Pokazywanie postów oznaczonych etykietą baza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą baza. Pokaż wszystkie posty

2017/10/02

Melancholia




Upss, coś poszło nie tak. A może raczej - poszło, jak miało pójść. Potrzebowałam odpoczynku od bloga, przepadłam na Instagramie i zagalopowałam się w życiu, pozytywnie, ale jednak czas i uwagę skierowałam gdzie indziej.
Tym fajniej zajrzeć tutaj, przetrzeć ręką kurz, zdjąć pajęczyny, wrzucić znów trochę życia i kolorów. Będą to moje kolory, nie będzie zaskoczenia. Jestem mocno osadzona w swoim świecie, na co dzień żyję pozytywnie, wesoło, kocham słońce i światło, ale do pełni potrzebuję organicznie cienia i mroku. Napawam się jasnym dniem, migoczącą wodą, lotem ptaków, śmiechem dzieci, dobrym związkiem z moim ulubionym mężem. Jednak Piękno, które chcę przedstawiać jest melancholijne, refleksyjne, surowe i eleganckie, pełne zimnych basów, mchu i paproci, gęste od orientalnych zapachów, mocne i ulotne, ciemne i pełne światła jednocześnie. Gotycka dusza, wiecie.

Sukienkę, która była pretekstem do tej sesji, uszyłam z bawełnianego jerseyu z przeznaczeniem na  letnie podróżowanie po gorących chorwackich wyspach. Prosta, surowa, niewykończona, z gumką w talii, sprawdziła się w drodze na plażę, a wieczorem na kolację z mężem, wystarczyło zmienić dodatki i strzepnąć sól morską.


Do oglądania polecam podkład muzyczny, chodźcie :)




I trochę jaśniej, żebyście coś więcej, z tej sukienki oraz efektów wspaniałej lokalnej kuchni śródziemnomorskiej, zobaczyli.




PS Dla zainteresowanych pięknem Chorwacji, którym cieszymy się i dzielimy od kilku lat, zbiór wszystkich postów w temacie, jest ich już sporo > KLIK

PS Zostańmy w kontakcie! Jestem aktywna na Instagramie, miło mi bardzo tam się z Wami spotykać. Na insta widać wyraźnie, że thinkinggraphic, wykracza swobodnie poza ramy bloga szyciowego, by czasem jednak w nie z przyjemnością wrócić :)
Mam jeszcze trochę materiału i nowych pomysłów, być może uda mi się wejść w tryb częstszego blogowania. Np, z pewnych, sobie znanych, choć wcale nie tajnych, powodów, szykuję ciężki post, ciężki wagowo. Coś takiego chodziło mi po głowie od dawien dawna, ale musiało nabrać mocy. I sensu, być może :) Na razie tyle, uściski!

2017/01/04

2016 podsumowanie


01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12

Tak, jak się zapowiadał, był niezwykle intensywny dla mnie, jednak na innych polach niż to blogowe. Miałam wrażenie, że prawie nic nie uszyłam, postów było zdecydowanie mniej. Zestawienie pokazuje, że jednak trochę tych rzeczy było. I przyznam, że właściwie wszystkie, no, może oprócz wiązanych spodni, które wymagają poprawek, doskonale mi się sprawdziły. 

Bretońska bluzka i wspomnienie sesji na 12 stopniowym mrozie przywołują zawsze szeroki uśmiech. Z miedzianą skórzaną torbą chodziłam praktycznie codziennie przez niemal rok. Kudłaty komin nosiłam na każdy zlot czarownic. Tunika podróżniczka sporo świata zwiedziła. Jedwabne bluzki kopertowe i wiskozową sukienkę nosiłam całe lato, nie tylko na wyspie. Kimono starszej pani to historia długa, jak mój życiorys. Gotyckie imprezowe bluzki zrobiły robotę. Spodnie w japońskim stylu muszą zmobilizować mnie do wprowadzenia poprawek. A ukochana sukienka z luksusowej retro wełny była ukoronowaniem tych wszystkich historii razem wziętych, no i wylazła w końcu z mojej głowy.

Jakby nie patrzeć, wychodzi na to, że niewiele się zmieniło w moim stylu i podejściu do szycia sobie. Nadal prosto, żeby nie użyć przypadkiem słowa minimalistycznie. Nadal z umiłowaniem lekkiej awangardy i rockowego pazura, i z nutą elegancji na drugą nogę. 

