Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ozdoby choinkowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ozdoby choinkowe. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 stycznia 2021

Koronkowa pandemia

 Kochani!

Postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu Ani z bloga  http://iwanna59.blogspot.com/2021/01/koronkowa-pandemia-zasady-i-inspiracje.html

Tym razem zamierzam sprostać...


Postanowiłam dołączyć, bo zamierzam parę "braków"* w wystroju, choinki i nie tylko, w tym roku uzupełnić. A że ostatnio bardziej mi po drodze z szydełkiem i drutami, bardziej niż z igłą...

No i potrzebuję bicza nad głową, żeby tego dokonać... 

Taki lajf...

A poza tym sytuacja pandemiczna zaczyna mi powoli bokiem wychodzić... (i niestety aparatem mowy także, więc fajnie by się było wyciszyć...)

Zapraszam w imieniu Ani :)


* "braków"? Jakich braków... ;) tak sobie podziergać chcę ;)

środa, 21 sierpnia 2019

Walentynki w sierpniu? Why not?... ;)

Oj kuleje mi ten blog w tym roku okrutnie! Dziergaczo dzieje się całkiem nawet, choć głównie sekretne projekty, których pokazywać nie nada..
Dziś poszedł ostatni i w sobotę będzie doręczony, zatem od soboty mogę publikować :)

Pomysł na serduszka narodził się tuż przed Walentynkami, ale realizacja, jak to u mnie, musiała nabrać mocy prawnej. Materiały zakupiłam od razu, ale...
Kolejny raz zepsuł mi się komputer (tak- ten wypasiony w kosmos...). Padł system. Zafundowałam mu wycieczkę do Poznania, gdzie panowie postawili system od nowa dosłownie 2 dni przed upływem gwarancji... No i jak wrócił okazało się, że muszę wszystko poinstalować od nowa... Ponieważ odbywa się to już pierdylionowy raz to straciłam do niego serce... Uwierzycie, że otworzyłam go tylko raz, żeby sprawdzić czy działa. Jak go szczęśliwie zamknęłam w maju tak leży. No nie mam serca.
Teraz korzystam sporadycznie z komputera Osobistego. No ale jednak to nie mój.. nie mam swojego ulubionego programu do obróbki zdjęć i nie mam swoich ukochanych zdjęć. Poszły w kosmos.
Siedzę za to w komórce na fb i insta.
Źle. I źle mi z tym.
No ale do brzegu. Powstały już dawno ale dopiero tutaj teraz i saute:





Teraz leżą sobie na tacy, a w okolicy świąt podepnę im uchwyty i wylądują na choince.

Ściskam Was mocno!

wtorek, 26 grudnia 2017

Znowu Święta...

Czas wyprzedził mnie przynajmniej o trzy lata świetlne.
Listopad i grudzień pod tytułem szpitali. Operacja Synka (udana!), następnie zapalenie płuc i kolejny pobyt szpitalu... Potem dla odmiany posypałam się ja... Dziś pozostał "tylko" katar...

Projekty, projekty, projekty zajmowały mój czas w tzw. międzyczasie. Niestety nie miały wiele wspólnego z dzierganiem. Już teraz powiem, że książki będą dwie... Kiedy? Jedna na pewno w lipcu przyszłego roku.

A dziergaczo?
Zima nie zaskoczyła drogowców, ale mnie zaskoczyły święta. Kolejny raz przyszły za wcześnie. Nie zdążyłam powysyłać świątecznych kartek. Zbiesił się komputer (!) a do kompletu szlag trafił Wi-Fi.
Projekty w formie papierowej można czynić póki co, więc czyniłam.
No ale święta przecież. Prezenty kupiłam, ale jakoś tak wyrywkowo co drugi ;) Zatem szybciutko musiałam dopracować jeden brakujący, bo dziś sklepy nie pracowały.

I tak spędziłam ranek i południe w dzień pierwszy ;)



Dla wielbicielki gipiury i koloru bordowego.

No, ale Święta przecież! A jak to tak Święta bez choinki?
W tym roku u nas choinka bezpieczna, nietłukąca (się). Koty plus dwulatek to sytuacje wątpliwie bezpieczne. Zatem w tym roku naszą choinkę obsiadły misie ;)


No i takie tam szydełkowe formy i modele ;)


Życzę Wam, nie tylko w Święta, ale każdego dnia... zdrowia....
To nie pusty slogan, jak się ostatnimi czasy okazało. To bardzo ważna rzecz.
I normalności.
Braku pośpiechu.
Czasu.
Na przyjemności...


wtorek, 13 grudnia 2016

Oszukać przeznaczenie cz. 2

 Natknęłam się kiedyś w ciucholandzie na takie kółeczka. Nic w tym nie byłoby dziwnego wszak kółeczka jak kółeczka, czasem występują w przyrodzie ;) Niemniej te kółeczka leżały porozrzucane po całym szmateksie. Chodziłam sobie i zbierałam a następnie podeszłam do kasy i zapytałam po ile one. Okazało się, że zamierzam wykupić śmieci, które kiedyś zamieciono na kupkę ale jacyś źli ludzie ;) porozkopywali po sklepie. Z wielkim zdziwieniem, że ktoś chce wykupić śmieci  niemal z szufelki, pani powiedziała: złotówkę.
Stałam się zatem właścicielką 17 śmieci...


