Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinarnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinarnie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 maja 2015

O tym jak postanowiłam zostać blogerką kulinarną.

Jedna koleżanka blogerka jadła u nas obiad i pochwaliła się tym światu. Jak na blogerkę przystało, pochwaliła się przez media społecznościowe. Obiad jak obiad, zupa i ziemniory ze skwarami. Patrzę, a na fb lud czytający koleżankę blogerkę zaczął dopytywać się o przepis. Połechtało to moje próżne ego i postanowiłam na jeden dzień zostać blogerką kulinarną.
Na jeden dzień, bo w moim przypadku już samo słowo "blogerka" jest nadużyciem. Wiedzą o tym dobrze wszyscy wytrwali czytelnicy, którzy dwa miesiące czekają na post. Do "kulinarna" może byłoby mi bliżej, bo uwielbiam jeść i lubię gotować tylko, że gotuję wszystko "na oko", więc spisanie przepisów jest dla mnie niezłym wyzwaniem. No ale, że na blogu wciąż Wielkanoc i ego połechtane podjęłam wyzwanie.

WIOSENNA ZUPA Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM
- 0,5kg wieprzowego mięsa mielonego
- sól, pieprz, słodka papryka, oregano, siemię lniane
- 4 litry wody
- 3 listki laurowe, 5 bubków ziela angielskiego, 10 kulek pieprzu ziarnistego
- seler, pietruszka
- 4 marchewki
- mała cebula 
- 5 ząbków czosnku
- oliwa z oliwek
- sól, pieprz, lubczyk, cukier
- czosnek niedźwiedzi

Gotujemy standardowy wywar mięsno-warzywny, z tą różnicą, że zamiast mięsnej kostki używamy klopsików. U mnie wygląda to tak. Wstawiam 4 litry zimnej wody do zagotowania. Pół kilo mięsa mielonego przyprawiam solą, pieprzem, słodką papryką, oregano i dodaję siemię lniane. Formuję klopsiki. Klopsiki lądują w garnku z gotującą się wodą. Czekam aż wypłyną i na powierzchni zrobi się szum. W między czasie szykuję włoszczyznę: obieram seler i pietruszkę, kroję na plasterki marchewkę i cebulę. Kiedy klopsiki się zagotują zbieram szum, dodaję listki laurowe, ziele angielskie, pieprz ziarnisty i włoszczyznę. Zupa gotuję się dalej, a ja zabieram się za czosnek, który zmiażdżony i zalany oliwą z oliwek, w naczyniu żaroodpornym zapiekam w piekarniku. Po około pół godziny, kiedy warzywa są miękkie, dodaję do zupy przyprawy (sól, pieprz, lubczyk, cukier), upieczone ząbki czosnku oraz pokrojone listki czosnku niedźwiedziego. Moje zupy gotują się zawsze około 2 godzin na małym ogniu. W międzyczasie dolewam po trochu zagotowanej wody.
U nas zjedzenie takiej zupy z dodatkowo ugotowanymi ziemniakami załatwia temat obiadu :) 


Koleżanka blogerka załapała się też na deser, więc idąc za ciosem spiszę i ten przepis. Cukiernikiem w naszym domostwie jest G. Od razu to zauważycie, w kolejnym przepisie - wszystko podane jest w gramach. On serio do pieczenia wyciąga dziwny osprzęt typu miarki i wagi.

SZYBKIE KOKOSANKI Z PIANKI
- 4 białka jajek
- 140gr cukru pudru
- 200gr wiórków kokosowych

Włączamy piekarnik, niech się grzeje do 170 stopni. Wykładamy blachę papierem do pieczenia. Ubijamy białka, pod koniec dodajemy cukier puder i jeszcze chwilę ubijamy razem. Dodajemy wiórki kokosowe, delikatnie mieszamy. Łyżką delikatnie formujemy kokosanki na blaszce do pieczenie wyłożonej papierem. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni. Pieczemy 15 minut. Studzimy w lekko uchylonym piekarniku.


