Za oknem kłębią się szaro-granatowe chmurzyska. Można by pomyśleć, że to Mordor, a nie centrum Polski. Ja na prochach, bo dopadła mnie jakaś gigantyczna migrena. Mieszkanie znacznie odbiegające od stanu, który można opisać słowem uporządkowane. Okoliczności nie sprzyjają jakimkolwiek działaniom, ale postanowiłam zrobić w końcu zdjęcia na bloga i nawet ciemnica panująca w naszym przedpokoju mnie od tego nie odwiodła. Trochę wygibasów ze statywem i proszę, oto są... cztery zdjęcia z…