Plan miałam ambitny, skończyć szamana i ikonę, najlepiej do końca stycznia.
Częściowo się udało, bo szaman wyhaftowany już w pierwszych dniach roku, tylko zmęczyły mnie kontury. Musiałam więc go odłożyć i zaczęłam coś zupełnie nowego, żeby trochę odpocząć. Nawet sprawdzałam, czy to na pewno ta sama projektantka Nimue.
Z ikoną okazało się, że to trochę skomplikowana sprawa. Żeby ją dokończyć muszę mieć czysty plac, bo trzeba się rozłożyć z muliną i igłami. Nie ma sensu bawić się jednym kolorem. Przy dwulatku, który chętnie pobawiłby się igłami, trzeba było wymyślić coś innego, niż otwarty igielnik. Gdzieś widziałam, że igły wbite w jakąś gąbkę są chowane w pudełku plastikowym. Praktyczne rozwiązanie, bo się nie kurzą nitki. Pudełko musiałam dostosować rozmiarowo do swojego miejsca w moim hafcarskim kąciku. Jak to wygląda pokażę następnym razem.
Takim to sposobem szaman odłożony, ikona czeka, a na tamborku malutki hafcik i w planie jeszcze jeden też niewielki.
W styczniu miały też swój finał dwa moje testowane wzory. Wzorek Belle&Boo Build a snowman, możecie oglądać w 7 odsłonach. Za to Little Christmas Elves, który wyszedł wręcz bajecznie do zobaczenia szczegółowo u Agi Jarzębinowej.
Myślałam, że zrobię coś do testu na Walentynki, ale jakoś luty mnie zaskoczył :) i czasu już za mało.