Zapisałam się na candy u Lacrimy. Mam wielką słabość do Jej serwet :)
No i wpadłam jak śliwka w kompot!
W głowie mam teraz tylko African Flowers!
Powstaną z tego pledy i ... zabawki ;) Bo zabawki z tych elementów wychodzą boskie!
A dodatkowo jest to genialny sposób na resztki włóczek, lub na włóczki co nie do końca wiadomo co z nich zrobić.
Lubię takie ;)
Etykiety
...
(2)
Asia
(3)
Balkon
(1)
Bibeloty
(59)
Candy
(13)
Cekiny
(7)
Chleb
(2)
Chusty
(7)
Decoupage
(2)
Druty
(18)
Dywany
(5)
Filcowanki
(3)
French Filigree HAED
(13)
Gryzelda
(5)
Grzela
(1)
Hafty
(82)
Ikony
(1)
Inspiracje
(5)
Jesienny SAL
(6)
Kju
(15)
Konkursy
(3)
Koronka klockowa
(10)
Koronka teneryfowa
(2)
Książki
(1)
Kwiaty
(5)
Mićki-Kićki
(20)
Ogrody
(9)
Oracle HAED
(6)
Ozdoby choinkowe
(16)
Pergamin
(1)
Pisz Pan Frywolitki
(6)
Pledy
(3)
Podróże
(33)
Podsumowanie roku
(6)
Powertex
(1)
Pół serio-pół żartem
(34)
Prochu nie wymyslam
(15)
Prochu nie wymyślam
(23)
Prywatnie
(35)
Quilling
(1)
Rozrywka
(11)
RR
(10)
SAL
(3)
SAL kawowy
(12)
SAL rozeta
(1)
SAL Wielkanocny
(7)
Sal z Flamingiem
(1)
Skończone
(48)
Smaczki
(12)
Sutasz
(1)
Szycie
(4)
Szydełko
(65)
Świątecznie
(6)
Świąteczny SAL
(8)
Takie tam
(48)
Technika balszaja
(10)
Transfer
(1)
UFOK-owy rok 2
(5)
UFOK-owy rok 3
(1)
Uwolnij tkaniny
(10)
Vinci
(1)
Wiklina
(2)
Work in nieustający progress ;)
(14)
Work in progress ;)
(13)
WOŚP
(1)
Wymianki
(1)
Wyróżnienia
(8)
YouTube
(3)
Zabawki
(1)
Zaginiony w akcji
(6)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Candy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Candy. Pokaż wszystkie posty
środa, 5 sierpnia 2015
sobota, 2 lutego 2013
Candy, candy
U Bożenki. Losowanie 15 lutego.
I u Joie. Losowanie 21 marca.
A u mnie kwitnie pierwszy z ocalonych :)
Zwariował.
poniedziałek, 3 grudnia 2012
niedziela, 2 września 2012
Kocie cukierasy!
Pierwsze:
TU!
losowane 1 października.
I drugie:
TU
Losowanie 9 września.
Robótkowo u mnie jednakowoż nędza... Ale za to candy fajne ;)
TU!
losowane 1 października.
I drugie:
TU
Losowanie 9 września.
Robótkowo u mnie jednakowoż nędza... Ale za to candy fajne ;)
Etykiety:
Candy
środa, 22 sierpnia 2012
wtorek, 10 stycznia 2012
Candy - adresiki
Zapisałam się na candy z sercem u Reni:
oraz u Renewelt
Z dziergaczych newsów:
Pomiędzy SAL-ami i zamówieniami, dziergam obrazek, który będzie moim swoistym "protest-songiem" Uprasza się za kilka dni nie paść ze śmiechu ;)
oraz u Renewelt
Z dziergaczych newsów:
Pomiędzy SAL-ami i zamówieniami, dziergam obrazek, który będzie moim swoistym "protest-songiem" Uprasza się za kilka dni nie paść ze śmiechu ;)
Etykiety:
Candy
wtorek, 25 października 2011
A Dictionary of Homes (4)
No! Się Susan rozszalała normalnie! DWA posty w ciągu JEDNEGO dnia! No takich cudów to tutaj NIGDY nie było!
Czynię tak, albowiem doskwiera mi wielka ilość zaległości jakich sobie narobiłam. Dla przypomnienia, mam w domu obecnie 3 RR i zapisałam się na 3 SAL-e...
Dwa z RR są już zrobione i w czwartek polecą do KasiS! Kasiu, czy ja Ci to mogę wysłać w jednej kopercie, czy też boimy się poczty?
