wtorek, 26 grudnia 2017

UFOKowy rok 2 - podsumowanie roczne

Zbliża się koniec roku czas więc na podsumowania...
Na pierwszy ogień: 


 Rozgrzebane hafty:

1. Morski wianek, czyli tzw haft szpitalny (tfu! Tfu! Na psa urok!) Niestety, jak było tak jest...



2. HAED Oracle: 
Raczej nie sądzę, żebym go skończyła ale miło by było chociaż zacząć... Niestety, jak było tak jest...


Falstart w wyszywaniu jedna nitką muliny


Obecnie rozrysowałam nową kanwę, postanowiłam dziergać dwiema nitkami muliny. Straciłam jednak nieco rozmach i chęci... Dokupiono kilka brakujących motków muliny.
3. Halloweenowe dynie: Nie postawiłam jeszcze ani jednego krzyżyka... SUKCES!!!
Planowe i planowane UFOKi:

1. Dawno, dawno temu zgłosiłam się na SAL... Niestety, jak było tak jest...
Wstyd przyznać ale nawet nie rozrysowałam kanwy a przecież naprawdę bardzo chcę go mieć! Kanwa kupiona i przygotowana.

2. Róża, którą wszyscy mają (oprócz mnie): SUKCES!!!
Mam już skompletowane nici, ale nie mam jeszcze rozrysowanej kanwy.



3. HAED Anioł stróż   Niestety, jak było tak jest...
Chodzi za mną krok w krok :) Póki co w sferze marzeń... Kanwa przygotowana.



W tym roku bardziej po drodze było mi z szydełkiem, zwłaszcza, że UFOKi i to w większości hafty wielkogabarytowe. Nie wiem jak będzie w przyszłym roku, ale postanowiłam powalczyć. Pewnie zacznę gdzieś dopiero od marca jak już pozapinam oba projekty do końca. 
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, że jest taka akcja to w imieniu Katarzyny zapraszam
http://szalkrzyzykow.blogspot.com/2017/12/913-jednak-bedzie-ufok-owy-rok-3.html


Znowu Święta...

Czas wyprzedził mnie przynajmniej o trzy lata świetlne.
Listopad i grudzień pod tytułem szpitali. Operacja Synka (udana!), następnie zapalenie płuc i kolejny pobyt szpitalu... Potem dla odmiany posypałam się ja... Dziś pozostał "tylko" katar...

Projekty, projekty, projekty zajmowały mój czas w tzw. międzyczasie. Niestety nie miały wiele wspólnego z dzierganiem. Już teraz powiem, że książki będą dwie... Kiedy? Jedna na pewno w lipcu przyszłego roku.

A dziergaczo?
Zima nie zaskoczyła drogowców, ale mnie zaskoczyły święta. Kolejny raz przyszły za wcześnie. Nie zdążyłam powysyłać świątecznych kartek. Zbiesił się komputer (!) a do kompletu szlag trafił Wi-Fi.
Projekty w formie papierowej można czynić póki co, więc czyniłam.
No ale święta przecież. Prezenty kupiłam, ale jakoś tak wyrywkowo co drugi ;) Zatem szybciutko musiałam dopracować jeden brakujący, bo dziś sklepy nie pracowały.

I tak spędziłam ranek i południe w dzień pierwszy ;)



Dla wielbicielki gipiury i koloru bordowego.

No, ale Święta przecież! A jak to tak Święta bez choinki?
W tym roku u nas choinka bezpieczna, nietłukąca (się). Koty plus dwulatek to sytuacje wątpliwie bezpieczne. Zatem w tym roku naszą choinkę obsiadły misie ;)


No i takie tam szydełkowe formy i modele ;)


Życzę Wam, nie tylko w Święta, ale każdego dnia... zdrowia....
To nie pusty slogan, jak się ostatnimi czasy okazało. To bardzo ważna rzecz.
I normalności.
Braku pośpiechu.
Czasu.
Na przyjemności...


sobota, 2 grudnia 2017

Koronki klockowej ciąg dalszy :)

Jak szaleć to szaleć :)

Płócienko z brzeżkiem:


Siekanka:



Meee! ;)

Nie panuję nad czasem... A tu grudzień właśnie!