poniedziałek, 14 października 2019

Wakacyjne podkładki

Ze zwykłego sznurka wędliniarskiego. Jest u nas taki sklep-hurtownia dla osób, które samodzielnie... zwierzęta, nieszczęśliwie umiejscowiony prawie vis a vis mojego mieszkania. Nieszczęśliwie, bo... wiadomo, ale z drugiej strony to może i szczęśliwie. Prawdopodobnie sama z siebie bym tam nigdy nie zaglądnęła i nie znalazłabym fantastycznego sznurka do...makramy! Tak, bo sznurek wędliniarski na pierwszy rzut oka niczym się nie różni. Na drugi już tak, jest sztywniejszy, z tym że jeżeli o mnie chodzi to to jest akurat zaletą. No i ma minus taki, że występuje tylko w kolorze naturalnym.

W wakacje potrzebowałam czegoś małego do dziergania w pociągu. Jechaliśmy pociągiem nocnym z Tarnowa do Świnoujścia z dzieckiem, które spało, więc matka jak to matka, okupowała podłogę (dziecko rozwaliło się na podwójnym siedzeniu) Otóż cóż było robić z tak pięknie zaczętą nocą? Bezsenną, za to w całości poświęconą na hobby?
Podkładki!


Przez cała noc powstało ich tyle, że już następnego dnia posłużyły za prezent dla Rodziny.

W drodze powrotnej powstało drugie tyle, a jeszcze później trzecie tyle ;) gdyż mieliśmy niewątpliwe szczęście rodzinnie wizytować Stolicę.

Teraz już wszyscy Krewni i Znajomi Królika mają takie podkładki. Jednym słowem Susan, podobnie jak Chiny, zalewa kraj (no, no, no! tylko mi tu nie wyjeżdżać z tandetą!) ;) ;) ;)  Żenująca prawda jest taka, że już wcześniej owi "szczęśliwcy" zostali (szczęśliwymi?) posiadaczami, lampioników, kwiatków i dzwonków na choinkę... ;) Naprawdę strach się bać!

Co zrobić. Uwielbiam rozdawać własnoręcznie zrobione rzeczy...
Zatem jeśli kiedykolwiek zaprosicie jakąkolwiek Susan w gości z jakiegokolwiek powodu to bądźcie przygotowani ;)

... (na najgorsze) ;) ...

Za to w drodze powrotnej się jechało i się piło wodę mineralną ;) z takich oto kubeczków:


Bo nie od dziś wiadomo, że najfajniejszą pamiątką znad morza, a tym bardziej ze Świnoujścia, są kubki z Bolesławca ;) 

Tak że ten...

Do następnego (bór wie kiedy!) ;)

Edycja:
To ten sznurek:

To jest taka duża szpula jak połowa sznurka sizalowego.

I robiłam z TEGO filmiku

19 komentarzy:

  1. Jest i u nas taki sznurek,ale raz,że drogo to wychodzi a dwa,że się naciąga:)No chyba,że masz inny:)))uwielbiam takie podkładki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Bożenko ten się nie naciąga. Powiedziałabym, że nawet wręcz przeciwnie- jest sztywniejszy niż makramowy i podkładki są bardziej toporne i twarde niż z makramowego. A wiem to bo sąsiadka zaszalała na makramowy i robiła z niego identyczne. Co do ceny to ona za połowę mniejszy dała 12 zł., a ja tyle samo za szpule dwa razy większą. Wnioskuje zatem, że mówimy o innych sznurkach :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Takie właśnie fajne w swej prostocie :)

      Usuń
  3. Idealne! Ich sztywność, to wg mnie, zaleta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! No brakuje mi tu przycisku "lubię to!" ;)

      Usuń
  4. Rewelacyjne podkładki!!!
    Zapraszam Cię serdecznie do Krakowa ;-) bez jakiegokolwiek powodu ;-) ale jeśli koniecznie potrzebujesz to coś wymyślę ;-)
    serdeczności posyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kasiu, Kasieńko, żebyś w złą godzinę nie powiedziała ;)

      Usuń
    2. Hmmm... no wiesz... miałam na myśli zupełnie niewinna podróż np. z powodu Targów Książki... ;-)

      Usuń
  5. Chyba Cię zaproszę do siebie 😆 na pewno Twoich prezentów nie uznam za tandetę! Podkładki bardzo mi się podobają i atutem jest dla mnie akurat naturalny kolor! Szkoda, że u nas taki sznurek jest drogi, chętnie bym go kupiła.. widzę, że też należysz do osób które spędzają aktywnie robótkowo czas😊 i nie próżnują w pociągu. Łatwiej tam dziergać niż wyszywać chociaż pewnie i to dało by się zrobić..

    OdpowiedzUsuń

Miło jest czytać Wasze komentarze