Jako, że decyzja o zostaniu blogerką kulinarną przyszła z zaskoczenia, jedyne zdjęcia jakie posiadam są zrobione telefonem, musicie wybaczyć.
u.

poniedziałek, 23 lutego 2015

O przedwiosennej pizzy.

Na początek nie będzie o pizzy. Na początek będzie dobra wiadomość. Zbudziłam się dzisiaj rano, wyszłam na taras i usłyszałam żurawie! Wczoraj na warsztatach odwiedziły nas pszczoły, mieszkanki Stajni Zamczysk, które wybrały się na pierwszy oblot terenu. Przedwiośnie! I chociaż co roku spodziewamy się, że wiosna przyjdzie, pierwsze jej oznaki przyjmujemy z dziką radością, że to już już lada moment zrobi się cieplej :)


Wracamy do pizzy. Niedzielę spędziliśmy w Stajni Zamczysk u Pauliny i Karola. Uczestnicy warsztatów przyjechali mniejszymi i większymi grupkami, więc wyszło nam takie trochę rodzinne popołudnie przy kaflowym piecu.


Ręce bolały od rwania i ugniatania, ale ciasto urosło znaczy, że nikt się nie obijał i nie próbował kręcić przy proporcjach ;). Każdy zrobił dwa ciasta pizzowe, jedno z mąki włoskiej typ 00, drugie z mąki polskiej typ 500.


A tu już sama "wisienka na torcie" czyli nakładanie dodatków, pizza na łopatę i do pieca. No i konsumpcja oczywiście :).


A co warsztatowego teraz szykujemy? Już w niedzielę 1 marca w Bubustacji robimy kosmetyki lawendowe. Zostały jeszcze wolne miejsca. Zapraszamy serdecznie.


Słonecznego poniedziałku :*
u.

wtorek, 10 lutego 2015

O warsztatach różnych, kwadratowych i podłużnych.

Warsztatowo zrobiło się w lutym. Za nami już kartki walentynkowe. Kleiłyśmy, warstwowałyśmy i chlapałśmy. Tak było w sobotę w Bubustacji.


Co jeszcze szykujemy w najbliższym czasie? Już w sobotę 14 lutego "Domowa Alchemia czyli naturalne kosmetyki lawendowe" w Stajni Zamczysk. Na te warsztaty jest już komplet uczestników, ale już 1 marca będziemy robić kosmetyki lawendowe w Bubustacji w Sokółce. Są jeszcze wolne miejsca. Wszystkie szczegóły znajdziecie niżej.


A wszystkie łasuchy zapraszamy na warsztaty pieczenia pizzy 22 lutego do Stajni Zamczysk. Lista zapełnia się błyskawicznie, więc spieszcie się :)

Wszystkie bieżące warsztaty znajdziecie w zakładce "warsztaty" na górze strony.
u.

środa, 7 stycznia 2015

O gotowaniu bezglutenowym, śniegu i mrozie.


Mróz i słońce. Śnieg i wiatr. Tak na zmianę od tygodnia. Jest pięknie :) W domowym zaciszu zgłębiamy tajniki gotowania bezglutenowego. Nie ze względu na modę, bo do podążania za nią raczej nam daleko. Lista podejrzeń alergicznych była długa i zawiła. Po różnych dietach, testach, eksperymentach padło na pszenicę i mleko. Na szczęście za lasem mamy panią, która hoduje kozy, więc mleko krowie udało się szybko zastąpić. Z pszenicą jest trudniej. Niestety często "bezglutenowe" jest synonimem "bez smaku". Na szczęście są wyjątki. Kolekcjonujemy i dopracowujemy przepisy. Chleb już jest. Wśród słodkości króluje ciasto migdałowe i praliny czekoladowo-kokosowe. Kombinujemy dalej. Znacie jakieś pyszności bezglutenowe?
u.

sobota, 5 lipca 2014

Lawendowe babeczki.

Dzisiaj bez gadania, bo upał i się jakoś nie chce. Będą za to zdjęcia pt. "produkcja lawendowych babeczek czyli czym ostatnio pachnie w naszej kuchni."


