niedziela, 31 marca 2013

Święta...

Zdrowych,pogodnych Świat Wielkanocnych, pełnych wiary,nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz Wesołego Alleluja!



Moim wielkim marzeniem było mieć własnoręcznie wydzierganą serwetkę na koszyk wielkanocny.
Dzięki uprzejmości PKP to marzenie spełniło się w tym roku. Dziergana w całości w "miejscach publicznych" (tak, tak! Ta wariatka co już żywcem nie wie co ze sobą zrobić w pociągu to ja!)

Średnica 'wymarzeńca' - 36 cm! I jest to póki co, największa moja szydełkowa praca, która została skończona :)

poniedziałek, 25 marca 2013

A w moim domu wiosna...

Lubię kwitnące kwiaty doniczkowe i dlatego cała zimę coś u mnie kwitnie

Hipki ;) Kwitną teraz na potęgę a ja już wiem, że własnie mam nowego świra. Postanowiłam je kolekcjonować ;) Niedługo pokażę Wam trzeciego z kolekcji.





Azalie - królowe ogrodów, a w zimie doniczek. Kocham je bardzo i namiętnie wysadzam w Kju. Mam ambitne plany powtórzyć ich kwitnienie w przyszłym roku. Ponoć to niemożliwe.
Paprobujem ;)





Moje azalie są na pniu i zależy mi bardzo, aby przeżyły. Kwitną już drugi miesiąc i ani myślą przestać!

Dostałam od Stasi specjalne wyróżnienie! Stasiu! Dziękuję Ci bardzo!



Po prawdzie tu nie pokazuję go dużo, ale u Stasi lubimy sobie pogadać ;)

Stasiu! Specjalnie dla Ciebie kolejna odsłona (tym razem letniego) Kju





Komu podaruję go dalej?

Ani z Piaskowej Górki
Pikinini

niedziela, 24 marca 2013

Niedziela Palmowa inspirowana Syberią czyli wiosna w Kju...

Zimo... daj żyć!

Nie dość, że człowiek skazany na pekap nie ma życia prywatnego, to w jeden jedyny wolny dzień ofiarowane jest mu to:



Nie powiem, gdybym lubiła zimę, alibo przynajmniej jazdę na nartach, alibo niechby jaki inny (choć jeden!) ZIMOWY sport, to skakałabym z radości.

Nie skaczę jednak...



Posiedziałabym chętnie na zielonych pastwiskach... ale póki co zielone wygląda tak:





Przyznacie, że do Niedzieli Palmowej pasuje to jak pięść do nosa...



WIOSNOOOO! HOOOP! HOOP! PRZYBYWAJ!!! TU JESTEM!!!!



Jak myślicie? USŁYSZAŁA???


* Palma nabyta na Targu w Pippidoo prawdopodobnie made in China...natomiast szyjogrzej i opaska made by myself!!! Ale o tym nastepną razą ;)

czwartek, 7 marca 2013

Usprawiedliwienie...

Kochani!
Nie ma mnie.
Pochłonęły mnie praca i dojazdy do niej.
Dzięki uprzejmości PKP dojeżdżam teraz do pracy 6 godzin. Tak. SZEŚĆ. Trzy w jedną i trzy w drugą. Czasem jak się trakcja zerwie to bywa, że trzy w jedną a sześć w drugą...
Szlag mnie trafia okrutny, kombinuję co zrobić, żeby ten stan rzeczy zmienić, ale łatwe to nie jest.
Uprzedzając pytania: tak mam samochód, tyle, że nie zarobiłabym na benzynę. Za daleko dojeżdżam.
Nie jestem z tym sama, jest nas całkiem spora grupa. My kontra nasz kraj, w którym wszystko jest problemem. Dużo by gadać.
Są remonty. Ma być lepiej. Tyle, ze ciągle oddala się termin końca realizacji
Wymiękłam.

Kiedyś się z tego śmiałam...Bareja to był wizjoner. Jasnowidz, można rzec ;)
Kiedyś ten sam odcinek pokonywałam w 55 minut.

To ciemna strona mocy, do której przyłożył się laptok, który w pewnym momencie był padł. Osobisty zreanimował, ale korzystam z pewna taką nieśmiałością.

A jaka jest jasna?

Dzierga się.
Nawet całkiem sporo (i to "w miejscach publicznych" ;)). Tyle, że każdej z tych prac czegoś brak.
A to wyprania i wykrochmalenia.
A to wyprania i przyszycia gumek.
A to wyprania i przyszycia koralików.
A to prozaicznego zszycia.
W końcu jednemu brak sfocenia bo wychodzę w nocy i wracam w nocy.


Bardzo was przepraszam... Proszę nie zapominajcie o mnie.
Obiecuję, że w Święta wszystko nadrobię. Popiorę, pokrochmalę (!), ponaszywam i pofocę.
A następnie OPUBLIKUJĘ ;)