Ponieważ ostatnio jestem uwięziona w niemocy twórczej postanowiłam COŚ z tym zrobić. Pomogło jak zwykle centrum artystyczne w naszym miasteczku :) Z radością odkryłam nowe (trzecie) takie miejsce u nas! Hurra!
Pierwsze odkryte przeze mnie najwcześniej to PracOFFnia, drugie: Centrum Artystyczno-Hobbystyczne Arabeska, a trzecie to Pracownia Ludownia.
No i właśnie w tej ostatniej ogłoszono kurs wikliniarski. Powstać miał jeden wiklinowy anioł na pnącza. Ponieważ byłyśmy pojętnymi uczennicami w przewidzianym czasie każda z nas uplotła po dwa wiklinowe anioły, jeden rattanowy malutki i jeszcze coś co w duszy grało z pozostałej wikliny :) Lubię!
Umówmy się- moje anioły dalekie są od ideału ale najpiękniej będą się prezentowały na wiosnę obsadzone odpowiednim kwieciem. Ponieważ jednak na wiosnę mogę być zajęta innymi ważnymi sprawami, to w trosce aby anioły nie umknęły historii (jak papierowa wiklina, którą pojęłam w styczniu 2015 i do tej pory nie opublikowałam, oraz transfer na różnych materiałach z marca) postanowiłam wam pokazać teraz.
Saute. Bez makijażu ;)
Powyższe zdjęcia ze strony Pracownia Ludownia
Bardzo się cieszę, że powstały dwa, bo w Chacie w Kju są dwa wejścia. Obu będą strzegły anioły. Ich niewątpliwa uroda porośnięta plączystą brodą będzie odstraszała potencjalnych złodziei oraz mężczyzn pod wpływem napojów wyskokowych ;) Niczym Halloweenowa dynia złe duchy ;)
Poniższe wytwory nie są skończone ale... cóż... Aniołek powinien mieć jednak przyklejone włosy a nie przyszczypane gumką recepturką, a wianek kiedyś będzie biały. Kiedyś...
Czy coś drgnęło w kwestii dziergania? Hmm... Nawet jeśli nie to postaram się zamieścić zaległe dziergane UFOki.
Jakaś totalna masakra z tą weną. Prokrastynacja pełną gębą :)
Na koniec koty w wersji coraz bliżej święta ;) Obaj wpatrzeni w miejsce gdzie wkrótce zagości choinka - już obmyślają na niej swoje kocie harce...
Kochani! Liczba obserwatorów przekroczyła 100!!! Dziękuję!!! I witam Wszystkich bardzo serdecznie!