No i z wielką radością podjęłam wreszcie działania w dwóch SAL-ach jesiennych. Znaczy posuwa się. Work in progres znaczy się. Howgh!
Z tej wielkiej radości obiecałam pomóc Devorgilli w wyszywaniu i mam do Świąt wyszyć DWIE poduchy celtyckie! Dajcie mi młota! Weźcie ode mnie Internet, niech ja już nigdzie się nie zapisuję!
Głupota ludzka nie zna granic ni kordonów, jak słowo daję...
Ale do rzeczy:
Ato, Twój domek po prostu sam się wyszywał! Bajka! Dziergałam nawet w pociągu ;) Normalnie jak na głodzie ;)
A! I zapisałam się na candy:
Czynię tak, albowiem doskwiera mi wielka ilość zaległości jakich sobie narobiłam. Dla przypomnienia, mam w domu obecnie 3 RR i zapisałam się na 3 SAL-e...
Dwa z RR są już zrobione i w czwartek polecą do KasiS! Kasiu, czy ja Ci to mogę wysłać w jednej kopercie, czy też boimy się poczty?
No i z wielką radością podjęłam wreszcie działania w dwóch SAL-ach jesiennych. Znaczy posuwa się. Work in progres znaczy się. Howgh!
Z tej wielkiej radości obiecałam pomóc Devorgilli w wyszywaniu i mam do Świąt wyszyć DWIE poduchy celtyckie! Dajcie mi młota! Weźcie ode mnie Internet, niech ja już nigdzie się nie zapisuję!
Głupota ludzka nie zna granic ni kordonów, jak słowo daję...
Ale do rzeczy:
Ato, Twój domek po prostu sam się wyszywał! Bajka! Dziergałam nawet w pociągu ;) Normalnie jak na głodzie ;)
A! I zapisałam się na candy:
sobota, 20 sierpnia 2011
Między słowami czyli Sin City...
Ten post jest odpowiedzią na ogłoszone Candy Mimochodem
15 sierpnia. Święto państwowe i kościelne, a co się z tym wiąże wszystko co żywe zamknięte. Naród świętuje, grilluje i jak przystało na sierpień pije bez umiaru.
My także postanowiliśmy iść z postępem, czasem i osiągnięciami i zaprosiliśmy znajomych na grilla do naszego dość zachwaszczonego Kju. Jako, że postanowiłam przy okazji dać upust swoim kulinarnym pasjom postanowiłam, oprócz zwykłej kiełbachy, zaserwować inne wymyślne dania. Mianowicie postanowiłam upiec placek. Wiem, dla niektórych to jest zwykła rzecz. Dla mnie nie jest. Umiem piec tylko jeden i ten właśnie miał się pojawić na grillowym stole.
AAAAAAby upiec placek... należy posiadać określone w przepisie składniki. Takim podstawowym jest mąka. Nie miałam mąki.
- Osobisty błagam Cię przypomnij mi, żeby kupić kilo maki!- prosiłam w niedzielę (!) moje życiowe (nie)szczęście ;)
- Dobra, niech Ci będzie- odpowiedział z dość mało wyraźnym entuzjazmem - a co będziesz z niej robić? Nie słyszałem o metodzie wsypywania jej do kociej kuwety celem likwidacji zapachu- znając moje podejście do pieczenia nawet nie przypuszczał jakie go czeka szczęście.
- Placek upiekę.
- !!!!???? Ok masz jak w banku!- trudno mu było ukryć radość, bo placek w naszym domu to zaiste niczym na targu staroci biały kruk.
Jak przystało na niedzielę, podobnie jak większość prawdziwych katolików udaliśmy się do hipermarketu na zakupy.
- Pamiętaj! MĄKA!- Osobisty od jakiejś godziny powtarzał jak mantrę.
- Dobra, dobra, za chwilę- odpowiadałam ja, bo już jakoś odechciewało mi się piec.
- Maka...
- Ok, ok,...
- Maka, pamiętasz?
- Tak, tak...
Osobisty wiedziony jakimś wewnętrznym instynktem poleciał szukać mąki. Coś czuł, że jak sam nie dopilnuje to nici z placuszka, a doświadczenie wieloletnie mu mówiło, że jak już padło magiczne słowo to nie należy go tak zostawiać samopas...
Przytargał trzy rodzaje.
- Ta, ta, czy ta?
- Ta.
