Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 października 2025

Październik

James Schuyler

Łóżko zasypane książkami,
trawnik liśćmi. Trochę siąpi. Nadeszła jesień
niepoukładana
w opadających liściach.

Dojrzewają klony. Kruche jabłka
wchodzą w torbach do domu.
Dobra ta gruszka.
Trochę siąpi na
przygodne układy liści.

Nimbus rozciąga się

nad naszą wyspą. Na nieo-
padłe liście lekko pada
deszcz. Łóżko zasypane
jesiennymi książkami.

 

przeł. Piotr Sommer (O krok od nich. Przekłady z poetów amerykańskich, 2018)



poniedziałek, 30 czerwca 2025

Dar

Czesław Miłosz

Dzień taki szczęśliwy,
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

(Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada, 1971)


środa, 21 maja 2025

Jak dmuchawiec

Tadeusz Kubiak

Trawa taka, że tylko na niej klęczeć,
każde źdźbło całować o świtaniu,
słucha¢, jak w niej rosną koniczyny i wiersze,
jak o zmierzchu wiersze świerszczami grają.

Trawa taka, że tylko twarz w nią wtulić,
Zaglądać  niżej korzeni koniczyn,
nie czując nawet, że przez płótno koszuli
oset cierniem żywe żebra liczy.

Trawa taka, że tylko leżeć w tej trawie,
patrzeć z bliska na dmuchawce wśród trawy.

I głęboko westchnąć, i sprawić,
by się rozwiać nad nią jak dmuchawiec.

(Wzajemność, 1974)

Jean François Millet, Dmuchawce

(źródło zdjęcia: Wikipedia)

piątek, 21 marca 2025

Idę wierszem

Zuzanna Bartoszek 

Piszę szybko
Ze wstydu przed starymi tekstami
Gonią mnie z dwóch stron
Z tyłu grzechy
Z przodu śmierć


Ja idę wierszem
Miedzą wiersza
Niech mnie zabierze
Hej, przyjaciele!
Do widzenia!

Lecę, nisko, tuż nad głową

Tyle się tu dzieje!
Szkoda, że lenistwo nie pozwala mi tego wszystkiego opisać

Wracam

Idę wierszem
Na skróty
Szukam pomysłów
Na świat w dwóch, trzech zdaniach

(Klucz wisi na Słońcu, 2021)



piątek, 14 lutego 2025

Brzytwa

Anna Świrszczyńska

Zdradziłam cię.
Jakie szczęście, jaka ulga.
Cieszmy się oboje,
bo teraz
będę już mogła kochać cię jak dawniej.

Cieszmy się oboje,
że musiałam cię zdradzić,
jak tonący
musi chwycić za brzytwę.

Nienawidzę cię,
ponieważ cię zdradziłam.
Cieszmy się oboje,
że cię nienawidzę.



środa, 15 stycznia 2025

XXI

Marta Podgórnik

                                     idzie luty, kuj buty

pada deszcz pada deszcz na łeb

na szyję gra trąbka tra ta ta
dzwoń dzwoneczku dzwoń

 

pada grad pada grad pod nim
ty i ja w skroniach schronach
pada dzwon pada dom

padasz ty padam ja śnieg spadnie

i nie zakryje niczego

 

(Erwin i Fatum, 2023)

  

piątek, 13 grudnia 2024

Słońce

Czesław Miłosz

Barwy ze słońca są. Bo ono nie ma
Żadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie.
I cała ziemia jest niby poemat,
A słońce nad nią przedstawia artystę.

Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko, cośmy porzucili
Gwiazdy i róże, i zmierzchy, i świty.


Rafał Malczewski „Góry”
(źródło: Polswiss Art)

piątek, 4 października 2024

Dwie małpy Bruegla

 Wisława Szymborska

Tak wygląda mój wielki maturalny sen:
siedzą w oknie dwie małpy przykute łańcuchem,
za oknem fruwa niebo
i kąpie się morze.

Zdaję z historii ludzi.
Jąkam się i brnę.

Małpa wpatrzona we mnie, ironicznie słucha,
druga niby to drzemie -  
a kiedy po pytaniu nastaje milczenie,
podpowiada mi
cichym brząkaniem łańcucha.

(Wołanie yeti, 1957)


Dwie małpy, Pieter Bruegel (starszy), 1562


piątek, 20 września 2024

Czekaj na dzień jesienny


(z Ekelofa)
 
Czekaj na dzień jesienny, na słońce
już trochę zmęczone, na kurz w powietrzu,
na pogodę bladego dnia.
 
