czwartek, 30 lipca 2015

W poszukiwaniu słońca

Kju wzbogaciło się o altanę. Póki co jeszcze jest w częściach ale mam nadzieję, że jeszcze w te wakacje (!) uda się w niej usiąść i pobiesiadować...
Choć meble do niej zakupię najwcześniej za rok to już wiem, że niezbędny będzie okrągły obrusik.
Cóż... nie od razu Kraków (altanę) zbudowano ;) zatem voila - obrusik już jest.
Nie jest jeszcze wykrochmalony, ale przecież potrzebny będzie dopiero za rok, a ja nie należę do grona Perfekcyjnych Pań Domu ;)





Zamieszczam złej jakości zdjęcia nocne ponieważ pokazują prawdziwy kolor.
Wzór pochodzi z gazetki "Szydełkowanie- Kolekcja dekoracji" nr 2/2015. Tam jest małą serwetką a mój obrusikiem -  ma 80 cm średnicy. Robiłam ją/go z grubego kordonka z odzysku.

I zdjęcia dzienne:




Już teraz oczami wyobraźni widzę te chmary komarów ciągnące do niego... ;)

Za kilka godzin wyruszam do Stolicy - zawiozę dary dla mojego... wnusia ;)
Tak. Już za chwileczkę, już za momencik, zostanę ciocią-babcią! Prawdziwą pewnie nigdy nie dane mi będzie, więc celebruję moją ciociobabciowość.
Kto bogatemu zabroni ;)

piątek, 17 lipca 2015

HAED - Finał!!!

Stało się. Dokończyłam.
Mój pierwszy w życiu HAED  został wyszyty.
Jeszcze nie jest wyprany a to dlatego, ze nie bardzo mam pomysł co dalej.  Ramka oczywiście, ale nie wiem czy nie zaszaleję i nie wyślę go na jakiś konkurs. Może DMC? Chociaż jak nieraz czytam krytykę na niektórych blogach to... no nie wiem, nie wiem.
Nic to.
Pomyślę.


Dane techniczne:
Czarna DMC
Czerwona  Ariadna 1561
Kanwa (ku zaskoczeniu) 18 choć cały czas byłam święcie przekonana, że 16 ;)
Średnica 63 cm.
Dziergane dwiema nitkami.
Pierwsza publikacja na blogu 6 października 2013
Liczba publikacji na blogu 13 ;) Konkretnie ta jest 13 :)




Przejechał się bidulek to tu, to tam, jak zresztą większość moich prac.
Dziergany był w miejscach publicznych- kilkakrotnie w autobusie do Stolicy, w pociągu do Krakowa i Szczecina, pamiątkową fotkę ma także z Chorwacji.
Jest Memorandum. Te podróże (oprócz Chorwacji) to były podróże na pogrzeby. Dzięki niemu zajmowałam sobie umysł i za to jestem mu wdzięczna.



Powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba :)

środa, 15 lipca 2015

Anioł i (de)mony :)

Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod poprzednim postem. Albo mamy wszyscy kryzys wieku średniego, albo jesteśmy najnormalniej zmęczeni światem. Świat oszalał ale my się nie damy! Tak trzymać! :)

Ostatnio realizowałam się twórczo:


Stworzyłam anioła z materiałów Powertex. Materiał fajny, wdzięczny, robi się cudnie, nie śmierdzi. Gdybyż jeszcze był trochę tańszy...
Po przyniesieniu do domu nastąpiła, jak zwykle, kontrola jakości wykonania:


Wyniki, jak zwykle, nie zaskoczyły. Mruczek wyraził swą opinię już na samym początku Naprawdę chcesz fotografować tę kukłę zamiast MNIE?



Na co Skrzypcio  Oj nie histeryzuj! Przecież mnie nie widać!



Musiałam, chcąc, nie chcąc przenieść się w inne plenery ;)



Cóż... trochę mi zeszło... Mruczek nie wytrzymał Wiesz, nudne są te twoje sesje pseudo fotograficzne...



Jednym słowem - nie porwała ich sztuka wysoka. I chwała Bogu! Bo po pobieżnym obwąchaniu kompletnie przestały się nim interesować, co dla Anioła jest zwykłym dopustem bożym. Do tej pory (tfu! tfu! tfu!) jeszcze z niczego nie zleciał i jest cały. Co w zakoconym domu wcale nie jest taką oczywistą rzeczą...

A ja? Porwana zostałam z butami! I pewnie stworzę jeszcze parę rzeczy, tyle tylko, że nie z Powerteksu bo ceny ma wyjechane w kosmos do nieprzyzwoitości. Pokombinuję z cementu i kleju do tapet i zobaczę czy wyjdzie z tego sztuka wysoka czy zwykły kicz...

Anioła zrobiłam w naszym Centrum Artystyczno-Hobbystycznym (Panie Boże, (jeśli) gdziekolwiek jesteś, dziękuję Ci za to Centrum!)

I jeszcze Wam zawrócę głowę czymś, o czym nie pisałam do tej pory. Rzecz będzie o książkach.
Jest właśnie w księgarniach i sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Szybko się wyprzeda więc kto jeszcze nie słyszał o Simonie Kossak niech czym prędzej leci do księgarni! Książki Simony i o Simonie to już istne białe kruki i ceny na allegro czy innych aukcjach sięgają kilkuset złotych. Ciężko o nie również w bibliotekach nad czym osobiście głęboko ubolewam. I ten nakład szybko zniknie z księgarń (tak wieszczę, a jak wieszczę to wiem co mówię, sama na dostawę czekałam 2 tygodnie bo pustki w hurtowniach były)


To jest książka warta wszystkich pieniędzy świata. Lećcie, kupujcie i czytajcie!

