"Zbieractwo to najgorsza forma nałogu, ale nie mogę się powstrzymać" powiedziała mi kiedyś koleżanka grzebiąc energicznie w koszu sklepowym z przecenionymi, uszkodzonymi dekoracjami. Coś w tym jest, mnie też ciągle się trzymają jakieś "przydasie". Jedne znalezione, inne przyniesione przez znajomych - obrastają potem kurzem, walają się po szafkach albo szufladach. Dlatego raz na jakiś czas robię totalne odgracanie. Sprzedaję co da się sprzedać, oddaję co kto chce zabrać albo przerabiam to co da się przerobić. Resztę (o ile jakaś zostanie) wyrzucam. Tym razem postanowiłam dołożyć do ogracania element edukacyjny. Pod koniec roku zrobiłam szybką sesję recyclingową dla kliku przedmiotów, której efekty chcę Wam pokazać. Może zainspiruję Was do stworzenia własnych ciekawych projektów?
W jednym z pudeł z napisem "do przejrzenia" znalazłam szklane butelki. Wykorzystywałam je latem jako wazoniki. Kilka z nich było jednak lekko zmatowiałych lub delikatnie podrapanych. Poszły pod pędzel i nabrały nowego wyglądu. Pierwszą po pomalowaniu farbą kredową (Amazona) pokryłam pastą metaliczną w kolorze złota. Tej samej pasty użyłam do stylizacji bambusowej patery z Jysk i metalowego serduszka. Paterę kupiłam na przecenie bo miała ciemną plamę, a serduszko stanowiło kiedyś część ogrodowej ozdoby, która nie przetrwała letniej wichury.
Druga butelka została wykończona srebrną pastą. Srebrne tony dodały sznytu brzozowemu serduszku, które pomalowałam na stalowoniebieski kolor bo denerwowała mnie odpadająca płatami biała kora.
Trzecia butelka została pociągnięta farbą kredową (Amazona) i werniksem ze świecącymi drobinkami.
Czwarta buteleczka ubrała się w modną zieleń, złamaną ciemną patyną. Tu wykorzystałam resztkę zielonego Autentico i wosk barwiący Amazona w kolorze czekolady. To jeden z moich ulubionych kolorowych wosków tej marki, znacznie bardziej kryjący niż inne znane mi woski dedykowane do farb kredowych (z wyłączeniem wosków Bytayta i Allback, które porowate powierzchnie kryją znacznie mocniej).
To samo zestawienie kolorystyczne wykorzystałam jeszcze w kilku projektach. Drewniany kielich nabrał wyglądu filmowego rekwizytu.
Z puszek po orzeszkach powstały pojemniki kuchenne. Metoda ta sama: farba kredowa kładziona pędzlem z grubym włosiem, żeby zostały widoczne pociągnięcia, na wyschniętą farbę wosk (w nadmiarze) i po kilku minutach ścieranie wosku papierowym ręcznikiem.
Tekturowe pudełko po świątecznym prezencie też zyskało zieloną barwę. Tu oprócz woskowej patyny dodałam delikatną miedzianą poświatę. Lubię ten dyskretny efekt jaki daje metaliczny werniks. Jak widzicie na zdjęciach używam produktów Primacol. Co prawda opracowano je z myślą o dekoracyjnym wykończeniu ścian, ale doskonale sprawdzają się także na mniejszych powierzchniach. Mają jeszcze jedną zaletę: można je kupić w sieciowych marketach budowlanych, również tych mniejszych typu Mrówka czy Majster. Do przestrzennej dekoracji na wieczku wykorzystałam pastę dekoracyjną kupioną w ubiegłym roku w Lidlu. Złotą i srebrną z tego samego zestawu użyłam do dwóch pierwszych butelek.
Szklane wazony dostałam jako gratis podczas zakupów na Allegro. Zauroczył mnie ich kształt, ale były w kilku miejscach obtłuczone. W pierwszym odruchu chciałam je wyrzucić, bo po co komu takie "ogryzki". Potem przypomniałam sobie że mam na dnie puszki trochę białej farby Amazona, a że farba krzemianowa dobrze współpracuje ze szkłem... Po zwoskowaniu niebieskim woskiem zachowały swój niezwykły, smukły kształt i dostały w prezencie nowy kolor i fakturę.
Podobny los spotkał tekturowe pudełka. Farba krzemianowa dodatkowo je usztywniła a lakier zabezpieczył. Dekoracyjne elementy to efekt zabawy z pastą do modelowania (kupioną w Lidlu) i wytłoczkami z twardego styropinu. Pierwsze z efektem starego cynku:
Dwa kolejne w kolorze ciemnoszarym (Leigrijs Amazona). Wieczko też w tym kolorze, ale przyciemnianym woskiem.
A to zupełny freestyle - miks różnych farb, wosków i past. Tym razem w ruch poszły nabytki z Bricomana - pasty metaliczne i perłowe.
Dobrnęliście do końca tego przydługiego posta?
To dobrze, bo w nagrodę mam dla Was szybką rozdawajkę:
Wybierz ze zdjęcia poniżej nagrodę (tylko jedną!), którą chcesz ode mnie otrzymać i wpisz jej numer w komentarzu razem z uzasadnieniem (żartujesz, po co Ci ten grat?).
