Decoupage - to moje hobby. Inne techniki? - też je lubię :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patyna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Na szaro z przyprawami

Zazwyczaj takich prac w ogóle nie pokazuję, bo niczego w nich nadzwyczajnego nie ma.
Ale to pudełko była zaczęte z myślą o konkursie dziecięcym, a skończyło jako prezent komunijny. :D
Nie to jednak jest powodem, że ujrzało światło dzienne.
Ono jest przykładem, że czasem wnętrza pudełek, szkatułek czy kuferków wymaga od nas dużo większego zaangażowania i pracy.
Tak więc to, że lubię oglądać wnętrza prac nie wynika li tylko z ciekawości, ale i z chęci posiadania wiedzy czy autor nie tylko z zewnątrz pracę "wygłaskał", ale i nad środkiem się pochylił.
Znany motyw został w tym przypadku przypatynowany, opstrzony "pieprzem i solą" oraz pokryty matowym Syntylorem.
Lilijka to odlew z masy przypominającej granit.
Wnętrze wykleiłam serwetką, a obwódki zrobiłam ze sztucznej koronki uprzednio oczywiście pomalowanej pod kolor pudełka.
Rameczka też dostała odpowiedni kolor, a napis pokryłam jednoskładnikowym krakiem używanym głównie przez scraperki.
Pudełko dostało zameczek, który pomoże ukryć skarby Mikołaja. ;)







 










sobota, 23 maja 2015

Na biurku zakonnika...

...nie zawsze bywa anielski porządek.
Ba! Czasem gości na nim piekielny bałagan.
Nie wiem czy to prawda czy plotki, ale takie wiadomości do mnie dotarły.
Tak więc nie mogło powstać nic innego jak listownik i pojemnik na pióra.
Komplet został pobejcowany dębem rustykalnym i wykończony na matowo.
Potem w ruch poszedł wosk i bitum, aby komplet wyglądał na wiekowy
A na koniec podstawę, ranty i medalion wykończyłam złotym woskiem.
Wszak i zakonnik powinien obracać się wśród eleganckich rzeczy. ;)
Życzę samych serdeczności na następne ćwierćwiecze posługi!



niedziela, 26 kwietnia 2015

Anielski tercet

No i doczekały się .
Najpierw stały bielusieńkie, bo się komponowały z bożonarodzeniową aranżacją.
Potem zostały zniesione do jamy i stały się polem doświadczalnym.
Farba kredowa (ta jedyna prawdziwa Annie Sloan :D) została położona różnymi sposobami.
A potem poszedł w ruch wosk, którego już nie lubię, więc go usunęłam.
Potem pokazał co potrafi bitum, ale się nie sprawdził, bo brudził wszystko czego dotknął.
No i stanęło na starej, sprawdzonej ombrze.
Momentami żółć mnie zalewała i stąd zielone naloty. ;)
Tak wygląda mój tercet, który czekając na swój nowy wizerunek opadł z piór i porósł mchem.



piątek, 13 marca 2015

Dla małych kobietek? Musowo na różowo!

W opozycji do poprzednich przybrudzonych podkładek dzisiaj standard.
Jakoś tak już przypisane mi zostały damesy różnego rodzaju i wszelkie kapelusznice.
Jak koleżanki myślą o szkatułce z medalionem to od razu włącza się im lampka z napisem: "Olinta" :)
Ale ja nie narzekam oczywiście!
Ja je robię z lubością rzec można!
Ogromną.
Bezustannie.
I tak powstały dwie szkatułki dla dziewczynek, w tym jednej prawie już dorosłej.
Pierwsze musiało powstać jak zwykle szybko więc w ruch poszedł tłoczony papier i gotowe półperełki.
Całość prócz damy lakierowana na przyjemną w dotyku satynę.


sobota, 14 lutego 2015

Dirty cupcakes

Szukałam długo jakiegoś serca, żeby je pokazać akurat DZIŚ i nie znalazłam prawie nic.
Kompletna posucha u mnie w tym temacie.
I nagle przypomniałam sobie o podkładkach w mufinki!
Słodka czekoladka, która zdobi jedną z nich uratowała tego posta. :D
Tak więc dziś najprostsze decou w przybrudzonym wydaniu.
Miłego świętowania i oby ono trwało każdego dnia!