- OK.!!!- "placuszek, placuszek, placuszek tralala" podśpiewywał sobie wcale nie w duchu, powodując moją wyraźnie rosnącą agresję na myśl o pieczeniu...
Oprócz rzeczonej mąki zostały zakupione ofkors inne produkty nie tylko do naszego gospodarstwa domowego. Zwyczajowo zaopatrujemy tez moją Mamę.
Późnym wieczorem zajechaliśmy pod dom, wypakowaliśmy naszą część zakupów i poszliśmy spać.
Rano wstałam, wypiłam kawę i przystąpiłam do prac kuchennych. Postanowiłam zacząć od placka.
- Osobisty, gdzie mąka?- zapytałam przeglądając wszystkie możliwe miejsca jej ukrycia (złośliwego rzecz jasna)
- Nie wiem...- powiedział na wpół przez sen Osobisty- Leży tam...
- Gdzie?
- No tam...
- Gdzie???
- No w kuchni...
- Osobisty nie wkurzaj mnie, nie ma jej w kuchni!
- Ale jak to nie ma?
- No po prostu NIE MA!!!Może została w samochodzie. Dzwoniłam do Mamy i w jej zakupach nie było.Zejdź proszę do samochodu, może została.
- (...Grrr...) To zejdź ty...
- (...Grrr...) Nie chce mi się. Poza tym jak zejdę i wyjdę to już mi się odechce piec.
No to był argument. Osobisty mamrocząc niewybredne wyrazy ubierał się niespiesznie. Przez jego nie o końca obudzana głowę niemrawo przechodziły myśli o tym jakże ciężkim męskim życiu, w którym, żeby zjeść kawałek wytęsknionego placka, trzeba się tyle nacierpieć...
Rzeczona mąka, przedmiot licznych ludzkich zabiegów, pożądań, chęci i zaniechań, leżała sobie w ciszy i spokoju blokowego parkingu w samochodzie marki takiej to a takiej w jednorazowej sklepowej reklamówce w towarzystwie piwa marki Warka Strong... Do czasu jednak...
Osobisty od razu zauważył, że coś jest nie tak. Nie wiedział czy zasugerował mu to spory tłumek gapiów dookoła jego własnego samochodu, czy tez odłamki szkła walające się wokół...
- JASNA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) CHOLERA!!!!! TWOJA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) MĄKA!!!! NA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) NAM ONA!!!! I TAK (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) NIE BĘDZIE PEWNIE TEGO (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) PLACKA!!!
Jak się potem okazało piwo wiadomej marki, zauroczyło do tego stopnia panów przechodzących MIMOCHODEM ;) ;) ;) , że postanowili się ochłodzić. W tym celu użyli sporej lipowej gałęzi pozostałej po ścince wykonanej kiedyś tam. Kiedyś tam zaniechanie panów z zieleni miejskiej poskutkowało kolejnym rozbojem. Wszak pozostawiona samopas gałąź to po prostu kusi. Leży i kusi niczym panienka pokazująca wydekoltowane wdzięki aż prosi się o... No nie ważne.
Potem była Policja. Gapie już byli wcześniej. Świadkowie. Spisywanie. Mechanicy, którzy 15 sierpnia grillowali w świętym spokoju.
I goście, którzy przyjechali na grilla do Kju.
Zjedli oni kiełbaskę, wypieczone skrzydełka, a na deser placek...
Tak, upiekłam go.
Wszak trzeba pamiętać, aby dzień święty święcić...
Polacy to zawsze maja pecha ;) (to moja muzyczna ilustracja)
15 sierpnia. Święto państwowe i kościelne, a co się z tym wiąże wszystko co żywe zamknięte. Naród świętuje, grilluje i jak przystało na sierpień pije bez umiaru.
My także postanowiliśmy iść z postępem, czasem i osiągnięciami i zaprosiliśmy znajomych na grilla do naszego dość zachwaszczonego Kju. Jako, że postanowiłam przy okazji dać upust swoim kulinarnym pasjom postanowiłam, oprócz zwykłej kiełbachy, zaserwować inne wymyślne dania. Mianowicie postanowiłam upiec placek. Wiem, dla niektórych to jest zwykła rzecz. Dla mnie nie jest. Umiem piec tylko jeden i ten właśnie miał się pojawić na grillowym stole.
AAAAAAby upiec placek... należy posiadać określone w przepisie składniki. Takim podstawowym jest mąka. Nie miałam mąki.
