Witajcie :-)
Mecz się skończył, więc czas wracać do życia, tzw zwykłego życia. Emocje podkręcono na maxa, tak że nawet ja oglądnęłam. Nie będę footbolowych zmagań oceniać, chociaż właśnie o ocenach dzisiaj chciałam napisać. Będzie więc o wystawianiu cenzurek czyli ocen. Trochę to może przestarzałe określenie, ale i ja do najmłodszych nie należę :-)
A co będziemy oceniać? - naszą naukę decoupage.
W sumie oba cykle, czyli decu krok po kroku i kochamy decoupage trwały w sumie 41 miesięcy (tak wyliczyła Ania) i jak piszą Dziewczyny wiele się nauczyłyśmy. Ja, jak decydowałam się na wspólne prowadzenie nauki razem z Renią, to nawet nie bardzo wiedziałam jak się ten "dekupaż" pisze. Niektóre lekcje były dla mnie trudniejsze, inne polubiłam od razu. Tak sobie myślę, że nie będzie to moja "koronna dyscyplina", ale zdobyte umiejętności na pewno wielokrotnie wykorzystam. Tak było i tym razem, kiedy decydowałam jaką pracę przygotować na ostatnią lekcję, gdzie mamy pełną dowolność LINK.
Już od jakiegoś czasu chciałam sobie przygotować tacę, taką na której zmieści się filiżanka kawy i coś jeszcze, abym wychodząc np. na taras nie musiała kilkukrotnie biegać. Niestety nie znalazłam niczego z tzw "odzysku", a kupować nie chciałam. Cóż, pogłówkowałam i przypomniałam sobie "dawne czasy" kiedy to zaczynała się moja przygoda z rękodziełem i postanowiłam wypleść tacę z papierowej wikliny, a dno, a przynajmniej jego sporą część zrobić z tektury ozdobionej właśnie decu. Sięgnęłam do jednej z pierwszych lekcji, czyli przyklejania serwetki na żelazko. Sposób prosty, ale sprawdzony :-)
A ponieważ to podsumowanie lekcji, czyli w sumie szkoły to i motyw przewodni jest szkolny. Ja zawsze z tych bardziej ścisłych, niż humanistycznych, więc mamy MATEMATYKĘ.
Może już pokażę, a potem jeszcze trochę pogadam :-)
Zaskoczeni? ja też, a głównie dlatego, że się udało i jest nawet w miarę równo wyplecione :-)
To może jeszcze awers i rewers :-)
Z serwetki matematycznej przykleiłam warstwę wierzchnią i środkową (tak kiedyś robiła PapierOlka), że niby to takie przebicie/prześwitywanie. Rurki natomiast są skręcone z zeszytu do matematyki mojego syna. Bardzo trudno się te rurki skręca, bo papier sztywny, ale tym razem skorzystałam z zapasów już wcześniej przygotowanych, więc bólu palców nie było. Tę matematykę to trochę nawet widać :-)
O tutaj np. sinus
Taca oczywiście, zaraz po zalakierowaniu, został przetestowana :-)
i muszę przyznać, że sprawdza się wyśmienicie w każdym zakątku ogrodu. Można nawet przysiąść na betonowej palisadzie i … kilka poziomek znaleźć:
może to pomoże :-) mam nadzieję ✊
Na tym dzisiaj kończę, pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich zaglądających, dziękuję za każde słowo pozostawione w komentarzach, a teraz już mówię do zobaczenia
Justyna
Mecz się skończył, więc czas wracać do życia, tzw zwykłego życia. Emocje podkręcono na maxa, tak że nawet ja oglądnęłam. Nie będę footbolowych zmagań oceniać, chociaż właśnie o ocenach dzisiaj chciałam napisać. Będzie więc o wystawianiu cenzurek czyli ocen. Trochę to może przestarzałe określenie, ale i ja do najmłodszych nie należę :-)
A co będziemy oceniać? - naszą naukę decoupage.
W sumie oba cykle, czyli decu krok po kroku i kochamy decoupage trwały w sumie 41 miesięcy (tak wyliczyła Ania) i jak piszą Dziewczyny wiele się nauczyłyśmy. Ja, jak decydowałam się na wspólne prowadzenie nauki razem z Renią, to nawet nie bardzo wiedziałam jak się ten "dekupaż" pisze. Niektóre lekcje były dla mnie trudniejsze, inne polubiłam od razu. Tak sobie myślę, że nie będzie to moja "koronna dyscyplina", ale zdobyte umiejętności na pewno wielokrotnie wykorzystam. Tak było i tym razem, kiedy decydowałam jaką pracę przygotować na ostatnią lekcję, gdzie mamy pełną dowolność LINK.
Już od jakiegoś czasu chciałam sobie przygotować tacę, taką na której zmieści się filiżanka kawy i coś jeszcze, abym wychodząc np. na taras nie musiała kilkukrotnie biegać. Niestety nie znalazłam niczego z tzw "odzysku", a kupować nie chciałam. Cóż, pogłówkowałam i przypomniałam sobie "dawne czasy" kiedy to zaczynała się moja przygoda z rękodziełem i postanowiłam wypleść tacę z papierowej wikliny, a dno, a przynajmniej jego sporą część zrobić z tektury ozdobionej właśnie decu. Sięgnęłam do jednej z pierwszych lekcji, czyli przyklejania serwetki na żelazko. Sposób prosty, ale sprawdzony :-)
A ponieważ to podsumowanie lekcji, czyli w sumie szkoły to i motyw przewodni jest szkolny. Ja zawsze z tych bardziej ścisłych, niż humanistycznych, więc mamy MATEMATYKĘ.
Może już pokażę, a potem jeszcze trochę pogadam :-)
Zaskoczeni? ja też, a głównie dlatego, że się udało i jest nawet w miarę równo wyplecione :-)
To może jeszcze awers i rewers :-)
Z serwetki matematycznej przykleiłam warstwę wierzchnią i środkową (tak kiedyś robiła PapierOlka), że niby to takie przebicie/prześwitywanie. Rurki natomiast są skręcone z zeszytu do matematyki mojego syna. Bardzo trudno się te rurki skręca, bo papier sztywny, ale tym razem skorzystałam z zapasów już wcześniej przygotowanych, więc bólu palców nie było. Tę matematykę to trochę nawet widać :-)
O tutaj np. sinus
Taca oczywiście, zaraz po zalakierowaniu, został przetestowana :-)
i muszę przyznać, że sprawdza się wyśmienicie w każdym zakątku ogrodu. Można nawet przysiąść na betonowej palisadzie i … kilka poziomek znaleźć:
Wiem, że w sumie to nie jest wielka ilość decu, ale sama sobie tę lekcję zaliczam, a Wam pozostawiam wystawienie mi cenzurki, proszę jednak o łagodny wymiar…
Wstawiam jeszcze baner ostatniej lekcji LINK
A na koniec jeszcze powrót do biało-czerwonych. Postanowiłam dać im szansę i trochę ich wspomóc. Zaczęłam więc supłać frywolitkę w naszych narodowych barwach:może to pomoże :-) mam nadzieję ✊
Na tym dzisiaj kończę, pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich zaglądających, dziękuję za każde słowo pozostawione w komentarzach, a teraz już mówię do zobaczenia
Justyna