Moje kochane dzieci,
był taki czas na świecie,
ze wcale nie było choinek,
ani jednej, i dzięcioł wyrywał sobie piórka
z rozpaczy, i płakała wiewiórka,
co ma ogonek jak dymiący kominek.
Ciężkie to były czasy niepospolicie,
bo cóż to, proszę was, za życie
na święta bez choinki, czyste kpinki.
Więc kiedy nadchodziły święta,
dzieci w domu, a w lesie hałasowały zwierzęta:
-- My chcemy, żeby natychmiast były choinki!
Ale nikt się tym nie zainteresował,
aż wreszcie powiedziała mądra sowa:
-- Tak dalej być nie może, obywatele.
Ja z sowami innymi trzema
zrobię bunt, bo choinek jak nie ma, tak nie ma,
tylko mak i suszone morele.
I rzeczywiście: jak przychodziła Gwiazdka,
nic nigdzie nie tonęło w blaskach,
był to widok nader niemiły;
i nikt nie myślał o zielonej świeczce,
i ciemno było, proszę was, jak w beczce,
przez to, że się nigdzie choinki nie świeciły.
Ale w chatce na nóżkach sowich
mieszkał pewien tajemniczy człowiek,
który miał złote książki i zielone pióro.
I jak nie krzyknie ten dobry człowiek:
-- Poczekajcie chwilkę, ja zaraz zrobię,
że nigdzie nie będzie ponuro.
Ten człowiek, to oczywiście Konstanty Ildefons Gałczyński ;) , który (do spółki z naszą Aploch ;) ;) ;) ) rozświetlił choinki. Wszystko oczywiście byłoby możliwe, gdyby nie drobna różnica czasu ;)
A teraz do rzeczy:
Moja choinka miała byc obrazkiem, który miał zawisnąc w kuchni, z gruntu małej, tak że żadna inna by się nie zmieściła. Ale oprawcy pracują w identycznych godzinach jak ja, a nawet krócej (złośliwośc doprawdy!) ;)
Miałam poczekac do przerwy świątecznej, ale wtedy... deadline przepada. Hmm.... powstała zatem poduszka. Moja pierwsza dziergana krzyżykami poduszka! Kolory porażające, ale pasujące do wystroju. Pomarańczowy mym ulubionym kolorem jest, zatem wszystko co tylko mogę mam w domu pomarańczowe... A poduszka stanowi komplet do zasłon (uszyta została z wdzięcznych jej resztek).
Fajne w tym konkursie jest to, ze praktycznie każdy wygrywa. Może nie nagrodę w rozumieniu sensu stricte, ale każdemu zostaje w domu bardzo fajna rzecz. Dziękuję Apolch za zaproszenie do zabawy ;) Naprawdę było warto!
P.S. Już się Aniu zapisuję na następny SAL...