czwartek, 31 grudnia 2020

Ostatnie prace, podsumowanie i życzenia

 Nigdy nie sądziłam, że to powiem ale...chyba lubię wyzwania. 

Pojawiło się kolejne zamówienie. Najpierw ogarnęło mnie totalne przerażenie! Czapki nie dziergałam nigdy! A tym bardziej kompletu dla niemowlaka...

Czapka  miała być z gatunku "zwyklak" dla Mamy maluszka. Poprzednia już leciwa, a nowych takich już nie kupi. No to powstała, dziergałam ją na tzw intuicję kobiecą. Za nic nie potrafiłam rozliczyć początkowych oczek... Ale wyszła idealna! I Mamie maluszka jest w niej cudownie! Czego nie mogłam powiedzieć o sobie jak ją przymierzałam na wielkość ;)


Naoglądałam się przy tym filmików na YT od groma. I na jednym pani mówiła: nabierz 60 oczek. Na drugim: nabierz 96 oczek. Na trzecim (czapka dziergana na skos) nabierz 40 oczek... Metodą na ślepo nabrałam 88, bo skończyła się nitka dodatkowa. I w punkt! Bo 88 było idealnie. Dziergana z włóczki Merino.

Następny był komplecik dla Jej Synka. Tu z pomocą przyszła LaPanda (czapeczka) i Wełniany Grajdołek (rękawiczki). Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie pozmieniała. Ale wyszło!


Również włóczka Merino

No i rok się był prawie skończył... Jaki był? Wszędzie wszyscy krzyczą, że najgorszy. Ja też początkowo porwałam się tej tragicznej retoryce ale potem pomyślałam, policzyłam i wyszło mi, że całkiem całkiem. A nawet nie najgorszy był to rok. Może nawet dobry był....

A dlaczego? Otóż:

  • 12 wydzierganych chust szydełkiem,
  •  ponad 100 uszytych maseczek,
  •  8 szydełkowych podkładek na stół do Kju,
  •  6 wymienionych okien w Kju, w tym 4 tarasowe,
  •  4 pary niemowlęcych bucików na drutach,
  •  2 czapki na drutach,
  •  para rękawiczek na drutach,
  •  1 domek drewniany dla Synka,
  • 1 huśtawka ogrodowa do Kju, drewniana
  • nowe meble w łazience,
  • nowe meble w "gabinecie",
  • nowe łóżko dla Synka
  • remont w kuchni- zamontowanie zmywarki i przeróbka mebli.

Ponadto był to rok spędzony z rodziną. BEZ rozwodu, BEZ wyrzucania nikogo/niczego przez okno. BEZ skakania z nadmiaru rodzinnego szczęścia z balkonu. SUKCES! Bo niejednokrotnie aż się prosiło ;)

No i BEZ koronawirusa. Chyba, że nie wiemy, bo był skąpoobjawowy. Coś nas tam troszkę toczyło ale nienachalnie więc pewności 100 procentowej nie ma.

Był to rok, który dał w cztery litery okrutnie ale dał też bezcenny dar- CZAS. 

Czas z rodziną, czas strachu, czas niepewności, czas pustki i wypełnienia. Czas, który widziany jest dopiero z perspektywy (czasu;)). Dziwny czas. Bezcenny czas. 

Czy twórczy? To już zależy od każdego osobiście. Dla mnie tak. I tego WAM życzę. CZASU. Wykorzystajcie go mądrze.

Do następnego! (oby!)


P.S. Dla niewtajemniczonych: Kju, to odziedziczona przeze mnie działka z domem po Babci. Nie mieszkam tam więc jest to głównie zachwaszczona działka i zaniedbany dom. Do czasu. Tak- tego czasu- bo właśnie zaczęłam ten stan rzeczy zmieniać... Kiedyś będzie tam Kew Gardens ;) teraz jest tam po prostu Kju.

niedziela, 6 grudnia 2020

Buciki i kciuki dla Skrzypcia

 

Pojawiło się zamówienie, a właściwie jeśli o mnie chodzi- pojawiło się WYZWANIE.