Udało mi się w tym roku także zrealizować postanowienie odnoszące się do kolorów ubrań. Jak wiecie, moja ulubiona paleta zawsze była mocno ograniczona. Czerń, czerń, grafit, biel, bordo, czerwień, kolory cieliste, czasem granat, mocny róż czy pomarańcz. Duże plamy kolorów, żadnych drobnych wzorów. Ale postanowiłam wyeliminować jeszcze jeden z tych nielicznych kolorów, bo instynktownie czułam, że coś jest nie tak. Zupełnie przestałam nosić biel, choć zwykle latem miałam do niej skłonność. Jednak mimo, że ubrania w tym kolorze nadal bardzo lubię, źle się w nich czuję, niezależnie od pory roku. Dlatego żadnych białych bluzek, białe spodnie dopuszczałam, ale też jakoś w tym roku nie miałam do nich zapału. I ta zmiana była dobra, czułam się o wiele lepiej nosząc prawie wyłącznie ciemne kolory, a z jasnych zostawiając sobie chłodne odcienie nude, które uwielbiam i w których czuję się dobrze. Polecam Wam, takie analizy szafy, pod kątem samopoczucia w kolorze, który lubimy, podoba nam się, a nosząc go na sobie czujemy, że nas nie ma, znikamy jak biała plama :) 

Bardzo polecam, zróbcie swoje zestawienia zdjęć rzeczy uszytych w ciągu roku, jaki jest ich bilans? Ile z tych rzeczy nosicie? Jak się w nich czujecie? Niech to będzie dobrą podstawą do przemyśleń i planów, jak szyć?

Oprócz pokazywania, jak budować i pozostawać w swoim stylu szyjąc sobie samej, jak mieszać, żeby zawsze wyjść na prostą, wiecie, że przemycam tutaj swoje przemyślenia i pozostając w ich duchu życzę Wam na kolejny rok dokładnie tego samego, żeby każda z Was coraz bardziej świadomie kompletowała swoją garderobę, dobierając ubrania odpowiednie dla swojego wyjątkowego charakteru, typu urody, stylu życia i czuła się jak najlepiej ze sobą i swoją szafą! 

Dziękuję wszystkim, którzy mnie tu wspierali, zaglądali, komentowali, umieszczali w rankingach i polecali dalej moje wpisy, to bardzo cenne dla mnie.

W nowym roku blog będzie pewnie w podobnym trybie. Oprócz innych aktywności, wróciłam do rysowania, co jest wielką bloga zasługą i poniekąd zrealizowanym przewrotnym planem, który od początku mi towarzyszył. Przyznam, że najchętniej podążyłabym z blogiem jeszcze bardziej w "metafizykę", to są rzeczy, którymi żyję na co dzień, które przenikają naszą rzeczywistość. Pisałam o tym szerzej w deklaracji kobiety dojrzałej. Nic się nie dzieje przypadkowo. Strona wizualna jest ważna, zawsze stałam na takim stanowisku, ale niech to nasze wnętrze będzie równie ładne i dopieszczone wtedy mamy pełnię.
Zobaczymy, co będzie dalej, zostawiam zawsze dużą dozę miejsca na "dzianie się". Niech, więc, się dzieje :) 



+ + +


ps. W moim zestawieniu można dodatkowo zobaczyć, co działo się na mojej głowie :) Przycinałam dalej pozostałości po ściąganiu koloru i poszukiwaniu jasnej srebrzystości, trzymając się planu powrotu do własnego koloru. Jestem prawie na prostej :) Strasznie się cieszę, większość to już mój własny kolor, a końcówki ok 10cm w tej chwili, farbuję jeszcze na ciemną szarość, która super się z nim zgrywa. 

ps.2 Dużo intensywniej jestem na insta, kto ma - serdecznie zapraszam @thinkinggraphic, a kto jeszcze nie ma, dlaczego jeszcze nie ma? to może być bardzo dobre miejsce, nie każdy tam prezentuje tylko maskę, ja np lubię wyszukiwać profile prowadzone z sercem, bez reklam zegarków itd ;)


2016/04/26

Dobrze Oznaczona Tunika




Uszyłam sobie, jeszcze na Święta, Dobrze Oznaczoną Tunikę*. Okazało się, że jej noszenie ma skutki uboczne - niespodziewane przemieszczanie w oznaczone myślą miejsca. 
Np taki dzień - budzę się rano na obrzeżach Wielkopolski, wieczór spędzam natomiast na pustyni. Pustyni koło Błędowa, Pustyni Błędowskiej. Tunice nadal mało, ona chce już jechać dalej. Kolejne oznaczone miejsca ją przyciągają. Nie zważając na nasze nieprzygotowanie szybko robimy jej zdjęcia wykorzystując piękne okoliczności. I cóż robić, jedziemy dalej. Uważajcie na myśli, lubią się realizować.