- Osobisty błagam Cię przypomnij mi, żeby kupić kilo maki!- prosiłam w niedzielę (!) moje życiowe (nie)szczęście ;)
- Dobra, niech Ci będzie- odpowiedział z dość mało wyraźnym entuzjazmem - a co będziesz z niej robić? Nie słyszałem o metodzie wsypywania jej do kociej kuwety celem likwidacji zapachu- znając moje podejście do pieczenia nawet nie przypuszczał jakie go czeka szczęście.
- Placek upiekę.
- !!!!???? Ok masz jak w banku!- trudno mu było ukryć radość, bo placek w naszym domu to zaiste niczym na targu staroci biały kruk.
Jak przystało na niedzielę, podobnie jak większość prawdziwych katolików udaliśmy się do hipermarketu na zakupy.
- Pamiętaj! MĄKA!- Osobisty od jakiejś godziny powtarzał jak mantrę.
- Dobra, dobra, za chwilę- odpowiadałam ja, bo już jakoś odechciewało mi się piec.
- Maka...
- Ok, ok,...
- Maka, pamiętasz?
- Tak, tak...
Osobisty wiedziony jakimś wewnętrznym instynktem poleciał szukać mąki. Coś czuł, że jak sam nie dopilnuje to nici z placuszka, a doświadczenie wieloletnie mu mówiło, że jak już padło magiczne słowo to nie należy go tak zostawiać samopas...
Przytargał trzy rodzaje.
- Ta, ta, czy ta?
- Ta.
- OK.!!!- "placuszek, placuszek, placuszek tralala" podśpiewywał sobie wcale nie w duchu, powodując moją wyraźnie rosnącą agresję na myśl o pieczeniu...
Oprócz rzeczonej mąki zostały zakupione ofkors inne produkty nie tylko do naszego gospodarstwa domowego. Zwyczajowo zaopatrujemy tez moją Mamę.
Późnym wieczorem zajechaliśmy pod dom, wypakowaliśmy naszą część zakupów i poszliśmy spać.
Rano wstałam, wypiłam kawę i przystąpiłam do prac kuchennych. Postanowiłam zacząć od placka.
- Osobisty, gdzie mąka?- zapytałam przeglądając wszystkie możliwe miejsca jej ukrycia (złośliwego rzecz jasna)
- Nie wiem...- powiedział na wpół przez sen Osobisty- Leży tam...
- Gdzie?
- No tam...
- Gdzie???
- No w kuchni...
- Osobisty nie wkurzaj mnie, nie ma jej w kuchni!
- Ale jak to nie ma?
- No po prostu NIE MA!!!Może została w samochodzie. Dzwoniłam do Mamy i w jej zakupach nie było.Zejdź proszę do samochodu, może została.
- (...Grrr...) To zejdź ty...
- (...Grrr...) Nie chce mi się. Poza tym jak zejdę i wyjdę to już mi się odechce piec.
No to był argument. Osobisty mamrocząc niewybredne wyrazy ubierał się niespiesznie. Przez jego nie o końca obudzana głowę niemrawo przechodziły myśli o tym jakże ciężkim męskim życiu, w którym, żeby zjeść kawałek wytęsknionego placka, trzeba się tyle nacierpieć...
Rzeczona mąka, przedmiot licznych ludzkich zabiegów, pożądań, chęci i zaniechań, leżała sobie w ciszy i spokoju blokowego parkingu w samochodzie marki takiej to a takiej w jednorazowej sklepowej reklamówce w towarzystwie piwa marki Warka Strong... Do czasu jednak...
Osobisty od razu zauważył, że coś jest nie tak. Nie wiedział czy zasugerował mu to spory tłumek gapiów dookoła jego własnego samochodu, czy tez odłamki szkła walające się wokół...
- JASNA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) CHOLERA!!!!! TWOJA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) MĄKA!!!! NA (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) NAM ONA!!!! I TAK (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) NIE BĘDZIE PEWNIE TEGO (...Grrr...) (...Grrr...) (...Grrr...) PLACKA!!!
Jak się potem okazało piwo wiadomej marki, zauroczyło do tego stopnia panów przechodzących MIMOCHODEM ;) ;) ;) , że postanowili się ochłodzić. W tym celu użyli sporej lipowej gałęzi pozostałej po ścince wykonanej kiedyś tam. Kiedyś tam zaniechanie panów z zieleni miejskiej poskutkowało kolejnym rozbojem. Wszak pozostawiona samopas gałąź to po prostu kusi. Leży i kusi niczym panienka pokazująca wydekoltowane wdzięki aż prosi się o... No nie ważne.
