Dni wolne. Duuużo czasu aby wziąć się za wytwory hand-made i nadrobić zaległości w UFO :) Więc korzystam do woli z wolnych godzin i bardzo mi się to podoba, bo tworzyć bez relaksującej atmosfery to ja nie potrafię. Przymus i presja czasu zabijają we mnie wenę i to skutecznie, która ulatnia się jak kamfora kiedy tylko na horyzoncie pojawia się jakiś deadline.
Siedzę sobie nieraz i myślę jak ważne jest teraz dla mnie tworzenie czegoś i możliwość rozwijania swojego hobby. Bo dla mnie moje pasje to oczywisty escapism od zwykłej szarej codzienności. To odregowanie na zło i stres tego świata. To sposób na wewnętrzną równowagę, na deszczową pogodę w UK i szare dni. To sposób na smutek, na kłopoty, na zapomnienie. Nie potrafię już inaczej. Nie potrafię i nie chcę przestać. Ja już nawet w drodze do pracy obmyślam nowe projekty :)
Czasami zastanawiam się, co bym robiła teraz o tej porze w domu w Polsce gdyby nie wyjazd do UK sprzed kilku laty. Właściwie to tak naprawdę to dopiero tutaj odkryłam czym tak naprawdę jest rękodzieło. To tu odnalazłam dziedziny hand-made, które mnie zachwyciły i które chciałaby jeszcze odkryć w przyszłości. To tu odnalazłam inspirujące sklepy, miejsca i literaturę. To tu sie rozwinęłam i zainspirowałam. I pomyśleć, że wcześniej, w Polsce, nawet nie miałam pojęcia, jak to jest tworzyć dla przyjemności, dla siebie, dla innych. Nie było czasu, możliwości, przestrzeni. Pęd, pośpiech, zarobki, praca i szkoła jednocześnie. Brak czasu aby przystanąć i obejrzeć się za siebie.
A teraz...dobrze jest jak jest.
Creatio ergo sum. Live, love, laugh, create.
Tak! Tak! Tak! Co prawda ja nie wyjechałam za granicę, ale peewien pastor doradził mi kiedyś, abym spróbowałazmienić środowisko. Widział we mnie potencjał, którego nie mogłam rozwinąć w Elblągu. tak się dokładnie stało. Nowe nieznane mi środowisko, które też nie znało mnie, sprawiło, że poczułam się odważniejsza. W Elblągu byłam szczęśliwa, ale w nowym miejscu rozpoczęłam nowe życie i jestem szczęśliwa, ale też bogatsza o całe mnóstwo złych, ale przede wszystkim w rezultacie, pozytywnych doświadczeń.
ReplyDeleteEch... Marta jesteś fajna dziewczyna :)))
emmm... hmmm... miałam coś napisać, ale mi umknęło, co to miało być. wymknęło się jak wena, która ostatnio omija mnie szerokim łukiem (ja ją też, żeby mnie nie kusiła ;p)
ReplyDeleteczekam na UFA i inne takie :D
Zostając w Polsce też byś odkryła żyłkę do tworzenia, tylko jak sama pisałaś "praca i szkoła jednocześnie" nie zostawiały dużo czasu. Po ukończeniu studiów rzuciłabyś się w wir robótek. W UK masz jednak większe pole do popisu, lepszą dostępność craftowych rzeczy, no i przede wszystkim proporcja cen do zarobków jest inna :)
ReplyDeleteHela, dzięki :) czasami zmiana środowiska wychodzi nam na lepsze. nowe zaciekawi, zainspiruje, czegoś nauczy...
ReplyDeleteKachasek, goń tego lenia, bo kto będzie kartki wielkanocne robił i jajka szydełkował :)
Orin, gdybym nadal została w polsce to zapewne w hand made bym sie nie bawiła (bo nigdy tego nie planowałam) gdyż mieszkając z rodzicami w bloku nie miałabym na to warunków przestrzennych wiec o tego typu hobby mogłabym jednynie pomarzyc. na pewno bym skupiła się na pracy i na korkach z angielskiego :) money, money, money :D
nie zrozumcie mnie zle, nie mam na mysli, ze polska to kraj organiczający i limitujący kogokolwiek (chociaz uk wygrywa i tak wygrywa z polską pod wzgledem zakresu dostepnych przydasi), po prostu moj styl zycia był diametralnie inny niz teraźniejszy.
moje hobby narodziło sie na emigracji, z nudy ... ? podobnie jak przygoda z wizażem :)
takie to moje ścieżki życiowe...
Ważne, by realizować się tam, gdzie żyjemy, gdzie jesteśmy. W Polsce można kupić coraz więcej materiałów potrzebnych do rozwijania różnego rodzaju hobby, no i są możliwości ściągania pewnych rzeczy z zagranicy. Ale pewnie tam miało Cię życie pokierować, byś odkryła swoje zdolności i mogła się realizować w tym, w czym jesteś dobra, no i - co lubisz. A pisząc o twórczości, wenie- powiem jedno, Marta: lepiej tego ująć nie mogłaś;)
ReplyDeletePozdrawiam i życzę, byś zawsze była tak zadowolona z życia jak teraz- albo bardziej!
Titania ja podobnie, z nudów, z nadmiaru czasu, z chęci robienia czegoś zaczęłam decoupage, scrapbooking, wizaz...
ReplyDeleteJa w Polsce tez robilam wiele rzeczy choc tutaj w Anglii chyba mi latwiej jesli idzie o mozliwosc zakupu materialow. I wcale nie chodzi o ilosc(bo jednak mam wrazenie, ze w Polsce jest wieksza roznorodnosc tylko takich sklepow gdzie wszystko w jednym brak) tylko o to czy moge sobie na to pozwolic. Moge sobie bardziej na to pozwolic w kraju. A co do obmyslania projektow to juz stalo sie moja obsesja. Tez ciagle mi cos wpada do glowy. Pozdrawiam i informuje, ze zmiana na blogu mi sie podoba a litery sa bardziej czytelne -dla mnie. Pa!
ReplyDeleteNie ważne gdzie, o pewnych sytuacjach w zyciu decyduje przypadek. W Polsce także miałabyś możliwość na twórcze inspiracje. Nie warto mysleć, co by było gdybym... ważne jest to co teraz, ważne to ,że się rozwijasz:)
ReplyDelete