Nie lubię dziergać na zamówienie. Mam takie poczucie, że wszystko co wydziergam nie jest wystarczająco ładne/estetyczne/zgodne z oczekiwaniami. A przecież biorę za to pieniądze.


A tak się akurat składa, że zamówienia pojawiają się na rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam.


Zawsze byłam bardziej szydełkowa niż drutowa. A na drutach jeśli już to prawe-lewe (jak się okazało odwrócone)

I teraz tak muszę lawirować, tak kombinować, żeby moja wirtuozeria prawolewa odwrócona sprawiała wrażenie, że ja na co dzień tylko ażur ;) jak najbardziej po bożemu ;) 


Wychodzi raz lepiej, raz gorzej. Jak w życiu. 

Dlaczego się zgadzam na dzierganie czegoś czego wcześniej nie robiłam? Zabijcie mnie nie wiem. Takie kamikadze mi się włącza ;) Głupota ludzka nie zna granic ni kordonów ;) Na całe szczęście mamy youtube! https://www.youtube.com/watch?v=6plVfUO4438  z pomocą przyszedł Wełniany Grajdołek. Dziękuję!

A może lubię uczyć się nowych rzeczy, a bez bata nad głową mi się nie chce? Bo leniwa baba jestem okrutnie!

A tak naprawdę to nie wiem czemu ale dzierganie mi ostatnimi czasy najnormalniej w  świecie nie idzie. Gdyby nie zamówienia chyba nie dziergałabym wcale. Od czytania odrzuciło mnie też. Od pracy też. Od życia jeszcze nie ale... jak tak dalej pójdzie i się nie spoziomuję...

Bo dookoła jest jak jest, a dodatkowo Skrzypcio toczy właśnie poważną walkę... Jest po dwóch operacjach, na antybiotyku, na uspokajaczach, w kołnierzu... Taki bidulek koci. Chodzi za mną jak pies, śpimy razem. On wie, że walka poważna, a wojna idzie o wysoką stawkę i że ten człowiek, który go codziennie zanosi do weta jest tak naprawdę po jego stronie. Dziś na przykład nie zmrużyłam oka, bo wieczorem wydrapał sobie szew i miał otwartą ranę. Szalał, podawałam uspokajacze, po których wymiotował... usnął dopiero o 6.00 rano, a godzinę później obudził się mój syn... Tak że ten...tak wygląda życie teraz.

 

 Trzymajcie za niego kciuki!

A tak jeszcze wracając do zamówień. Można się dziwić, że przyjmuję zamówienia na coś, na czym się nie znam- i to jest zrozumiałe. Natomiast motywacja ludzi zamawiających jest interesująca: bo dziergasz. W tym momencie to jest powód. Nikt nie wnika, czy na szydełku, czy na drutach, czy na czółenku, czy haftujesz, czy robisz kartki. Dziergasz. Robótkujesz. Zajmujesz się rękodziełem. I jeszcze, oczywiście, tanio ma być...

A tak jeszcze btw dziergania na drutach oczkami odwróconymi. Otóż są dwie szkoły. Klasyczna, można nawet powiedzieć konserwatywna dzierga nabierając prawe oczka tak od dołu (i one wyglądają jak odwrócone w moim mniemaniu) analogicznie dziergają lewe- od góry. Ja się nauczyłam inaczej i należę do awangardy ;) ;) ;) I! I jest ktoś kto dzierga tak samo jak ja, a jest osobą podziwianą i szanowaną, mianowicie Adrianna Biedrzyńska! Obserwuję ją na Instagramie i na FB, ostatnio pokazywała jak dziergać czapkę (ona dzierga prześliczne czapki!) I właśnie ona robi odwrócone ;) ale idzie w zaparte, że to prawe-lewe. 

Więc ja tez tak będę twierdzić! HOWGH!

Zdrówka Kochani!