Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szycie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szycie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 23 lutego 2016

I to by było na tyle...

Kolejna pościel do dziecięcego łóżeczka, tym razem ostatnia. Są trzy- wystarczy. Następne będą rosły razem z dzieckiem i kolejnymi "dorosłymi" kołdrami- za lat kilka.


Tym razem lajtowa na sam początek radosnego dzieciństwa :)


Bardzo przepraszam, że pokazuję je takie niemiłosiernie wymiętolone ale są ku temu co najmniej dwa powody. A nawet trzy...
Po pierwsze, są wykonane z materiałów, które w szafie przeleżały lat kilka, nie będę ich zatem prasować, żeby nie utrwalić np. zażółceń.
Po drugie, pościel dla maluszków musi być prana w specjalnych płynach/proszkach i czekam na chwilę aż wykonam je wszystkie i hurtem wypiorę.
Po trzecie... jutro, a najdalej pojutrze, ( w każdym razie "na dniach") muszę się udać do szpitalnego SPA, z którego: a) wrócę po 3 dniach, b) wrócę po trzech lub czterech tygodniach, c) nie wrócę... Bardzo jednak chciałam się Wam nimi pochwalić i stąd to wymiętolenie. Przepraszam.


Szpitalne SPA ma swoje ograniczenia i np nie pozwala zabierać maszyn do szycia na swoje oddziały ;) Za nic szacunku do ludzkich zainteresowań! (foch!). Można jednak dziergać obrazki haftem wszelakim, co niniejszym uczynię. Zabiorę dwa UFOki ;)

Kochani! Będzie co ma być... Zobaczymy. Gdyby coś poszło nie tak to jakaś dobra dusza znająca mnie w tzw "realu" coś Wam pewnie napisze w komentarzu. Ale to najwcześniej za miesiąc. Trzymajcie kciuki... bardzo ich potrzebuję.
Jako osoba średniowieczna nie mam internetu w komórce, ani tabletu ani żadnej rzeczy, która cywilizowana jest w stopniu multimedialnym. Posiadam fajny telefon z klapką ;) Zatem pewnie odezwę się dopiero po (szczęśliwym?) powrocie.

czwartek, 18 lutego 2016

Motyle w brzuchu ;)

Niniejszym oświadczam, że jestem zauroczona!
Maszyną ofkors ;)
Właściwie to gdybym się miała do czegoś przyczepić to... bardziej podobają mi się dwukolorowe ale w tym sklepie były same białe ;) . A druga rzecz - brakuje słupka do przytrzymywania nici. Jest opisany w instrukcji, że ma być a nie ma. Ale za to jest szczoteczka, która ma adekwatną dziurkę i robi robotę - jednak ewidentnie to nie to. Jestem zaskoczona wielością ściegów, ich pięknem oraz możliwościami wykorzystania. Z drugiej jednak strony pokrętło zmiany ściegów ( a szczególnie S2) ciężko chodzi. Może z czasem mu przejdzie bo zamierzam często korzystać.

No i powstała kolejna pościel, tym razem nie dwustronna, bo okazało się, że materiału (na centymetry) jednak starczy na całą. Dla małego dziecka połączenie z czernią było takie sobie. Połączenie zaś z bielą - tandetne. Najlepszy byłby negatyw wzoru ale tego akurat nie miałam.



Cóż... obawiam się, że na czas jakiś na blogu hafciarskim zagoszczą uszytki :) Serce nie sługa! Przepraszam! ;)

Yes! Yes! Yes!

Mam i ja!



Osobisty walczył jak lew, czasem jak tygrys ;) , wykazywał się sprytem jak puma ;) i zdobył dla swej bogdanki obiekt jej westchnień! ;)
Osobisty - jesteś the best!