niedziela, 1 lutego 2015

Koronkowe reliefy

Przeglądając dziś zdjęcia znalazłam foty świeczników, których Wam tu nie pokazałam.
To było pierwsze większe pole ćwiczebne w temacie zawijasków i reliefów.
Powstały ponad rok temu kiedy na forum ogłoszono wymiankę pod hasłem "Ogrzejmy się".
Wiedziałam, że przedmiotami będą świeczniki, które pasowały do hasła przyświecającemu zabawie.
No i zostało połączyć reliefy z medalionami, które tak bardzo lubi moja para wymiankowa.
Na szczęście Harrison Fisher namalował tyle pięknych dam, że mogłam bez problemu wybrać kilka, które pasują do siebie kolorystycznie.
Medaliony postanowiłam pokryć delikatnymi spękaniami.
Równocześnie z tą pracą kończyłam inną i... pomyliłam preparaty.
Ale okazało się, że i tak można!
Pomyłka okazała się miłym dośwaidczeniem, którym się z Wami podzielę.
A mianowicie: kiedy na step1 preparatu medium Stamperii położymy step2 sottile to spękania będą jakby oba stepy były robione preparatem sottile.
Przyznam szczerze, że gdy odkryłam pomyłkę to byłam o krok od zmycia preparatów, ale poczekałam, a nawet sekundę podsuszyłam medaliony suszarką i opłacało się, bo wyszło nieźle.
Po zabezpieczeniu kraka położyłam lakier szklący i zabrałam się za reliefy.
Za dużą ilość reliefów.
Za całe wagony reliefów. :)))
Dokładałam kolejne i kolejne, aż powstała reliefowa koronka.
Medaliony otoczyłam perłowymi łezkami i na koniec całość postarzyłam patyną.
Pamiętam, że bałam się o dotarcie dam w nieskazitelnej postaci, bo lakier szklący schnie długo.
Na szczęście trafiły w nienaruszonym stanie.
A radość, którą opisała Ewa była dla mnie bezcenną nagrodą. :)



wtorek, 6 stycznia 2015

Bombkowe ostatki

Podsumowując sezon bombkowy muszę przyznać, że ten był wyjątkowo płodny.
Ilość, która u mnie powstała pozwoliła na dość intensywny trening w temacie reliefów czy koronek.
No i kolejny raz przekonałam się, że robiąc jedno i drugie najważniejsza jest cierpliwość. :)
Przy okazji udało mi się przetestować nowe preparaty i media, więc mam nadzieję, że uniknę w przyszłym roku różnych wpadek i rozczarowań. Jeśli oczywiście nauki nie zapomnę... ;)
Myślę, że dziś kiedy przybyli Trzej Królowie to już najwyższy czas, by pokazać ostatnie bombki.
Pierwsze tematycznie nawiązują do dzisiejszego święta, bo gości na nich Matka Boska Cygańska w turkusie i w ecru oraz cała święta rodzina na dwóch medalionach.



sobota, 30 sierpnia 2014

Zaginione perły księżnej Daisy

Księżna Maria Hochberg von Pless zwana Daisy była uznana za najpiękniejszą księżniczkę Europy.
Uważaną ją też za jedną z najbardziej fascynujących kobiet na świecie.
Daisy była piękna, czarująca i urzekająca.
I co najważniejsze: miała fiołkowe oczy!
Jej alabastrowa twarz i talia osy przyciągały wzrok wielu możnych ówczesnego świata.
Często występowała i śpiewała na prywatnych przyjęciach i dobroczynnych spektaklach.
Mąż Daisy, Jan Henryk von Hochberg baron na Książu i książę Pszczyński zabrał swoją młodszą o 11 lat żonę w egzotyczną podróż poślubną, która trwała kilka miesięcy.
Obiecał podarować jej kilkumetrowy sznur pereł.
Z pokładu jachtu Daisy obserwowała poławiaczy pereł, którzy nurkowali w Zatoce Adeńskiej szukając muszli perłopławów.
Jeden z nich zmarł z nadmiernego wysiłku przeklinając tę, którą zdobić miały perły zdobywane z tak wielkim trudem.
Księżna przy każdym dramatycznym wydarzeniu, które jej towarzyszyło wspominała ową historię.
A los jej nie oszczędzał, bo przecież zmarła jej pierworodna córka, potem oskarżano ją o szpiegostwo na rzecz Anglii, a w wyniku okrutnych przesłuchań hitlerowskich zmarł jej najmłodszy syn Bolko w wieku 26 lat.
Zaś ona sama prawdopodobnie chorowała na stwardnienie rozsiane.
Zmarła w wieku 70 lat i pochowana została wraz ze swym przeszło 6-cio metrowym sznurem pereł.
Dzisiaj nie wiemy gdzie jest grób Daisy.
Jak i również jej słynne perły...





