wtorek, 13 maja 2025

Ten jest zdrowy, kto się nie bada

Od samjutkiej pracy zgłupiał pan Ignacy

Miły ortopeda z poprzedniego postu zlecił badania i leki oraz odpoczynek z nogą w górze i worek lodu do okładów. I pojechaliśmy tak wyposażeni na majówkę. Troszkę wcześniej niż wszyscy.  Na widok znajomej góry roześmiały się nam pyski.


To właśnie Góra Lanckorońska widziana z Zakopianki. W Tadeuszu zaległam na leżaku z nogą w górze i wstawałam właciwie tylko na posiłki. próbowałam nawet doleźć do rynku, no dolazłam, ale te kilka zdjęć, które zrobiłam nie były warte bólu. Zatem trawnik, leżak, worek z lodem i druty.


W takim ogrodzie można spokojnie chorować, najulubieńsza śliwka na tle buka czerwonego.
Za nią bez, pod nią tulipany.


Trawnik w całej krasie; jak zwykle wisi pranie. To część uroku


Moje najlepsze towarzystwo w leniuchowaniu.


I tulipan niezwykłej urody.


Słonko wschodzi a ptacy zaczynają ogłuszający, nieprzeszkadzający mimo to koncert.

W kuchni w tym miejscu nie przeszkadzam uwijającej się jak w ukropie załodze.

Ponieważ w kwietniu była jakaś niezwykle niska cena na włóczki Dropsa, nakupiłam w SklepI-K u Karismy na dwa arany, dla Tomka będzie czerwony, dla mnie zielony.  Przy cenie 7,30 za 100 metrów można brać ile potrzeba. On dostanie Irish Moss a ja kolejną St. Brigid, bo poprzednia już nieco znoszoną jest i jakaś się mała przez te kilkanaście lat zrobiła. Ja jestem mniejsza o przynajmniej 10 kilo w porównaniu do czasu, gdy ją dziergałam a ona dorównuje mnie w kurczeniu się.  Zatem siedziałam na leżaku z nogą na ławce i dłubałam nieśpiesznie czerwony przód, wiedząc, że to robota długodystansowa. I ku memu zdumieniu całkiem to sprawnie idzie. Pierwszą St. Brigid dziergałam nie umiejąc robić warkoczy bez drutu pomocniczego i trwało to niemal trzy lata (z przerwami, traciłam do niej cierpliwość), teraz większość warkoczowych fikołków robię bez pomocy specjalnego drutu. Owszem, dla takich akrobacji jak skrzyżowanie siedmiu oczek jest potrzebny, albo gdy krzyżuje się oczka nie w takim porządku jak występują na lewym drucie, wtedy drut pomocniczy się przydaje. no i na tym trawniku pociągnęłam arana


Dziś powinnam ten przód skończyć. 
Wróciliśmy, zrobiłam zalecone badania i koleś od USG oświadczył mi że mam starą i bardzo chorą stopę. Zapomniałam, że ten pan ma taki styl, ostatnio gdy się widzieliśmy z okazji rozcięgna piętowego prawej stopy też mi wieszczył apokalipsę. Spokojnie zajęłam się swoimi sprawami i przyjęciem urodzinowym, na które przyszli koleżanki i koledzy z liceum. Z niektórymi z nich wcale wtedy nie byłam bardzo zaprzyjaźniona. Teraz okazują się cudownym towarzystwem. Szkolna rzeczywistość, upokorzenia przy tablicy i klasówkach powodują intymną więź. Widzieliśmy się w takich sytuacjach wtedy, że jesteśmy ze sobą naprawdę związani aż do teraz. Zatem wety i bukiety:




A po wetach i bukietach znów do ortopedy. Polecany przez kumy rehabilitant już przez telefon zadał kilka wścibskich pytań, które przekazałam ortopedzie. Ortopeda na niektóre odpowiedział,  co do innych wysłał mnie do kogoś od osteoporozy, bo odwapnienie widać. Ortopeda pochwalił rehabilitanta za tę ciekawość.  Pójdę do kolejnego lekarza, bo co mam robić. W ostatnim roku dwa złamania, trzy żebra w marcu 2024, w styczniu kostka, nie chcę się skurczyć i rozsypać. Walczy we mnie karnawał z postem: badać się, czy zostać zdrowym człowiekiem bez tych wszystkich diagnoz? Nie jestem ich wcale ciekawa. Ponadto do typa od osteoporozy trzeba się tłuc przez całe miasto gdzieś pod Żerań.