/Tunikę szyłam z elastycznej dzianiny od m+c przy pomocy łucznikowej Heleny 2060. Krój, który sobie tym razem wymyśliłam, nawiązuje do kimona, jest też podobny do sukienki gotowej do noszenia. Ma szerokie rękawy, cała jest luźna i szeroka, dekolt zawiera plisę w V na zakładkę, rękawy i dół zostały obrzucone ściegiem elastycznym, podwinięte i zygzakowane. Bardzo sobie chwalę dzianiny z pętelką o gramaturze 230g/m, są mięsiste, dobrze się szyją, trzeba tylko bardzo uważać, żeby nie naciągać w trakcie szycia, bo możliwości mają duże dzięki 8% elastanu, można podklejać flizeliną, ja wolę stebnowanie dla stabilizacji/


*dzianina drukowana oryginalnie w krople wydała mi się zbyt posępna i pesymistyczna, jak na rozkręcającą się wiosnę, więc przy użyciu ponadnaturalnych zdolności uczyniłam z niej optymistyczną dzianinę pełną znaczników dobrych miejsc.






2016/01/23

Coco, bretońskie pasy i gruby lód

Nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo wygląd naszych współczesnych kobiecych ubrań zależy od gustu tej niepozornej drobnej osoby. Za każdy razem, gdy mam ochotę założyć np przeskalowane męskie spodnie, małą marynarkę i duży naszyjnik, myślę o niej. Oczywiście, osób, które pracowały na obecną całkowitą dowolność w wyborze ubrań, było dużo więcej. Jednak ona jest ikoną posiadania własnego stylu wbrew wszystkim, wbrew konwenansom, modom. Coco Chanel zaproponowała kobietom swoje pomysły, uwolniła od przeładowanych form, w zamian dając bezpretensjonalną prostotę z całym jej bogactwem. Kocham ją za to.

Tym małym wstępem prowadzę Was w kierunku dzisiejszej bluzki, która powstała z dwóch powodów.
Po pierwsze z potrzeby uzupełnienia bazy codziennych bluzek. Akurat wtedy w głowie przewijał mi się obraz bretońskich rybaków w ich pasiastych bluzach i Coco, która widząc ich zaczęła kombinować po swojemu. Zapadła decyzja - ta bluzka będzie moją interpretacją bretońskiego klasyka. Najlepiej czuję się w pasach grubych i czarno-białych, więc kupując materiał na brzydki komplet nabyłam też jersey wiskozowy w najszersze pasy jakie były. Dodałam do nich sporo czerni z resztki dzianiny po jednej z ulubionych trójkątnych sukienek.

Powód drugi był taki, że chciałam sprawdzić czy na maszynie domowej będę w stanie uszyć bluzkę z jerseyu w taki sposób, żeby wzór miał ręce i nogi. Mówiąc krótko czy da się uszyć mocno rozciągliwą dzianinę zachowując estetykę wzoru? Miałam w życiu wiele wariacji bretońskich pasiaków, producenci nie zawsze przykładają wagę do spasowania wzoru, a - pewnie się zgodzicie - nie ma nic gorszego dla ubrania w regularny wzór (pomijam oczywiście ornamenty z założenia asymetryczne), niż jego chaotyczne i przypadkowe ułożenie.

+  +  +  +  +  +  +  +  +  +  +

Myślę, że test nieźle wypadł, czyli przy odrobinie dobrej woli można uszyć w domu dzianinową rzecz lepiej niż niejeden masowy producent. W końcu po co uczymy się szyć na własną rękę?
Udało mi się osiągnąć taki efekt, dzięki starannemu spięciu szpilkami i dokładnemu wykrojeniu wszystkich części bluzki wg własnego pomysłu. Przypilnowałam też spasowania wzoru rękawów do tułowia. Szyłam powoli starając się nie naciągać materiału. Nie było potrzeby klejenia, pilnowałam transportu, żeby obie warstwy przesuwały się równomiernie. Podłożenia wykończyłam zygzakiem, po prostu. Przekonałam się, że bardzo dobrze się sprawdza przy tak elastycznej dzianinie. 


Pokazałam już jakimi tropami leciałam do tej bluzki, a na koniec zabiorę Was do bajkowej krainy lodu. Mroźna sesja jest wynikiem naszych małżeńskich wypraw na łono przyrody, tym razem w słoneczny poranek przy -12*C. Żywej duszy, ślady zwierzyny, gruby lód i nasza dwójka mająca radochę - pęknie pod nami czy nie pęknie, jak dzieci :)


Aa na zdjęciach jest też kruczy #truegothic komin, który pokazywałam na instargramie i facebooku, ale o udziergach będzie osobna bajka :)




2016/01/09

2015 podsumowanie


01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 


Witajcie w nowym roku na stronie thinkinggraphic.pl.