Żadnego losowania! Kto pierwszy ten wygrywa.
Przedmioty są pojedyncze, pochodzą z opisanego wcześniej recyclingu "przydasi" i choć starałam się bardzo oddać na zdjęciach ich rzeczywisty charakter i kolory w naturze mogą się nieznacznie różnić od swojego blogowego wizerunku.
W jednym z pudeł z napisem "do przejrzenia" znalazłam szklane butelki. Wykorzystywałam je latem jako wazoniki. Kilka z nich było jednak lekko zmatowiałych lub delikatnie podrapanych. Poszły pod pędzel i nabrały nowego wyglądu. Pierwszą po pomalowaniu farbą kredową (Amazona) pokryłam pastą metaliczną w kolorze złota. Tej samej pasty użyłam do stylizacji bambusowej patery z Jysk i metalowego serduszka. Paterę kupiłam na przecenie bo miała ciemną plamę, a serduszko stanowiło kiedyś część ogrodowej ozdoby, która nie przetrwała letniej wichury.
Druga butelka została wykończona srebrną pastą. Srebrne tony dodały sznytu brzozowemu serduszku, które pomalowałam na stalowoniebieski kolor bo denerwowała mnie odpadająca płatami biała kora.
Trzecia butelka została pociągnięta farbą kredową (Amazona) i werniksem ze świecącymi drobinkami.
Czwarta buteleczka ubrała się w modną zieleń, złamaną ciemną patyną. Tu wykorzystałam resztkę zielonego Autentico i wosk barwiący Amazona w kolorze czekolady. To jeden z moich ulubionych kolorowych wosków tej marki, znacznie bardziej kryjący niż inne znane mi woski dedykowane do farb kredowych (z wyłączeniem wosków Bytayta i Allback, które porowate powierzchnie kryją znacznie mocniej).
To samo zestawienie kolorystyczne wykorzystałam jeszcze w kilku projektach. Drewniany kielich nabrał wyglądu filmowego rekwizytu.
Z puszek po orzeszkach powstały pojemniki kuchenne. Metoda ta sama: farba kredowa kładziona pędzlem z grubym włosiem, żeby zostały widoczne pociągnięcia, na wyschniętą farbę wosk (w nadmiarze) i po kilku minutach ścieranie wosku papierowym ręcznikiem.
Tekturowe pudełko po świątecznym prezencie też zyskało zieloną barwę. Tu oprócz woskowej patyny dodałam delikatną miedzianą poświatę. Lubię ten dyskretny efekt jaki daje metaliczny werniks. Jak widzicie na zdjęciach używam produktów Primacol. Co prawda opracowano je z myślą o dekoracyjnym wykończeniu ścian, ale doskonale sprawdzają się także na mniejszych powierzchniach. Mają jeszcze jedną zaletę: można je kupić w sieciowych marketach budowlanych, również tych mniejszych typu Mrówka czy Majster. Do przestrzennej dekoracji na wieczku wykorzystałam pastę dekoracyjną kupioną w ubiegłym roku w Lidlu. Złotą i srebrną z tego samego zestawu użyłam do dwóch pierwszych butelek.
Szklane wazony dostałam jako gratis podczas zakupów na Allegro. Zauroczył mnie ich kształt, ale były w kilku miejscach obtłuczone. W pierwszym odruchu chciałam je wyrzucić, bo po co komu takie "ogryzki". Potem przypomniałam sobie że mam na dnie puszki trochę białej farby Amazona, a że farba krzemianowa dobrze współpracuje ze szkłem... Po zwoskowaniu niebieskim woskiem zachowały swój niezwykły, smukły kształt i dostały w prezencie nowy kolor i fakturę.
Podobny los spotkał tekturowe pudełka. Farba krzemianowa dodatkowo je usztywniła a lakier zabezpieczył. Dekoracyjne elementy to efekt zabawy z pastą do modelowania (kupioną w Lidlu) i wytłoczkami z twardego styropinu. Pierwsze z efektem starego cynku:
Dwa kolejne w kolorze ciemnoszarym (Leigrijs Amazona). Wieczko też w tym kolorze, ale przyciemnianym woskiem.
A to zupełny freestyle - miks różnych farb, wosków i past. Tym razem w ruch poszły nabytki z Bricomana - pasty metaliczne i perłowe.
Dobrnęliście do końca tego przydługiego posta?
To dobrze, bo w nagrodę mam dla Was szybką rozdawajkę:
Wybierz ze zdjęcia poniżej nagrodę (tylko jedną!), którą chcesz ode mnie otrzymać i wpisz jej numer w komentarzu razem z uzasadnieniem (żartujesz, po co Ci ten grat?).
Żadnego losowania! Kto pierwszy ten wygrywa.
Przedmioty są pojedyncze, pochodzą z opisanego wcześniej recyclingu "przydasi" i choć starałam się bardzo oddać na zdjęciach ich rzeczywisty charakter i kolory w naturze mogą się nieznacznie różnić od swojego blogowego wizerunku.