Zaczęło się od tego, że postanowiłam zrobić inaczej niż do tej pory. Zawsze wyszywałam obraz dla "Komunistów" w rodzinie. Dla ostatniego dziecka w tym pokoleniu postanowiłam wyszydełkować lalkę.
Zajęło mi to tydzień. Potem nieskromnie 😜 oświadczyłam, że będzie to prezent, z którego dziewczynka najbardziej się ucieszy. Okazało się, że - nie tylko miałam rację, ale jedna z cioć oświadczyła, że też chce taką lalkę na urodziny. Nic z tego - za stara jest (ciocia, nie lalka 😉). Ami siedziałaby u niej na półce i cieszyłaby oko - to prawda. A to nie jest dobry los dla maskotki, która ma być przyjaciółką i towarzyszką dziecięcych zabaw.
Jak sądzicie Ami-Zerina warta jest pożądania przez ciocię?
P.S.
To jeszcze nie jest lalka z posta bez zdjęcia (klik). P.S. 2
Serdecznie witam nową obserwatorkę - Moon Primitive. Rozgość się w Caviarni i czuj swobodnie.