Tak, od kilku dni mogę Was gościć na własnej domenie i bardzo mi z tego powodu miło. 
Rok 2016 zapowiada się intensywnie. Już wiem, że sporo będzie się działo na wielu płaszczyznach. Na blogu też będzie to z pewnością widoczne. Ale wszystko po kolei.

Dziś chciałabym tradycyjnie podsumować rok 2015, dobry dla bloga i mojej garderoby.
Nie będę dużo pisać, spójrzcie na zdjęcia. Zebrałam ubrania, które wymyśliłam i uszyłam dla siebie, dla których robiliśmy sesje i które pojawiły się na blogu. Kilka tych rzeczy było, właściwie ze wszystkich jestem zadowolona, pomogły mi zastąpić stare ubrania i wyrażać to, co ubraniem chciałabym wyrazić.
Na dodatek zdałam sobie sprawę, że całkowicie uwolniłam się od sklepów z nową odzieżą, nie żebym kiedyś miała z tym wielki problem, ale satysfakcjonuje mnie liczba 3 sztuk ubrań kupionych w galeriach w ciągu tego roku. Oprócz samodzielnego szycia, polowałam oczywiście także w lumpeksach, ale było to dosłownie polowanie. Nie kupowałam zbyt wielu ubrań tylko naprawdę wartościowe perełki, jak np 2 płaszcze o wymarzonym kroju i składzie materiałowym, najlepsze gatunkowo swetry, skórzane nowe! kozaki, kilka bazowych bluzek, jedwabne koszule czy apaszkę Diora ;)


Życzę Wam, żeby w tym roku każda z Was coraz bardziej świadomie kompletowała swoją garderobę, dobierając ubrania odpowiednie dla swojego wyjątkowego charakteru, typu urody, stylu życia i czuła się jak najlepiej ze sobą i swoją szafą! Będę jeszcze częściej poruszać ten temat.

Wracając do zestawienia samodzielnie uszytych ciuchów - każdy numer umieszczony pod zdjęciami jest podlinkowany i prowadzi do postu ze zdjęcia.
Jestem bardzo ciekawa, czy któreś z tych ubrań spodobało Wam się jakoś szczególnie lub kojarzy Wam się z moim stylem najbardziej?


2015/11/01

Jak uszyć sukienkę, którą będziesz nosić



Szyjesz sobie, szyjesz i nie masz w czym chodzić?
Dokładnie tak, jak w przypadku kupowania gotowych ubrań, tak szyjąc sobie dobrze jest nie tracić głowy w szale krojów i kolorów. Uszyć można wiele, pytanie tylko po co? 
Co chcesz osiągnąć szyjąc dla siebie ubrania? 
Zaczynając tą przygodę trzeba oczywiście dać sobie czas na eksperymenty, na naukę podstaw szycia, pozwolić na błędy i nieudane projekty. Po pewnym czasie obsługa maszyny nie sprawia już większych trudności, i co dalej? Szycie coraz bardziej odjechanych fasonów może być wyzwaniem i jeśli chcesz szyć dla samego szycia, relaksujesz się przy tej czynności, chcesz się doskonalić w technice i nie potrzebujesz tak naprawdę tych wszystkich ubrań, proszę bardzo. Jeśli jednak zaczynasz szyć z myślą, żeby w końcu mieć porządną bazę, zapraszam dalej po inspirację. Pisząc baza mam na myśli kilka sztuk ubrań dobrej jakości skrojonych do Twoich potrzeb.
Przygotowałam MINI-PORADNIK dla średniozaawansowanych szyjących, jak podejść do szycia codziennej sukienki, która może być nawet sukienką wysokich lotów.* 

.................................................

Ta sukienka jest zwykła-niezwykła. Można powiedzieć kolejna realizacja pomysłów, jakich na tym blogu było już wiele. Wiecie, że kręcę się z obrębie podobnych krojów i ulubionych kolorów, w których dobrze się czuję i które nie krzywdzą zbytnio mojego typu sylwetki. Nie oznacza to, że nie rozwijam techniki szycia, zaryzykowałabym, że z każdą uszytą sukienką jest lepiej. Czasem szyję też rzeczy na specjalne okazje, które uzupełniają bazę. Trzymam się jednak zasady, żeby szyć kiedy potrzebuję ubrania i nie produkować rzeczy ponad miarę.
Na przykładzie tej sukienki, chciałam Wam pokazać moje podejście do szycia sobie. Tworząc od podstaw tą kolejną małą szarą, czyli sukienkę do codziennego użytku zastosowałam patenty, od estetycznych po praktyczne, które sobie po drodze wypracowałam. Zobaczcie, jak kombinuję tworząc nową rzecz.

