Był Dzień Kota
Był Tłusty Czwartek...
Zjadłam pięć... moja 3D ma się wspaniale!
Czas leci, a ja w papierach...
Będzie duża rzecz, ale o tym w grudniu :)
No i UFOki. Niezbyt dużo bo i czasu niewiele było. Myślę, że ok 1/5 za mną. Dzierga się wspaniale :)
Duże płaszczyzny zajmują ręce a umysł może nad poziomy wylatać ;) Czyli można robić 2 w 1, zajęcie rąk i przemyślenia mogą być krańcowo różne :)
Mam jednak kilka przemyśleń związanych stricte z haftem. Otóż, nauczona porażką z HAEDem od razu postanowiłam dziergać dwiema nitkami rozdzielonej muliny. I znowu kulą w płot... Prześwitów nie było, ale krzyżyki wychodziły koślawe. Nie wiem co jest z tą kanwą, jest to 18 ct z metra w pasmanterii. Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Wzięłam 18 ct firmy DMC (chyba), kremową. Dziergam jedną nitką. Nie wiem jak to jest możliwe, ale jest drobniejsza. Są prześwity, ale nie zabijają aż tak bardzo. Nitki w większości są jasne, kanwa kremowa. Poza tym sam wzór róży jest taki, że nie razi to aż tak bardzo. A może to tylko mnie się tak wydaje.
Lampa spowodowała, że widać tu prześwity. W realu widać tylko na czarnym polu.
Jest to dla mnie podpowiedź, że rozrysowana nowa kanwa na HAEDa również nie nadaje się do dziergania. Trzeba sięgnąć po 16 ct. i zainwestować w kanwę firmową.
Edycja z dnia 3 marca 2017 roku
Ponieważ nie lubię zamieszczać zdjęć rozgrzebanych haftów, a niestety regulamin UFOkowego roku niejako to wymusza, to pozwolę sobie edytować ten post.
Otóż stan na dziś wygląda tak:
Jak widać nieco przybyło :)
Czy do następnego podsumowania zdążę?
Jak mówi stare rosyjskie przysłowie 'Uwidim- powiedział ślepy i wyrżnął głową w mur". Cóż, nieco brutalne, ale również nieprzewidywalne :)