Iwaszkiewicz nie przestaje zaskakiwać.
Niedawno czytałam o tym, jakim to był dbałym mężem i gospodarzem domu, teraz okazuje się, że był również dobrym ojcem. Listy do córek Marii i Teresy (słane od ich najmłodszych lat) pokazują, że twardo stąpał po ziemi i niekoniecznie pisanie zajmowało mu najwięcej czasu. Był mocno zaangażowany w sprawy domowe poczynając od zaopatrzenia, remontów i prac ogrodowych na zamążpójściach i rozwodach córek oraz opieką nad wnukami kończąc. A przecież obowiązków związanych z działalnością literacką oraz pełnionymi funkcjami miał sporo, do tego prowadził dość rozległe życie towarzyskie. Człowiek orkiestra - można powiedzieć.

W korespondencji widać jak na dłoni charakter Iwaszkiewicza. Że był człowiekiem nad wyraz rodzinnym, to już wiadomo. W listach znać także ogromną wyrozumiałość i cierpliwość, których to cech niewątpliwie wymagało obcowanie z licznymi i często kłopotliwymi domownikami. Rzadko pozwalał sobie na narzekanie, choć można odnieść wrażenie, że ze względu na długotrwałą chorobę żony z wszelkimi kłopotami borykał się w pojedynkę. I chyba ten motyw najczęściej pojawia się w listach Iwaszkiewicza: nieustająca troska. Nie tylko o najbliższych i przyjaciół, ale i o czworonożnych domowników (było ich bez liku) i rośliny w ogrodzie. Nie ukrywam, że polubiłam pana Jarosława.
zdjęcie z archiwum Muzeum Iwaszkiewiczów
Kilka fragmentów do posmakowania:
16.IV.1950
U nas w dalszym ciągu kryzys gabinetowy w kuchni, gosposia na odchodnym zasmrodziła wszystkie wędliny, a babcia każe Wróblewskiej podawać je do obiadu. Nikt tego oczywiście nie je, tylko babcia w ogromnych ilościach, ostatnio była tak skwaśniała kaszanka, że nawet koty cioci Jadwini nie chciały jej jeść, a babcia zjadła olbrzymie dwie porcje! Wszyscy baliśmy się, że zachoruje, ale jakoś nic. [str. 240]
14.X.1950
Byłem w tych dniach u Krzywickiej, nie masz pojęcia, jakie cudo wyrasta z Rozamundy. W tych dniach Irena pisała do cioci Heli z podziękowaniem za nią, pisząc, że takiego kota w życiu nie widziała. "Krzywicka takiego kota nie widziała - ś w i a t takiego nie widział!". Wyobraź sobie, jak ja to mówię, z wielkim akcentem na słowo świat. Drapella z Siuśkiewiczów, księżna Zasralska, przed kilkoma dniami zrobiła mamie na łóżko wielką rzadką kupę, a wczoraj ten wyczyn powtórzyła u Marysi! Wstrętne kocisko! [str. 261]
12.XI.1950
Z moimi książkami nic nie słychać, wczoraj rozmawiałem z Kurylukiem o
Bachu, ale poprzysiągłem sobie nic więcej w PIW-ie nie wydawać, cóż to za ludzie niemożebni - i skąpstwo takie, jak u najprywatniejszego Mortkowicza, w "Czytelniku" jeszcze mimo wszystko inne są warunki i rozmowy. Trochę przykro na starość użerać się z wydawcami - a jak na złość przeczytałem przysłaną mi z Paryża książeczkę
Z czego żył Tołstoj - gdzie są wyliczone wszystkie jego honoraria! Zresztą wystarczy przeczytać listy Orzeszkowej czy Sienkiewicza, żeby wiedzieć, ile oni w tamtej "złej" epoce zarabiali i nie potrzebowali latać po wydawcach jak komiwojażerowie. No, ale trudno, w takiej epoce się żyje. [str. 267]
4.IX.1951
Charakter waszej matki jest jednym z najczystszych i najpiękniejszych charakterów, jakie w ogóle można spotkać. Dobrze jest, kiedy zdajecie sobie z tego sprawę. [str. 318]
__________________________________________________________________________________
Jarosław Iwaszkiewicz "Listy do córek" opr. Anna i Radosław Romaniukowie PIW, Warszawa, 2010
__________________________________________________________________________________