Medal poniekad za dwie zaslugi - jeszcze za jakos pracujaca pamiec i wiedze matematyczna co dziwne bo nigdy super matematyczka nie bylam, w szkole znajac ja przewaznie na czworke. Ale tez nie przykladalam sie, nie bylam kujonem, co zapamietywalam, co musialam znac odrabiajac zadania to mi wystarczalo.
Jednak dawne metody nauczania okazaly sie bardzo dobrymi, te polegajace na zmuszaniu zapamietywania pewnych regul matematycznych, wkucia na pamiec tabliczki mnozenia, umiejetnosc mnozenia i dzielenia recznie, na papierze. Bardzo dziwi ludzi gdy majac okazje popisuje sie znajomoscia tabliczki mnozenia i zawsze wtedy ponawiam wdziecznosc solidnosci polskich szkol ze tego wymagaly.
Natomiast myslac o historii mam pretensje ze wymagano od nas znania poczetu polskich kroli - w kolejnosci, nie tylko z imionami ale datami ich rzadow. To nie bylo latwe i moim zdaniem niezbyt potrzebne. Owszem, powinno sie znac kroli swego kraju ale czy az tak co do jednego roku? To jest potrzebne historykom, wykladowcom historii, zwyklemu czlowiekowi nie za bardzo chyba ze jest hobbysta. Mnie nigdy w zyciu ta znajomosc poczetu nie byla przydatna, ani jeden raz.
Jak kazdy dawno temu zauwazylam ze te umiejetnosci wyginely z wejsciem w zycie komputerow i innych gadzetow potrafiajacych robic to za nas. Widze na wlasne oczy jak to obecna mlodziez - przynajmniej amerykanska - nie potrafi zadnych dzialan matematycznych zrobic "w glowie" lub odrecznie. Gdybym komus zaproponowala np wykonac dzielenie na papierze to nie potrafilby, musialby pytac Siri. A co kiedys bedzie - bo bedzie, apokalipsa komputerowa kiedys nastapi - to nastapi prawdziwy koniec swiata polegajacy na tym ze ludzie beda bezradni bez komputerow, poczynajac od braku umiejetnosci liczenia.
Nie zajmuje sie krzyzowkami, quizami , bron boze grami komputerowymi ale czasem kusze sie na krotkie quizy historyczne bo akurat historie znam dobrze i nie poznalam sie z nia tak dokladnie w szkole gdzie to byla nudnym i powierzchownym przedmiotem, tylko z setek przeczytanych ksiazek historycznych. Z reguly wyniki tych quizow mowia ze stoje na niezlym poziomie wiedzy w tym temacie co zarazem mowi ze jeszcze moja pamiec nie jest najgorsza.
Wczoraj natknelam sie na bardzo prosty problem matematyczny polegajacy na tym ze by go rozwiazac nalezy znac podstawowa regule - kolejnosci dzialan. Wzielam sie wiec za to, troche z bojaznia mimo iz na "oko" wygladalo na proste, wrecz dziecinnie proste, nie wiedzac czy pamietam ta kolejnosc wykonywania funkcji bo na tym caly sukces albo porazka polegala.
I co powiecie - obliczylam, nastepnie doszlam do odpowiedzi i okazalo sie ze Serpentyny glowa jeszcze pracuje - a moze i zwyciezylabym z niejednym mlodym osobnikiem ktory bez pomocy komputera nie dalby rady.
Najgorsze ze nie mialam sie komu pochwalic, nie mial mi kto wreczyc medalu w postaci kruchego ciasteczka z odrobina malinowo-morelowego powidla, wiec sama siebie poklepalam po ramieniu, sama sobie wreczylam ciasteczko a chwale sie do Was.