Przyszłam do domu i po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że źle ze mną. Owszem polować w ciucholandzie na perełki jest fajnie, ale jak już się śmieci zaczyna wykupywać to czas się zastanowić czy cienka niebieska linia nie została przekroczona i czy wielkimi krokami nie stałam się chorobliwym zbieraczem...
Usiadłam i zaczęłam kombinować.


Efekt mi się spodobał, zatem postanowiłam kontynuować.


W ramach eksteminacji Nakiedysiów zutylizowałam w tym udziergu czerwoną bawełnę i motek kupionego kiedyś eksperymentalnie w sklepie "Wszystko po"  motka grubszego kordonka DMC za szalone 1,99.


Wyszły bardzo ładnie. Niesiona na fali zamiast wyrzucić stare wyblakłe bransoletki, wykorzystując bawełnę w kolorze lnianym zrobiłam kolejne ozdoby: 


I wszystko byłoby genialne gdyby nie pewien zgrzyt. Otóż kupiłam kiedyś takie malutkie sopelki, które świetnie pasowałyby jako "bimbadełka" do środka, ale... tak rewelacyjnie je schowałam, że bór jeden wie gdzie teraz przebywają. Jedno jest pewne: są bezpieczne... Jak tylko znajdę to się pochwalę :)

A tak z całkiem innej beczki. Nasze krzesła kuchenne powędrowały do altany (były wiklinowe) a zastąpiły je takie cuda ze sklepu po sąsiedzku (odkrytego dzięki spacerom). Tym samym moja "przestronna" kuchnia zyskała nieco światła :)


I pomyśleć, że za 11 dni Wigilia... Czy Wam też ten czas tak szybko mija?

niedziela, 25 stycznia 2015

SAL Kawowy (5) i s-ka.

Jak człowiek NIE MUSI.
Jeśli nikt mu ze ścierą nad głową nie stoi.
Wtedy człowiek MOŻE.
A nawet momentami CHCE.
Proszę- jeszcze nie luty- a kawka jest. Lajtowa.


W moim prywatnym języku cappucino to "Semi lur" ;) Nie taka słaba jak latte ale też i nie tak tucząca. Można ją pić jako trzecią i nic człowiekowi nie zrobi.

Rzucik ogólny eneduefakowy


Może faktycznie w wytycznych SALowych zamiast scisłych terminów typu "jak nie wyślesz do 15 do 24.00 to nie dostaniesz następnej części wzoru" należy pisać "róbta jak chceta i kiedy chceta". Może wtedy więcej prac by ukończono ;) w terminie...

Tak, ale teraz to ja chciałam nie o tym.
ZNALAZŁAM BAWEŁNĘ! Przez zupełny przypadek i prawie niechcący. Ponieważ jednak jestem względem siebie słowna to chcąc nie chcąc przystąpiłam do pracy :) Zrobiłam 245 cm łańcucha:


Nie jest jeszcze wyprany bo prać i krochmalić będę je wszystkie przed założeniem na choinkę w grudniu.
Przy okazji prac porządkowych w przydasiach znalazłam jeszcze 2 kółeczka. Ponieważ miałam jeszcze końcówkę kordonka szybko dorobiłam 2 młygmłygowe kwiatki:


I na koniec na sugestię koleżanki "czemu nie pokazałaś całego łańcucha tylko taki... kawałek ;) " pokazuję:


Nie wygląda, ale po rozciągnięciu ma 210 cm. Nijak teraz nie mam go na czym rozciągnąć bo choinka już jest tchnieniem przeszłości.

I znowu powrócę do kawek. Uświadomiłam sobie, że nie napisałam przy okazji Turkish coffe jak nazywamy ją w naszym prywatnym słowniku. Otóż nazywamy ją "zobaczyć Neapol i umrzeć" bowiem jest to kawa dla ludzi o mocnym sercu i śladowym ciśnieniu ;)
Tylko proszę mi tu bez geograficznych uwag w stylu "gdzie Neapol a gdzie Turcja" :)

O pierwszej kawie tez nic nie napisałam bo kawa jaka jest każdy widzi :)

Smacznego ;)

czwartek, 15 stycznia 2015

W klimacie świątecznym ;)

Wiem, wiem, powinnam myślami wybiegać ku wiośnie ;)
Ale ja już tam mam, że lubię się delektować chwilą.
Zwłaszcza, że jutro będziemy mieć kolędę.

