poniedziałek, 21 grudnia 2009

Kto wymyślił choinki?





















Moje kochane dzieci,
był taki czas na świecie,
ze wcale nie było choinek,
ani jednej, i dzięcioł wyrywał sobie piórka
z rozpaczy, i płakała wiewiórka,
co ma ogonek jak dymiący kominek.

Ciężkie to były czasy niepospolicie,
bo cóż to, proszę was, za życie
na święta bez choinki, czyste kpinki.
Więc kiedy nadchodziły święta,
dzieci w domu, a w lesie hałasowały zwierzęta:
-- My chcemy, żeby natychmiast były choinki!

Ale nikt się tym nie zainteresował,
aż wreszcie powiedziała mądra sowa:
-- Tak dalej być nie może, obywatele.
Ja z sowami innymi trzema
zrobię bunt, bo choinek jak nie ma, tak nie ma,
tylko mak i suszone morele.

I rzeczywiście: jak przychodziła Gwiazdka,
nic nigdzie nie tonęło w blaskach,
był to widok nader niemiły;
i nikt nie myślał o zielonej świeczce,
i ciemno było, proszę was, jak w beczce,
przez to, że się nigdzie choinki nie świeciły.

Ale w chatce na nóżkach sowich
mieszkał pewien tajemniczy człowiek,
który miał złote książki i zielone pióro.
I jak nie krzyknie ten dobry człowiek:
-- Poczekajcie chwilkę, ja zaraz zrobię,
że nigdzie nie będzie ponuro.


Ten człowiek, to oczywiście Konstanty Ildefons Gałczyński ;) , który (do spółki z naszą Aploch ;) ;) ;) ) rozświetlił choinki. Wszystko oczywiście byłoby możliwe, gdyby nie drobna różnica czasu ;)

A teraz do rzeczy:
Moja choinka miała byc obrazkiem, który miał zawisnąc w kuchni, z gruntu małej, tak że żadna inna by się nie zmieściła. Ale oprawcy pracują w identycznych godzinach jak ja, a nawet krócej (złośliwośc doprawdy!) ;)
Miałam poczekac do przerwy świątecznej, ale wtedy... deadline przepada. Hmm.... powstała zatem poduszka. Moja pierwsza dziergana krzyżykami poduszka! Kolory porażające, ale pasujące do wystroju. Pomarańczowy mym ulubionym kolorem jest, zatem wszystko co tylko mogę mam w domu pomarańczowe... A poduszka stanowi komplet do zasłon (uszyta została z wdzięcznych jej resztek).
Fajne w tym konkursie jest to, ze praktycznie każdy wygrywa. Może nie nagrodę w rozumieniu sensu stricte, ale każdemu zostaje w domu bardzo fajna rzecz. Dziękuję Apolch za zaproszenie do zabawy ;) Naprawdę było warto!

P.S. Już się Aniu zapisuję na następny SAL...

wtorek, 15 grudnia 2009

Igielnik

Takie oto cudo wydziergałam we wrzesniu. W zamysle miało to byc biscornu, wyszedl zwykly igielnik.

Awers



I rewers ;)

środa, 2 grudnia 2009

Taki fajny test...


I am a
Hydrangea


What Flower
Are You?





"You are just a little bit of a show off and like to prove just what you can do. Every time someone double-dog-dared you, you proved that not only could you do it, but you could do it with style."


Hmmm...

Wspomnieniowo....

Choinka się wyszywa, jest jej już 3/4. Pewnie wyszyta byłaby juz cała, ale.... moja Kota gdzieś schowała mi nić... Ja byłam w pracy, zapomniałam schować i bęc! Nitki niet... Znalazłam kawałek, który zapewne prowadzi do kryjówki niestety aby sie tam dostac trzeba rozmontować kuchnię na wymiar. Zatem dziś wybieram się do pasmanterii ;) Stwierdziłam, że tak bedzie prościej ;) ;) ;)

Żeby dotrzymac słowa, o traktowaniu swojego bloga serio, dziś zamieszczam Tryptyk, który od jakiegoś roku wisi u mnie w kuchni ( po przeciwnej stronie niż kryjówka Koty) ;)









Morał na dziś?

"Zaprawdę powiadam Wam, bądźcie odpowiedzialni za dzierganie swoje"

piątek, 27 listopada 2009

Choinkowej grypy wirus ;)

Choinki się robią. Małgosia wyszywa od góry, ja od dołu. Obie zielone, ale inaczej. Małgosia muliną cieniowaną na białej kanwie, ja nićmi metalicznymi (grrrr!)na kremowej. W moim komputerze miałam pięknie zapisany przelicznik na jakiej mulinie dziergam, Komputera niet, zatem powiem tylko, że na drobnej ;)
Zdjęć narazie nie będzie, bo cały czas czekan na mój naprawiony komputer. Ma być "na dniach" (szczegół, że 2 miesiąc już to słyszę;) ). Muszę skończyć swoją choinkę w ten weekend, bo potem już nie bedę mieć takiej możliwości. A postanowień trzeba dotrzymywać. Zgłoszenie zobowiązuje, niby nacisków nie ma, ale ambicja działa.
Mam troche problemów z logowaniem na tamten SAL-owy blog, ale to dlatego, że nie mam czasu założyć sobie konta google. Zatem informować póki co bedę tutaj.
Podglądam, co ludziska robią i ogarnia mnie "robótkowa" gorączka!
AAAAAA!!!!! Jak fajnie!!!!!!!