MATERIAŁ
Zaczynam od wyboru materiału. W tym wypadku poszłam do sklepu z tkaninami, podotykałam, wybrałam fajną jakościowo dzianinę bambusową (67%bambus, 30% bawełna, 3% elastan), która jest mięsista, zwarta, dość ciężka (300gr) i mocno rozciągliwa; najciemniejszy odcień jaki był. Uznałam, że pod pewnymi warunkami będzie dobra na sukienkę.

KOLOR
Ciemna szarość należy do palety kolorów noszonych przeze mnie na co dzień. Mając już ten kolor dzianiny postawiłam na ulubione rozwiązanie estetyczne - połączenie czegoś surowego z czymś glamour - błyszczący mieniący się, odbijający światło kontra matowy i surowy, w tym wypadku srebro/szary melanż.

KRÓJ
Krój musiał być prosty ze względu na właściwości tej dzianiny, mocno się rozciąga, mimo swojej słusznej wagi. Wiedziałam, że może być problem z szyciem bez overlocka. Czyli jak najmniej cięcia i naciągniętych po obrzuceniu ściegami elastycznymi szwów. Wszystkie obowiązkowo porządnie prasowane i stebnowane. Dlatego postawiłam na krój dość luźny bez zaszewek, dla równowagi długość sukienki do pół uda, żeby przy obszernej górze dół był smuklejszy. Do tego rękawy 3/4 klasycznie wszyte, a w kontrze do dużej bryły dekolt przykuwający uwagę szczegółem czyli v z szeroką błyszczącą, ale bardzo prostą pliską, która jest jedyną ozdobą. Znów kontrast, cały czas prostota. 
Pliskę zrobiłam z recyklingowanej poliestrowej chusty. Widzieliście ją tu nie raz, czasem jako błyszczącą czerń, czasem jako srebro i nic się nie zmieniło - nadal jest strasznie śliska, ciężka w obsłudze.

.....................................................

Tyle o mojej sukience. Podejście, które nazwałam THINK&SEW (wiecie, jak wash&go ;), można stosować przy każdym ciuchu. Optymalizacja szycia sprowadza się do znalezienia jak najlepszych rozwiązań na kolejnych etapach dla konkretnej rzeczy.
Czyli po kolei i bez rozwlekania (będę do tej listy jeszcze wracać):

+ wybierz tkaninę, która Ci się spodoba, kieruj się jakością (oczywiście nie musi to być droga dzianina ze sklepu, można recyklingować dawcę z lumpeksu lub kupić tam kupon fajnego materiału, ale mając już trochę umiejętności i stosując racjonalne podejście, które tu właśnie opisuję, na pewno warto zainwestować w dobrą jakościowo tkaninę) i dopasowaniem tkaniny do codziennego użytkowania;

+ zastanów się, czy kolor tkaniny, o którym myślisz, jest chwilową zachcianką czy pasuje do palety odpowiedniej dla Twojego typu urody, którą także warto poznać i czy w ogóle nosisz takie odcienie czy tylko trzymasz je w szafie;

+ zastanów się, co możesz uszyć z tego materiału z listy rzeczy, których potrzebujesz; poszukaj dobrych proporcji i optymalnych dla sylwetki linii kroju, znajdź lub stwórz odpowiedni wykrój;

+ stosuj staranność szycia maksymalną na miarę możliwość Twoich i twojej maszyny, ale bez modlenia się nad każdym szwem.



No i co? Nic strasznego :) Jeśli szyjesz już od jakiegoś czasu, masz mniej lub więcej wprawy, być może potrzebujesz tylko małej wskazówki, w którą stronę pójść, żeby po prostu mieć w czym chodzić, zamiast obrastać w niedokończone, porzucone w trakcie projekty lub uszyte pod wpływem tajemniczych impulsów rzeczy nienadające się do noszenia na co dzień, czekające na jedno jedyne wyjście. Wszystko można sobie wypracować. Można szyć nie tracąc głowy. Uszyć raz a dobrze i mieć samodzielnie stworzoną dobrą bazę gotowych do noszenia ubrań.


*zdjęcia robiliśmy w locie ptaka na wrocławskim lotnisku :)