niedziela, 28 października 2012

Posypało...

Dosłownie i w przenośni. Dziś w nocy i u nas spadł śnieg... Przyszedł zatem czas na zmianę pulpitu komputera ;) Zawsze zimą mam Karaiby (lub inne Seszele) z palmami i jakoś daję rade przetrwać ten koszmarny czas...
Ale do rzeczy:
Część z nich to dla Was deja vu ponieważ się powtarza ;) Moja koleżanka z reala (wielbicielka świąt Bożego Narodzenia) kończyła 40 lat! No i w Zakopanym przy góralskiej cytrynówce oraz przy dźwiękach góralskich sksypecek poprzednie zmieniły właścicielkę ;) Te już będą dla mnie ;)
A to porcja świerzonek:
Kochani! To jeszcze nie koniec szydełkowych ozdób. Ten wirus rozprzestrzenia się we mnie w zastraszającym tempie ;) Na całe szczęście równolegle powstaje haftowane antidotum ;)

P.S. Uwielbiam takie dyskusje jak pod poprzednim postem! Jesteście kochani!!!

poniedziałek, 22 października 2012

Jestem lepsza od hipermarketów ;)

W hipermarketach dopiero jesień i znicze a u mnie już świątecznie ;)
Takie życie.
Ponoć koniec świata ma być przed świętami więc natura mi mówi, że trza się spieszyć ;)
Poza tym weekend spędziliśmy w Zakopanem, który okazał się łamać stereotypy. Zamiast śniegu i mrozu był upał i koszulki na ramiączkach.
Znaczy koniec świata bliski ;)
Zaprawdę powiadam Wam, róbcie ozdoby choinkowe ;)

poniedziałek, 15 października 2012

Machniom

Czyli moja pierwsza w życiu wymianka, która nastąpiła w świecie realnym i nic a nic nie miała wspólnego z internetem ;)
Któregoś dnia pożaliłam się znajomej, że chciałabym mieć menorę. Niestety z racji ceny zawsze jest coś pilniejszego niż moje zachciewajki i nie zostaje mi nic innego, tylko oglądać menory na wystawie sklepowej.
Znajoma wykorzystała sytuację i zaproponowała, że podaruje mi obiekt moich westchnień jeśli ja wydziergam jej portret Audrey Hepburn...
Wczoraj sfinalizowałyśmy nasz deal!

Jeszcze nie wiadomo, czy dziergadło będzie portretem, czy poduszką dlatego nie posiada ramy.

piątek, 5 października 2012

Boski cytat ;)

Ale zanim on we własnej osobie (ten cytat), to muszę wyrazić swoje głębokie ubolewanie! Człowiek sobie spędza dwa tygodnie w pracy non stop, życie go kopie po 3D konkretnie.
WRACA.
I co widzi???

NOWY INTERFEJS BLOGGERA!

A niech go wszystkie gęsi pokopią!!! Dla mnie zbyt biały. Nie przepadam za białym.

No to sobie ponarzekałam. A teraz wracam do meritum.
Ostatnio rozczytywałam się w rosyjskich kryminałach. Wpadłam po uszy jak śliwka w kompot! Są rewelacyjne! Oprócz oczywistej oczywistości czyli Aleksandry Marininy, odkryłam Tatianę Polakową!

Głowna bohaterka powieście Polakowej, Olga Riazancewa to wysoce skomplikowana postać, o której bardzo ładnie napisano TU Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, ze mimo młodego wieku przejścia ma kobitka jak hmm.. stara ;) Radzi sobie z tym jak może. Znaczy chla. Nie -pije. Chla. No i ów Dziadek, jej wujko-przyjacielo-kochanko-opiekun w trosce o jej, no cóż, życie zadaje jej w tomie "Wszystko w czekoladzie" pytanie troskliwe:

- "Naprawdę spędzasz wszystkie wieczory w barze?"

Na co nasza ukochana Olga szczerze odpowiada:

-" I co w tym złego? Przecież muszę jakoś spędzać czas! To co, mam wyszywać krzyżykami, czy robić ci szaliki na drutach?"*

Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie bomba! ;)

* Tatiana Polakowa: Wszystko w czekoladzie, wydaw. Przedsiebiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita, s. 128

P.S. No i czemu nie robi odstępów!!! Cholerny świat!!! Napisałam z ładnymi odstępami a opublikowało ciągiem... Pomyślę o tym jutro... P.S 2. Już wiem... Trzeba sobie wklejać jakieś mądre "br" w nawiasach... rzeczywiście pogratulować inwencji... ułatwienie!