poniedziałek, 5 września 2016

Ślubnie po raz czwarty...

Nie, to nie Młodzi pobierali się po raz czwarty.
Również i nie ja ;)
Po raz czwarty dziergany był obrazek. A czeka mnie również raz piąty...

I pomyśleć, że kiedyś przeszło mi przez myśl aby wydziergać go SOBIE...
Oczywiście my nie mamy (jeszcze), choć nie jestem pewna czy będę miała jeszcze siłę i serce aby wydziergać go raz szósty... Cały problem polega na tym, że NAJPIERW postanowiłam wydziergać go na prezent. Efekt tego jest taki, że mają go wszyscy krewni i znajomi Królika a szewc bez butów jak chodził tak chodzi ;)

A tak a'propos Królika. No bo ja na to wesele pojechałam do Stolicy... i dziś już nikt nie wie, czy rzeczywiście na wesele czy...


To już oceni Historia... ;)