Drogie panie, oto ja córka marnotrawna, po miesiącach nieróbstwa powracam na łono rodziny 12/12 i prezentuję swoje zaległości.
Zacznijmy od października, którego bohaterem był chustecznik. Jako że z kanapą ( na której zalegam po
pracy;)) najlepiej komponuje się szydełko, postanowiłam pewnego wieczoru na rozgrzewkę troszkę podziergać i niespodziewanie wyszedł mi ten oto przyjaciel chusteczek higienicznych.
Sumienie gryzło mnie nadal, więc ruchem okrężnym szydełkowym wykonałam też zaraz szybciutko wrześniowy piórnik, w którym znakomicie mieszczą się długopisy, kredki i ołówki, nie wypadając z niego, nawet mimo braku zamknięcia.
Przedmioty te stanowią swojego rodzaju komplet i zdecydowanie rozjaśnią wnętrze nie jednej torebki.
Swetrowca i broszki jeszcze nie mam, ale kto wie, może i te wyzwania też nadrobię.
Nie poddawajmy się dziewczyny!