Powstało nieco ozdób świątecznych. Nie są to jednak klasyczne gwiazdki, ale... kwiatki.

Jedne robią młyg młyg: (pomysł własny)



Inne porażają bielą z delikatnym odcieniem cytrynowym: (pomysł na wykonanie z sieci- pomysł na wykorzystanie mój ;) )


Włóczki wyszukanej w SH starczyło tylko na 4. Są jednak dość spore:


Uwielbiam tę moją choinkę kwitnącą różami ;)
Ot taka anomalia przyrodniczo-kulturowa ;)


I na koniec postał jeszcze dwumetrowy łańcuch, wg pomysłu Fascinaty, który również robi urocze młyg młyg


Byłoby więcej tylko tak fantastycznie sobie schowałam bawełnę, że na pewno włos jej z głowy nie spadnie ;)
Wpadła mi w ręce w wakacje i pomyślałam sobie, że zrobię z niej łańcuch na choinkę - NO ALE PRZECIEŻ NIE W WAKACJE!
Mogłam zrobić. Teraz jak ją tylko znajdę (np przy okazji porządków wiosennych) - natychmiast zrobię! Pal sześć. Zrobiony dołożę do łańcuchów
i wtedy już nie zginie :)

A tak a'propos ginięcia włóczek i innych przydasiów. Robiąc ostatnio małe rozeznanie "co-gdzie" stwierdziłam, że rozmiaru mojego świra nie da się już ukryć ;)
Włóczki są WSZĘDZIE!
Co ciekawsze - oprócz róż tak naprawdę NIC z nich innego nie powstaje. Kolorów jest ducka.
Postanowiłam zatem co następuje:
1. Nic już (rany koguta!!!) nowego NIE KUPOWAĆ! (zaraz jak tylko to postanowiłam przybyło 3 motki...)(na cale szczęście z jednego powstały różę- ufff!)
2. Przynajmniej raz na kwartał, którąś wykorzystać...

Tym sposobem za 100 lat będę mieć w domu porządek...

P.S. I muszę sobie ten techniczny szczegół zapisać bo zawsze mam z tym problem.
Do róż robię 120 oczek łańcuszka.
Skleroza to piękna rzecz! ;)

P.S.2 Edycja dla Ewy. Róże robiłam wg tego zdjęcia:

sobota, 28 grudnia 2013

Święta, święta...

i po świętach. Nie mam sie czym chwalić, bo spedziłam je w szczelnie zaciemnionym pokoju- z migreną gigant! Trzy dni wyjęte z życiorysu totalnie. Dzis po raz pierwszy wyszłam do ludzi :)
Zanim jednak zaniemogłam zdążyłam ubrać choinkę i przygotować święta...


Zakwitły róże:


Powstał tymczasowy łańcuch, bo ewidentnie jeszcze jeden był brakował (muszę dorobić jeszcze jeden wg pomysłu Fascinaty- to jest postanowienie na Nowy Rok). Zrobiłam go z zamotki z tego postu. Niestety wyszedł bardzo krotki:


Dziś dokupiłam nowy łańcuch w reniferki ;)


I tak sobie siedzę teraz i dłubię szydełkowy pled. Zaczynam juz go mieć serdecznie dosyć, ale przeszkadza mi taki niedokończony okrutnie. Zawzięłam się. Myślałam, że zimą będzie się go dziergało przyjemniej, bo to zima i tak dalej... A tu trudno było sfotografować choinkę - tak dawało majowe słońce zza okna ;)


Piękną mamy wiosnę tej zimy! Tylko bardzo bym nie chciała mieć pieknej zimy na wiosnę tak jak ostatnio...

Pozdrawiam serdecznie świątecznie ( bo nie zdążyłam wcześniej)
Dla mnie święta (wbrew hipermarketom i migrenie) dopiero się zaczęły ;)

sobota, 30 listopada 2013

Pomieszanie z poplątaniem :)

U Was już klimaty świąteczne, a ja... zapragnęłam wydziergać dywanik łazienkowy :) Jakoś klimaty świąteczne jeszcze mnie nie biorą. Zresztą własnie taka jestem fiu bzdziu. Nie wiadomo kiedy i co mi "wiunie" w danej chwili. I tak na ten przyklad szał na ozdoby swiąteczne napadł mnie... w wakacje. Wtedy to postanowiłam, że na mojej choince w tym roku zakwitną róże...




Wtedy też powstała zimowa zamotka...


I coś co kiedyś będzie całkiem niecodziennym łańcuchem choinkowym, ale póki co nie jest skończone i "robi" za zamotkę:


Podczas wakacyjnej podroży do Stolicy powstał szalik...


