Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekologia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 marca 2013

Rośliny ożywią nas i mieszkanie

Można malować ściany na piękne kolory, zawieszać obrazy, dokładać dwudziestą poduchę na kanapę i ciągle mieć poczucie, że czegoś brak. Jeśli nie macie wokół siebie ani jednej roślinki to może być właśnie ta przyczyna. Zasuszona paprotka się nie liczy, bo lepsza żadna roślina, niż nieżywa. I żadnych sztucznych!

Po co mi roślinki?
Dzięki roślinom zdrowo oddychamy - to argument pierwszy. Nie chodzi tylko o to, że wytwarzają tlen - tego nasze domowe kwiatki nie dostarczają w oszałamiającej ilości.  Rośliny wiążą  toksyny krążące w powietrzu, którym oddychamy. Czy w domu, czy w biurze: wykładziny, farby, środki konserwacji uwalniają mnóstwo szkodliwych substancji, które roślina jest w stanie rozłożyć na nieszkodliwe składniki. Dodatkowo nawilżają powietrze, które często bywa zbyt suche w pomieszczeniach klimatyzowanych. 
Trzeba jedynie pamiętać, by nie przesadzić z roślinami w miejscu gdzie śpimy - w nocy oddają one do atmosfery dwutlenek węgla (chyba że jest to aloes - on robi dokładnie odwrotnie).

Gwiazdy betlejemskiej (wilczomlecza) nie wyrzuciłam po świętach.
Jeszcze nie wiem co z tego będzie...
Otaczanie się zielenią ma swój kolejny plus: odpoczywają nasze oczy i odprężamy się psychicznie. Nie bez powodu ludzkie oko jest w stanie odróżnić najwięcej odcieni zieleni właśnie. Rośliny również tłumią hałas - to akurat prędzej zaobserwujemy na zewnątrz, niż w środku, chyba że zbudujemy sobie atrium. lub postawimy ścianę zieleni.

Jakie rośliny na toksyny?

piątek, 8 lipca 2011

Idzie zwajrować

A czemuż to? Bo w końcu przyrodoluby mają swój kącik na wyborcza.pl. I nie jest to kącik byle jaki. Jest to kącik prowadzony przez prawdziwego wajrata, mającego fizia na punkcie naszej polskiej przyrody. Jest nim oczywiście Adam Wajrak. Ale myliłby się ten, który myśli, że znajdzie tam jedynie napuszone jak puszczyk felietony, hasła o ratowaniu czego się da i zdjęcia w/w dziennikarza przypiętego łańcuchem do drzewa. 

Gdyby ktoś chciał zostać profesjonalnym tropicielem polecam lekturę napisaną przez fachowca :) (kliknijcie w play, bo Adam długo z taką miną nie wytrzyma tej stopklatki)

Tam, oprócz pasjonujących, wciągających artykułów Adama są wspaniałe opisy spotkań z przyrodą ludzi z całej Polski. Takich samych wajratów. Takich, co to pochylają się nad ściółką i drżącą ręką wskazują na - zdawałoby się - liść, który jednak liściem nie jest. Takich, co siedzą godzinę z nosem przyklejonym do szyby, bo właśnie do karmnika zawitał nowy skrzydlaty gość (ja tak mam - przyznaję się) i takich, którzy po prostu wiedzą, że w naszym pięknym kraju jest jeszcze tyle do odkrycia i tyle zachwycających miejsc, że warto się podzielić ich pięknem z innymi. I są to ludzie tacy jak my - Krogulec, Anulla, Kasia i reszta (Kochani, ciężko byłoby mi tu Was wszystkich wymienić, ale naprawdę mam na myśli Was Wszystkich). Zaglądajcie zatem do przyrodniczego kącika a nade wszystko rozglądajcie się wokół, róbcie zdjęcia i piszcie:

Gdy nazwą Was wariatami (czy wajratami!) lub oszołomami, bo zależy Wam na ptaszkach, żabkach, robalach lub kwiatkach uśmiechnijcie się i przytaknijcie. Tak, jesteśmy zwariowani!

Zatem dzielą się swoimi przygodami i obserwacjami przyjaciele gór, lasów, łąk, jezior, roślin i zwierząt, dzieli się nimi i sam Adam. Piękne zdjęcia, wciągające historie - to wszystko mieści się na Czystym Wajractwie. Znajdziecie tam również szlachetne akcje i najnowsze wiadomości o tym, jakie projekty dotyczące polskiej przyrody oraz wszystkiego co z tym związane przechodzą (ciągną się, zalegują, bądź przelatują /niepotrzebne skreślić/) przez nasz parlament. Możecie brać czynny udział w akcjach, zapytaniach o stan naszej przyrody: akcja Obudź Susła (jakże celna nazwa, hehe :>) jest jedną z nich.

Polecam Wam zatem zaglądnięcie i zostanie stałym czytelnikiem tej rubryki. W dodatku obiecuję Wam, że ja - Kura - też tam coś skrobnę. Jeśli tylko przejdzie pozytywnie przez ręce komisji i okaże się wystarczająco zwajrowane dam Wam znać.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Jak wdrażać swoje postanowienia?

Odpowiedź jest prosta: natychmiast! Moje oświadczenie z poprzedniego wpisu postanowiłam wdrożyć w życie od razu. Im szybciej - tym lepiej. Oszczędzamy sobie czasu na zbędne zastanawianie się. Przy okazji przetestowałam swoją silną wolę w warunkach bojowych - znaczy w święta. Wszędzie jajka w każdej możliwej postaci. Nie zjadłam. W domu czekały na mnie takie:


Ciekawostka: od dwóch, niezależnych osób usłyszałam zdanie, że moje działanie nie ma sensu. Dlaczego? Bo jedna osoba nic nie zmieni jeśli miliony jedzą jajka z klatek. Pomyślałam sobie, że gdyby ta teoria była prawdziwa do tej pory żylibyśmy w epoce nadrzewnej. Bo co komu po tym, co kamień łupał?

Parę rad - jak odróżnić jaja od zielononóżki od zwykłych? Jeśli kupujecie w nieopisanych opakowaniach czy na rynku, możecie je rozpoznać po kolorze skorupki - jajka te są bardzo jasne, lubi białe.

Przede wszystkim jednak poznajemy po kształcie - jajka są bardziej podłużne, niż pękate. Ogólnie sprawiają wrażenie takich delikatnych jajeczek, mniejszych niż te, które zwykle kupujemy z chowu klatkowego.