Potem była Policja. Gapie już byli wcześniej. Świadkowie. Spisywanie. Mechanicy, którzy 15 sierpnia grillowali w świętym spokoju.
I goście, którzy przyjechali na grilla do Kju.
Zjedli oni kiełbaskę, wypieczone skrzydełka, a na deser placek...
Tak, upiekłam go.
Wszak trzeba pamiętać, aby dzień święty święcić...
Polacy to zawsze maja pecha ;) (to moja muzyczna ilustracja)
Etykiety:
Candy,
Pół serio-pół żartem
sobota, 26 lutego 2011
Emocjonalne candy ;)
U mnie dalej ciągnie sie sesja... Nie ma to jak uczynić religię z nikomu niepotrzebnego przedmiotu i ciągać i jeszcze i jeszcze i jeszcze... A to się tak swietnie leczy w tych czasach. Nawet nie zamykają za to do domu bez klamek. Boszzz... wspolczuje dramatycznego dzieciństwa..
Tyle prywaty, bo normalnie dobiegam kresu. Trzymajcie kciuki nadal. Ok wiem, że moga ręce cierpnać. Mnie juz nie powiem co cierpnie od slęczenia nad ... no dobra, miało nie być wulgarnie.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zapisać się na Candy u Emocji Naprawdę warto!
Tyle prywaty, bo normalnie dobiegam kresu. Trzymajcie kciuki nadal. Ok wiem, że moga ręce cierpnać. Mnie juz nie powiem co cierpnie od slęczenia nad ... no dobra, miało nie być wulgarnie.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zapisać się na Candy u Emocji Naprawdę warto!
Etykiety:
Candy
czwartek, 10 lutego 2011
Uprzejmie spieszę donieść, że...
Zapisalam sie na candy u Anek

oraz u Lacrimy

oraz, że dostalam bardzo miłe wyróżnienie od kasi2609

To bardzo miłe wyróznienie i jest mi niezmiernie miło, że to własnie mnie Kasia postanowiła obdarować! Dziękuję!
Niestety narazie nie mam głowy do myslenia ;). Sesja zabija powoli ;) Sytuacja się zagęszcza i ogólnie trudno sie żyje... Jeszcze tydzień i posprzątam w swoim życiu na tyle, żeby mieć więcej czasu na przyjemnosci... A przynajmniej taką mam nadzieję... Ehhh... życie! Mój nastrój swietnie charakteryzuje to zdjęcie z kotburgera

Prosze o wyrozumialosć. Jeszcze tydzień a wróce do żywych i pomysle kogo obdarować ;)
Pozdrawiam i proszę... trzymajcie kciuki...
oraz u Lacrimy
oraz, że dostalam bardzo miłe wyróżnienie od kasi2609
To bardzo miłe wyróznienie i jest mi niezmiernie miło, że to własnie mnie Kasia postanowiła obdarować! Dziękuję!
Niestety narazie nie mam głowy do myslenia ;). Sesja zabija powoli ;) Sytuacja się zagęszcza i ogólnie trudno sie żyje... Jeszcze tydzień i posprzątam w swoim życiu na tyle, żeby mieć więcej czasu na przyjemnosci... A przynajmniej taką mam nadzieję... Ehhh... życie! Mój nastrój swietnie charakteryzuje to zdjęcie z kotburgera
Prosze o wyrozumialosć. Jeszcze tydzień a wróce do żywych i pomysle kogo obdarować ;)
Pozdrawiam i proszę... trzymajcie kciuki...
Etykiety:
Candy,
Wyróżnienia
niedziela, 5 grudnia 2010
Candy adresik i małe usprawiedliwienie...
Ostatnio tak dużo sie dzieje, że nie mam kiedy napisać porządnego posta! Nazbierało sie juz pewnie na jakies trzy...
Po pierwsze już wiem, a przynajmniej na to wygląda, że pewnie nie zdążę z SAL-owym obrazkiem... Wieki już nie dziergałam! I niestety w najbliższych dniach się nie zanosi. Zaczął się gorący czas na studiach, kolokwia, kolokwia, kolokwia... te zaliczone i te nie ;)
W pracy młyn, a do tego pociągi+ snieg+ mróz+160 km do pokonania codziennie= DRAMAT!!! Codziennie jestem tak co najmniej godzinkę w plecy, w zeszły poniedziałek trzy... Przychodzę późno, chce mi się spać a tu obiad, małe sprzątanko (aby Polska nie zginęła) i... nauka...