Również w wakacje na Kiermaszu Rękodzieła w Krakowie nabyłam frywolitkowe cudeńka od pani Eugenii Wieczorek. Co to jest za wspaniała kobieta! Każdego kto tylko chciał uczyła frywolitki. Tak wspaniale się rozmawiało, że trudno było odejść od Jej stoiska!




Po powrocie z owego Kiermaszu gnana tęsknotą za pania Eugenią
i niebywałą chęcia frywolenia popełniłam wiekopomne "dzieuo":


Niestety gołym okiem widać, że jeszcze długa przede mną... ehh...


Ale! Gdy pierwszy raz w życiu dziergałam ten element to zeszło mi dwa dni! Teraz - dwie godziny... Jak nic idzie ku lepszemu ;)

Idę kończyć chodnik łazienkowy :)

Pozdroofka!

P.S. WITAM DWIE NOWE OBSERWATORKI!

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Szydełkowych łańcuchów ciąg dalszy...

Powstało ich w sumie 6 o różnych długościach (od 130 do 210 cm) w zależności od tego jak bardzo się zamyśliłam przy łańcuszku ;)
Efekt końcowy jest taki:
Na tym postanowiłam zakończyć prace "okołochoinkowe". Trzy z nich są z cienkiego kordonka, trzy następne z bawełny z bluzeczki z odzysku z pobliskiego lumpeksu (zzzz- polska język trudna język);)
To, że są różnej grubości musicie uwierzyć mi na słowo, gdyż stała się rzecz straszna...
Wywaliłam sobie w kosmos WSZYSTKIE ZDJĘCIA z komputera!!! Wszystkie podróże, uroczystości rodzinne, robótkowe... jednym słowem co najmniej 5 ostatnich lat życia poszło się...

Źle mi z tym.

Komp jutro idzie na czas jakiś do cudotwórcy, a ja od wczoraj zaklinam rzeczywistość mantrą "uda się - MUSI się udać"
Znacie jakieś sposoby na odzyskanie danych, oprócz przywracania systemu?
I programu TuneUp Utilities? (odzyskał jakieś 30 procent)
Matko kochana jak bardzo bym chciała!!!

Wiem, że mogłabym zrobic NOWE zdjęcia łańcuchów... sęk w tym, że straciłam serce do zdjęć...

Buuuuuuuu!!!!!

piątek, 4 stycznia 2013

Choinkowe Impresje :)

Witajcie kochani w Nowym 2013 (brrr!) Roku. Nie wiem jak Wy, ale ja ilekroć wymawiam tą trzynastkę to mnie wzdraga ;) A taka niby NIE jestem przesądna... hmmm no kto by pomyślał... Mam jednak nadzieję, że mimo niezbyt pozytywnych wrażeń ten rok będzie dla Was i dla mnie ZDECYDOWANIE lepszy. Tamten rok walił mnie w twarz średnio raz na kwartał, a pod koniec roku to miałam wrażenie, że stracił panowanie nad sobą i wali na oślep. Oj bolało! Dlatego TEN MA BYĆ zdecydowanie LEPSZY.
Howgh!

Zaległości mi się narobiło, że ho ho! A nawet Ho, Ho, Ho! Pod choinką znalazłam mnóstwo styropianowych choinek i baniek, oraz różnorakie wstążki, cekiny i inne bardzo radosne drobiażdżki dziergacze. Będę pokazywać na bieżąco (choć pewnie bliżej następnych świąt). Pod choinką święta spędzał też Mruczek w nowym, tym razem granatowym, kubraczku (dalszym ciągu wydrapuje sobie rany na całym ciele- stwierdzona psychodermatoza)
Tym sposobem przeszliśmy sobie gładko do czasu Bożego Narodzenia, który wbrew hipermarketom JESZCZE TRWA. Jak pamiętacie zapisałam sobie coś na liście "must have" i święta właśnie były czasem kiedy zaczęłam tą listę zapełniać :) Powstały 2 nowe szydełkowe łańcuchy zrobione wg pomysłu Fascinaty Wciągnęło mnie na maxa tym bardziej, że przepięknie utylizuję w nich wszelkie stare kordonki, nieco zleżałe, lata świetności mające już za sobą ;) i z pewnością już nie białe. Można powiedzieć, że ecru ;)
Oba długości 170 cm.
No i poszalałam z aparatem, a co!
Wykorzystałam 6 starych małych motków kordonka z zapasów pamięcią sięgających cudownych lat '70. Pojęcia nie mam jakiej firmy.
Teraz powstają jeszcze 3 inne,ale tym razem z bawełny z odzysku... tez nieco nadszarpniętych zębem czasu ;) i też ecru...
Recycling pełna gębą ;)

Kochani! No to najlepszego w tym Nowym Dwatysiącebrr Roku!