało nam w Chorwacji ;) Ale tylko 3 dni a reszta była możebna. Tam 18-24 stopnie a w Polsce 35 w cieniu ;) To się nazywa fart!
Cóż, uważam, że jak na objazdówkę pogoda wręcz wymarzona. Na wypoczynek... niezbyt. Na szczęście my ją obchodziliśmy, objeżdżaliśmy i opływaliśmy więc ok.

Mimo takiej a nie innej aury... zakochałam się! KOCHAM! I wrócę TAM na 100% już za rok. Już nawet wiem gdzie i jak. Tak. I za dwa lata też. I też wiem gdzie. I powiem, że powtórzy sie tylko Dubrownik ;)
Tak Kochami. Totalnie mi odbiło. Macie rację. Nie wypieram się ;)

Ale po kolei.

W Czechach spotkalismy myszy... dużo myszy. Cała łąka migotała szarymi ciałkami. Kocham myszy!
EDYCJA! Makro stwierdził, że to NORNICE. Jeśli on tak mówi znaczy, że tak jest. Dzięki! :)
Powyzsze zdania powinny brzmieć: W Czechach spotkaliśmy nornice... dużo nornic. Cała łąka migotała szarymi ciałkami. Kocham nornice! (czy tylko mnie wydaje się, że myszy brzmiały bardziej ludzko?) ;) ;) ;)


I tak z norki do norki!


W Lublanie podziwialiśmy przepiekne kamienice


I mosty. Jako wodnik oczywiście fotografowałam Most Wodników (Dla Anek73 i Marcina był jeszcze Most Smoków) ;)


I obraz, który nam z Osobistym wysoce przypadł do gustu. Galeria niestety była zamknieta. Cóż nie dość, ze była 6 rano to jeszcze niedziela. Można wybaczyć ;)


A potem już tylko chyc! i bylismy w Raju


Dubrownik - po lądzie


Po wodzie






"Pod wpływem" lokalnego środka rozweselającego czyli rakiji ;) (nie kawa, nie nie ;))


Pieszo w słońcu...


Pieszo w deszczu...


Kupiliśmy 2 a nosiliśmy 3 ;)


Zadawaliśmy szyku na Riwie w Splicie ;)


Wysłuchaliśmy Orędzia Cesarza Dioklecjana


A także boskiego śpiewu


Odwiedzilismy miasto, które powstało w 3 w. p.n.e. i do dziś jest zamieszkałe. To Trogir i najstarsza uliczka:



Zachwycaliśmy się ciekawym oświetleniem w hotelu


Zbieraliśmy nasionka sami nie wiemy czego, co po przywiezieniu i posadzeniu wyrosło... ku zmartwieniu ogólnemu. To tak głupio nie wiedzieć co sie ma. Ktoś ma jakieś pomysły? Tak wyglądaja owoce:


Liście do złudzenia przypominają laurowe.

Kąpaliśmy się pod wodospadem na rzece Krce


I podziwialiśmy przepiękne tarasowe turkusowe Jeziora Plitwickie...



I jeszcze wiele wiele innych rajskich widoczków widzieliśmy...

Ale... widzielismy też pozostalosci wojny. Strasznej wojny bo bratobójczej... Mijalismy zbombardowane domy, kościół, hotele...


Wcale nie tak dawno temu i wcale nie za górami za lasami, a w sasiedztwie obok siebie mieszkali Chorwaci, Serbowie, Czarnogórcy i Bosniacy. Sąsiadowali ze soba pomagali sobie wzajemnie, czasem sie pokłocili, jak to w zyciu... Jeden raz bardziej...
Po tej strasznej wojnie każdy uciekał do "swojego" państwa i zajmował na terenie Bośni domy Chorwatów, Serbow, na terenie Chorwacji bosniackie i serbskie domy, w Serbi i Czarnogórze analogicznie. Dlaczego ciągle widać pozostałości wojenne? Ano zostały domy i hotele, których właściciele bądź to zginęli bądź nie chcą wracać do zniszczonych domów, a są one na tyle zniszczone, że nikt nie chce ich zasiedlić.
Temat wojny jugosłowiańskiej to temat tabu na tamtych terenach. W złym tonie jest pytać. To rana, która cały czas krwawi...

Wstapił do piekieł po drodze mu było... ku przestrodze...

*****

A dziergaczo?

Haedowo.
Przejechał się hafcior najpierw do stolicy ( i nie podziergał), następnie do Słowenii, Chorwacji i Bośni i Hercegowiny i podziergał tyle co kot napłakał. "Szkoda mi było czasu" ( najczęściej zadawane mi pytanie "a nie szkoda ci czasu?" wreszcie znalazło zastosowanie)
Niemniej kilka elementow haftnięto ;)

( A igłę miałam! Nawet 4 zapasowe...)