Mam takie marzenie, że kiedyś ktoś wznowi wszystkie książki Simony i pana Wilczka. Bardzo bym chciała... Ach te prawa autorskie... ktokolwiek je ma BŁAGAM!...

(Nikt mi za reklamę nie płaci - jestem sama sobie winna jak coś reklamuję)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacje

To był dla mnie bardzo ciężki rok. Rok ciężkiej pracy ale i ostatecznych pożegnań... bardzo bliskich i bardzo bolesnych. W takich chwilach człowiek się zatrzymuje, dokonuje podsumowań i, co tu kryć, często dochodzi do niezbyt pokrzepiających wniosków... Dlatego postanowiłam, że wakacje będą dla mnie. Egoistycznie. Nawet bardzo. Będę robić wszystko to co miałam odłożone na tzw "kiedyś", postanowiłam bowiem, że owe "kiedyś" właśnie nadeszło. Jutra, całkiem niestety realnie, może nie być. Nie znaczy to, że właśnie się dowiedziałam, że choruję na coś niebezpiecznego. Nie. Profilaktycznie nawet nie szukam w obawie, że pewnie bym coś znalazła ;). Całkiem zwyczajnie w ostatnim czasie zdałam sobie boleśnie sprawę ze swojej śmiertelności...
Dlatego od tych wakacji zaczynam nowy rozdział. Mój.


Wszystko czegokolwiek się tknę musi przynajmniej w małym stopniu sprawiać mi radość, albo przynajmniej przyjemność. Koniec z umartwianiem się za losy świata. Świat sobie poradzi beze mnie. I będę to szczęście mnożyć i dzielić z kimkolwiek tylko zechcę oczywiście jeśli ten ktoś także będzie tego chciał.


Dlatego na początek kończę wielkie projekty zaczęte "kiedyś"


A dlaczego chcę skończyć? Ano bo "kiedyś tam" postanowiłam, że chcę wyszyć kolejnego HAEDa. Będzie to haft, który będę pewnie szyć przez wiele, wiele lat. Zatem już spokojnie można o nim mówić UFOk, choć jeszcze nawet nie jest zaczęty ;)




Oracle HAED - Znalazłam w sieci wyszyty! Niestety nie rozpoznaję języka. Czechy? Słowacja? A może Chorwacja? Jeśli ktoś rozpozna, proszę niech napisze :)  Chcę wiedzieć skąd pochodzi moja bratnia HAEDowa dusza (która to, nota bene, wyszyła go w rok!!!).

Ale, ale! Człowiek nie jest taki, że jak pozbył się wszystkich ufoków (tak, tak, ten HAED jest ostatnim rozgrzebanym haftem z jakim jeszcze się bawię) nie narobił sobie nowych ;)

Pomiędzy, czyli w tzw międzyczasie, będę wyszywać coś o czym zawsze marzyłam. Wakacyjny wianek.


I dopiero jak go skończę zabiorę się za kolejne ufokowe SALe.

W czerwcu jeszcze wyszyłam po raz trzeci ślubną pamiątkę, ale jest teraz u "oprawcy". Jak wróci nie omieszkam Wam pokazać :)

Kochani! Mam nadzieję, że nie będzie Wam przeszkadzała moja nowa egoistyczna odsłona :) Każdy powinien być trochę egoistą, bo w ostatecznym rozrachunku ludzie i tak zapamiętają nas tak jak chcą. Jedni będą pamiętać nasze zalety, inni wady. I to, że my całym swoim życiem będziemy chcieli tym drugim udowodnić, że mamy jednak jakieś zalety może się wcale nie udać. A my stracimy tylko czas...
A to jest NASZ czas.
Tu i teraz.
Innego życia nie będzie.

Edycja:

Po napisaniu i opublikowaniu tego posta zaczęłam odwiedzać Wasze blogi. Na jednym z nich, Doroty z Sielskiej Chaty znalazłam notkę, która odzwierciedla to co czuję. Pozwoliłam sobie ją przekleić w trosce, żeby mi nie umknęła w czeluściach internetu.

Te słowa powiedziała 85 letnia Nadine Stair:

"Gdybym ponownie mogła przeżyć swoje życie...
Następnym razem ośmieliłabym się popełnić więcej błędów. Relaksowałabym się i dbała o sprawność fizyczną. Mniej spraw traktowałabym poważnie. Wykorzystałabym więcej szans. Wybierałabym się częściej w podróż. Zdobyłabym więcej gór i przepłynęła więcej rzek. Miałabym pewnie więcej prawdziwych kłopotów, lecz o wiele mniej wymyślonych...Widzi pan, należę do osób, które każdy dzień przeżywają roztropnie i mądrze. Zdarzały mi się wielkie chwile. Gdybym miała "przerabiać" wszystko raz jeszcze, pozwoliłabym sobie na więcej takich chwil. Właściwie nie dbałabym o nic innego, jak tylko o chwile. Żyłabym każdą z nich, zamiast wybiegać myślą lata do przodu. Gdybym ponownie mogła przeżyć swoje życie, chodziłabym po trawie boso już wczesną wiosną i jeszcze późną jesienią. Chodziłabym na więcej zabaw. Jeździłabym częściej na karuzeli. Zrywałabym więcej stokrotek."