Czekaj na szorstkie, brązowe liście klonu
porysowane jak dłonie starego człowieka,
na kasztany i żołędzie,
 
 na wieczór, kiedy usiądziesz z notatnikiem
w ogrodzie a dym z ogniska będzie miał
upojny smak nieosiągalnej mądrości.
 
Czekaj na popołudnie krótsze niż oddech atlety,
na zawieszenie broni wśród obłoków,
na milczenie drzew,
 
na chwilę, kiedy osiągniesz absolutny spokój
i pogodzisz się z myślą, że co straciłeś,
straciłeś na zawsze.
 
Czekaj na moment, kiedy może nie będziesz nawet
tęsknił za tymi, których kochałeś
i których już nie ma.
 
Czekaj na dzień jasny i wysoki,
na godzinę bez wątpliwości i bólu.
 
Czekaj na dzień jesienny.

 
(Zeszyty Literackie, 2003 z. 81 s. 6-7)

piątek, 19 lipca 2024

Waliszewski

 Julia Hartwig

A ja się na tę zmienność zamierzę,
rozbiję szkło na Velasquezie, na Van de Veldem,
na rubensowskich aniołkach i wszystkich małych mistrzach morza,
poobracam do ściany te landszafty w restauracji kaszubskiej,
klasnę:
niech będzie Waliszewski permanentny,
niech trwa!
Mają być te zielenie jasne, które sobie błękitem płuczą gardło
jak gdyby cytra grała, ma być mitologiczna toaleta,
psy będą nosić w pyskach balony,
dzieci siusiać w werbenach tęczowo.
A bardzo grube panie, bielutkie, w biustonoszach,
Wypną się na ten pejzaż morski
we śnie błogim, wsród łagodnych chrapań.

Wiersze wybrane (2010)


Zygmunt Waliszewski, Wyspa miłości (1935)

piątek, 8 marca 2024

Wszystkie chwyty dozwolone

Anna Świrszczyńska

Chwytam się różnych rzeczy,
śniegu, drzew, niepotrzebnych telefonów,
czułości dziecka, wyjazdów,
wierszy Różewicza,
snu, jabłek, porannej gimnastyki,
rozmów o błogich własnościach witamin,
wystaw awangardowej sztuki,
spacerów na kopiec Kościuszki, polityki,
muzyki Pandereckiego,
żywiołowych katastrof w obcych krajach,
rozkoszy moralności i rozkoszy niemoralności,
plotek, zimnego tuszu, zagranicznych żurnali,
nauki włoskiego języka,
sympatii dla psów, kalendarza.


Chwytam się wszystkiego,
żeby się nie zapaść
w przepaść.


(Jestem gotowa, 2022)



wtorek, 9 stycznia 2024

30.1.80: Śnieg IV

Stanisław Barańczak

Należy go oglądać z autobusu „Jelcz”
starego typu, w którym okna całkiem czyste
nie są nigdy, z zasady; i należy mieć
miejsce siedzące z dermy pociętej żyletką
przez chuligana, z nudów; i należy lekko
mrużyć oczy, by twarze stłoczone, bezkrwiste
(mgliście znane, z widzenia) pokrywały wszystek
szarawy obszar szyby jak lustrzana śniedź;
 
i trzeba jechać w tłoku; i trzeba daleko,
na drugi koniec mózgu, ten, który ma przystęp
bezwiedny i swobodny do świata, danego
raz na zawsze; i z łaski; i przy sobie mieć
w tym autobusie to, co najbardziej dolega,
ludzką woń, asymetrię, odroczoną śmierć
(wsuwany – z góry, z wolna – do kieszonek serc
paszport z trwałą ważnością, ale w czasie przyszłym),
także kaszel, gderanie, łokieć, nikły śmiech –
 
dopiero wtedy można znieść ten ból puszysty,
tę biel przeszywającą, ten zbyt czysty śnieg
 
 
Wiersze zebrane, 2006



wtorek, 17 października 2023

Jesień

Ewa Lipska

Zabieramy się do opisu jesieni.
Pedantycznie. Liść po liściu.
Kolor po kolorze.
Męka mgły na krzyżu.
Mży twój głos do mnie.

Plącze się wokół nas temat.
Pożółkły szelest melodii.
Zakochani od rudego poranka
gotujemy makaron.

I znowu
wrze
ta sama chwila
kiedy
przyłapywaliśmy zimną jesień
na gorącym uczynku.