Macie ochotę spróbować? Wpadnijcie jutro do Kaffki --->klik.


u.

czwartek, 26 czerwca 2014

Lawenda w KAFFCE.

Wir pracy, o którym wspominałam w poprzednim poście wciągnął nas na dobre. Tempo bez zmian, za to są już pierwsze zmiany namacalne, realne, odczuwalne. O jednym spełnionym planie/marzeniu będzie dziś, ale zacznijmy od początku.


Uwielbiam ludzi z inicjatywą, którzy biorą życie w swoje ręce i spełniają marzenia. Mam to szczęście, że w moim najbliższym otoczeniu  jest trochę takich osób. Jakiś czas temu nasi przyjaciele postanowili otworzyć knajpkę. Droga okazała się długa, kręta i z wybojami, ale od trzech tygodni można wpaść do KAFFKA BISTRO w Białymstoku przy Grochowej na pyszną kawę i ciasto. Za jakiś czas pojawi się menu śniadaniowe i lunchowe.

KAFFKĘ uwielbiam od momentu kiedy zobaczyłam ptaszkowe logo. Byłam przekonana, że powstanie miejsce z klimatem, w którym będzie chciało się przebywać... i nie myliłam się! Wnętrze urządzone ze smakiem, z troską o detale, uśmiechnięta obsługa i przestrzeń, w której nie jedna kreatywna dusza poczuje się jak w domu. Moja radość jest podwójna, bo znalazło się tam miejsce na kawałek naszego DWORZYSKA.
 

Tym oto sposobem spełnienie jednego marzenia przyczyniło się do spełnienia mojego - w KAFFCE można kupić naszą lawendę :) A już jutro zapraszamy na lawendowe babeczki z kozim mlekiem.


To na pewno nie ostatnie wspólnie wyćwierkane słowo i zdjęcie, mamy w głowie już kilka wspólnych projektów.
Póki co KAFFKĘ znajdziecie na facebooku --->kilk.
u.

czwartek, 5 czerwca 2014

wiejska wiosna.

Dostałam przyspieszenia i pędzę do przodu. Osiągnęłam już taką prędkość, że momentami nie wyrabiam się na zakrętach, ale cieszę się ogromnie! Podjęliśmy kilka strategicznych decyzji, dzięki którym może już wkrótce będziemy mogli zaprosić Was do Dworzyska. Decyzje zapadły, teraz rzuciliśmy się w wir pracy. Trzymajcie kciuki za realizację.

Wiejskie życie w instagramowym skrócie:
1. Moja ulubiona "galeria handlowa".
2. Leżaki. Wiadomo, do leżenia.
3. Śniadania na tarasie. Jeżeli tylko pogoda pozwala.
4. Truskawkowy sezon rozpoczęty.

5. Kotki, kaczki i cielaki. Dużo małych w tym roku we wsi.
6. Małosolne. Produkcja taśmowa.
7. Z łąki. Zawsze piękne.
8. Ser kozi z naszą LAWENDĄ!!! Najlepszy z miodem i wiejskim chlebem :)

I jeszcze wiosenny scrap zrobiony z materiałów ze sklepu scrapki.pl. Zajrzyjcie koniecznie na firmowego bloga, scrapki mają nową, pastelową szatę graficzną! --->klik. 
u.

sobota, 19 kwietnia 2014

przygotowania do świąt

To miały być pierwsze święta na wsi. Szykowaliśmy się jak na prawdziwe wiejskie święta przystało. Życie jednak lubi płatać figle i przewracać wszystko do góry nogami. Nasze święta będą wyglądać zupełnie inaczej niż planowaliśmy. Mimo wszystko mam nadzieję, że będą ciepłe, spokojne i wesołe i tego Wam życzę!
u.



piątek, 7 marca 2014

wiejskie życie.

Bardzo lubię wiejskie życie, szczególnie te podwórkowe. Ogródek to bardzo wciągający temat, ale polubiłam też część związaną z pracami w polu.


