wtorek, 31 października 2017

Podkładkowo, dywanowo :)

Kiedyś, dawno, dawno temu, dostałam w prezencie dwa wielkie wory włóczek od rękodzielniczki, która postanowiła zerwać z nałogiem :)
Część z nich nie nadawała się już do niczego (a były z banderolą Pewexu!) a część tkwiła sobie rozkosznie w licznych szafach i szafeczkach naszego mieszkania, co rusz wdzięcznie wysypując się zeń w najmniej odpowiednich momentach ;)
Wreszcie nadejszła wiekopomna chwiła i (zaledwie) 1% zyskał nowe życie...

Najpopularniejsze obecnie podkładki w sieci z rosyjskiej bawełny pamiętającej czasy króla Ćwieczka:



Oraz najpopularniejszy dywanik z wełny owiec, które zeszły z tego łez padołu zanim (go) dziergająca pojawiła się na tym świecie:



Będą intensywnie użytkowane więc nie żal będzie jak się im (niedejbuk) cokolwiek stanie.
A ja znów muszę zająć umysł czymś, żeby nie myśleć o sprawach trudnych i beznadziejnych...

Pomyślcie, proszę, o nas ciepło 2 listopada...


niedziela, 29 października 2017

To uczucie gdy wyprzedzasz hipermarkety... ;)

To oczywiście niemożliwe. I dalej pozostaje w sferze moich licznych niedokonań ;)
Taka myśl powstała w mojej głowie w sierpniu, gdy na fejsbukowych profilach robótkowych Panie rozpoczęły przygotowania do Świąt :)
No bo sami powiedzcie- czy przystoi tak Boże Narodzenie przed Helołinem? Never! Porządek w przyrodzie musi być :)

Patrząc za okno na wiejącego Grzegorza stwierdziłam : chrzanię! Wyprzedzam ;)


Dane mi jednak nie było, bo przy okazji Targów Książki w Krakowie (które ubóstwiam!) zwizytowałam Galerię Krakowską i niemal oraganoleptycznie stwierdziłam, że Boże Narodzenia tańczy tam w najlepsze ręka w rękę z Helołinem .






Wróciłam zatem w domowe pielesze, upiekłam placek, wzięłam na kolana kota a do ręki robótkę...


I tak sobie tkwię :)

I dobrze mi z tym...