środa, 16 sierpnia 2023

Poświadczenie odbioru

Krzysztof Siwczyk

Serwisant plażowy lata jak pobity, widział inferno na końcu
lądu, przy cyplu zakotwiczyły syreny, kasują relaks, wprowadzają
embargo. Ponadto chciał wręczyć poświadczenie odbioru,
reszta czasu na własną odpowiedzialność. Bierzemy się za ręce i wchodzimy w topiel. Krok po kroku, długą płycizną, gdzie
widzisz stworzenia układające mozaiki codziennych przeistoczeń.
Tak, to reszta mątwy w koralowym kuskusie. Zanurz się powoli,
znuż się lodowym prądem. Ramiona ciężkie jak kotwice boj
zatrzymają cię w sezonie entuzjazmów. Zachowaj na dnie
uśmiech i dawaj kosi łapki! Znowu na zewnątrz, mówisz, a było
tak głucho. Przecierasz oczy z niedowierzania. Sól żre zajad
i po bólu. Wszystko odbędzie się wewnątrz miarowo, daj wiarę.
Ciało jest końcem wyobraźni, leży na piasku odebrane wodom,
które odeszły. Zaśnij w fabryce słońca, faktor nie da cię piec.

(Kwartalnik Więź, 2020)

piątek, 26 maja 2023

Matka i ja

Anna Kamieńska

Niedługo będę rówieśniczką mojej matki
może nawet dorosnę do niej w cierpieniu
wtedy będziemy mogły wreszcie porozmawiać sobie
jak równy z równym i nie będę
jej zadawala głupich pytań
nie dlatego że wiem za wiele
ale że nie ma odpowiedzi
i nie będziemy już się kłócić
ani o Boga ani o Polskę
prawdziwe porozumienie
zawsze jest milczeniem

(Dwie ciemności i wiersze ostatnie, 1989)



niedziela, 23 kwietnia 2023

Przepisane

Jacek Dehnel

Po co są książki?
To w książkach żyjemy.
Przychodzą, usypiają nas
Raz za razem.                                                                                                      
Są, aby być w nich szczęśliwym:
Bo gdzie żyć możemy, jeśli nie w książkach?                                                                                                                                                                                     

Ach, szukanie odpowiedzi na to pytanie                                                                         

Sprowadza Larkina i Borgesa;
Patrzą na nas ze skrzydełek
Jak żywi.

Berlin, 13 X 2021

(Bruma, 2022)


wtorek, 14 lutego 2023

Miłość

Tomasz Różycki

Miłość, wojna chemiczna w organizmie.
Hipotalamus, część międzymózgowia
wyprowadza kohortę za kohortą
hormonów w wielkiej samobójczej misji
rozśmieszenia cezara. Stąd żywsza krew,
pot, drżenie dłoni itepe itede.
Stąd swąd, gdy już cię nie chce, kiedy odchodzi.
Ciało pracowicie zbiera drzazgi,
szczapy z zatrzaśniętych drzwi, by ułożyć
z nich stos żałobny, na którym się spali.
Stąd też splątanie. To, że tam daleko
odgarniasz włosy, a ja jestem ręką.

(Kapitan X, 2020)




niedziela, 4 września 2022

Taka cisza w ogrodzie

Bolesław Leśmian

Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.

Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za niem — spóźnione — opadają potem.

Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem.

 

(Łąka, 1920)

piątek, 19 sierpnia 2022

Upał

Józef Czechowicz „Upał”

Grzegorz Uzdański

smartfon w słońcu się skroplił
łatwiej niż z gruszki przejrzałej wycisnę z niego sok
i lublin jak blaszany na dachu kogucik
dziś po ulicy chodzi tylko ten kto musi
bo każdy musi pokonać trzydzieści sześć stopni
nim zrobi jeden krok

kelner do wody wrzuca lód i jasną cytrynę
schował się z tacą za kuchnią szef sali będzie go szukał  
tam przy stoliku czekają on śni że w tę wodę się zmienia
kochana nie przejdę przez rynek
widziałem parował z chodnika pot mego własnego cienia
myślałem zrobię mu zdjęcie nie dałem rady przez upał

(Nowe wiersze sławnych poetów, 2021)



czwartek, 30 czerwca 2022

Taniec na błędach ubezdźwięcznionych

Miron Białoszewski

Uspokój się, Białoszewski,
byłeś dziś pierwszy szczęśliwy
(humor jak rumor
spadł! o
spokój
niepokój),
nie jesteś pierwszy nieszczęśliwy,
przed tobą, w czasie, po tobie
miliony
małpiliony
takich
przeróż sobie
na inne, wyjdź z małpilionów
w małopiliony
albo jak dużo
pilonych
to czymś dużym,
bo chcesz być duży,
więc przeróż.

(Było i było, 1965)