Z dumą przyznaję, że mam swój mały udział przy wykopkach i sianowaniu. Ostatnio dorobiłam się nawet własnego traktora. Co prawda na getrach, ale od czegoś trzeba zacząć ;)

Zapraszam na blog scrapki.pl, tam zobaczycie krok po kroku jak robiłam wyszywany tytuł na tym scrapie --->klik.

A co teraz słychać na wsi? Głównie kosy i żurawie. Poza tym sezon ogrodowy rozpoczęty. Pierwsze rabatki kwiatowe wyczyszczone, drzewa przycięte, wysiane pierwsze warzywa. Zabieramy się za dalsze porządki.

Wieczorami najwięcej się dzieje w kuchni, a to za sprawą mojego małżonka, który odkrył nowe powołanie i piecze różne pyszne rzeczy. Jestem z tego powodu baaaaardzo szczęśliwa, ale i cięższa o parę ładnych kilo. ;) Na szczęście przerzucił się ostatnio z czekoladowych ciast na wypieki nieco mniej wspierające przyrost tkanki tłuszczowej. W roli głównej żytni chleb według przepisu z książki Andrzeja Fiedoruka "Kuchnia Podlaska". 



Słonecznego i twórczego weekendu!
u. 

środa, 5 marca 2014

przerwa na kawę?

Mam taki malutki codzienny nawyk, z którego ciężko byłoby mi zrezygnować - przerwa na kawę. Jeżeli kiedyś nadejdzie dzień, że np. kawa, jako roślina, zostanie objęta programem ochrony, w związku z czym zostanie wprowadzony zakaz jej zbierania, palenia i spożywania, będę dużo mniej szczęśliwym człowiekiem niż jestem dziś.
Wiele czynności idzie w parze z kawą. Są takie, które ciężko wyobrazić mi sobie bez kubka w ręku - planowanie tygodnia, ploteczki, siedzenie na tarasie, jedzenie ciasta. Dobrze, że zaczęłam od planowania tygodnia, dzięki temu uniknęłam potencjalnych podejrzeń o lenistwo ;)


Praca foxowo - przyklejowa. Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się w jakich okolicznościach i z czego powstała zapraszam na blog PRZYKLEJ TO!

I jeszcze kilka kawowych, instagramowych chwil z ostatniego miesiąca.

Miłego wieczoru.
u.

sobota, 28 grudnia 2013

Jeść czy nie jeść?

Oto jest pytanie. Powoli zmieniam dietę na mniej świąteczną, bo mój układ pokarmowy zaczął się buntować. Są takie dania, które uwielbiam, ale robię je tylko raz w roku. Oczywiście raz w roku, ale wszystkie naraz. Zamiast ułatwić sobie życie i w styczniu zrobić rybę po grecku, w lutym pierogi z kapustą i grzybami, w marcu smażonego karpia, a w kwietniu pierogi ruskie, wolę wchłonąć to wszystko w jeden wieczór. Przecież wszystko razem lepiej smakuje! Zwłaszcza z dodatkiem kutii i popite kompotem z suszu.
 

Od kilku lat spotykamy się z moimi siostrami na przedświąteczne lepienie pierogów. Po całym dniu ugniatania, mieszania i mielenia (głównie ozorami) powstaje ilość pierogów, którą można nakarmić pułk wojska. Na szczęście nasza rodzina i goście lubią dużo zjeść.
Szczegóły dotyczące tego scrapa znajdziecie na blogu scrapki.pl --->klik.

Święta to też słodkości. W tym roku każda prezentowa paczka z pierniczkami zawierała rozsypankę wyrazową. Pieczątka od liska --->klik.

Jestem najedzona pod korek, może wystarczy na kolejny rok. :)
u.

niedziela, 15 grudnia 2013

losowanie.

Wpadam wieczorową porą, żeby podać wyniki candy. Zawieszki przygarnie...

 

Gratulacje! Czekam na adres :) Dziękuję wszystkim za udział w zabawie.


W mojej kuchni pachnie dziś pomarańczami i pierniczkami :)
u.