Po drugie od 11 listopada mieszkają z nami 2 nowi współlokatorzy. Tak, Kochani, mamy 2 nowe kotki, które przyniosły do naszego domu, oprócz oczywiscie przewspanialej radosci, mnóstwo kocich choróbsk. Zwłaszcza jeden, który choruje na ostre zapalenie jelit. Już myslałam, że będzie po kociku... Ma antybiotyk i co się z tym wiąże, biegam z nim na zastrzyki. Doba stanowczo jest za któtka!
Po trzecie po pewnej wizycie w second handzie wzbogaciłam sie o taką perełkę dziergaczą, że normalnie jestem przeszczęliwa ! Problem z tym jest niestety taki, że to cudo czeka gdzies w lazience na pranie i obfotografowanie a ja się nie mam tym kiedy cieszyć!!!
Muszę powiedzieć, że już dawno takiego zawirowania w życiu nie miałam! To jest cos koszmarnego tak ciągle nie mieć czasu!!!
Zgłaszam VETO!
Z tego wszystkiego już jakis czas temu zapisałam sie na candy u Lacrimy. Chętnie zapisałabym się na jeszcze kilka ale nie mam czasu.
Nauka decupage jest moim marzeniem. I frywolitki, ale to kiedys. Decupage zdecydowanie na mojej licie jest wyżej.

Chwalić Pana Boga, że w mojej pracy mam prawo do wakacji...
Po pierwsze już wiem, a przynajmniej na to wygląda, że pewnie nie zdążę z SAL-owym obrazkiem... Wieki już nie dziergałam! I niestety w najbliższych dniach się nie zanosi. Zaczął się gorący czas na studiach, kolokwia, kolokwia, kolokwia... te zaliczone i te nie ;)
W pracy młyn, a do tego pociągi+ snieg+ mróz+160 km do pokonania codziennie= DRAMAT!!! Codziennie jestem tak co najmniej godzinkę w plecy, w zeszły poniedziałek trzy... Przychodzę późno, chce mi się spać a tu obiad, małe sprzątanko (aby Polska nie zginęła) i... nauka...
Po drugie od 11 listopada mieszkają z nami 2 nowi współlokatorzy. Tak, Kochani, mamy 2 nowe kotki, które przyniosły do naszego domu, oprócz oczywiscie przewspanialej radosci, mnóstwo kocich choróbsk. Zwłaszcza jeden, który choruje na ostre zapalenie jelit. Już myslałam, że będzie po kociku... Ma antybiotyk i co się z tym wiąże, biegam z nim na zastrzyki. Doba stanowczo jest za któtka!
Po trzecie po pewnej wizycie w second handzie wzbogaciłam sie o taką perełkę dziergaczą, że normalnie jestem przeszczęliwa ! Problem z tym jest niestety taki, że to cudo czeka gdzies w lazience na pranie i obfotografowanie a ja się nie mam tym kiedy cieszyć!!!
Muszę powiedzieć, że już dawno takiego zawirowania w życiu nie miałam! To jest cos koszmarnego tak ciągle nie mieć czasu!!!
Zgłaszam VETO!
Z tego wszystkiego już jakis czas temu zapisałam sie na candy u Lacrimy. Chętnie zapisałabym się na jeszcze kilka ale nie mam czasu.
Nauka decupage jest moim marzeniem. I frywolitki, ale to kiedys. Decupage zdecydowanie na mojej licie jest wyżej.
Chwalić Pana Boga, że w mojej pracy mam prawo do wakacji...
poniedziałek, 13 września 2010
wtorek, 2 marca 2010
Candy! Candy! Candy!!!!
Prawdziwa gratka dla hafciarek i nie tylko!!!
U Bag Lady
Mnie też stuknął roczek, nawet nie zauważyłam ;) Pomyslę...
Edycja:
Candy kuszą i zapisałam sie na kolejne u agi-oazy czekają przeliczne buty dla kwiatków ;) ;) ;) Mam 1/80 szansy, ze wygram ;) Dobra, wiem, że jestem naiwna ;)
U Bag Lady
Mnie też stuknął roczek, nawet nie zauważyłam ;) Pomyslę...
Edycja:
Candy kuszą i zapisałam sie na kolejne u agi-oazy czekają przeliczne buty dla kwiatków ;) ;) ;) Mam 1/80 szansy, ze wygram ;) Dobra, wiem, że jestem naiwna ;)
Etykiety:
Candy
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)