piątek, 25 lipca 2014

Ślubna taca

Jak myślicie o upominku ślubnym to co Wam przychodzi do głowy?
Mój praktyczny umysł podpowiedział koleżance, że pudło na chusteczki to będzie strzał w dziesiątkę.
No bo przecież i w łazience chusteczki nie muszą straszyć pstrokatym, tekturowym kartonikiem, a jak się dziecię pojawi to i maluch niech się wychowuje w ładnych okolicznościach.
I już to pudło widziałam w neutralnych kolorach, żeby wszędzie się ładnie komponowało, z jakimś nienachalnym wzorem, może odlewem subtelnym, no widziałam je i już.
Kiedy to "już" miało wejść w życie powiedziałam słowo "taca".
No i stało się. Koleżance pomysł się spodobał i zamówiła dla młodych tacę...
Argumentów przeciw nie miałam, bo taca też praktyczna, tylko że ja tac tak jakoś nie lubię.
Czasu było jak zwykle stanowczo za mało, ale taca powstała i już się ubiera w celofan jak mniemam.
Dostała zgodnie z życzeniem złoto - różane odzienie, które przykryłam matowym lakierem niczym welonem z mgiełki.
Motyw trochę podkolorowałam, a właściwie ujarzmiłam włoskie spojrzenie projektantów na pewne elementy, a złoto zgasiłam bejcą, patyną i bitumem.
Mam nadzieję, że taca będzie świadkiem pięknych i szczęśliwych dni u swoich nowych właścicieli czego szczerze życzę!



piątek, 4 lipca 2014

Sposób na motyla...

to tytuł konkursu, w którym wzięłam udział.
Spodziewałam się prac, które głównie będą wykonane na drewnie, więc wszelkich szkatułek, kuferków czy deseczek.
Pomyślałam, że warto pokusić się o zrobienie czegoś odmiennego i wzrok padł na blejtram.
Wybór serwetek był prosty, bo temat konkursu sam go właściwie narzucał.
No i zaczęły się małe progi.
Serwetek było więcej niż miejsca na płótnie, więc doszło drugie.
Ale skoro się zdecydował człowiek na dyptyk to trzeba było jakoś ten temat pociągnąć z jednego obrazka na drugi.
Kolorystycznie problemów nie było, bo jeszcze na szczęście widzę.
Ale serwetka serwetce nierówna, a ryżowa w tym zespole gra zupełnie inną melodię.
Progi zamieniły się w stopnie.
Zaczęłam sobie robić projekt "na sucho" docinając wszystko cierpliwie i równo, żeby jakościowo było na cacy.
Jakoś mi ta precyzja tak umysł zajęła, że skleroza w tym czasie tańczyła już twista.
Kompletnie zapomniałam, że papier ma tendencje przyrostowe pod wpływem kleju...
Stopnie zamieniły się w schody.
Ale jak się powiedziało "A", to trzeba dojść do "Z".
Jak ja te ramki zrobiłam z kilku różnych, cieniutkich paseczków serwetki to nie wiem do dziś. :)))
Całość "przypaliłam" w kilku miejscach niczym starą fotę i wszystko pokryłam masą pękającą.
I tak wygląda mój patchworkowy dyptyk.