czyli lepiej późno niż wcale
Podtytuł absolutnie nie jest przytykiem do czasu, który upłynął do momentu, aż młodzi podjęli decyzję o sformanizowaniu związku. Nie, nie ... Młodzi są naprawdę młodzi;-)
Tym podtytułem wbijam szpilkę sama sobie, że tak długo zwlekałam z przedstawieniem Ślubnego Kardiganu Julianny.
Wprawdzie do momentu ślubu miałam czerwone światło na publikację, ale przecież od tego wydarzenia minęły już dwa miesiące, a na blogu głucha cisza...
Wydawałoby się, że wakacje w kalendarzu nauczyciela, to czas spowolnienia tempa życia, beztroskiego lenistwa i korzystania z uroków lata. Mogłoby tak być, ale nie kiedy ma się dwoje schorowanych rodziców. Tak więc, jest to dla mnie czas intensywnej opieki, odwiedzania specjalistów i pilnowania leczenia.
Całe szczęście jest to opieka naprzemienna - wymieniam się z siostrą i bratem. Zatem znajduję chwile na dzierganie, co staje się dla mnie swoistą drutoterapią. Mam wrażenie, że zajmowanie rąk odciąża głowę i kieruje myśli w spokojniejsze rejony.
Wracając do kardiganu - zastosowałam w nim metodę dziergania, którą skrótowo opisałam w poście No Name Cardigan. O ironio, to ślubny kardigan był pierwszy, w tym bezimiennym udoskonalałam metodę;-)
Ślubny dziergałam w marcu, czyli dawno temu i z tego co pamiętam, to wielokrotnie zmieniałam koncepcję, zaczynałam, podpruwałam, albo nawet prułam zupełnie.
Wiedziałam, że ma być otwarty i bez nachalnych motywów ozdobnych. W końcu stanęło na tym, że zostaną one umieszczone tylko na grzbiecie rękawów i po bokach swetra. Na upartego można by zaliczyć do dekoracyjnego akcentu także prostą listwę.
Ornament był również nieskomplikowany: na bazie ściągacza *prawe przekręcone, lewe zwykłe* za pomocą owijek powstawały łączenia trzech oczek *prawe przekręcone, lewe, prawe przekręcone* , w różnych konfiguracjach.
Metoda owijek jest bardzo prosta i daje wiele możliwości tworzenia wzorów, ale chociaż na początku bawiło mnie przekładanie oczek z drutu na drut, owijanie ich i przyglądanie się jak powstaje motyw, to już w połowie miałam ich serdecznie dość, a już z uczuciem wielkiej ulgi zakończyłam pracę z nimi.
Przedstawiam zdjęcia poglądowe, nie będzie zdjęć na właścicielce, bo pogoda w dniu ślubu i wesela była ładna i Julianna's Wedding Shawl wystarczył, żeby panna młoda nie zmarzła;-)
Mam jednak nadzieję, że córka będzie miała jeszcze kiedyś jakąś okazję, żeby go założyć.
O ile przy ślubnym szalu zainwestowałam w bardzo ekskluzywną włóczkę, czyt. drogą, to w przypadku kardiganu użyłam włóczki, którą miałam już w zapasach, mianowicie Drops Flora. Dziergałam drutami 3,0, zużyłam chyba 8 motków.