środa, 25 listopada 2009

Festiwal ostatniej szansy ;)

Kochani zapuściłam się niemożebnie w blogowaniu. Zagubiłam w nadmiarze obowiązków...
Nie znaczy to, że przestałam dziergać, ale faktem jest, że dziergam dużo mniej i w głównej mierze do szuflady. Dawniej z każdym nowym obrazkiem leciałam od razu do "oprawców", teraz pudełko po butach zapełnia się gotowymi obrazkami czekającymi na pranie. Tak nie może być! Do tego zepsuł mi się komputer i (dacie wiarę!) DWA MIESIĄCE jest juz w naprawie!!! W desperacji zakupiłam malusiego notebooka...
Chciałam zlikwidować ten blog, ale.....
aploch ogłosiła Choinkowy SAL 2009
Dziergamy choinkę ;)


Jak łatwo się domyślić, zgłosiłam się sama i namówiłam też moją koleżakę, tą, od której cała ta pasja się zaczęła ;) Obie juz mamy rozrysowane kanwy i obie mamy zaczęte choinki. Ja dziergam od dołu, a Małgosia od góry ;)
Teraz moim największym zmartwieniem jest deadline za 3 tygodnie (niecałe) AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!

Ponieważ przy zgłoszeniu trzeba było podać adres swojego bloga, podałam wstydliwie link, tłumacząc się, że nie wiem, czy system go jeszcze nie zlikwidował. Tak długo się nie logowałam tutaj, że aż zapomniałam hasła ;) Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Biję się zatem w pierś, posypuję głowę popiołem i zabieram się do pracy ;)

A może właśnie o to chodziło. O mobilizację. O jakiś powód, że warto... że warto cokolwiek

Aploch dziękuję!

wtorek, 14 kwietnia 2009

Zima, czyli tchnienie przeszłości ;)

Postanowiłam, że zima musi się skończyć! ;) Wzięłam się zatem ostro do pracy

Kiedyś postanowiłam zrobić "Cztery pory roku" Alfonsa Muchy publikowane w "Kramach z Robótkami". Powstało już Lato,


teraz kończy się Zima. Posiadam też Jesień, natomiast Wiosny mi brak! Muszę zakupić brakującą gazetkę, bądź pouśmiechać się do koleżanek na zaprzyjaźnionych forach ;)
Oczywiście tradycyjnie już u mnie backstiche czekają na sam koniec... Robienie ich nie sprawia mi przyjemności zatem robię je jak mam specjalny Dzień. Niemniej obrazek bez backstichy jest wg mnie niepełny, one nadają obrazkowi takiej lekkości, zwiewności. Co tu dużo gadać: ładniejsze są! ;)

Zakupy i prezenty czyli to co Tygryski lubią najbardziej ;)

Kocham robić sobie takie prezenty!







Okazało się, że mam sławnego , jak mawia moja koleżanka, "sobotwora" ;) Toćka w toćkę! Oto "ja" :





Prezenty też lubię ;) Taki dostałam na okrągłe urodziny od kuzynki też dziergaczki ;)







Powiedzcie sami... Jak tu nie kochać życia!!! ;) ;) ;)

poniedziałek, 9 marca 2009

Sielsko-anielsko...


No tak! Nie ma to jak założyć sobie bloga, a potem przestać w nim pisać. Cała ja… niestety...


Ponieważ u mnie na tamborku nic się nie zmienia, dalej tyle ile wysiedział kot ;) , postanowiłam Wam pokazać obrazek, do którego czuję największy sentyment. Z dwóch powodów ów sentyment odczuwam: po pierwsze jestem niesamowicie przywiązana do mojego Anioła Stróża, który ma biedny tyle ze mną zawsze kłopotów i tyle się musi nabiegać, „napomagać” i ogólnie cały czas musi być w pogotowiu ;) , a drugi powód to dziergałam Anioła Stróża dla mojego Chrześnika, którego pojawienie się na świecie było bardzo wyczekiwane i bardzo niepewne. Urodził się dokładnie w momencie, gdy skończyłam go dziergać. Gdy po Chrzcie dawałam Mu ten obrazek uważnie patrzył, a jak odwróciłam Anioła twarzą do Niego, roześmiał się! Niesamowicie metafizyczne uczucie!

Mówcie sobie co chcecie, ja tam w Anioły wierzę ;) Nie wiem tylko czemu chcą nieść pomoc komuś tak ułomnemu jak człowiek, skoro mają tak nieograniczona moc i każdego dnia obcują z Absolutem…


czwartek, 19 lutego 2009

Miedzynarodowy Dzień Kota


Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Kota. Mój kot jakimś 67 zmysłem chyba to czuł ;) dał mi to wyraźnie odczuć ;)


wtorek, 17 lutego 2009

Zaczynam i ja...

Z sercem rozdartym i duszą na ramieniu postanowiłam założyć bloga. Podobno człowiek uczy się przez całe życie, a jak się przestaje uczyć to umiera. Jako, że uważam, że mam jeszcze czas na takie imprezy, zatem zakładam. Niech się dzieje co chce ;) Będzie to blog o moim hobby czyli o hafcie krzyżykowym. A te "marzenia do spełnienia" w tytule, to po prostu moje plany robótkowe, nie tylko hafciarskie. Mam taką nadzieję, że niedługo ten blog przestanie być tylko hafciarskim, ale zacznie być szydełkowym, drutowym, decu i z biżuterią, Ot szeroko pojętym dzierganiem.
Planuję tu wprowadzić działy, jak tylko się dowiem jak to się robi ;) Ponieważ na co dzień niewiele "robótkuję" ze względu na chroniczny brak czasu, niewiele tu będzie nowości. Mam za to już niemały "dorobek twórczy" i to nim głównie chciałabym się tutaj pochwalić.
A! no i mam jeszcze kota na punkcie mojego kota...