(Z drugiej strony prawda była taka, że w tym akurat sklepie ponoć nikt na maszyny się szczególnie nie rzucał - chociaż ludzi było sporo).
W każdym razie jakkolwiek było to szczęśliwa jestem, że pojechał z samego rana a nie dopiero po pracy, bo mogłoby być różnie, a ja z nerwów zniosłabym pewnie kilka jaj...
No i teraz mogę uczciwie powiedzieć, że jako niedzielny krawiec (szumnie powiedziane) mam nowe hobby! Teraz idę rozkminiać instrukcję, która jest genialna! Ma rozrysowaną każdą czynność i łopatologicznie wytłumaczone co i jak. Akurat na mój poziom umysłowy jeśli chodzi o tę technikę ;)
Owszem był czas w moim życiu kiedy szyłam ambitne rzeczy, ale było to w czasach licealnych czyli... jakieś 25 lat temu. Tych rzeczy było raptem może ze 3 (spódnica, sukienka i garsonka) a potem maszyna zaczęła świrować i szycie mnie przestało cieszyć. Jeśli działa to na podobnej zasadzie co jazda samochodem... hmm...
Tak całkiem szczerze to mam obawy, że przy moich wysokich oczekiwaniach ideał może sięgnąć bruku... Na cale szczęście jest 3 letnia gwarancja :)
Zatem idę zgłębiać temat...

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Pościel, czyli nie chwal dnia przed zachodem słońca...

Przez większość swojego dorosłego życia chomikuję różne rzeczy.
Przydasie.
Nazbierałam tego straszliwe ilości w nadziei, że może "kiedyś"...
"Kiedyś" napawało nadzieją, że może będzie na to czas... albo potrzeba chwili bo pojawi się odpowiedni pretekst...
Ale też owe "kiedyś" napawało przerażeniem, bo jasny gwint trzeba będzie kiedyś usiąść i się za to wziąć :) a przecież tyyyle tego!

No i "kiedyś" nadeszło, a konkretnie cały hurt "kiedysiów". Tabun, można rzec całkiem serio i uczciwie.

W czym zaś dzieło, że nie siadałam tylko odwlekałam? Otóż wielką ową tajemnicą jest moja maszyna do szycia. A właściwie jej dyspozycyjność...  a tak całkiem serio to jej brak.
Moja maszyna szyje tak: poszewka na jasiek uszyta- naprawa- parę ścierek przeszytych- naprawa- jasiek następny- naprawa- garsonka- naprawa- spódnica- naprawa.... No i na parę lat maszyna wylądowała w pawlaczu. Serce do szycia straciłam ponad 20 lat temu ale nie straciłam serca do chomikowania materiałów...
No i pojawił się konflikt interesów...

Już nie pamiętałam na jakim etapie maszyna stanęła, czy szycia czy też naprawy, niemniej miałam przygotowanych 6 fajnych kawałków materiałów do uszycia trzech kompletów pościeli do łóżeczka dziecięcego. Wymyśliłam sobie bowiem pościele dwustronne. Po pierwsze dlatego, że tak jest ciekawiej a po drugie, kawałki materiałów zbyt bogate w gabaryty nie były...

No i USIADŁAM....  Przycięłam, zaszpilkowałam, wyciągnęłam maszynę i... ZACZĘŁAM SZYĆ....

Poszło!


No jak świetnie się szyło! Masełko! Miodzio! Cud, miód i orzeszki!


Myślę sobie, Susan ale ty głupia jesteś! Kobito, takie cudo w pawlaczu posiadasz a tak się wzbraniasz jakby to stado dzikich niebezpiecznych zwierząt było a nie zwykła maszyna do szycia...


Hola! Hola! Postanowiła maszyna pokazać mi gdzie raki zimują! Już kończąc ten komplet pościeli coś zaczęła pokasływać i lekko kulkować...
Prosiłam, błagałam... daj skończyć chociaż to jedno!!!
Pozwoliła...


Ale przy następnej powiedziała głośno: CHWATIT'!!! Już sobie poszyłaś teraz czekam na SPA! I strzeliła focha...

O nie ze mną te numery! Postanowiłam pokazać jej gdzie zimują raki w naszym Pippidu! Niestety wymiękłam... w trosce o wrażliwe uszy sąsiadów... przez ilość rzucanego przeze mnie mięsa i innych wyrobów garmażeryjnych to ONA okazała się mieć ostatnie słowo...

Na następne dwa komplety zatem trzeba będzie nieco poczekać...

I żeby nie było! Moja maszyna to nie jakieś byle co... To "porządna" maszyna marki Singer z lat '80. Ponoć lepszych ze świecą szukać...

.... chyba poszukam...