Jesień plecień...
Witajcie w ten piękny jesienny czas... Zasadniczo to pogoda jest dupa, ale na to wpływu nie mamy. Ale czy na pewno? Jesteśmy istotami duszy, boskimi iskrami jak pisał Icke. Może w jakiś sposób nasza świadomość kontroluje przypadek? Kontroluje, to czego się nie da kontrolować? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Miałem już tydzień temu pisać, ale był zły dzień, a nie miałem ochoty się zwierzać całemu internetowi.
Okres przesilenia jesiennego to jeden z najtrudniejszych momentów dla ludzi, którzy mają problemy ze zdrowiem. Rzadko o tym mówię, ale psychicznie czuję się całkiem dobrze. Demony które kiedyś mną szarpały, teraz na chwilę znikły. Czasem się pojawiają w różnych sytuacjach. Najczęściej lęku i strachu.
W życiu trzeba walczyć, ale nie na siłę. Trzeba próbować niektóre rzeczy robić i w kółko popełniać podobne błędy, żeby wznieść się na wyższy poziom. Z drugiej strony należy odpuścić niektóre gierki, bo nie są warte zachodu.
"Always keep a diamond in Your mind" - Tom Waits
Nieszczęście się stało, bo zwolniono mojego wujka z pracy. Powodu nie znam. Martwi mnie to, bo kolejnej tak dobrej pracy może on nie znaleźć. Mieszka z nami, jakoś mu pomagamy. Do niego codziennie chodzę na papierosa i pogaduchy. A rano (w środku nocy) budzi mnie do mojej pracy.
Na mikołaja już kupiłem drobne upominki dla bliskich. Już trochę żyję świętami i nowym rokiem.
W pracy w porządku. Sytuacja się ustabilizowała i ogólnie w miarę dobrze mi idzie, tylko pilnowanie parkingu mnie trochę denerwuje.
Z pisaniem książki coś się zmieniło. Do tej pory pisałem jednym tchem, a teraz się to komplikuję i muszę więcej poprawek robić. Ogólnie jestem mniej więcej w środku książki. Trzeba dopisać drugą połowę, a potem wszystko zeskanować i spiąć już w całość.
Na dzisiaj to tyle. Myślę, że dużo napisałem od siebie. Tak czasem jest. Błędem jest pisanie "zbyt dużo". Przeczytałem nową książkę Kinga i na blogu z recenzjami niedługo ją opiszę.
Trzymajcie się ciepło.
Nastrój świąt i mnie się udziela, chyba nawet ubiorę choinkę, malutką, dla klimatu:-)
OdpowiedzUsuńZ wujkiem pomoc, jak widzę wzajemna!
Ja kupiłem taką 10 centmetrrową z ledami.
UsuńZdjęcie przypomina nam piękną złotą jesień. Niestety za oknem ...
OdpowiedzUsuńI ja powoli zaczynam myśleć o świętach. Czas bardzo szybko leci.
U mnie w pracy też niestety zwolnienia...
Pozdrawiam serdecznie
Życie to sinusoida. Raz góra, raz dół...
UsuńDobrze mieć takiego wujka, z którym można pogadać, który w środku nocy obudzi do pracy. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPewnie, że dobrze. Dla niego środek nocy to granica umowna. On śpi parę godzin. Potem siedzi w pokoju z piwkiem i jakoś mu nocka leci.
UsuńJa na razie nie jestem w klimacie świątecznym, choć zalewa mnie on z każdej strony. Za dużo zajęć, za dużo wszelakich problemów, by myśleć o Bożym Narodzeniu.
OdpowiedzUsuńJa już nawet o wiośnie myślę.
UsuńMinie szybko :D
Czy mamy wpływ na pogodę? Kiedyś czytałem ciekawy artykuł—autor twierdził, że tak, a jako dowód przedstawił dzień 1 maja, PRL-owskiego Święta Pracy, kiedy to miliony ludzi maszerowało w pochodach przed trybunami partyjnych kacyków. Ja pamiętam, że tego dnia zawsze pogoda dopisywała, było słonecznie i bezdeszczowo. Może więc zbiorowa podświadomość powodowała, że rzeczywiście pogoda dostosowywała się do naszych wymagań?
OdpowiedzUsuńWidzisz można spekulować. Indianie tańczyli, żeby wywołać deszcz, a u nas na wszystkich swiętych często jest pochmurno.
UsuńTy też trzymaj się cieplutko. Cieszy mnie, że u Ciebie całkiem dobrze. Każdej jesieni boję się, że jej nie przetrzymam, zwłaszcza listopad mi dojada. Jednak w tym roku okazał się łaskawy, pogodny, dlatego czuję się połowicznie wygrana. Połowicznie, bo przed nami jeszcze równie depresjogenny styczeń.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Musimy sobię jakoś w tym czasie radzić. Grudzień to już z górki. Bardzo zimno, ale na psychice lżej.
Usuń